[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widząc, co się dzieje, Chewbacca z rozpaczy złapał się za głowę. Zawsze mówiłem, że łączenie tych dwóch nie było dobrym pomysłem rzucił Han.Schwycił robota za ramię. Pomóż mi posadzić go tak, by piana nie dostała się dośrodka.Nie było czasu na nic innego.Tymczasowo zabezpieczyli korpus Bolluxa i ruszyli dalej.Chwilę pózniej stanęli oko w oko z olbrzymim humanoidem, który wyłonił się zza zakrętukorytarza.Han błyskawicznie rozejrzał się za jakąś kryjówką, ale na śliskiej, pokrytej pianąpowierzchni nie zdołał utrzymać równowagi i padł jak długi na pokład.Chewbacca,21Zemsta Hana Solowyciągając właściwe wnioski z tego, co spotkało przyjaciela, nie usiłował zatrzymywaćsię, wręcz przeciwnie, przyspieszył kroku, i ślizgając się wzdłuż korytarza runął nahumanoida.Ten, zaskoczony widokiem niedawnych jeńców, stał niezdecydowany w miejscu, celującz karabinu to w Hana, to do Wookiego.Chewbacca wpadł na humanoida z całymimpetem, natychmiast zwalając go z nóg.Przeciwnicy wylądowali w olbrzymiej zaspiepiany, okładając się pięściami.Han uniósł się z pokładu.Rozejrzał się i dostrzegł dwóch ostatnich handlarzy, tych, którzysprawowali bezpośredni nadzór nad niewolnikami.Nie miał ani chwili do stracenia.Każdasekunda zwłoki czy nieudany atak mogły oznaczać natychmiastową śmierć wszystkichniewolników.Zanim jednak zdążył nacisnąć spust, cały korytarz wypełnił się trudnym do opisaniazgiełkiem i hałasem.Dziesiątki niewolników z gołymi rękami rzuciły się na prześladowców.Nie zważając na paraliżujący ból i agonię pobratymców rzucili się by ukarać tych,którzy ich zniewolili.Wielu padło, lecz ci silniejsi i najbardziej zdesperowani dosięgnęlihandlarzy.Obalili ich na ziemię, odbierając im broń i baty elektryczne.Han ostrożnie wszedł do ładowni.Miał nadzieję, że jego przypadkowi pasażerowieorientowali się w całej sytuacji na tyle, by wiedzieć, że nie jest ich wrogiem.Jeden z uwolnionych uważnie przyglądał się płytce zdalnego sterowania odebranejhandlarzowi.Zdecydowanym ruchem nacisnął przycisk, obserwując, jak wszystkiemetalowe kołnierze otwierają się.Powtórzył tę czynność parokrotnie, po czym,najwidoczniej znużony, odrzucił przedmiot na bok.Jeden z towarzyszy podał mu pistolet.W niewielkich, ruchliwych dłoniach Luriańczyka, broń wyglądała na jeszcze większą ibardziej nieporęczną niż w rzeczywistości.Han włożył własny pistolet do kabury. Nie mam z tym wszystkim nic wspólnego rzekł spokojnie, zastanawiając się, czyrozumieją jego język. Tak jak i wy jestem tylko ofiarą.Zapadła całkowita cisza.Luriańczyk trzymający w dłoniach pistolet uniósł go, celującprosto w serce Hana.Solo zastanowił się, czy nie sięgnąć po broń.Nie chciał jednakstrzelać do tych nieszczęśników.Poczuł wszakże nieprzyjemne mrowienie skóry na karku coś takiego zdarzało mu się jedynie w chwilach największego napięcia. Posłuchajcie, jesteście wolni.Nie zamierzam was zatrzymywać. nie dokończywszyzdania, instynktownie rzucił się na pokład, unikając niechybnej śmierci od wiązkiwystrzelonej z pistoletu Luriańczyka.Tuż za sobą Han usłyszał ciche, metalicznebrzęknięcie i przeciągły jęk.W wejściu do ładowni, oparty o zasuwę, stał Zlarb, z niedowierzaniem wpatrując sięw rozległą ranę na swej lewej piersi.U jego stóp leżał miniaturowy pistolet.Ranionymężczyzna powoli osunął się na pokład.Luriańczyk ponownie opuścił broń.Widząc toHan uniósł się i przyklęknął przy śmiertelnie rannym handlarzu niewolników.Blady jak płótno Zlarb ledwie dyszał.Ostatkiem sił uniósł nieco powieki i spojrzał naHana.Jeden rzut oka wystarczył Hanowi by stwierdzić, że Zlarb umiera.Być możedałoby się go uratować w normalnych, szpitalnych warunkach, jednak możliwościmedyczne Sokoła były w tym przypadku niewystarczające.Han spojrzał przeciwnikowi prosto w oczy. Chyba ich nie doceniłeś, Zlarb rzekł łagodnym głosem. Skrzywdziłeś ich.yrenice Zlarba zaszły mgłą.Ostatnim, prawie nadludzkim wysiłkiem, handlarzwyszeptał: Solo. nie zdołał dokończyć, ale w tym jednym, jedynym słowie zawarł całą swojąogromną nienawiść do pilota.22Zemsta Hana Solo Ty głupi, bezmyślny włochaczu! Przez ciebie o mało co nie zginąłem! Ciekaw jestem,gdzie się podziewałeś?!Urażony Chewbacca zawarczał gniewnie, wskazując leżące w przejściu ciało rogategohumanoida. No i cóż z tego? zapytał Han z sarkazmem w głosie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Widząc, co się dzieje, Chewbacca z rozpaczy złapał się za głowę. Zawsze mówiłem, że łączenie tych dwóch nie było dobrym pomysłem rzucił Han.Schwycił robota za ramię. Pomóż mi posadzić go tak, by piana nie dostała się dośrodka.Nie było czasu na nic innego.Tymczasowo zabezpieczyli korpus Bolluxa i ruszyli dalej.Chwilę pózniej stanęli oko w oko z olbrzymim humanoidem, który wyłonił się zza zakrętukorytarza.Han błyskawicznie rozejrzał się za jakąś kryjówką, ale na śliskiej, pokrytej pianąpowierzchni nie zdołał utrzymać równowagi i padł jak długi na pokład.Chewbacca,21Zemsta Hana Solowyciągając właściwe wnioski z tego, co spotkało przyjaciela, nie usiłował zatrzymywaćsię, wręcz przeciwnie, przyspieszył kroku, i ślizgając się wzdłuż korytarza runął nahumanoida.Ten, zaskoczony widokiem niedawnych jeńców, stał niezdecydowany w miejscu, celującz karabinu to w Hana, to do Wookiego.Chewbacca wpadł na humanoida z całymimpetem, natychmiast zwalając go z nóg.Przeciwnicy wylądowali w olbrzymiej zaspiepiany, okładając się pięściami.Han uniósł się z pokładu.Rozejrzał się i dostrzegł dwóch ostatnich handlarzy, tych, którzysprawowali bezpośredni nadzór nad niewolnikami.Nie miał ani chwili do stracenia.Każdasekunda zwłoki czy nieudany atak mogły oznaczać natychmiastową śmierć wszystkichniewolników.Zanim jednak zdążył nacisnąć spust, cały korytarz wypełnił się trudnym do opisaniazgiełkiem i hałasem.Dziesiątki niewolników z gołymi rękami rzuciły się na prześladowców.Nie zważając na paraliżujący ból i agonię pobratymców rzucili się by ukarać tych,którzy ich zniewolili.Wielu padło, lecz ci silniejsi i najbardziej zdesperowani dosięgnęlihandlarzy.Obalili ich na ziemię, odbierając im broń i baty elektryczne.Han ostrożnie wszedł do ładowni.Miał nadzieję, że jego przypadkowi pasażerowieorientowali się w całej sytuacji na tyle, by wiedzieć, że nie jest ich wrogiem.Jeden z uwolnionych uważnie przyglądał się płytce zdalnego sterowania odebranejhandlarzowi.Zdecydowanym ruchem nacisnął przycisk, obserwując, jak wszystkiemetalowe kołnierze otwierają się.Powtórzył tę czynność parokrotnie, po czym,najwidoczniej znużony, odrzucił przedmiot na bok.Jeden z towarzyszy podał mu pistolet.W niewielkich, ruchliwych dłoniach Luriańczyka, broń wyglądała na jeszcze większą ibardziej nieporęczną niż w rzeczywistości.Han włożył własny pistolet do kabury. Nie mam z tym wszystkim nic wspólnego rzekł spokojnie, zastanawiając się, czyrozumieją jego język. Tak jak i wy jestem tylko ofiarą.Zapadła całkowita cisza.Luriańczyk trzymający w dłoniach pistolet uniósł go, celującprosto w serce Hana.Solo zastanowił się, czy nie sięgnąć po broń.Nie chciał jednakstrzelać do tych nieszczęśników.Poczuł wszakże nieprzyjemne mrowienie skóry na karku coś takiego zdarzało mu się jedynie w chwilach największego napięcia. Posłuchajcie, jesteście wolni.Nie zamierzam was zatrzymywać. nie dokończywszyzdania, instynktownie rzucił się na pokład, unikając niechybnej śmierci od wiązkiwystrzelonej z pistoletu Luriańczyka.Tuż za sobą Han usłyszał ciche, metalicznebrzęknięcie i przeciągły jęk.W wejściu do ładowni, oparty o zasuwę, stał Zlarb, z niedowierzaniem wpatrując sięw rozległą ranę na swej lewej piersi.U jego stóp leżał miniaturowy pistolet.Ranionymężczyzna powoli osunął się na pokład.Luriańczyk ponownie opuścił broń.Widząc toHan uniósł się i przyklęknął przy śmiertelnie rannym handlarzu niewolników.Blady jak płótno Zlarb ledwie dyszał.Ostatkiem sił uniósł nieco powieki i spojrzał naHana.Jeden rzut oka wystarczył Hanowi by stwierdzić, że Zlarb umiera.Być możedałoby się go uratować w normalnych, szpitalnych warunkach, jednak możliwościmedyczne Sokoła były w tym przypadku niewystarczające.Han spojrzał przeciwnikowi prosto w oczy. Chyba ich nie doceniłeś, Zlarb rzekł łagodnym głosem. Skrzywdziłeś ich.yrenice Zlarba zaszły mgłą.Ostatnim, prawie nadludzkim wysiłkiem, handlarzwyszeptał: Solo. nie zdołał dokończyć, ale w tym jednym, jedynym słowie zawarł całą swojąogromną nienawiść do pilota.22Zemsta Hana Solo Ty głupi, bezmyślny włochaczu! Przez ciebie o mało co nie zginąłem! Ciekaw jestem,gdzie się podziewałeś?!Urażony Chewbacca zawarczał gniewnie, wskazując leżące w przejściu ciało rogategohumanoida. No i cóż z tego? zapytał Han z sarkazmem w głosie [ Pobierz całość w formacie PDF ]