[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jeszcze przed twoimślubem.Nachyliła się po szczapę i wycelowała nią w sam środekrozżarzonego popiołu.Iskry strzeliły w górę, ale Charles nie zareagował,mówiąc, na przykład: Uważaj, zajmie się dywan , lecz, najzupełniejnieoczekiwanie zapytał: - Jesteś nieszczęśliwa, Elaine?Przez chwilę milczała, potem, podparłszy się na łokciachwspartych o krawędz siedzenia fotela, powiedziała:- Odpowiedz brzmi: i tak, i nie.- Czy to z powodu Dawsona?- Znowu można powiedzieć: i tak, i nie.Przypuszczam, że jesttaki, jak inni mężowie, ale Charlesie- przysunęła się i wyszeptała - jestem mężatką od pięciu lat i pięćrazy byłam w ciąży.Dawson to byk zarodowy, a ja jestem jego samicą.- Och, nie, Elaine.Nie mów tak.- Taka jest prawda.- Zciągnęła usta i poważnie powiedziała: -Chodz, moja dziewczyno po złotych schodach, zatopmy się w sianie.-Jej głos stał się znowu smutny, zmęczony, gdy dodała: - Wiesz, żemiałam dwadzieścia lat, kiedy wyszłam za mąż.O ile pamiętasz, byłammłodą, głupią dwudziestolatką.Nie potrafiłam nawet poflirtować.Byłamnaiwna.Ciągle wierzyłam w to, co się opowiadało w sypialni na pensji;byłam tam do osiemnastego roku życia.Małżeństwo miało być jednąwielką zabawą, mężowie - cudownymi istotami.Miałam także ojca zawzór; on uwielbia mamę, a ona jego.Patrząc na nich dwoje myślę, że pojego stronie jest więcej uczucia.Mama ma tendencje do chłodnegozachowania.Tak więc, gdy Dawson pojawił się na horyzoncie, zwaliłmnie z nóg i, jak to się mówi, wpadłam mu w ramiona.Był duży i silny,a wiadomo jacy oni są delikatni.Nie to, żeby był brutalny, ale on jest poprostu nieczuły.To zwalisty ignorant; oszalały na punkcie koni farmer.Nawet teraz nie mógł zostawić stajni i jechać z nami na święta.Nigdynie mógł, prawda? O, tylko raz, jeden raz.Ale nie wyszło to na dobre,pamiętasz Charles? Nie wiem, czy choć raz w życiu miał w ręku książkę.Może zmusili go w szkole, ale potem już nie.A co więcej, jest starszyode mnie o trzynaście lat.Och, nie smuć się tak, Charlesie.Jesteś jedynąosobą, z którą mogę porozmawiać.- A mama?- Nie, jakoś.nie mogłabym z nią w ten sposób rozmawiać.Wiesz co? Kiedy poroniłam dwa razy.nie wiedziałeś o tym, co,Charlesie?- Nie.Chciałem cię zapytać, bo powiedziałaś pięć razy.- Powiedziałam, że byłam pięć razy w ciąży, bo jedno straciłam,jak miało cztery miesiące, drugie - sześć.Mama powiedziała na tojedynie: Nie zamartwiaj się tym.Następnym razem będzie wszystko wporządku. A Dawson prawie nie zwrócił na to uwagi, podobnie jakprzez jakiś czas i na mnie samą.Dla niego to był nieprawidłowy rozród.- Och, przesadzasz, kochanie.- O, nie, Charlesie.Nie przesadzam.I wiesz o tym, bo nigdy nielubiłeś Dawsona, prawda?- Cóż - odwrócił głowę - uważałem, że jest za stary dla ciebie.Widzisz, miałem tylko dziewiętnaście lat, a ty jesteś moją jedyną siostrą.Zawsze byliśmy dobrymi kumplami.Masz rację, nigdy nie darzyłem gosympatią.Muszę ci to powiedzieć: jeśli tak się czujesz, jak będzie dalej?Dlaczego go nie zostawisz? Mogłabyś zamieszkać w domu.- Nie żartuj.Przecież wiesz, jak to jest z kobietą, która odchodziod męża.Zawsze to ona jest winna.I czy myślisz, że pozwoliłby mizatrzymać dzieci? John jezdzi konno co dzień, a ma tylko cztery lata.Grace też ma swojego kucyka.Dawson nie interesuje się zbytnioArthurem, bo cały czas płacze.Uważa, że to wina Thompson.Mówi, żejest za młoda do takiej pracy.Ma dwadzieścia trzy lata i opiekuje siędziećmi od czternastego roku życia.Powiedziałam mu, że jeżeli ona niemoże nic na to poradzić, nikt tu nie pomoże.- Ale nie słyszałem, żeby płakał tutaj.- Tak, to dziwne.Przez cały tydzień ani razu nie zapłakał wnocy.Thompson też to zauważyła.Oczywiście, może to być z powoduzmiany mleka.- Odwróciła głowę na bok.- Popsułam ci humor.- Z pewnością nie rozweseliłaś mnie.- Cóż, zapomnijmy o tym.Dokąd wybierasz się latem?- Jeszcze o tym nie myślałem.- Zńowu do Florencji?- Być może.- Powinieneś napisać o tym książkę.Miałeś osiemnaście lat, gdytam pierwszy raz pojechałeś, prawda? I wracałeś tam każdego roku.Czyto właśnie dzięki tym podróżom zacząłeś pisać o domach?- Możliwe.Ale już dużo wcześniej interesowały mnie staredomy.- Nie znajdziesz tutaj nic równego willi Medyceuszy wCafaggiolo.A domków myśliwskich, które tak uwielbiasz.- Chyba nie, ale przecież nie zajmuję się historią.Wystarczającątrudność sprawiają mi opisy terazniejszości.Ale zdziwiłabyś się, ile tuna północy jest zamków, dworów i rezydencji.Northumberland jest nimiwprost naszpikowana.Nawet w Fellburn, zaledwie cztery mile stąd,można znalezć wspaniałe osiemnastowieczne domy, niepozornieprzycupnięte przy ulicy.Przerwał, gdyż otworzyły się drzwi salonu i weszli ich bracia.Reginald zdjął już swój oficerski mundur, w który był ubrany przykolacji, i założył ciemne spodnie i aksamitną granatową marynarkę.AleHenry ciągle ubrany był w strój duchownego.Gdy wszedł, oblizującpalce, Charles zapytał go: - Jeszcze nie skończyłeś jedzenia, bracie?- Już dawno po kolacji; zbliża się dwunasta.i wpadła mi w ręcejedna z tych małych myszek.- Chyba nie zdjąłeś jej z choinki?- Wisiała z tyłu, i tak nikt jej nie widział. - Jesteś nieznośny, Henry.- Nie, Elaine.Jestem niedożywionym pomocnikiem mojegopastora.- Jak zostaniesz pastorem, wtedy dopiero będziesz głodował.-powiedział Reginald.- Ale do rzeczy.Chciałem cię zapytać, jakwykombinowałeś ten urlop.- Mówiłem ci.Miałem operację wyrostka; nagłą i błyskawiczną.Jestem tutaj, a za chwilę prawie w niebie.- Ale to było trzy tygodnie temu, o ile wiem.- Tak, ale widzisz, Wielebny ma dalekiego krewnego, któregochce przyjąć na moje miejsce.Dał mi więc urlop na święta, by jegoukochany Jonathan mógł przyjechać i pomagać mu przy świątecznychnabożeństwach.Bardzo lubię świąteczne msze, ale nie kłóciłem się, bowiem, że i tak chce się mnie pozbyć.Cały kłopot, że nie zgadzamy się wwielu sprawach lub raczej różnie myślimy.Niezły z niego snob [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- Jeszcze przed twoimślubem.Nachyliła się po szczapę i wycelowała nią w sam środekrozżarzonego popiołu.Iskry strzeliły w górę, ale Charles nie zareagował,mówiąc, na przykład: Uważaj, zajmie się dywan , lecz, najzupełniejnieoczekiwanie zapytał: - Jesteś nieszczęśliwa, Elaine?Przez chwilę milczała, potem, podparłszy się na łokciachwspartych o krawędz siedzenia fotela, powiedziała:- Odpowiedz brzmi: i tak, i nie.- Czy to z powodu Dawsona?- Znowu można powiedzieć: i tak, i nie.Przypuszczam, że jesttaki, jak inni mężowie, ale Charlesie- przysunęła się i wyszeptała - jestem mężatką od pięciu lat i pięćrazy byłam w ciąży.Dawson to byk zarodowy, a ja jestem jego samicą.- Och, nie, Elaine.Nie mów tak.- Taka jest prawda.- Zciągnęła usta i poważnie powiedziała: -Chodz, moja dziewczyno po złotych schodach, zatopmy się w sianie.-Jej głos stał się znowu smutny, zmęczony, gdy dodała: - Wiesz, żemiałam dwadzieścia lat, kiedy wyszłam za mąż.O ile pamiętasz, byłammłodą, głupią dwudziestolatką.Nie potrafiłam nawet poflirtować.Byłamnaiwna.Ciągle wierzyłam w to, co się opowiadało w sypialni na pensji;byłam tam do osiemnastego roku życia.Małżeństwo miało być jednąwielką zabawą, mężowie - cudownymi istotami.Miałam także ojca zawzór; on uwielbia mamę, a ona jego.Patrząc na nich dwoje myślę, że pojego stronie jest więcej uczucia.Mama ma tendencje do chłodnegozachowania.Tak więc, gdy Dawson pojawił się na horyzoncie, zwaliłmnie z nóg i, jak to się mówi, wpadłam mu w ramiona.Był duży i silny,a wiadomo jacy oni są delikatni.Nie to, żeby był brutalny, ale on jest poprostu nieczuły.To zwalisty ignorant; oszalały na punkcie koni farmer.Nawet teraz nie mógł zostawić stajni i jechać z nami na święta.Nigdynie mógł, prawda? O, tylko raz, jeden raz.Ale nie wyszło to na dobre,pamiętasz Charles? Nie wiem, czy choć raz w życiu miał w ręku książkę.Może zmusili go w szkole, ale potem już nie.A co więcej, jest starszyode mnie o trzynaście lat.Och, nie smuć się tak, Charlesie.Jesteś jedynąosobą, z którą mogę porozmawiać.- A mama?- Nie, jakoś.nie mogłabym z nią w ten sposób rozmawiać.Wiesz co? Kiedy poroniłam dwa razy.nie wiedziałeś o tym, co,Charlesie?- Nie.Chciałem cię zapytać, bo powiedziałaś pięć razy.- Powiedziałam, że byłam pięć razy w ciąży, bo jedno straciłam,jak miało cztery miesiące, drugie - sześć.Mama powiedziała na tojedynie: Nie zamartwiaj się tym.Następnym razem będzie wszystko wporządku. A Dawson prawie nie zwrócił na to uwagi, podobnie jakprzez jakiś czas i na mnie samą.Dla niego to był nieprawidłowy rozród.- Och, przesadzasz, kochanie.- O, nie, Charlesie.Nie przesadzam.I wiesz o tym, bo nigdy nielubiłeś Dawsona, prawda?- Cóż - odwrócił głowę - uważałem, że jest za stary dla ciebie.Widzisz, miałem tylko dziewiętnaście lat, a ty jesteś moją jedyną siostrą.Zawsze byliśmy dobrymi kumplami.Masz rację, nigdy nie darzyłem gosympatią.Muszę ci to powiedzieć: jeśli tak się czujesz, jak będzie dalej?Dlaczego go nie zostawisz? Mogłabyś zamieszkać w domu.