[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odwróciła się od niego sztywno i po raz kolejny poczuła, że czarna roz-pacz obleka jej umysł jak nienawistna szata.Nie umknęła jej uwagi prędkośćstatku - wiedziała, że każda minuta oddala ją od domu i od Edwarda.- Dokąd zmierza twój jacht, milordzie? - zapytała, unikając jego wzroku.Może przybije gdzieś w Anglii i uda jej się uciec.Jednym słowem zgasił ten tlący się płomyk nadziei.- Do Włoch.A dokładnie do Genui.Mamy przed sobą długą podróż.Jakwiesz, mój ojciec był angielskim lordem, trzecim hrabią Clare.Matka zaś byłaWłoszką.W ostatnich latach spędzałem mniej więcej tyle samo czasu w obukrajach.Teraz jednak ojczyzna matki stanie się moim.naszym domem.Cassie już dawno zastanawiała się, dlaczego uczono ją włoskiego, a niefrancuskiego, jak inne znajome dziewczęta.To jednak niemożliwe, myślała co-raz bardziej skonfundowana, żeby on o tym wiedział.SR Powiedziała:- Ale na maszcie powiewa Union Jack*.- Oczywiście. Cassandra" pływała pod angielską banderą przez ostatnichsześć miesięcy i tak pozostanie do wpłynięcia na francuskie wody.* Flaga Wielkiej Brytanii - przyp.tłum.- I co wtedy uczynisz, milordzie? Przebierzesz się za Francuza i ogłosiszle Comte de Clare?* Czy masz też francuską flagę, żeby nią zakryć swoje tchó-rzostwo?* Hrabia Clare (z fr.) - przyp.tłum.- Taka maskarada mogłaby być zabawna, ale w żadnym razie nie jest ko-nieczna.Genueńczycy są bankierami Francuzów.Nawet pokojowy Ludwik madość rozsądku, by chronić zaplecze francuskiego skarbu.- A jeśli Francuzi zaatakują.przez pomyłkę?Jakby czytając jej w myślach, odpowiedział:- Wierz mi, Cassandro, nawet gdyby schwytali nas francuscy korsarze al-bo flota, nie oznaczałoby to wcale twojego powrotu do Anglii.Tak czy inaczej,nie dojdzie do tego.Nie zauważyłaś, że mamy działa? To nie atrapy, zapew-niam cię.Cassie przygarbiła się na krześle, myśląc o Edwardzie i Eliocie i wyobra-żając sobie ich cierpienie, kiedy znajdą wrak jej łodzi.Zresztą już teraz Eliottzaczynał się niepokoić, dlaczego nie wraca.- Jesteś złym i okrutnym człowiekiem, milordzie - powiedziała szorstko.SR - Być może bezlitosnym.Nie ma rzeczy, do której bym się nie posunął,byle uczynić cię moją żoną.- Dostrzegł jej szklisty wzrok i zamilkł.Spojrzałna zegar stojący na biurku i wstał.- Robi się pózno, Cassandro.Muszę nachwilę wyjść na pokład, żeby sprawdzić nasz kurs.Jeśli masz ochotę się umyć,znajdziesz świeżą wodę w przebieralni.Suknie, bielizna, pończochy, szczotkido włosów i inne przybory są w szafie i na toaletce.Kolację zjemy, kiedy wró-cę.Cassie tylko na niego patrzyła bez słowa.Dzwięk przekręcanego w zam-ku klucza dobiegł ją jakby z oddali.- Panie, jak ta dziewuszka, wszystko dobrze?- Będzie dobrze - powiedział hrabia, oddając Angelowi ster i zwracającsię do Scargilla, szczerego i dzielnego Szkota, który był jego służącym od pra-wie dziesięciu lat.- Kiedyś, panie, spuścił jej łódkę na te skały, to prawie jakbyś kawałek jejsamej uśmiercił.- Tak, ale dostanie nową, jak tylko wrócimy do domu.- Anthony Welleszapatrzył się na prawo, w kierunku angielskiego brzegu.- Ona jest bardzomłoda, Scargill.Morski wiatr podwiewał rude włosy Scargilla, a ten z przyzwyczajeniaprzylizywał je palcem wskazującym na czole.Służący przyglądał się mocnozarysowanemu dumnemu profilowi hrabiego, który odcinał się wyraznie na tlewieczornego pomarańczowozłotawego nieba.Wreszcie potrząsnął głową:- Zrobiłeś, panie, okrutną rzecz.- Słowa Cassandry, Scargill, ale nie ma sensu już tego roztrząsać.Onajest teraz moja i możemy zapomnieć o całej sprawie.SR - Ja już to dawno mówiłem, panie, że jeszczem nie spotkał człowieka, cosobie żonę od małego wychował.Już myślałem, że sobie z nią dałeś spokójwtedy, jak cię ta mała złośnica Giovanna złapała na haczyk.- Contessa zaspokoiła część swoich pragnień, przyjacielu.- Miała na ciebie chrapkę, panie, to jasne jak słońce.Ale poza tym, że cigrzała łoże, panie, to ostrzyła zęby na twój tytuł i majątek.Miła to ona dla two-jej angielskiej dziewuszki nie będzie.Hrabia odwrócił się niespiesznie w jego stronę i z błyskiem rozbawieniaw ciemnych oczach powiedział:- Raczej w to wątpię.Ale w przypadku, gdyby Giovanna faktycznie po-kazała pazury, ręczę, że Cassandra nie pozostanie jej dłużna.Ona jest jak żywesrebro, Scargill, arogancka i pełna dumy.Ma silny kręgosłup, którego nigdynie miała jej matka.Bądz dla niej uprzejmy, ale zachowaj ostrożność, Scargill.Niewiele brakowało, a kolanem pozbawiłaby mnie klejnotów.Scargill zarechotał.- No proszę, proszę.Czyli mała madonna nie najlepiej znosi porwanie.- Na razie nie najlepiej.Teraz nazywasz ją madonna, Scargill?- Pańscy genueńscy żeglarze zawsze ją tak zwali, może przez te jej złotewłosy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl