[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.UniósÅ‚ dÅ‚oÅ„, proszÄ…c o ciszÄ™.Teatralnym ge­stem siÄ™gnÄ…Å‚ do sÅ‚oika i nasypaÅ‚ szczyptÄ™ jego zawartoÅ›ci naszkieÅ‚ko; koncentrujÄ…c szkÅ‚o na drewienku, wypowiedziaÅ‚ sÅ‚owaprzyzywajÄ…ce ogieÅ„.Po krótkiej chwili hubka zaczęła siÄ™ tlić.August lekko dmuchnÄ…Å‚ i ogieÅ„ rozpaliÅ‚ siÄ™ jasnopomaraÅ„czo-wym pÅ‚omieniem.Dzicy nie kryli zdumienia i oszoÅ‚omienia;jak dzieci domagali siÄ™, by pokazaÅ‚ sztuczkÄ™ raz jeszcze.AugustpowtórzyÅ‚ jÄ… czterokrotnie i za każdym razem dzicy wydawaliokrzyk, mrugajÄ…c i gapiÄ…c siÄ™ to na twarz chÅ‚opca, to na pÅ‚o­nÄ…cy ogieÅ„.Kiedy wrÄ™czyÅ‚ im szkieÅ‚ko do obejrzenia, patrzylinieufnie, jakby bali siÄ™, że wyrzÄ…dzi im krzywdÄ™.Pózniej tego samego dnia wódz Ouma wezwaÅ‚ Auguste'ai zażądaÅ‚ szkieÅ‚ka.ZaproponowaÅ‚ korzystnÄ… wymianÄ™, lecz Au­guste odmówiÅ‚.Wódz zaprotestowaÅ‚ i nawet zniżyÅ‚ siÄ™ do próśb.Gdyby August pokazaÅ‚ mu, jak dziaÅ‚a ta magia, mógÅ‚by ogÅ‚o­sić, że instrument jest bezcenny i naÅ‚ożyć obowiÄ…zek pÅ‚aceniana każdÄ… rodzinÄ™ w wiosce.August zamilkÅ‚ na chwilÄ™.Potempoważnym gÅ‚osem oznajmiÅ‚ wodzowi, że to, o co prosi, jest nie­możliwe.SzkieÅ‚ko należaÅ‚o do jego wuja, jedynego brata jego77 matki, który od dawna nie żyÅ‚.Od lat August próbowaÅ‚ użyć godo przyzwania ognia, lecz bezskutecznie, i nawet pomyÅ›laÅ‚, żeprzedmiot jest bezużyteczny.Jednak kilka nocy temu wuj pojawiÅ‚siÄ™ w jego Å›nie i zdradziÅ‚ chÅ‚opcu sekret używania szkieÅ‚ka.PotemujÄ…Å‚ jego dÅ‚oÅ„ w rÄ™ce i poprosiÅ‚, by ten przysiÄ…gÅ‚, że nigdy siÄ™z nim nie rozstanie.August nie mógÅ‚ nie dotrzymać obietnicy,zachowa wiÄ™c szkieÅ‚ko, ale dopóki mieszka w wiosce, bÄ™dzie zajego pomocÄ… przyzywaÅ‚ ogieÅ„, kiedy tylko mieszkaÅ„cy bÄ™dÄ… tegochcieli.W zamian nie prosi o nic poza tym, by darzyli go takążyczliwoÅ›ciÄ… jak dotychczas.Magiczne szkieÅ‚ko na zawsze zmieniÅ‚o pozycjÄ™ Auguste'awÅ›ród dzikich.WÅ‚adajÄ…cy tajemniczymi mocami, nieprzystÄ™p­ny, peÅ‚en rezerwy, o skromnych wymaganiach, byÅ‚ niepodobnydo żadnego z biaÅ‚ych, jakich dzikim zdarzyÅ‚o siÄ™ kiedykolwiekspotkać.Z nadejÅ›ciem drugiej, a potem trzeciej zimy miaÅ‚ jużugruntowanÄ… opiniÄ™ czÅ‚owieka, który posiadÅ‚ mÄ…drość i wiedzÄ™.UrósÅ‚, choć jego ciaÅ‚o nadal byÅ‚o wÄ…tÅ‚e i chude, a chÅ‚opiÄ™cy gÅ‚osÅ‚amaÅ‚ siÄ™ i pÄ™kaÅ‚ jak skorupka orzecha.Jego reputacjÄ™ wzmacniaÅ‚aniechęć do odzywania siÄ™.Dowódca nie wróciÅ‚.NadeszÅ‚a za to odwilż i znów ruszyÅ‚handel rzeczny.W wiosce pojawiÅ‚ siÄ™ kanadyjski podporucznikszukajÄ…cy mÅ‚odego Francuza z żółtym psem, przed którym ludOuma odczuwaÅ‚ lÄ™k i respekt. ziecko urodziÅ‚o siÄ™ w maju.TrwaÅ‚a pora deszczowa;niebo wisiaÅ‚o nad Mobile jak mokry materac, domypoÅ‚ożone na niższych terenach byÅ‚y zalane.WilgoćDwciskaÅ‚a siÄ™ miÄ™dzy bale chat i rozpuszczaÅ‚a mieszaninÄ™ glinyi startych muszli, która je spajaÅ‚a.Nic nie schÅ‚o.W ogrodzie Eli-sabeth dynie nabrzmiaÅ‚y od wody, liÅ›cie tonęły w bÅ‚ocie.WszÄ™­dzie niósÅ‚ siÄ™ odór zgnilizny.Jean-Claude'a nie byÅ‚o w Mobile jużprawie dwa miesiÄ…ce.Dopiero zaczęła wychodzić z domu.Choroba trwaÅ‚a dÅ‚ugo,a krwawienie wciąż nie ustawaÅ‚o.MiaÅ‚a gorÄ…czkÄ™, która spowodo­waÅ‚a zatrucie krwi  efekt ciÄ…gÅ‚ego deszczu, przenikliwej wilgociw gÄ™stym powietrzu.W gorÄ…czce miaÅ‚a niespokojne sny, w któ­rych ciÄ…gle odwijaÅ‚a miÄ™so, otwieraÅ‚a worki ziarna spod łóżka,mieszaÅ‚a potrawkÄ™ w garnku nad ogniem, wpychaÅ‚a jedzenierÄ™kami do ust i jadÅ‚a, jadÅ‚a, jadÅ‚a, aż jej brzuch nabrzmiaÅ‚, a skó­ra zaczęła pÄ™kać.Kiedy siÄ™ budziÅ‚a, widziaÅ‚a je, twarze innychżon przyciÅ›niÄ™te do płótna w oknie.PrzynosiÅ‚y jej w garnusz­kach groch i papkÄ™ z sagowca*, ale odmawiaÅ‚a; odchodziÅ‚y wtedyurażone, mruczÄ…c o grzechu faÅ‚szywej pychy.Elisabeth leżaÅ‚ana wznak, wpatrujÄ…c siÄ™ w liÅ›cie palmowe tworzÄ…ce dach, aż ichwzór zaczynaÅ‚ powtarzać siÄ™ nawet pod zamkniÄ™tymi powiekami.* Drzewo podobne do palmy.79 CzÄ™sto przychodziÅ‚a poÅ‚ożna, chÄ™tna, by otrzymać swÄ… rocz­nÄ… zapÅ‚atÄ™, którÄ… dowódca miaÅ‚ zamiar zmniejszyć.Energicznakobieta o czerwonych dÅ‚oniach i ostrym podbródku, Guillemettele Bras pojawiÅ‚a siÄ™ w osadzie, kiedy poprzedniÄ… akuszerkÄ™zmogÅ‚a letnia epidemia, ale przez dwa lata urodziÅ‚o siÄ™ zaledwiepiÄ™cioro dzieci.Nikt nie wiedziaÅ‚, dlaczego aż tyle kobiet wy­daje siÄ™ bezpÅ‚odnymi.Niektórzy przypisywali to niezdrowemuklimatowi Luizjany, gdzie psuÅ‚a siÄ™ nawet mÄ…ka, a wino kwaÅ›­niaÅ‚o.Inni twierdzili, że szacowny minister, który przysÅ‚aÅ‚ tudziewczÄ™ta, wiedziaÅ‚ już w Rochefort, czego im brakuje, i dlategowÅ‚aÅ›nie siÄ™ ich pozbyÅ‚.PojawiaÅ‚ siÄ™ też nowy ksiÄ…dz, bezceremonialnie wchodzÄ…ci zajmujÄ…c stoÅ‚ek w nogach łóżka.Rochon byÅ‚ Kanadyjczykiem,który ukoÅ„czyÅ‚ seminarium jezuickie w Quebecu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl