[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A na ziemi zapanuje pokóji wszyscy będą czynić dobro.Następnego dnia fregata przepłynęła obok najbardziej napółnoc wysuniętego punktu Jutlandii.Nadmorska, płaskanizina nazywała się Skaw, w wieczornym półmroku unosiłasię nad nią szara mgła.W dali migały światła latarni mor-94skiej, więc Cleopatra wzięła kurs na południe, w stronęcieśniny Kattegat.Kapitan Samuels obawiał się, jakibędzie poziom wody w szerokim na trzy mile przesmyku,stanowiącym wejście na Bałtyk.Przejście było strzeżoneod strony szwedzkiej przez wielkie armaty umieszczonew Helsinborgu, zaś Duńczycy kontrolowali okoliczne wodydzięki bateriom umieszczonym w zamku Kronborg, wznie-sionym w Helsinog0r.Na szlaku podróży fregata spotkałakilka statków, parę łodzi rybackich i zanurzony w wodachBałtyku transportowiec, wyładowany po brzegi drewnem.Im bliżej przesmyku, tym więcej statków pojawiało się nahoryzoncie.Rankiem, po minięciu Skaw kapitan Samuels zwrócił sięłaskawie do przewożonych na jego okręcie oficerów:- Nie wiemy, czy Dania nadal jest neutralna.Możemyminąć Helsing0r, płynąc przy szwedzkim brzegu, ale gdyskręcimy w ich stronę, Duńczycy i tak będą widzieć, żemamy nieczyste zamiary.- Szwedzi są naszymi sojusznikami - odezwał się Shar-pe.- To przecież nic nie znaczy - rzekł Lavisser.- Ichkról również jest szalony.Czy to nie dziwne? Połowę królów w Europie można uznać za nieobliczalnych maniaków.Szwedzi są wprawdzie po naszej stronie, ale nie chcą walczyć.Duńczycy nie chcą w ogóle walczyć.Głupcy, pragnązachować neutralność, ale ich flota komplikuje sytuację.Albo będą musieli walczyć w jej obronie albo przyjmą łapówkę.Jeśli Francuzi przyjechali z większą gotówką niż my,to już na pewno ogłosili wojnę przeciw Brytanii.Nie było innego wyjścia, musieli przebyć wąski prze-smyk.Oficerowie mieli być wysadzeni na ląd z zatoce K0ge,niedaleko wioski Herf0lge, gdzie znajdowała się posiadłośćdziadka kapitana Lavissera.Zatoka leżała na południe odKopenhagi i Helsing0ru.Mogli ominąć Helsing0r, gdyby95opłynęli Zelandię od zachodu.Była to jednak dużo dłuższadroga, a oni nie mieli czasu.- Musimy zobaczyć się z księciem przed przybyciem brytyjskiej floty - orzekł Lavisser.- Myślisz, że będą ostrzeliwać Kopenhagę?- Czemu nie?Wyobrażasz sobie angielskich artylerzystówstrzelających do kobiet i dzieci?- Będą celować w mury, aby zniszczyć obronę - odparłSharpe.- Nie będą! - stwierdził gorzko gwardzista.- Ci choler-nicy zmasakrują miasto! Cathcart tego nie chce, ale on jestmiękki.Cathcart był generałem dowodzącym całą operację.- Może łapówka zadziała?Po południu minęli Helsing0r.Od strony fortecy rozległysię salwy armatnie, ale były to strzały bez pocisków, na wi-wat.Gdy tylko przebrzmiały duńskie salwy, kapitan Samu-els rozkazał oddać salut honorowy na cześć duńskiej flagi.Sharpe przez lunetę wpatrywał się we flagę wywieszona naszczycie fortecy.Był to biały krzyż na czerwonym tle.Ka-pitan Samuels obserwował taflę między okrętem a fortecą,szukając rozprysków od spadających pocisków.Nie było ichnigdzie widać.Czyli Duńczycy strzelali na wiwat.- Są nadal neutralni - chrząknął kapitan statku z ulgą.- Zrobią wszystko, aby zachować neutralność - zawyrokował Lavisser.- To mały kraj, kapitanie.Nie chcą pakowaćsię w wojnę, chyba, że zostaną do tego zmuszeni.Wziął odSharpe'a lunetę i zaczął się przypatrywać fortecy, która z tejodległości bardziej przypominała pałac niż zamek.Szczytywysokich wież były pokryte zielonkawą patyną, wystawałynad dymem pozostałym po wystrzałach armatnich.Fregatazakotwiczona przy torze wodnym prowadzącym do fortecypodnosiła żagle, najwyrazniej po to, aby ruszyć za Cleopatrą.96- Czy to oznacza kłopoty? - spytał Lavisser.Samuels pokręcił głową.- Nie dogonią nas - odparł spokojnie kapitan statku.-Poza tym przy takim wietrze zaraz pojawi się mgła.Gwardzista jeszcze raz spojrzał na zamek.- yle się dzieje w państwie duńskimi - stwierdził patetycznie.- Naprawdę? - spytał zdziwiony Sharpe.- Mój drogi Richardzie, to jest cytat z tragedii Hamlet",której akcja rozgrywa się właśnie w tym zamku - roześmiałsię Lavisser.- Przyprowadzono mnie tutaj, gdy byłem małym dzieckiem.Byłem niemal pewien, że widziałem duchastarego króla, wędrującego po umocnieniach.Ale to chybajednak imaginacja.Parę lat pózniej, grałem w tej sztucew Eton.Lord Pumphrey grał Ofelię i jako dziewczyna byłnaprawdę przekonywający.Gdy w jednej ze scen miałemgo pocałować, zaczął okazywał taką radość, że musiałem gościsnąć za jądra tak, że zaczął piszczeć jak świnia.Uśmiechnął się na myśl o tych wspomnieniach.Przechy-lił się przez reling i popatrzył na niskie, zielone brzegi.- Naprawdę martwię się, że w Danii dzieje się coś złego.To smutny kraj, Richardzie.Duńczycy są nieciekawi, religijni, skryci i ostrożni.Mieszkają tu szarzy ludzie, wiodącyproste życie.- Wszyscy musimy się ci tacy wydawać.Lavisser natychmiast zareagował.- Ależ nie, wybacz mi.Urodziłem się arystokratą i zapominam, że inni nie mają tego przywileju.Cleopatra wciąż płynęła bliżej szwedzkiego brzegu, abysprawić wrażenie, że kieruje się do Stralsundu w Prusach,tam bowiem stacjonował brytyjski garnizon.Jednakże nocąporzuciła wygodny tor wodny i skierowała się w stronęzatoki K0ge.Obecnie w tym rejonie morza została sama.Duńska fregata dawno zrezygnowała z pościgu.Czasami97księżyc przebijał przez chmury, oświetlając kredowe klify.Lśniły niezwykłym blaskiem.Fregata płynęła na północ, popewnym czasie klify zmieniły się w długą plażę.Wtedy ka-pitan Samuels wydał rozkaz spuszczenia szalupy.Ciężka skrzynia została za pomocą dzwigni umieszczonaw łodzi.Następnie zeszli do niej oficerowie.Teraz obaj mielina sobie cywilne ubrania.Sharpe był w brązowym płaszczu,czarnych spodniach i buty.Kiedyś, widząc go w białej ko-szuli i trójgraniastym kapeluszu, Grace mówiła, że wyglądajak naburmuszony farmer.Mundur wojskowy spakował dowęzełka, który zarzucił na plecy.Załoga szalupy wiosłowała równo, płynąc w ciemnościachnocy.Księżyc znikł, chmury pokryły niebo.Na północy,gdzieś za Kopenhagą zalśniły światła błyskawic.Wyglądałyjak ogniste smocze języki, ale nawet kropla deszczu niespadła do zatoki K0ge.Jedynym odgłosem, jaki się rozlegał,był miarowy plusk wioseł i uderzenia fal o burtę łodzi.Na gładkiej tafli wody, tu i ówdzie pojawiały się drobnezmarszczki, które znikały docierając do brzegu.Dno łodzizaczęło trzeć o piach, więc marynarze wskoczyli do wody,by ją przytrzymać.Sześciu ludzi przeniosło skrzynię nabrzeg [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- A na ziemi zapanuje pokóji wszyscy będą czynić dobro.Następnego dnia fregata przepłynęła obok najbardziej napółnoc wysuniętego punktu Jutlandii.Nadmorska, płaskanizina nazywała się Skaw, w wieczornym półmroku unosiłasię nad nią szara mgła.W dali migały światła latarni mor-94skiej, więc Cleopatra wzięła kurs na południe, w stronęcieśniny Kattegat.Kapitan Samuels obawiał się, jakibędzie poziom wody w szerokim na trzy mile przesmyku,stanowiącym wejście na Bałtyk.Przejście było strzeżoneod strony szwedzkiej przez wielkie armaty umieszczonew Helsinborgu, zaś Duńczycy kontrolowali okoliczne wodydzięki bateriom umieszczonym w zamku Kronborg, wznie-sionym w Helsinog0r.Na szlaku podróży fregata spotkałakilka statków, parę łodzi rybackich i zanurzony w wodachBałtyku transportowiec, wyładowany po brzegi drewnem.Im bliżej przesmyku, tym więcej statków pojawiało się nahoryzoncie.Rankiem, po minięciu Skaw kapitan Samuels zwrócił sięłaskawie do przewożonych na jego okręcie oficerów:- Nie wiemy, czy Dania nadal jest neutralna.Możemyminąć Helsing0r, płynąc przy szwedzkim brzegu, ale gdyskręcimy w ich stronę, Duńczycy i tak będą widzieć, żemamy nieczyste zamiary.- Szwedzi są naszymi sojusznikami - odezwał się Shar-pe.- To przecież nic nie znaczy - rzekł Lavisser.- Ichkról również jest szalony.Czy to nie dziwne? Połowę królów w Europie można uznać za nieobliczalnych maniaków.Szwedzi są wprawdzie po naszej stronie, ale nie chcą walczyć.Duńczycy nie chcą w ogóle walczyć.Głupcy, pragnązachować neutralność, ale ich flota komplikuje sytuację.Albo będą musieli walczyć w jej obronie albo przyjmą łapówkę.Jeśli Francuzi przyjechali z większą gotówką niż my,to już na pewno ogłosili wojnę przeciw Brytanii.Nie było innego wyjścia, musieli przebyć wąski prze-smyk.Oficerowie mieli być wysadzeni na ląd z zatoce K0ge,niedaleko wioski Herf0lge, gdzie znajdowała się posiadłośćdziadka kapitana Lavissera.Zatoka leżała na południe odKopenhagi i Helsing0ru.Mogli ominąć Helsing0r, gdyby95opłynęli Zelandię od zachodu.Była to jednak dużo dłuższadroga, a oni nie mieli czasu.- Musimy zobaczyć się z księciem przed przybyciem brytyjskiej floty - orzekł Lavisser.- Myślisz, że będą ostrzeliwać Kopenhagę?- Czemu nie?Wyobrażasz sobie angielskich artylerzystówstrzelających do kobiet i dzieci?- Będą celować w mury, aby zniszczyć obronę - odparłSharpe.- Nie będą! - stwierdził gorzko gwardzista.- Ci choler-nicy zmasakrują miasto! Cathcart tego nie chce, ale on jestmiękki.Cathcart był generałem dowodzącym całą operację.- Może łapówka zadziała?Po południu minęli Helsing0r.Od strony fortecy rozległysię salwy armatnie, ale były to strzały bez pocisków, na wi-wat.Gdy tylko przebrzmiały duńskie salwy, kapitan Samu-els rozkazał oddać salut honorowy na cześć duńskiej flagi.Sharpe przez lunetę wpatrywał się we flagę wywieszona naszczycie fortecy.Był to biały krzyż na czerwonym tle.Ka-pitan Samuels obserwował taflę między okrętem a fortecą,szukając rozprysków od spadających pocisków.Nie było ichnigdzie widać.Czyli Duńczycy strzelali na wiwat.- Są nadal neutralni - chrząknął kapitan statku z ulgą.- Zrobią wszystko, aby zachować neutralność - zawyrokował Lavisser.- To mały kraj, kapitanie.Nie chcą pakowaćsię w wojnę, chyba, że zostaną do tego zmuszeni.Wziął odSharpe'a lunetę i zaczął się przypatrywać fortecy, która z tejodległości bardziej przypominała pałac niż zamek.Szczytywysokich wież były pokryte zielonkawą patyną, wystawałynad dymem pozostałym po wystrzałach armatnich.Fregatazakotwiczona przy torze wodnym prowadzącym do fortecypodnosiła żagle, najwyrazniej po to, aby ruszyć za Cleopatrą.96- Czy to oznacza kłopoty? - spytał Lavisser.Samuels pokręcił głową.- Nie dogonią nas - odparł spokojnie kapitan statku.-Poza tym przy takim wietrze zaraz pojawi się mgła.Gwardzista jeszcze raz spojrzał na zamek.- yle się dzieje w państwie duńskimi - stwierdził patetycznie.- Naprawdę? - spytał zdziwiony Sharpe.- Mój drogi Richardzie, to jest cytat z tragedii Hamlet",której akcja rozgrywa się właśnie w tym zamku - roześmiałsię Lavisser.- Przyprowadzono mnie tutaj, gdy byłem małym dzieckiem.Byłem niemal pewien, że widziałem duchastarego króla, wędrującego po umocnieniach.Ale to chybajednak imaginacja.Parę lat pózniej, grałem w tej sztucew Eton.Lord Pumphrey grał Ofelię i jako dziewczyna byłnaprawdę przekonywający.Gdy w jednej ze scen miałemgo pocałować, zaczął okazywał taką radość, że musiałem gościsnąć za jądra tak, że zaczął piszczeć jak świnia.Uśmiechnął się na myśl o tych wspomnieniach.Przechy-lił się przez reling i popatrzył na niskie, zielone brzegi.- Naprawdę martwię się, że w Danii dzieje się coś złego.To smutny kraj, Richardzie.Duńczycy są nieciekawi, religijni, skryci i ostrożni.Mieszkają tu szarzy ludzie, wiodącyproste życie.- Wszyscy musimy się ci tacy wydawać.Lavisser natychmiast zareagował.- Ależ nie, wybacz mi.Urodziłem się arystokratą i zapominam, że inni nie mają tego przywileju.Cleopatra wciąż płynęła bliżej szwedzkiego brzegu, abysprawić wrażenie, że kieruje się do Stralsundu w Prusach,tam bowiem stacjonował brytyjski garnizon.Jednakże nocąporzuciła wygodny tor wodny i skierowała się w stronęzatoki K0ge.Obecnie w tym rejonie morza została sama.Duńska fregata dawno zrezygnowała z pościgu.Czasami97księżyc przebijał przez chmury, oświetlając kredowe klify.Lśniły niezwykłym blaskiem.Fregata płynęła na północ, popewnym czasie klify zmieniły się w długą plażę.Wtedy ka-pitan Samuels wydał rozkaz spuszczenia szalupy.Ciężka skrzynia została za pomocą dzwigni umieszczonaw łodzi.Następnie zeszli do niej oficerowie.Teraz obaj mielina sobie cywilne ubrania.Sharpe był w brązowym płaszczu,czarnych spodniach i buty.Kiedyś, widząc go w białej ko-szuli i trójgraniastym kapeluszu, Grace mówiła, że wyglądajak naburmuszony farmer.Mundur wojskowy spakował dowęzełka, który zarzucił na plecy.Załoga szalupy wiosłowała równo, płynąc w ciemnościachnocy.Księżyc znikł, chmury pokryły niebo.Na północy,gdzieś za Kopenhagą zalśniły światła błyskawic.Wyglądałyjak ogniste smocze języki, ale nawet kropla deszczu niespadła do zatoki K0ge.Jedynym odgłosem, jaki się rozlegał,był miarowy plusk wioseł i uderzenia fal o burtę łodzi.Na gładkiej tafli wody, tu i ówdzie pojawiały się drobnezmarszczki, które znikały docierając do brzegu.Dno łodzizaczęło trzeć o piach, więc marynarze wskoczyli do wody,by ją przytrzymać.Sześciu ludzi przeniosło skrzynię nabrzeg [ Pobierz całość w formacie PDF ]