[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiem tylko, że nie wraca do domu pijany.I zacząłpalić fajkę.- Zaczął palić fajkę?- Tak.Oczywiście nie ma w tym nic zdrożnego, choć się nie przyznał.Wiem o tym, bo kiedyś poczułam zapach dymu na schodach prowadzącychdo jego pokoju.A raz, gdy wyszedł do miasta, zajrzałam do tego pokoju.Ico zobaczyłam? Fajkę.Jednak nie żadną glinianą, o nie, tylko taką zdrewna, wyposażoną w lulkę z pianki.Mój ojciec miał taką.Wiem, nienależy do tanich.Dwie gliniane można kupić za pensa, a za drewnianątrzeba zapłacić co najmniej szylinga.Przyszło mi do głowy, że Ben odjakiegoś czasu bardzo pilnie czymś się zajmuje.To, że regularnie wychodziz domu wieczorami, zaskakuje mnie chyba bardziej niż ciebie.Zwróćuwagę, że pomijając inne dni, znika z domu w każdy czwartek.Millie nie myślała już o Benie, tylko o tym, że czwartek jest bliżej sobotyniż środa, bo w sobotę spodziewała się zobaczyć Bernarda.Nie mogła się godoczekać.Liczyła godziny dzielące ją od tego spotkania i miała kłopoty zzasypianiem.Leżąc w łóżr ku, wyobrażała sobie, że znajduje się w tejrozkosznej sypialni w domu Bernarda, w której ostatnio z nim rozmawiała.Jego dom miał wkrótce należeć również do niej.Czy była w stanie w touwierzyć? Tak, ponieważ zgodnie z tym, co powiedziała jej pani Aggie,istnieli na świecie mężczyzni, którzy powodowani miłością, wydobywaliniektóre dziewczyny ze społecznego bagna.Z drugiej strony Millie musiałaprzyznać, iż nigdy nie uważała, że pani Winkowski i Ben należą dospołecznego bagna, nawet jeśli ich dom znajdował się w dzielnicyzamieszkanej przez różnego rodzaju męty.Z zadumy wyrwał ją kaszel Aggie, tak silny, jakby rozsadzał płuca.- Już mówiłam, że powinna pani leżeć w łóżku - odezwała sięzaniepokojona.RS 185Gdy atak minął, Aggie przez chwilę z trudem łapała oddech.- Leżeć w łóżku? Jeszcze nigdy tego nie robiłam z powodu przeziębienia,bo zanim by mi przeszło, rozchorowałabym się od samego leżenia.Lepiejzagrzej mi piwa z imbirem.To zrobi mi dobrze na kaszel.- Pije je pani od tygodnia i jakoś jeszcze nie pomogło.Ten imbir spalipani wnętrzności.- W gorącym, imbir traci swój ostry smak, więc się nie sprzeciwiaj.Millie wyszła w pośpiechu do zmywalki.Gdy wróciła z garnkiem i zaczęła przelewać do niego piwo, w kuchnizjawił się Ben.Zwykle tylko zerkała w jego stronę, nie odrywając się od tego, co wdanym momencie robiła, ale teraz, podobnie jak Aggie, utkwiła w nimwzrok.Ben wyglądał inaczej niż dotychczas, jednak trudno byłopowiedzieć, na czym polega różnica.Przyczyną nie był nawet nowycylinder i porządny, choć używany płaszcz z karakułowym kołnierzem,jakkolwiek to też bardzo odmieniało jego wygląd.- Na co tak patrzysz? - zwrócił się do Aggie.- Nie na co, tylko na kogo.Oczywiście na ciebie, bo czy jest tu jeszczektoś, na kogo mogłabym tak patrzeć?- Ale skąd takie zaskoczenie w twoich oczach? Widziałaś mnie jużtysiące razy.- O tak.Częściej niż chciałam.Ale co ty ze sobą zrobiłeś?- Czyli coś zauważyłaś.Chodzi ci o mój nowy płaszcz?- Nie, nie.To nie sprawa płaszcza, ale,.- Aha! - Spojrzał na swoje stopy.- Interesują cię moje buty.Też są nowe.Aggie i Millie zaczęły je oglądać.- Obstalowałem je - poinformował lakonicznie.- Obstalowałeś? - Ton głosu Aggie świadczył o tym, że nie posiada się zezdumienia.- Przecież powiedziałem.A różnica pomiędzy nimi a tymi, które dotądnosiłem, polega na tym, że te najnowsze podwyższają mnie o ponad czterycentymetry, choć oczywiście nogi mam tak samo krótkie jak dotychczas.Otak, podwyższają mnie.I to odbija się korzystnie na mojej sylwetce.- Jak na to wpadłeś? - spytała cicho wciąż zdumiona Aggie.- Och.Gdybym miał więcej rozumu, już dawno bym to zrobił.Aleoczywiście chodzi także o to, że takie buty trzeba zamówić, no i niemałokosztują.W żadnym wypadku nie mogą być ciężkie, żeby nie obciążać stóppodczas chodzenia.Poza tym muszą wyglądać normalnie.Trzeba ukryćgrubość zelówki pod skórzanym wierzchem.Ale obcasy są dość wysokie.-RS 186Odwrócił się, żeby je zademonstrować.- Wspaniałą zaletą moich nowychbutów jest to, że są lżejsze nawet od tych, które wkładam do pracy.FredPasternack to poczciwy snob.Musi nim być, skoro robi buty do jazdykonnej dla jaśniepaństwa.A co ważne, jest człowiekiem rozumiejącyminnych, no i lubi stawiać czoło nowym wyzwaniom.- Zatem nie tylko ja wyruszam na podbój wyższych sfer? - powiedziałabezgłośnie Millie.- Ty, Millie, wyruszasz na podbój wyższych sfer, a ja zostajęnauczycielem - oznajmił Ben, jakby czytał w jej myślach.- Nauczycielem?! Ty?! - Aggie znowu nie posiadała się ze zdumienia.- Tak! Ja! - warknął Ben tak ostro, że nawet Aggie nie odważyła się muprzerwać, lecz potulnie zaczęła słuchać tego, co miał do powiedzenia.- PaniWinkowski, ja przez te wszystkie lata nie traciłem czasu.Ciałem byłem wtej dzielnicy slumsów, ale moją głowę wypełniały inne sprawy niż tezwiązane z życiem tutaj [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl