[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zwykle idące za łupieżą kupy cofały się obładowane nią w lasy, aby spocząwszy i pozbywszy się ciężaru, nanowo rozpocząćnajazd, nowych sobie przybrawszy ochotników.Młodzi synowie Chwościska cofali się tak z garścią najemnika na Pomorze, ale ciągle czynnymi byli i nowe zaciągisprowadzali.Ludzie na zwiady wyprawieni za rubieże, przynieśli wieści, że się nowa gotowała wyprawa.Teraz się jj już nie lękano, owszem żądano prawie, mając czm napastnika osaczyć i zwalczyć.Droga, którą on chodził,spustoszoną była, nowj więc szkody uczynić nie mógł, a w lasach spodziewano się go oskoczyć i wymordować do nogi.Synowie Chwostka mogli tż łatwo wpaść w ręce.VI.Wybór Piastuna w dni kilka po całj rozszedł się ziemi, podawano sobie wieść o nim z zagrody do zagrody.Dziwili sięwszyscy, a im dalj od Gopła, tm powieść o osobliwszj Bogów wyroczni i woli, inaczj była opowiadaną.Wierzyli wszyscy, iż tobyło zrządzeniem woli, która światem rządzi.Obcy ludzie jacyś, nieznani przyszli jakby umyślnie zesłani rzucić słowo, możni niemogli im się sprzeciwić, jednym głosem i wolą wywołano starego bartnika z lasu, uciekającego pochwycono i zmuszono dopanowania.Leszkowie tylko i ci co im sprzyjali a krwią byli związani, nie śmiejąc nic rzec, smucili się bardzo.Lękali się ci, co do ich rodunależeli, aby ich nie wytępiono i zemsty nad nimi nie szukano.Na wiecach pózniejszych, Miłosz stary, głowa rodu, nie pokazywał się więcj.Ze ślepym Leszkiem swym zamknął się wosamotnionym grodzie, obstawił strażą, podwoił załogę siedział cicho.Starzec teraz jedną tylko żył nadzieją, że się pooślepionm dziecięciu potomka doczeka, i we wnuku na nowo odrodzi.Dla Leszka wyszukano żony, stara macierz stała się piastunką dwojga dzieci, czuwając ciągle nad niemi.Dano mu dziewczępiętnastoletnie, a że ślepota i jego uczyniła dziecinnym, bawiło się ich dwoje pod dębami starmi przy matce, jak gdybyzaledwie rozpoczynali życie.Leszkowa żona, którą Biełką nazywano, ślepemu swemu siedzącemu przy nij śpiewała, on grał nagęśli, a matka stara bajki im o bohaterach prawiła, i tak dnie schodziły powoli.Ojciec ukryty przysłuchiwał się czasem wesołemu gwarowi smutnj pary, nie pokazując się i nie mieszając do rozmowy, abysłowem jakim nieostrożnm boleści i nieszczęścia nie przypomniał.Osłodzić chciano życie biednemu kalece, dla którego światcały był w jednym głosie i sercu jednm.Dni tak płynęły niepostrzeżone, jedne za drugiemi, wszystkie do siebie podobne; rzadko głos obcego człowieka u wrót sięodzywał, rzadzij jeszcze wpuszczono kogo do grodziska.Starszyzna z Bumirem kilka razy domagała się widzenia z Miłoszem.Raz jeden tylko wpuścić ich kazał, powiedział, że do niczego mięszać się nie chce i odprawił, a gdy potm z naleganiem wrócili,już im nawet wrót nie otworzono.Jednego z pierwszych dni, gdy po obiorze Piastuna, Leszkowie się niepokoić zaczęli o siebie zastukano do wrótgwałtownie, było zpołudnia.Stary Miłosz leżał pod dębem na uboczu, za drugim Leszko z Biełką siedzieli o gruby pień oparci, stara matka była z niemi.Do Biełki z dębów stadem zlatywały się gołębie, a ona je, rzucając ziarno karmiła.Przy Leszku leżały psy jego, które on pieścićlubił.U nóg starego Miłosza wyciągnięty mruczał niedzwiedz jego nieodstępny i dwie sroczki domowe skakały.Gdy u wrót hałassię dał słyszć, gołębie pierzchnęły na drzewa, psy szczekając i ujadając się zerwały i niedzwiedz począł mruczć choć mu sięłba z ziemi podnieść nie chciało, sroki narobiły wrzasku biegając i podskakując po ziemi, to przysiadając na gałęziach.Tymczasem stróż u bramy wylazł na pomost górny i przypatrywał się kto przybywał.Stało tam dwóch ludzi, opończami lichemi otulonych, wyglądających biednie i ubogo z pozasłanianemi twarzami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Zwykle idące za łupieżą kupy cofały się obładowane nią w lasy, aby spocząwszy i pozbywszy się ciężaru, nanowo rozpocząćnajazd, nowych sobie przybrawszy ochotników.Młodzi synowie Chwościska cofali się tak z garścią najemnika na Pomorze, ale ciągle czynnymi byli i nowe zaciągisprowadzali.Ludzie na zwiady wyprawieni za rubieże, przynieśli wieści, że się nowa gotowała wyprawa.Teraz się jj już nie lękano, owszem żądano prawie, mając czm napastnika osaczyć i zwalczyć.Droga, którą on chodził,spustoszoną była, nowj więc szkody uczynić nie mógł, a w lasach spodziewano się go oskoczyć i wymordować do nogi.Synowie Chwostka mogli tż łatwo wpaść w ręce.VI.Wybór Piastuna w dni kilka po całj rozszedł się ziemi, podawano sobie wieść o nim z zagrody do zagrody.Dziwili sięwszyscy, a im dalj od Gopła, tm powieść o osobliwszj Bogów wyroczni i woli, inaczj była opowiadaną.Wierzyli wszyscy, iż tobyło zrządzeniem woli, która światem rządzi.Obcy ludzie jacyś, nieznani przyszli jakby umyślnie zesłani rzucić słowo, możni niemogli im się sprzeciwić, jednym głosem i wolą wywołano starego bartnika z lasu, uciekającego pochwycono i zmuszono dopanowania.Leszkowie tylko i ci co im sprzyjali a krwią byli związani, nie śmiejąc nic rzec, smucili się bardzo.Lękali się ci, co do ich rodunależeli, aby ich nie wytępiono i zemsty nad nimi nie szukano.Na wiecach pózniejszych, Miłosz stary, głowa rodu, nie pokazywał się więcj.Ze ślepym Leszkiem swym zamknął się wosamotnionym grodzie, obstawił strażą, podwoił załogę siedział cicho.Starzec teraz jedną tylko żył nadzieją, że się pooślepionm dziecięciu potomka doczeka, i we wnuku na nowo odrodzi.Dla Leszka wyszukano żony, stara macierz stała się piastunką dwojga dzieci, czuwając ciągle nad niemi.Dano mu dziewczępiętnastoletnie, a że ślepota i jego uczyniła dziecinnym, bawiło się ich dwoje pod dębami starmi przy matce, jak gdybyzaledwie rozpoczynali życie.Leszkowa żona, którą Biełką nazywano, ślepemu swemu siedzącemu przy nij śpiewała, on grał nagęśli, a matka stara bajki im o bohaterach prawiła, i tak dnie schodziły powoli.Ojciec ukryty przysłuchiwał się czasem wesołemu gwarowi smutnj pary, nie pokazując się i nie mieszając do rozmowy, abysłowem jakim nieostrożnm boleści i nieszczęścia nie przypomniał.Osłodzić chciano życie biednemu kalece, dla którego światcały był w jednym głosie i sercu jednm.Dni tak płynęły niepostrzeżone, jedne za drugiemi, wszystkie do siebie podobne; rzadko głos obcego człowieka u wrót sięodzywał, rzadzij jeszcze wpuszczono kogo do grodziska.Starszyzna z Bumirem kilka razy domagała się widzenia z Miłoszem.Raz jeden tylko wpuścić ich kazał, powiedział, że do niczego mięszać się nie chce i odprawił, a gdy potm z naleganiem wrócili,już im nawet wrót nie otworzono.Jednego z pierwszych dni, gdy po obiorze Piastuna, Leszkowie się niepokoić zaczęli o siebie zastukano do wrótgwałtownie, było zpołudnia.Stary Miłosz leżał pod dębem na uboczu, za drugim Leszko z Biełką siedzieli o gruby pień oparci, stara matka była z niemi.Do Biełki z dębów stadem zlatywały się gołębie, a ona je, rzucając ziarno karmiła.Przy Leszku leżały psy jego, które on pieścićlubił.U nóg starego Miłosza wyciągnięty mruczał niedzwiedz jego nieodstępny i dwie sroczki domowe skakały.Gdy u wrót hałassię dał słyszć, gołębie pierzchnęły na drzewa, psy szczekając i ujadając się zerwały i niedzwiedz począł mruczć choć mu sięłba z ziemi podnieść nie chciało, sroki narobiły wrzasku biegając i podskakując po ziemi, to przysiadając na gałęziach.Tymczasem stróż u bramy wylazł na pomost górny i przypatrywał się kto przybywał.Stało tam dwóch ludzi, opończami lichemi otulonych, wyglądających biednie i ubogo z pozasłanianemi twarzami [ Pobierz całość w formacie PDF ]