[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odezwał się trzeci harcerz:- Podobno nad Jeziorakiem znowu zjawił się gang Czarnego Franka z Ochoty.Możeto oni ukradli nasze kajaki?Krogulec wciąż jeszcze nie chciał dać za wygraną.Zwrócił się do mnie z naiwnympytaniem:- Pan naprawdę nie ukradł tych kajaków?Uśmiechnąłem się:- Nie.- A w jaki sposób dostał się pan na wyspę?- Mam w trzcinach motorówkę.- Dlaczego pan od razu nam tego nie powiedział?- Przecież nikt z was o to nie pytał.Otoczyliście mnie jak zbója.Zsunął z głowy czapkę i podrapał się w potylicę.- Jeśli prawdą jest, że nad Jeziorak przybyła banda Czarnego Franka z Ochoty, to zcałą pewnością kradzież kajaków jest ich sprawką.Już ja ich znam.W ubiegłym roku też tubyli.Przyszli kiedyś na nasze ognisko i zaczęli rozrabiać, więc ich wyprosiliśmy.Od tegoczasu między nami a nimi trwa wojna.Teraz zacznie się od nowa.Trzeba będzie o tympowiadomić komendanta obozu, musimy wzmocnić straże i dokonać kilku wypadów wokolice, aby dowiedzieć się, gdzie banda Czarnego Franka rozłożyła się obozem.Baśka zastanawiał się głośno:- Rozumiem, że nam ukradli kajaki i przepłynęli jezioro.Ale dlaczego zostawili je wtrzcinach przy tej wyspie? Jaki to miało cel?Krogulec uważał się za najmądrzejszego.Szybko i bez namysłu rozstrzygałnajbardziej zawiłe kwestie.- Chcieli zrobić nam głupi kawał.Byłem innego zdania.- Gdybyście, jak przystało na harcerzy, uważniej rozglądali się wokół siebie, zapewnezauważylibyście krwawą plamę na piasku.Pobiegli we wskazanym kierunku i znalezli plamę krwi na brzegu.- Jezus Maria!.- jęknął Baśka.- Teraz naprawdę trzeba popłynąć do Siemian idzwonić po milicję.- Tak jest - przytaknął Krogulec.- Tu wydarzyła się zbrodnia.Zabito człowieka.Zaczęli żywo rozprawiać.Próbowali czytać ze śladów na piasku, ale przybijając dobrzegu sami je zadeptali. A ja? Poprzez szum drzew na wyspie usłyszałem głos, który nasunął mi pewną myśl.Ta zaś z kolei pozwoliła spokojnie pić herbatę i nie przejmować się za bardzo wielką plamąkrwi.Krogulca nieprzyjemnie uderzyła moja obojętność.Bądz co bądz zdarzyła sięzbrodnia, a ja piłem sobie herbatę.Podszedł do mnie i zapytał:- Pan wie coś o tej sprawie?- Tyle co i pan, druhu zastępowy - zatytułowałem go.- Przypłynąłem tutaj póznymwieczorem.Ta plama już była.- Zbrodnia, prawda?- Nie wiem, czy można to tak nazwać - rzekłem oględnie.- Krew.Wielka plama zakrzepłej krwi - powtarzał Krogulec, przejęty do głębi duszy.-Ukradli nasze kajaki, przywiezli tu kogoś i zamordowali.Jak pan sądzi? Czy nie należyprzeszukać krzaków na wyspie?- Tak jest - zgodziłem się z nim.- Przeszukać je warto.Ale wydaje mi się, żeznajdziecie w nich tylko wnętrzności owcy lub barana.To owcza wyspa.Ktoś przywiózłwiosną swoje owce i pasą się tutaj bez pasterza całe lato.Przed chwilą słyszałem beczenie zgłębi wyspy.Rozbiegli się i po pewnym czasie przywołali mnie okrzykiem do kępy dzikich malin.Leżała tam odcięta głowa owcy, jej wnętrzności i skóra.- No, nic złego się nie stało.A już myślałem, że to była zbrodnia - powiedziałKrogulec.- Pewnie przyjechał właściciel stada i zabił jedną z owiec.- I zostawił cenną skórę? - zapytałem.Pochyliwszy się, obejrzałem ją dokładnie.- Nieudolnie ściągnięta.Ktoś zrobił to w pośpiechu i bez znajomości rzeczy.- A więc jednak popełniono tu zbrodnię - niemal z zadowoleniem oświadczyłKrogulec.Miał wielką chęć działać, a odkryta  zbrodnia dawała mu pole do popisu.- Ktośukradł nasze trzy kajaki i przypłynął nimi na wyspę.Tutaj zabił i oprawił owcę.Tylko jak sięstąd wydostał, skoro kajaki pozostały w trzcinach? I dlaczego je pozostawił?Odparłem niemal bez zastanowienia:- Ukradli kajaki, żeby jak najszybciej znalezć się na wyspie.Popełniwszyprzestępstwo usiłowali zatrzeć za sobą ślady.Dlatego pozostawili kajaki w trzcinachprzybrzeżnych.A sami zapewne odpłynęli na.tratwach z trzciny [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl