[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miasta West Tisbury i Chilmarkcharakteryzowały się w tamtym czasie niezwykle wysokim odsetkiem występowaniadziedziczonej głuchoty.Wzory matrymonialne46 i wyspiarski charakter miast przyczynił46Chodzi tu o wzory matrymonialne występujące w rolniczej Anglii (okolice Weald w hrabstwie Kent),które siedemnastowieczni osadnicy przenieśli ze sobą za Ocean.W tamtym czasie większość ludzi50się do tego, że nie tylko wszyscy mieszkańcy byli ze sobą spokrewnieni ale także dotego, że prawdopodobieństwo urodzenia się głuchego dziecka występowało w każdejrodzinie.W tej społeczności głuchota nie była czymś wyjątkowym także dlatego, żewszyscy mieszkańcy, zarówno słyszący jak i niesłyszący potrafili komunikować się wjęzyku migowym.Przez 300 lat (od momentu przybycia na wyspę do początków XXw.) głusi mieszkańcy Marthas's Vineyard nie mieli żadnych ograniczeń nie tylko wzawieraniu związków małżeńskich ale także w wypełnianiu ról społecznych izawodowych.Pracowali, płacili podatki i byli aktywnymi członkami wspólnotykościelnej, a niezdolność słyszenia nie miała wpływu na status w społeczności [Groce1985: 52].W przywoływanym przez Groce artykule z 1885 roku reporter bostońskiejgazety Boston Sunday Herald zwraca uwagę na to, że głuche osoby z Martha's Vineyardbyły dumne ze swojego bycia głuchym, a samą głuchotę traktowały jako coś, czymnależy się szczycić, co pozytywnie wyróżnia spośród innych, co należy darzyćszacunkiem porównywalnym do szacunku wobec czyichś osiągnięć47.Na wyspieMartha's Vineyard głuchota nie stanowiła przesłanki dla definiowania osób wkategoriach niepełnosprawności.Jej wpływ na stosunki społeczne miał inny charakter,polegający na kształtowaniu powszechnie przyjmowanego sposobu komunikowania się.Nie oznaczało to jednak w żadnym razie, że dla reportera bostońskiej gazety pytanie: Jak to jest być innym? traciło na znaczeniu.Wprost przeciwnie, osoba głuchadeklarująca swój pozytywny stosunek do własnej głuchoty, przez sam fakt istnieniakonieczności takiej deklaracji, sytuuje się i jest sytuowana w pozycji innego.Takakonieczność wskazywać może na to, że język migowy jest raczej pewną granicą, pozaktórą istnieje coś jeszcze, co czyni głuchotę wciąż poznawczo niepokojącą.Jolanta Rzeznicka-Krupa zwraca uwagę, że obok wymiaru egzystencjalnego, wktórym inny oznacza nie-ja, istnieje społeczny wymiar, w którym do czynienia zobcością mamy wtedy, gdy:w polu naszego doświadczenia pojawia się zjawisko, które nie należy do naszego oswojonego iznanego świata, coś, co wyłamuje się z ram interpretacji, jakich zazwyczaj dokonujemy, cożyła we wspólnotach, na które składało się 10-12 rodzin.Przenosili się jako grupa a związkimałżeńskie zawierali wewnątrz wspólnoty (endogamia).47Autor używa tu frazeologizmu a faether in one's cap.Znaczenie tego frazeologizmu można wiązać zobyczajowością rdzennych Amerykanów.Każde pióro w tradycyjnym nakryciu głowy (pióropusz)wojownika symbolizowało akt jego godnego szacunku i uznania, odważnego zachowania w walce.Pióro było więc symbolem osiągnięć i honoru.51przekracza dostępne nam znaczenia i porządki kategoryzowania rzeczywistości [Rzeznicka-Krupa2013: 42].Społeczny wymiar obcości może mieć formę obcości w życiu codziennym, obcościstrukturalnej lub obcości radykalnej48.Obcość głuchoty sytuuje się pomiędzy obcościąstrukturalną a radykalną.Fakt istnienia języka migowego nasuwa wyobrażenia ludzigłuchych jako żyjących w pewnej specyficznej przestrzeni społecznej49, ale istniejetakże coś, co dla osoby słyszącej pozostaje nieuchwytne.Tym czymś jest doświadczenieniesłyszenia, cielesny wymiar głuchoty.To właśnie między innymi za jego sprawą,rodzi się wrażenie, że osoby głuche mieszkają gdzie indziej50, pomimo tego, że dzielą zosobami słyszącymi te same terytoria, zamieszkują te same państwa i poddani są tejsamej władzy.Próby oswojenia