- Nie żartuj.Przecież wiesz, jak to jest z kobietą, która odchodziod męża.Zawsze to ona jest winna.I czy myślisz, że pozwoliłby mizatrzymać dzieci? John jezdzi konno co dzień, a ma tylko cztery lata.Grace też ma swojego kucyka.Dawson nie interesuje się zbytnioArthurem, bo cały czas płacze.Uważa, że to wina Thompson.Mówi, żejest za młoda do takiej pracy.Ma dwadzieścia trzy lata i opiekuje siędziećmi od czternastego roku życia.Powiedziałam mu, że jeżeli ona niemoże nic na to poradzić, nikt tu nie pomoże.- Ale nie słyszałem, żeby płakał tutaj.- Tak, to dziwne.Przez cały tydzień ani razu nie zapłakał wnocy.Thompson też to zauważyła.Oczywiście, może to być z powoduzmiany mleka.- Odwróciła głowę na bok.- Popsułam ci humor.- Z pewnością nie rozweseliłaś mnie.- Cóż, zapomnijmy o tym.Dokąd wybierasz się latem?- Jeszcze o tym nie myślałem.- Zńowu do Florencji?- Być może.- Powinieneś napisać o tym książkę.Miałeś osiemnaście lat, gdytam pierwszy raz pojechałeś, prawda? I wracałeś tam każdego roku.Czyto właśnie dzięki tym podróżom zacząłeś pisać o domach?- Możliwe.Ale już dużo wcześniej interesowały mnie staredomy.- Nie znajdziesz tutaj nic równego willi Medyceuszy wCafaggiolo.A domków myśliwskich, które tak uwielbiasz.- Chyba nie, ale przecież nie zajmuję się historią.Wystarczającątrudność sprawiają mi opisy terazniejszości.Ale zdziwiłabyś się, ile tuna północy jest zamków, dworów i rezydencji.Northumberland jest nimiwprost naszpikowana.Nawet w Fellburn, zaledwie cztery mile stąd,można znalezć wspaniałe osiemnastowieczne domy, niepozornieprzycupnięte przy ulicy.Przerwał, gdyż otworzyły się drzwi salonu i weszli ich bracia.Reginald zdjął już swój oficerski mundur, w który był ubrany przykolacji, i założył ciemne spodnie i aksamitną granatową marynarkę.AleHenry ciągle ubrany był w strój duchownego.Gdy wszedł, oblizującpalce, Charles zapytał go: - Jeszcze nie skończyłeś jedzenia, bracie?- Już dawno po kolacji; zbliża się dwunasta.i wpadła mi w ręcejedna z tych małych myszek.- Chyba nie zdjąłeś jej z choinki?- Wisiała z tyłu, i tak nikt jej nie widział. - Jesteś nieznośny, Henry.- Nie, Elaine.Jestem niedożywionym pomocnikiem mojegopastora.- Jak zostaniesz pastorem, wtedy dopiero będziesz głodował.-powiedział Reginald.- Ale do rzeczy.Chciałem cię zapytać, jakwykombinowałeś ten urlop.- Mówiłem ci.Miałem operację wyrostka; nagłą i błyskawiczną.Jestem tutaj, a za chwilę prawie w niebie.- Ale to było trzy tygodnie temu, o ile wiem.- Tak, ale widzisz, Wielebny ma dalekiego krewnego, któregochce przyjąć na moje miejsce.Dał mi więc urlop na święta, by jegoukochany Jonathan mógł przyjechać i pomagać mu przy świątecznychnabożeństwach.Bardzo lubię świąteczne msze, ale nie kłóciłem się, bowiem, że i tak chce się mnie pozbyć.Cały kłopot, że nie zgadzamy się wwielu sprawach lub raczej różnie myślimy.Niezły z niego snob [ Pobierz całość w formacie PDF ]