[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.PosieóiaÅ‚ jeszcze chwilkÄ™, próbowaÅ‚ nawet szerokiej, serdecznej rozmowy, ale spo-tykaÅ‚ siÄ™ ciÄ…gle z niedowierzajÄ…cym wzrokiem óiewczyny, wiÄ™c wstaÅ‚ do wyjÅ›cia.Anka wyprowaóiÅ‚a go jak zwykle na werendÄ™, góie już Mateusz czekaÅ‚ z latarniÄ…. Mateusz, nie perfumujcie panu chusteczek tak silnie powieóiaÅ‚a cicho.Ziemia obiecana 276 Ja ta nie perfumuje, u nas ta n3akich perfumów nie ma odparÅ‚ zaspanymgÅ‚osem.Anka drgnęła nieco, patrzÄ…c na zakÅ‚opotanÄ… twarz Karola. Może pan z nami jutro pojeóie do koÅ›cioÅ‚a? JeÅ›li bÄ™dÄ™ mógÅ‚, to dam znać rano.Z tym siÄ™ rozstali.Anka wolno powróciÅ‚a do mieszkania, kazaÅ‚a pogasić Å›wiatÅ‚a, wydaÅ‚a polecenia najutro, powieóiaÅ‚a ojcu dobranoc i znalazÅ‚szy siÄ™ w swoim pokoju, stanęła przy okniei dÅ‚ugo patrzyÅ‚a w ciemne przepaÅ›cie nieba, dÅ‚ugo rozczuwaÅ‚a wszystko. A wreszcie, to mnie już nic nie obchoói szepnęła do siebie.Ale to byÅ‚a nieprawda, obchoóiÅ‚o jÄ… to wiÄ™cej nawet niż pragnęła, tylko nie chcia-Å‚a poddać siÄ™ tym bolesnym, upokarzajÄ…cym jej dumÄ™ spostrzeżeniom, tym brutalnymfaktom, jakie przed niÄ… stawaÅ‚y. Nie stanÄ™ mu pewnie na droóe do szczęścia powieóiaÅ‚a sobie rano, po nie-przespanej nocy, zacięła siÄ™ w sobie i w takiej dumie, która nie pozwalaÅ‚a siÄ™ skarżyći pÅ‚akać.Zamknęła wszystko w sobie.Przy Å›niadaniu byÅ‚a jak zwykle spokojna.SÅ‚użąca daÅ‚a znać, że gromada robotnikówprzyszÅ‚a i koniecznie jÄ… chce wióieć.Anka wyszÅ‚a na werendÄ™, nie wieóąc, o co im choói.Pana Adama też za niÄ… wtoczyli.ChÅ‚op, Pan, OpiekaNa werenóie byÅ‚o kilku mężczyzn i kobiet, ubranych Å›wiÄ…tecznie, z baróo uroczy-stymi twarzami.Na jej wejÅ›cie wysunÄ…Å‚ siÄ™ zaraz Socha, który teraz byÅ‚ furmanem u Borowieckiego,pocaÅ‚owaÅ‚ jÄ… w rÄ™kÄ™, schyliÅ‚ siÄ™ do nóg wedle odwiecznego zwyczaju, cofnÄ…Å‚ siÄ™ nieco,chrzÄ…knÄ…Å‚, obtarÅ‚ nos rÄ™kawem surduta, obejrzaÅ‚ siÄ™ na żonÄ™ stojÄ…cÄ… z boku i rzekÅ‚ mocno. A to myÅ›wa siÄ™ zmówili i przyszli poóiÄ™kować naszej óieóiczce kochanej za te-go chÅ‚opaka, co go to poÅ‚amaÅ‚o, a u panienki siÄ™ likowaÅ‚, za te kobitÄ™, co to una wdowÄ…ostaÅ‚a, po tym Michale, co go te rusztowanie zabiÅ‚o i za te óiecioki co ostaÅ‚y, niby potym Michale, co go to rusztowanie zabiÅ‚o i za te dobrość jakÄ… im panienka robi wy-powieóiaÅ‚ jednym tchem i obejrzaÅ‚ siÄ™ na żonÄ™ i na kolegów, którzy potakiwali gÅ‚owamii poruszali ustami, jakby mówiÄ…c z nim razem.OdetchnÄ…Å‚ i mówiÅ‚ dalej. My jesteÅ›wa biedne sieroty, a panienka chociaż ani nam warzona ani pieczona,a dobra kiej matka roóona.Naród siÄ™ zmówiÅ‚, co by za to wszystko poóiÄ™kować z serca.Przez podaronków myÅ›wa przyszli, ale podaronki& ale& podaronki& caÅ‚ujta Å›cierwypanienkÄ™ po rÄ…czkach, obÅ‚apta za nóżki! zawoÅ‚aÅ‚, nie mogÄ…c dokoÅ„czyć mowy.Jakoż po tym energicznym przemówieniu otoczyli AnkÄ™ koÅ‚em i caÅ‚owali jÄ… po rÄ™kach,a mniej Å›mieli po Å‚okciach.AnkÄ™ zalaÅ‚a ogromna radość i rozrzewnienie, mówić nie mogÅ‚a ze wzruszenia, wiÄ™cpan Adam przemówiÅ‚ słów kilka od siebie i kazaÅ‚ im dać wódki.Na sam koniec sceny nadszedÅ‚ Karol i, dowieóiawszy siÄ™, o co im choói, kazaÅ‚ dać poraz drugi wódki i coÅ› w roóaju Å›niadania, i uÅ›cisnÄ…Å‚ baróo serdecznie rÄ™ce robotników,ale uÅ›miechaÅ‚ siÄ™ ironicznie i gdy luóie odeszli, powieóiaÅ‚ drwiÄ…co: WzruszajÄ…ca scena.MyÅ›laÅ‚em, że to dożynki, brakowaÅ‚o tylko pieÅ›ni i wieÅ„ca zezbóż, byÅ‚ natomiast spleciony z wóiÄ™cznoÅ›ci i dobrych uczynków. Wióę, że to jest Å‚atwa zabawa, ironizowanie wszystkiego, bo zbyt czÄ™sto pan siÄ™w to bawi powieóiaÅ‚a spokojnie na pozór, ale w gÅ‚Ä™bi drżaÅ‚a gniewem. Nie moja zasÅ‚uga, a& sposobnoÅ›ci tak czÄ™stych. òiÄ™kujÄ™ panu za szczerość.Wiem teraz już dobrze, że wszystko, co robiÄ™, jestÅ›mieszne, maÅ‚ostkowe, parafialne i niemÄ…dre, że to wszystko godne jest ironii, tylko ironii,a pan jÄ… swobodnie wypowiada, bo to mnie tylko boleć może, a pana cieszy nieprawdaż? mówiÅ‚a rozdrażniona. Co sÅ‚owo to oskarżenie i to baróo ciężkie rzekÅ‚ Karol. I prawda. Nie, zupeÅ‚na nieprawda, przywióenie dla mnie baróo bolesne. Bolesne! zawoÅ‚aÅ‚a ironicznie.Ziemia obiecana 277 Panno Anno, Anka! dlaczego siÄ™ pani gniewa na mnie? Po co mamy sobie zatruwaćżycie takimi drobiazgami, czyż pani na serio znajduje w moim ironizowaniu niewinnymobrazÄ™ i krytykÄ™ siebie? Ależ dajÄ™ pani sÅ‚owo, że nigdy, nigdy tego nie pragnÄ…Å‚em i pragnąćnie mogÅ‚em tÅ‚umaczyÅ‚ siÄ™ gorÄ…co, szczerze zmartwiony i dotkniÄ™ty jej sÅ‚owami.Anka nie sÅ‚uchaÅ‚a, wyszÅ‚a z pokoju, nie spojrzawszy na niego.Karol poszedÅ‚ do ojca na werendÄ™ i skarżyÅ‚ siÄ™ przed nim. Ja jestem trup, ja już nie żyjÄ™, ale ci powiem szczerze, krzywóisz AnkÄ™ i znie-chÄ™casz, obyÅ› tego nie żaÅ‚owaÅ‚ pózniej powieóiaÅ‚ stary ze smutkiem i zaczÄ…Å‚ mu robićdelikatne wymówki za zaniedbywanie narzeczonej i za te tysiÄ…ce drobiazgów w coóien-nym życiu, którymi AnkÄ™ raniÅ‚ i obrażaÅ‚ jej miÅ‚ość wÅ‚asnÄ…. Antonina niech siÄ™ spyta panienki, czy prÄ™dko pojeóiemy do koÅ›cioÅ‚a, bo koniejuż czekajÄ… powieóiaÅ‚ Karol do sÅ‚użącej i wzburzony wymówkami ojca, choóiÅ‚ powerenóie, oczekujÄ…c odpowieói.SÅ‚użąca przyszÅ‚a zaraz. Panienka poszÅ‚a do pani TrawiÅ„skiej i powieóiaÅ‚a, że óisiaj nie pojeóie do ko-Å›cioÅ‚a.Borowiecki rozczerwieniÅ‚ siÄ™ ze zÅ‚oÅ›ci i wybiegÅ‚. P3że sobie piwo, jakieÅ› nawarzyÅ‚& mruczaÅ‚ za nim pan Adam [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.PosieóiaÅ‚ jeszcze chwilkÄ™, próbowaÅ‚ nawet szerokiej, serdecznej rozmowy, ale spo-tykaÅ‚ siÄ™ ciÄ…gle z niedowierzajÄ…cym wzrokiem óiewczyny, wiÄ™c wstaÅ‚ do wyjÅ›cia.Anka wyprowaóiÅ‚a go jak zwykle na werendÄ™, góie już Mateusz czekaÅ‚ z latarniÄ…. Mateusz, nie perfumujcie panu chusteczek tak silnie powieóiaÅ‚a cicho.Ziemia obiecana 276 Ja ta nie perfumuje, u nas ta n3akich perfumów nie ma odparÅ‚ zaspanymgÅ‚osem.Anka drgnęła nieco, patrzÄ…c na zakÅ‚opotanÄ… twarz Karola. Może pan z nami jutro pojeóie do koÅ›cioÅ‚a? JeÅ›li bÄ™dÄ™ mógÅ‚, to dam znać rano.Z tym siÄ™ rozstali.Anka wolno powróciÅ‚a do mieszkania, kazaÅ‚a pogasić Å›wiatÅ‚a, wydaÅ‚a polecenia najutro, powieóiaÅ‚a ojcu dobranoc i znalazÅ‚szy siÄ™ w swoim pokoju, stanęła przy okniei dÅ‚ugo patrzyÅ‚a w ciemne przepaÅ›cie nieba, dÅ‚ugo rozczuwaÅ‚a wszystko. A wreszcie, to mnie już nic nie obchoói szepnęła do siebie.Ale to byÅ‚a nieprawda, obchoóiÅ‚o jÄ… to wiÄ™cej nawet niż pragnęła, tylko nie chcia-Å‚a poddać siÄ™ tym bolesnym, upokarzajÄ…cym jej dumÄ™ spostrzeżeniom, tym brutalnymfaktom, jakie przed niÄ… stawaÅ‚y. Nie stanÄ™ mu pewnie na droóe do szczęścia powieóiaÅ‚a sobie rano, po nie-przespanej nocy, zacięła siÄ™ w sobie i w takiej dumie, która nie pozwalaÅ‚a siÄ™ skarżyći pÅ‚akać.Zamknęła wszystko w sobie.Przy Å›niadaniu byÅ‚a jak zwykle spokojna.SÅ‚użąca daÅ‚a znać, że gromada robotnikówprzyszÅ‚a i koniecznie jÄ… chce wióieć.Anka wyszÅ‚a na werendÄ™, nie wieóąc, o co im choói.Pana Adama też za niÄ… wtoczyli.ChÅ‚op, Pan, OpiekaNa werenóie byÅ‚o kilku mężczyzn i kobiet, ubranych Å›wiÄ…tecznie, z baróo uroczy-stymi twarzami.Na jej wejÅ›cie wysunÄ…Å‚ siÄ™ zaraz Socha, który teraz byÅ‚ furmanem u Borowieckiego,pocaÅ‚owaÅ‚ jÄ… w rÄ™kÄ™, schyliÅ‚ siÄ™ do nóg wedle odwiecznego zwyczaju, cofnÄ…Å‚ siÄ™ nieco,chrzÄ…knÄ…Å‚, obtarÅ‚ nos rÄ™kawem surduta, obejrzaÅ‚ siÄ™ na żonÄ™ stojÄ…cÄ… z boku i rzekÅ‚ mocno. A to myÅ›wa siÄ™ zmówili i przyszli poóiÄ™kować naszej óieóiczce kochanej za te-go chÅ‚opaka, co go to poÅ‚amaÅ‚o, a u panienki siÄ™ likowaÅ‚, za te kobitÄ™, co to una wdowÄ…ostaÅ‚a, po tym Michale, co go te rusztowanie zabiÅ‚o i za te óiecioki co ostaÅ‚y, niby potym Michale, co go to rusztowanie zabiÅ‚o i za te dobrość jakÄ… im panienka robi wy-powieóiaÅ‚ jednym tchem i obejrzaÅ‚ siÄ™ na żonÄ™ i na kolegów, którzy potakiwali gÅ‚owamii poruszali ustami, jakby mówiÄ…c z nim razem.OdetchnÄ…Å‚ i mówiÅ‚ dalej. My jesteÅ›wa biedne sieroty, a panienka chociaż ani nam warzona ani pieczona,a dobra kiej matka roóona.Naród siÄ™ zmówiÅ‚, co by za to wszystko poóiÄ™kować z serca.Przez podaronków myÅ›wa przyszli, ale podaronki& ale& podaronki& caÅ‚ujta Å›cierwypanienkÄ™ po rÄ…czkach, obÅ‚apta za nóżki! zawoÅ‚aÅ‚, nie mogÄ…c dokoÅ„czyć mowy.Jakoż po tym energicznym przemówieniu otoczyli AnkÄ™ koÅ‚em i caÅ‚owali jÄ… po rÄ™kach,a mniej Å›mieli po Å‚okciach.AnkÄ™ zalaÅ‚a ogromna radość i rozrzewnienie, mówić nie mogÅ‚a ze wzruszenia, wiÄ™cpan Adam przemówiÅ‚ słów kilka od siebie i kazaÅ‚ im dać wódki.Na sam koniec sceny nadszedÅ‚ Karol i, dowieóiawszy siÄ™, o co im choói, kazaÅ‚ dać poraz drugi wódki i coÅ› w roóaju Å›niadania, i uÅ›cisnÄ…Å‚ baróo serdecznie rÄ™ce robotników,ale uÅ›miechaÅ‚ siÄ™ ironicznie i gdy luóie odeszli, powieóiaÅ‚ drwiÄ…co: WzruszajÄ…ca scena.MyÅ›laÅ‚em, że to dożynki, brakowaÅ‚o tylko pieÅ›ni i wieÅ„ca zezbóż, byÅ‚ natomiast spleciony z wóiÄ™cznoÅ›ci i dobrych uczynków. Wióę, że to jest Å‚atwa zabawa, ironizowanie wszystkiego, bo zbyt czÄ™sto pan siÄ™w to bawi powieóiaÅ‚a spokojnie na pozór, ale w gÅ‚Ä™bi drżaÅ‚a gniewem. Nie moja zasÅ‚uga, a& sposobnoÅ›ci tak czÄ™stych. òiÄ™kujÄ™ panu za szczerość.Wiem teraz już dobrze, że wszystko, co robiÄ™, jestÅ›mieszne, maÅ‚ostkowe, parafialne i niemÄ…dre, że to wszystko godne jest ironii, tylko ironii,a pan jÄ… swobodnie wypowiada, bo to mnie tylko boleć może, a pana cieszy nieprawdaż? mówiÅ‚a rozdrażniona. Co sÅ‚owo to oskarżenie i to baróo ciężkie rzekÅ‚ Karol. I prawda. Nie, zupeÅ‚na nieprawda, przywióenie dla mnie baróo bolesne. Bolesne! zawoÅ‚aÅ‚a ironicznie.Ziemia obiecana 277 Panno Anno, Anka! dlaczego siÄ™ pani gniewa na mnie? Po co mamy sobie zatruwaćżycie takimi drobiazgami, czyż pani na serio znajduje w moim ironizowaniu niewinnymobrazÄ™ i krytykÄ™ siebie? Ależ dajÄ™ pani sÅ‚owo, że nigdy, nigdy tego nie pragnÄ…Å‚em i pragnąćnie mogÅ‚em tÅ‚umaczyÅ‚ siÄ™ gorÄ…co, szczerze zmartwiony i dotkniÄ™ty jej sÅ‚owami.Anka nie sÅ‚uchaÅ‚a, wyszÅ‚a z pokoju, nie spojrzawszy na niego.Karol poszedÅ‚ do ojca na werendÄ™ i skarżyÅ‚ siÄ™ przed nim. Ja jestem trup, ja już nie żyjÄ™, ale ci powiem szczerze, krzywóisz AnkÄ™ i znie-chÄ™casz, obyÅ› tego nie żaÅ‚owaÅ‚ pózniej powieóiaÅ‚ stary ze smutkiem i zaczÄ…Å‚ mu robićdelikatne wymówki za zaniedbywanie narzeczonej i za te tysiÄ…ce drobiazgów w coóien-nym życiu, którymi AnkÄ™ raniÅ‚ i obrażaÅ‚ jej miÅ‚ość wÅ‚asnÄ…. Antonina niech siÄ™ spyta panienki, czy prÄ™dko pojeóiemy do koÅ›cioÅ‚a, bo koniejuż czekajÄ… powieóiaÅ‚ Karol do sÅ‚użącej i wzburzony wymówkami ojca, choóiÅ‚ powerenóie, oczekujÄ…c odpowieói.SÅ‚użąca przyszÅ‚a zaraz. Panienka poszÅ‚a do pani TrawiÅ„skiej i powieóiaÅ‚a, że óisiaj nie pojeóie do ko-Å›cioÅ‚a.Borowiecki rozczerwieniÅ‚ siÄ™ ze zÅ‚oÅ›ci i wybiegÅ‚. P3że sobie piwo, jakieÅ› nawarzyÅ‚& mruczaÅ‚ za nim pan Adam [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]