głuchoty doprowadzają do wyczerpania dostępnychkategorii pojęciowych pozostawiając irytujące uczucie niedosytu.Chcąc znalezćwyjście z tej sytuacji zagubienia innego jako obiektu badań, Waldenfels postuluje, że: [z] koleiny przyswojenia będziemy mogli wydobyć się tylko wtedy, gdy zaczniemy winny sposób i w innym miejscu nie od nas samych [Waldenfels 2002: 50-51]51.Wypada porzucić zatem stereotypowe wyobrażenia o głuchocie, zapomnieć omedycznym aspekcie uszkodzenia narządu słuchu, pozostawić na boku rozważania natemat niepełnosprawności, zaprzestać poszukiwań właściwej metody nauczania48Jak zauważa Rzeznicka-Krupa: [t]ak postrzegana obcość może przybierać różne poziomy, stając sięobcością zwyczajną, codzienną, mieszczącą się w horyzoncie swojskości (jak obcy człowiek mijany naulicy), obcością strukturalną, która przychodzi z obszaru odmiennego ładu społecznego, innego światawartości i reguł, i wymaga uruchomienia bardziej złożonych mechanizmów interpretacji, oraz obcościąradykalną, niepoddającą się żadnym próbom interpretacji i zrozumienia (choroba, cierpienie, śmierć)[Rzeznicka-Krupa 2013: 42].49Monika Baer zauważa, że: w dzisiejszym świecie analiza etnograficzna nie dotyczy przestrzeni, któremożna opisać w ramach tradycyjnych badań terenowych, ale takich, które wprawiają w zakłopotaniewszystkich jej uczestników i uczestniczki.Mamy tu do czynienia z zachodzącymi na siebie izróżnicowanymi interesami intelektualnymi wszystkich stron przedsięwzięcia etnograficznego [Beaer2010: bez stron].50Podgórska-Jachnik swoje rozważania na temat głuchoty kończy wizją innego świata: [o]kazuje sięzatem, że peregrynacja od twardych medycznych podstaw wiedzy o głuchocie (& ), poprzez jejpsychoedukacyjne skutki, aspekt społeczno-kulturowy i historyczny (& ), znalazła swój kres w pobliżumetafizycznej granicy światów, transgresyjnej projekcji marzeń i kosmosu ludzkiej wyobrazni[Podgórska-Jachnik 2013: 162] [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Miasta West Tisbury i Chilmarkcharakteryzowały się w tamtym czasie niezwykle wysokim odsetkiem występowaniadziedziczonej głuchoty.Wzory matrymonialne46 i wyspiarski charakter miast przyczynił46Chodzi tu o wzory matrymonialne występujące w rolniczej Anglii (okolice Weald w hrabstwie Kent),które siedemnastowieczni osadnicy przenieśli ze sobą za Ocean.W tamtym czasie większość ludzi50się do tego, że nie tylko wszyscy mieszkańcy byli ze sobą spokrewnieni ale także dotego, że prawdopodobieństwo urodzenia się głuchego dziecka występowało w każdejrodzinie.W tej społeczności głuchota nie była czymś wyjątkowym także dlatego, żewszyscy mieszkańcy, zarówno słyszący jak i niesłyszący potrafili komunikować się wjęzyku migowym.Przez 300 lat (od momentu przybycia na wyspę do początków XXw.) głusi mieszkańcy Marthas's Vineyard nie mieli żadnych ograniczeń nie tylko wzawieraniu związków małżeńskich ale także w wypełnianiu ról społecznych izawodowych.Pracowali, płacili podatki i byli aktywnymi członkami wspólnotykościelnej, a niezdolność słyszenia nie miała wpływu na status w społeczności [Groce1985: 52].W przywoływanym przez Groce artykule z 1885 roku reporter bostońskiejgazety Boston Sunday Herald zwraca uwagę na to, że głuche osoby z Martha's Vineyardbyły dumne ze swojego bycia głuchym, a samą głuchotę traktowały jako coś, czymnależy się szczycić, co pozytywnie wyróżnia spośród innych, co należy darzyćszacunkiem porównywalnym do szacunku wobec czyichś osiągnięć47.Na wyspieMartha's Vineyard głuchota nie stanowiła przesłanki dla definiowania osób wkategoriach niepełnosprawności.Jej wpływ na stosunki społeczne miał inny charakter,polegający na kształtowaniu powszechnie przyjmowanego sposobu komunikowania się.Nie oznaczało to jednak w żadnym razie, że dla reportera bostońskiej gazety pytanie: Jak to jest być innym? traciło na znaczeniu.Wprost przeciwnie, osoba głuchadeklarująca swój pozytywny stosunek do własnej głuchoty, przez sam fakt istnieniakonieczności takiej deklaracji, sytuuje się i jest sytuowana w pozycji innego.Takakonieczność wskazywać może na to, że język migowy jest raczej pewną granicą, pozaktórą istnieje coś jeszcze, co czyni głuchotę wciąż poznawczo niepokojącą.Jolanta Rzeznicka-Krupa zwraca uwagę, że obok wymiaru egzystencjalnego, wktórym inny oznacza nie-ja, istnieje społeczny wymiar, w którym do czynienia zobcością mamy wtedy, gdy:w polu naszego doświadczenia pojawia się zjawisko, które nie należy do naszego oswojonego iznanego świata, coś, co wyłamuje się z ram interpretacji, jakich zazwyczaj dokonujemy, cożyła we wspólnotach, na które składało się 10-12 rodzin.Przenosili się jako grupa a związkimałżeńskie zawierali wewnątrz wspólnoty (endogamia).47Autor używa tu frazeologizmu a faether in one's cap.Znaczenie tego frazeologizmu można wiązać zobyczajowością rdzennych Amerykanów.Każde pióro w tradycyjnym nakryciu głowy (pióropusz)wojownika symbolizowało akt jego godnego szacunku i uznania, odważnego zachowania w walce.Pióro było więc symbolem osiągnięć i honoru.51przekracza dostępne nam znaczenia i porządki kategoryzowania rzeczywistości [Rzeznicka-Krupa2013: 42].Społeczny wymiar obcości może mieć formę obcości w życiu codziennym, obcościstrukturalnej lub obcości radykalnej48.Obcość głuchoty sytuuje się pomiędzy obcościąstrukturalną a radykalną.Fakt istnienia języka migowego nasuwa wyobrażenia ludzigłuchych jako żyjących w pewnej specyficznej przestrzeni społecznej49, ale istniejetakże coś, co dla osoby słyszącej pozostaje nieuchwytne.Tym czymś jest doświadczenieniesłyszenia, cielesny wymiar głuchoty.To właśnie między innymi za jego sprawą,rodzi się wrażenie, że osoby głuche mieszkają gdzie indziej50, pomimo tego, że dzielą zosobami słyszącymi te same terytoria, zamieszkują te same państwa i poddani są tejsamej władzy.Próby oswojenia głuchoty doprowadzają do wyczerpania dostępnychkategorii pojęciowych pozostawiając irytujące uczucie niedosytu.Chcąc znalezćwyjście z tej sytuacji zagubienia innego jako obiektu badań, Waldenfels postuluje, że: [z] koleiny przyswojenia będziemy mogli wydobyć się tylko wtedy, gdy zaczniemy winny sposób i w innym miejscu nie od nas samych [Waldenfels 2002: 50-51]51.Wypada porzucić zatem stereotypowe wyobrażenia o głuchocie, zapomnieć omedycznym aspekcie uszkodzenia narządu słuchu, pozostawić na boku rozważania natemat niepełnosprawności, zaprzestać poszukiwań właściwej metody nauczania48Jak zauważa Rzeznicka-Krupa: [t]ak postrzegana obcość może przybierać różne poziomy, stając sięobcością zwyczajną, codzienną, mieszczącą się w horyzoncie swojskości (jak obcy człowiek mijany naulicy), obcością strukturalną, która przychodzi z obszaru odmiennego ładu społecznego, innego światawartości i reguł, i wymaga uruchomienia bardziej złożonych mechanizmów interpretacji, oraz obcościąradykalną, niepoddającą się żadnym próbom interpretacji i zrozumienia (choroba, cierpienie, śmierć)[Rzeznicka-Krupa 2013: 42].49Monika Baer zauważa, że: w dzisiejszym świecie analiza etnograficzna nie dotyczy przestrzeni, któremożna opisać w ramach tradycyjnych badań terenowych, ale takich, które wprawiają w zakłopotaniewszystkich jej uczestników i uczestniczki.Mamy tu do czynienia z zachodzącymi na siebie izróżnicowanymi interesami intelektualnymi wszystkich stron przedsięwzięcia etnograficznego [Beaer2010: bez stron].50Podgórska-Jachnik swoje rozważania na temat głuchoty kończy wizją innego świata: [o]kazuje sięzatem, że peregrynacja od twardych medycznych podstaw wiedzy o głuchocie (& ), poprzez jejpsychoedukacyjne skutki, aspekt społeczno-kulturowy i historyczny (& ), znalazła swój kres w pobliżumetafizycznej granicy światów, transgresyjnej projekcji marzeń i kosmosu ludzkiej wyobrazni[Podgórska-Jachnik 2013: 162] [ Pobierz całość w formacie PDF ]