[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Małe tragedie, wąskie na włos pęknięcia w związkach między nami.Już wstała znowu, próbuje się wdrapać na stalowe szczebelki prowadzącena szczyt zjeżdżalni, która jest dla niej zdecydowanie zbyt wysoka.Chwytapierwszy stopień, przesuwa się na drugi.Jest na trzecim szczeblu, podciągasię do góry samą siłą uporu.Dalej, dalej, aż wdrapie się na malutką platformęna szczycie.Potem spogląda w dół zjeżdżalni i wydaje okrzyk.Krzyczy me-todycznie, przeszywająco nie traci energii na płacz aż wreszcie wytrącaSudę z marzeń. Och, mój Boże! Jak ty się tam dostałaś?! woła Suda, biegnąc dozjeżdżalni. Chodz na dół, kochanie.Chodz, mama cię złapie.Ale Dajita dalej wrzeszczy jak budzik.Wokół nich zebrał się już tłumekRLT inne dzieci chcą zjeżdżać, a ich rodzice posyłają Sudzie wymowne, oskar-życielskie spojrzenia aż wreszcie Suda zrzuca wiatrówkę, podwija sari,wdrapuje się na zjeżdżalnię, sadza sobie Dajitę na kolanach i zjeżdża z nią nadół.Tak ją zapamiętajmy, cokolwiek zdarzy się pózniej: szczupła kobieta, roz-promieniona śmiechem i pędem, z rozsupłanym węzłem włosów, tak, że wy-daje się młodsza niż w rzeczywistości.Oto kobieta, jaką by była, gdyby światłaskawiej się z nią obszedł.Wiatr rozwiewa skraj jej sari jak flagę zwycię-stwa.Dziecko na jej kolanach klaszcze uszczęśliwione, a kobieta przyciskapoliczek do jego głowy.Połyskujące loki tworzą wokół jej twarzy niewinnąaureolę.Przez chwilę, nietknięta smutkiem ani potrzebą, należy do świata mi-tu.Jest piękną księżniczką, która mieszkała w pałacu węży.To jest opowieść z czasów przed narodzinami i śmiercią, gdy Andżu sia-dała pod kruchą, pełną nadziei czerwienią klonów, z dłońmi zaciśniętymi napagórku brzucha. Była sobie kiedyś księżniczka opowiadała Premowi Andżu.Mieszkała w pięknym pałacu na dnie jeziora, pałacu zbudowanym z węży.Wężowe kolumny, wężowe posadzki, kołdra z węży, które co noc śpiewały jejdo snu.Powiedziano jej, że będzie szczęśliwa, jeśli tylko nie wyjdzie z pałacu.A więc oczywiście pewnego dnia księżniczka opuściła pałac i ruszyła w dro-gę, ku górze.Pojawiły się perłowe schody, prowadzące aż do świata ludzi,świata, który wydał się jej piękny.Jak łatwo się domyślić, na brzegu stałmłodzieniec.Podał jej dłoń, by wyciągnąć ją z wody, a ona ją przyjęła.Kiedyucałował tę dłoń, usłyszała dzwięk podobny do gromu i obróciwszy się, zo-baczyła, że schody znikły.Księżniczka niezbyt się tym zmartwiła.Była zakochana.Poszła za mło-dzieńcem do jego domu, ale jego matka nazwała ją czarownicą i nie pozwoliłaRLTjej zostać.Młodzieniec zbudował dla księżniczki domek w lesie.%7łyli tam cał-kiem szczęśliwie, choć od czasu do czasu młody mężczyzna szedł odwiedzićmatkę.Mijały lata.Księżniczka wydała na świat małą dziewczynkę.Odwie-dziny mężczyzny u matki stawały się coraz dłuższe, aż pewnego dnia w ogólenie wrócił.Kiedy księżniczka ruszyła do wsi na poszukiwanie, trafiła na we-sele jej ukochany żenił się z bogatą dziewczyną, którą wybrała dla niegomatka.Księżniczka nie stanęła twarzą w twarz z kochankiem co by to dało?Zabrała córkę i wyruszyła do jeziora węży.Miała nadzieję, że tym razem, wpotrzebie, odnajdzie tam schody.Ale ich nie znalazła.A może to już inne je-zioro, nie była całkiem pewna.I tak zaczęła się jej wędrówka z córką, od je-ziora do jeziora.Wszędzie, gdzie poszła, mężczyzni byli nią zauroczeni i nieumieli trzymać się z daleka.Niektórzy ją kochali, niektórzy wykorzystywali, ainni porzucali domy, żeby pójść za nią.%7ładen nie został na długo.Nużyli sięnią albo się jej bali.A może to ona odtrącała ich, żeby kontynuować podróż.Ale nigdy już nie odnalazła perłowych schodów do podwodnego pałacu.Jeśli popatrzysz w górę tuż przed świtem, kiedy na niebie zostało już tylkoparę gwiazd, możesz zobaczyć, jak przechodzi z córką, ciągle szukając.Mgłato poszarpany skraj jej sari [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Małe tragedie, wąskie na włos pęknięcia w związkach między nami.Już wstała znowu, próbuje się wdrapać na stalowe szczebelki prowadzącena szczyt zjeżdżalni, która jest dla niej zdecydowanie zbyt wysoka.Chwytapierwszy stopień, przesuwa się na drugi.Jest na trzecim szczeblu, podciągasię do góry samą siłą uporu.Dalej, dalej, aż wdrapie się na malutką platformęna szczycie.Potem spogląda w dół zjeżdżalni i wydaje okrzyk.Krzyczy me-todycznie, przeszywająco nie traci energii na płacz aż wreszcie wytrącaSudę z marzeń. Och, mój Boże! Jak ty się tam dostałaś?! woła Suda, biegnąc dozjeżdżalni. Chodz na dół, kochanie.Chodz, mama cię złapie.Ale Dajita dalej wrzeszczy jak budzik.Wokół nich zebrał się już tłumekRLT inne dzieci chcą zjeżdżać, a ich rodzice posyłają Sudzie wymowne, oskar-życielskie spojrzenia aż wreszcie Suda zrzuca wiatrówkę, podwija sari,wdrapuje się na zjeżdżalnię, sadza sobie Dajitę na kolanach i zjeżdża z nią nadół.Tak ją zapamiętajmy, cokolwiek zdarzy się pózniej: szczupła kobieta, roz-promieniona śmiechem i pędem, z rozsupłanym węzłem włosów, tak, że wy-daje się młodsza niż w rzeczywistości.Oto kobieta, jaką by była, gdyby światłaskawiej się z nią obszedł.Wiatr rozwiewa skraj jej sari jak flagę zwycię-stwa.Dziecko na jej kolanach klaszcze uszczęśliwione, a kobieta przyciskapoliczek do jego głowy.Połyskujące loki tworzą wokół jej twarzy niewinnąaureolę.Przez chwilę, nietknięta smutkiem ani potrzebą, należy do świata mi-tu.Jest piękną księżniczką, która mieszkała w pałacu węży.To jest opowieść z czasów przed narodzinami i śmiercią, gdy Andżu sia-dała pod kruchą, pełną nadziei czerwienią klonów, z dłońmi zaciśniętymi napagórku brzucha. Była sobie kiedyś księżniczka opowiadała Premowi Andżu.Mieszkała w pięknym pałacu na dnie jeziora, pałacu zbudowanym z węży.Wężowe kolumny, wężowe posadzki, kołdra z węży, które co noc śpiewały jejdo snu.Powiedziano jej, że będzie szczęśliwa, jeśli tylko nie wyjdzie z pałacu.A więc oczywiście pewnego dnia księżniczka opuściła pałac i ruszyła w dro-gę, ku górze.Pojawiły się perłowe schody, prowadzące aż do świata ludzi,świata, który wydał się jej piękny.Jak łatwo się domyślić, na brzegu stałmłodzieniec.Podał jej dłoń, by wyciągnąć ją z wody, a ona ją przyjęła.Kiedyucałował tę dłoń, usłyszała dzwięk podobny do gromu i obróciwszy się, zo-baczyła, że schody znikły.Księżniczka niezbyt się tym zmartwiła.Była zakochana.Poszła za mło-dzieńcem do jego domu, ale jego matka nazwała ją czarownicą i nie pozwoliłaRLTjej zostać.Młodzieniec zbudował dla księżniczki domek w lesie.%7łyli tam cał-kiem szczęśliwie, choć od czasu do czasu młody mężczyzna szedł odwiedzićmatkę.Mijały lata.Księżniczka wydała na świat małą dziewczynkę.Odwie-dziny mężczyzny u matki stawały się coraz dłuższe, aż pewnego dnia w ogólenie wrócił.Kiedy księżniczka ruszyła do wsi na poszukiwanie, trafiła na we-sele jej ukochany żenił się z bogatą dziewczyną, którą wybrała dla niegomatka.Księżniczka nie stanęła twarzą w twarz z kochankiem co by to dało?Zabrała córkę i wyruszyła do jeziora węży.Miała nadzieję, że tym razem, wpotrzebie, odnajdzie tam schody.Ale ich nie znalazła.A może to już inne je-zioro, nie była całkiem pewna.I tak zaczęła się jej wędrówka z córką, od je-ziora do jeziora.Wszędzie, gdzie poszła, mężczyzni byli nią zauroczeni i nieumieli trzymać się z daleka.Niektórzy ją kochali, niektórzy wykorzystywali, ainni porzucali domy, żeby pójść za nią.%7ładen nie został na długo.Nużyli sięnią albo się jej bali.A może to ona odtrącała ich, żeby kontynuować podróż.Ale nigdy już nie odnalazła perłowych schodów do podwodnego pałacu.Jeśli popatrzysz w górę tuż przed świtem, kiedy na niebie zostało już tylkoparę gwiazd, możesz zobaczyć, jak przechodzi z córką, ciągle szukając.Mgłato poszarpany skraj jej sari [ Pobierz całość w formacie PDF ]