[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale śledztwo niczego nie wykazało.– Żadnych odcisków, żadnych świadków, żadnych wrogów, o których wiadomo?– Zero.Dlaczego to panią tak interesuje? Czyżby miała pani dla mnie jakieś ciacho?– Spadł mi na głowę podobny nieboszczyk.– No cóż, skoro SR zamierza zajmować się zawałami serca, to przekażę pani akta sprawy i życzę dobrej zabawy!– Miło z pańskiej strony!– Proszę mi przypomnieć… to wasi ludzie zgarnęli dwa lata temu bandę morderców, prawda?– Półtora roku temu, tak, to było półtora roku temu.– Proszę przekazać im wyrazy uznania, dużo się o tym mówiło, to była cudna robota.– Nie wiem, czy „cudna” to dobre określenie, ale oczywiście przekażę – powiedziała ze smutkiem i powagą Ludivine, której serce biło teraz szybciej.– Dzięki.A ja prześlę pani akta mojego zawałowca, jeszcze raz życzę dobrej zabawy.Proszę o kontakt, gdyby okazało się, że coś nam umknęło.Ledwie Ludivine się rozłączyła, Segnon zapytał:– I co?– Jestem przekonana, że te sprawy są powiązane.Nie umiera się ze strachu, w normalnej sytuacji to niemożliwe, a my mamy już trzy takie przypadki w ciągu dwóch miesięcy.Coś mi tu śmierdzi.– Ale jak zabójca miałby to zrobić? Lulu, jeśli coś jest niemożliwe, to nie może się wydarzyć.Dlaczego chcesz szukać analogii, które nie istnieją?– Trzy trupy znalezione z twarzami wykrzywionymi ze strachu, nie, przepraszam – z niesamowitego przerażenia – wszystkie we własnych, zamkniętych mieszkaniach, a do tego HPL, który prowadzi nas do jednej z nich i twierdzi, że to diabeł wystraszył ją na śmierć? I wiesz, co ci powiem? Sąsiedzi jednej z ofiar w Paryżu w noc zabójstwa mieli potworne koszmary.Wszyscy! Nie wydaje ci się to dziwne?– Chcesz, żebyśmy wystawili list gończy na gościa z rogami i kopytami? – Olbrzym parsknął śmiechem.– Segnon, jeśli myślisz, że mi odbiło, to grubo się mylisz!– Dobra, spróbujesz mi to wytłumaczyć?– Nie, wiem tylko, że te sprawy są powiązane.– Sąsiedzi słyszeli krzyki, tak?– Przeraźliwe wrzaski.– I już masz wyjaśnienie.Gdyby sąsiad w taki sposób wyrwał cię ze snu, to idę o zakład, że też miałabyś koszmary.Ludivine popatrzyła na niego sceptycznie.To nie dotyczyłoby wszystkich sąsiadów.I nie wszyscy sprawiliby wrażenie wstrząśniętych na przesłuchującym ich nazajutrz gliniarzu z kryminalnej.Ludivine znów sięgnęła po iPhone’a i zadzwoniła do Magali.– Mag, mogłabyś poprosić Lehmanna o przeprowadzenie sekcji José Soliza?– A muszę? Jakoś nie mam ochoty narażać się na jego kretyńskie żarty.– To wyślij Bena, żeby mu asystował.Lehmann jest świetny.Powiedz mu, żeby dokładnie przyjrzał się sercu i wyjaśnił, jak umarł Soliz, a gdyby okazało się, że to zawał, to niech wytłumaczy, dlaczego do niego doszło.– Lulu, nie jestem lekarzem sądowym, ale nie przypuszczam, żeby można było ustalić, dlaczego serce nie wytrzymało.On opisze to tym swoim głupim żargonem, i tyle.– Mimo to poproś, żeby był bardzo dokładny.Powiedz mu, że to ważne.Jeśli zauważy jakąś anomalię, byle głupstwo, niech to odnotuje i wyjaśni.Chcę drobiazgowej autopsji.Niech obejrzy ciało Soliza centymetr po centymetrze, od zewnątrz i od środka.– Zajmę się tym i wyraźnie zaznaczę, że to twój pomysł.Przeklnie cię za to.– Spokojna głowa, Lehmann lubi, kiedy się prosi, żeby spokojnie pracował nad zwłokami, pokocha mnie za to.Kiedy Ludivine i Segnon późnym popołudniem wrócili do koszar SR, część biur była już pusta, zostali tylko ci, którzy pracowali nad najpilniejszymi sprawami.Mijając biura wydziału antynarkotykowego, Ludivine weszła do pokoju Yves’a i czekała, aż kolega skończy rozmowę telefoniczną.– Macie coś nowego na temat tej bandy dealerów?– Nie, na razie wszyscy siedzą i sprawa jest w rękach sędziego.Ale razem ze śledczymi z Lille rozpracowujemy wątek wymiany towaru i pieniędzy.Joseph dokładnie wskazał nam miejsce.To śmietnik.Koledzy przeczesali sektor, próbując znaleźć świadków, ale nic nie wskórali.Teraz analizują monitoring, liczą, że któraś z kamer miejskich albo znajdującego się naprzeciwko banku zarejestrowała coś w wieczór wymiany.Pracują nad tym.– Zadbaj, żeby nic nie robili, dopóki nas o wszystkim nie poinformują, dobrze? Oprawca jest nasz.– Nie obawiaj się, ściśle z nami współdziałają.Jeżeli czegokolwiek się dowiedzą, natychmiast cię poinformują.– Świetnie.Dzięki, Yves.Po powrocie do swojego pokoju Ludivine z podziwem patrzyła na efekty pracy Guilhema – w ciągu jednego dnia wprowadził do systemu Analyst Notebook wszystkie informacje, jakimi dysponowali, nie uzyskując oczekiwanego porównania [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl