[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiedział, że Hannah potrzebuje czasu, żeby zdecydować się najakąkolwiek zmianę w swoim życiu.Dobiegł do połowy podwórka iklasnął w ręce.- W porządku, Kevin, podaj tutaj.Paul przyglądał się Hannah z samochodu.Siedział bez słowa, jegomarzenia właśnie legły w gruzach.Optymizm, dzięki któremu nie traciłnadziei przez ostatnie dwa i pół roku, ostatecznie znikł.Nie było powodu,by wysiadać z auta i stawać z nią twarzą w twarz.Miała nowe życie:cudowny dom, męża, a nawet rodzinę.Współpracowała blisko z dok-torem Lehmanem.Englischerzy.Wszyscy bez wyjątku.Miał przynajmniej nadzieję, że ojciec Hannah będzie zadowolony ztego, do czego doprowadziła jego surowość.Jeżeli jego celem byłousunięcie Paula z jej życia, z pewnością mu się to udało.Nie chcącobwiniać innych, zamknął oczy i starał się skupić na sobie.To onodwrócił się od Hannah, kiedy błagała, by jej wysłuchał.To on wrócił ponią dopiero po wielu dniach.Sam był sobie winien.Ale gdzieś poza coraz większym cierpieniem, którego w tej chwilidoświadczał, był wdzięczny, że Hannah wyglądała na szczęśliwą.Po latach modlitw o szczęśliwy los dla niej, Bóg wysłuchał jego próśb.Mimo to Paul czuł się zdradzony.Był pewien, że Hannah odnajdzie spokój i powróci.Cóż, odnalazłaspokój - ale bez Paula.Nie mógł pogodzić się z tym, że żaden z członkówtej szczęśliwej rodziny nie zauważył, iż on siedzi w samochodziezaparkowanym po drugiej stronie ulicy.Nagle zdał sobie sprawę, że niepotrafi wyobrazić sobie, co poczułby, patrząc jej w oczy, wiedząc, żewybrała innego mężczyznę.Włączył silnik.Miał informacje, którychLappowie potrzebowali, by się z nią skontaktować, i zamierzał osobiścieprzekazać je ojcu Hannah.Teraz najlepiej było jednak, żeby odjechałniezauważony.Rozdział 36Matthew przechylił miseczkę z deserem przygotowanym przez matkęi wsunął do środka łyżeczkę.Jedli z bratem lunch, kiedy po drugiejstronie podwórza, w sklepie, zadzwonił telefon.David pobiegł odebrać,ponieważ tego dnia obowiązek prowadzenia rozmów spoczywał właśniena nim.Od czasu do czasu nadążanie za rozwijającym się interesemnastręczało kłopotów, ale jakoś sobie radzili.Matthew pomyślał, że jestwinny Davidowi przynajmniej jedną porcję deseru.Z szuflady wyciągnąłczystą ścierkę do naczyń i przykrył nią miseczkę.Nauczył Kathrynwystarczająco dużo, by mogła przyjmować zamówienia i załatwiaćwiększość pracy biurowej.Była w tym dobra.Jednak teraz, kiedy jejsiostra urodziła dziecko, wyjechała na parę tygodni, żeby jej pomóc.Matka Matthew wstawiła naczynia do wody pełnej mydła.- Odłożyć trochę na później, żebym wszystkiego nie zjadła, jakpójdziecie, czy weźmiecie dla kogoś?- Możemy wziąć dla koni - odpowiedział Matthew, szczerząc zęby wuśmiechu.- Zostało nam niewiele siana i nie wydaje mi się, żeby poczułyróżnicę.- Uhm.I dlatego zjadłeś sam całą miskę.- Spojrzała na niego czułym,matczynym wzrokiem.Matthew szturchnął ją łokciem.- Jesteś naprawdę dobrą Mamm, wiesz o tym? Kobieta uściskała gotak jak zawsze, kiedy szedł do pracykilkaset metrów od domu.-Ty też jesteś nie najgorszym synem.- Nie najgorszym? Ja? Jestem wspaniałym synem.Tak, nie to co resztamojej rodziny.Starał się zachować powagę, ale mimo to na jego twarzypojawił się uśmiech.Kobieta wskazała na miskę.- Co zamierzasz z tym zrobić?Chichocząc, wyszedł przez główne drzwi i ruszył przez podwórze.Zamierzał zanieść deser Davidowi, a potem wrócić do sklepu zuprzężami, gdzie pracował nad elementami podwozia.Jego ojciec razemz sześcioma innymi mężczyznami i dwiema kobietami należącymi dowspólnoty, mieli niedługo wrócić z drewnianymi elementami, któresprowadzali z Maine.Kobiety pomagały im, gotując i jednocześnie miałyna nich oko.Dzięki temu żony, które zostały w domu, nie musiały się bać,co strzeli do głowy ich mężom.Choć był już wrzesień, letnie upały jeszcze nie ustąpiły.Matthewzastanawiał się, czy David odważył się uruchomić wiatraczek na baterie,który dla niego kupił, czy też jego twarz nabierze kolorów i będzieociekać potem.David jako pracownik był zupełnie inny niż jako brat -sumienny i pełen zapału, nawet jeżeli trzeba było przerwać lunch i pobiecodebrać telefon.Matthew o dziwo bardzo dobrze się z nim pracowało.Skoro jego upartemu bratu szło tak dobrze, zastanawiał się, jaki będziePeter, kiedy w tym roku skończy szkołę.Jeśli nic się nie zmieni, pracystarczy dla nich wszystkich.Delikatny, wilgotny wiatr niósł z sobą zapach oparów benzyny, odktórych swędziało go w nosie.Mrok, który panował w sklepie, utrudniałDavidowi czytanie i wypełnianie dokumentów.Pomieszczenie zostałozaprojektowane tak, by zatrzymywać ciepło w zimie i nie wpuszczaćsłońca w lecie.Niestety z tego powodu do czytania oraz układania pokwi-towań i zamówień niezbędna była lampa naftowa.Ale zapach, który teraz czuł, nie przypominał nafty.Im bardziejMatthew zbliżał się do swojego starego sklepu, tym zapach byłmocniejszy.Przed sklep podjechał samochód, słychać było pojedynczy dźwiękklaksonu.Matthew zatrzymał się, czekając, aż auto stanie.Pojawił się kierowca.ElleWysiadła z samochodu.Wyglądała zupełnie inaczej, niż kiedy jąwidział miesiąc temu.Miała spięte włosy, a jej sukienka była w każdymcalu tak skromna jak ubiór noszony przez amiszki.Uśmiechała się z rezerwą.- Matthew, czy możemy chwilę porozmawiać? - spytała zamykającdrzwi samochodu.W pierwszej chwili chciał powiedzieć „tak", ale od razu zaczęły gonurtować wątpliwości.Zakończenie tego związku zajęło mu za dużoczasu.Nie chciał po raz kolejny otwierać przed nią serca.Ostra wońbenzyny przerwał jego rozmyślania.Matthew postanowił uporać się ztym problemem i znaleźć źródło zapachu.Ich spojrzenia się skrzyżowały, a Elle uśmiechnęła się raz jeszcze.- Nie masz nic do powiedzenia o moim nowym stroju?- To twoje życie, Elle.To jak zamierzasz się ubierać i zachowywać jużdłużej mnie nie dotyczy.- Odwrócił się od niej, przypuszczając, żeprawdopodobnym źródłem spalin jest silnik, który znajdował się zasklepem.- Wiesz, po tym, jak pomogłeś Hannah przejść przez wszystko, co jąspotkało, myślałam, że pomożesz także mnie.Na myśl o tym mętnym oskarżeniu Matthew zalała fala gorąca izbliżył się do Elle.- Pomogłem Hannah podźwignąć ciężar, który nie powinien byćzrzucony na nikogo, i pomogłem jej, kiedy podjęła decyzję o odejściu.Wydaje mi się, że dla ciebie zrobiłem to samo, Elle Leggett.Gdyby toHannah była moją dziewczyną i poprosiłaby, żebym czekał wnieskończoność, aż ona wyszaleje się wśród Englischerów,odmówiłbym.Jestem wyrozumiały, ale nie głupi.- Matthew, musimy porozmawiać.Naprawdę.Zbyt wiele rzeczy cię turozprasza.Przejedźmy się samochodem i.- Muszę.muszę coś sprawdzić.- Ruszył w kierunku sklepu i prawiedoszedł do drzwi, kiedy Elle złapała go za ramię.- Rozmawiam z tobą szczerze i w pokorze, a ty odchodzisz? Czy teninteres zmienił wszystko w człowieku, którego pokochałam?Jej wspomnienie o miłości osłabiło jego determinację.Coś, czegochciał uniknąć, właśnie się wydarzyło.Wspomnienia tego, kim kiedyś dlasiebie byli, stanęły mu przed oczami.Wspomnienia pocałunków.Przezdrzwi z siatki widział Davida siedzącego przy biurku, który uniósł głowę izmarszczył brwi na widok Elle.Przez otwarte okna do sklepu wpadł podmuch wiatru, wypełniającpomieszczenie oparami.- David? - Matthew otworzył drzwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Wiedział, że Hannah potrzebuje czasu, żeby zdecydować się najakąkolwiek zmianę w swoim życiu.Dobiegł do połowy podwórka iklasnął w ręce.- W porządku, Kevin, podaj tutaj.Paul przyglądał się Hannah z samochodu.Siedział bez słowa, jegomarzenia właśnie legły w gruzach.Optymizm, dzięki któremu nie traciłnadziei przez ostatnie dwa i pół roku, ostatecznie znikł.Nie było powodu,by wysiadać z auta i stawać z nią twarzą w twarz.Miała nowe życie:cudowny dom, męża, a nawet rodzinę.Współpracowała blisko z dok-torem Lehmanem.Englischerzy.Wszyscy bez wyjątku.Miał przynajmniej nadzieję, że ojciec Hannah będzie zadowolony ztego, do czego doprowadziła jego surowość.Jeżeli jego celem byłousunięcie Paula z jej życia, z pewnością mu się to udało.Nie chcącobwiniać innych, zamknął oczy i starał się skupić na sobie.To onodwrócił się od Hannah, kiedy błagała, by jej wysłuchał.To on wrócił ponią dopiero po wielu dniach.Sam był sobie winien.Ale gdzieś poza coraz większym cierpieniem, którego w tej chwilidoświadczał, był wdzięczny, że Hannah wyglądała na szczęśliwą.Po latach modlitw o szczęśliwy los dla niej, Bóg wysłuchał jego próśb.Mimo to Paul czuł się zdradzony.Był pewien, że Hannah odnajdzie spokój i powróci.Cóż, odnalazłaspokój - ale bez Paula.Nie mógł pogodzić się z tym, że żaden z członkówtej szczęśliwej rodziny nie zauważył, iż on siedzi w samochodziezaparkowanym po drugiej stronie ulicy.Nagle zdał sobie sprawę, że niepotrafi wyobrazić sobie, co poczułby, patrząc jej w oczy, wiedząc, żewybrała innego mężczyznę.Włączył silnik.Miał informacje, którychLappowie potrzebowali, by się z nią skontaktować, i zamierzał osobiścieprzekazać je ojcu Hannah.Teraz najlepiej było jednak, żeby odjechałniezauważony.Rozdział 36Matthew przechylił miseczkę z deserem przygotowanym przez matkęi wsunął do środka łyżeczkę.Jedli z bratem lunch, kiedy po drugiejstronie podwórza, w sklepie, zadzwonił telefon.David pobiegł odebrać,ponieważ tego dnia obowiązek prowadzenia rozmów spoczywał właśniena nim.Od czasu do czasu nadążanie za rozwijającym się interesemnastręczało kłopotów, ale jakoś sobie radzili.Matthew pomyślał, że jestwinny Davidowi przynajmniej jedną porcję deseru.Z szuflady wyciągnąłczystą ścierkę do naczyń i przykrył nią miseczkę.Nauczył Kathrynwystarczająco dużo, by mogła przyjmować zamówienia i załatwiaćwiększość pracy biurowej.Była w tym dobra.Jednak teraz, kiedy jejsiostra urodziła dziecko, wyjechała na parę tygodni, żeby jej pomóc.Matka Matthew wstawiła naczynia do wody pełnej mydła.- Odłożyć trochę na później, żebym wszystkiego nie zjadła, jakpójdziecie, czy weźmiecie dla kogoś?- Możemy wziąć dla koni - odpowiedział Matthew, szczerząc zęby wuśmiechu.- Zostało nam niewiele siana i nie wydaje mi się, żeby poczułyróżnicę.- Uhm.I dlatego zjadłeś sam całą miskę.- Spojrzała na niego czułym,matczynym wzrokiem.Matthew szturchnął ją łokciem.- Jesteś naprawdę dobrą Mamm, wiesz o tym? Kobieta uściskała gotak jak zawsze, kiedy szedł do pracykilkaset metrów od domu.-Ty też jesteś nie najgorszym synem.- Nie najgorszym? Ja? Jestem wspaniałym synem.Tak, nie to co resztamojej rodziny.Starał się zachować powagę, ale mimo to na jego twarzypojawił się uśmiech.Kobieta wskazała na miskę.- Co zamierzasz z tym zrobić?Chichocząc, wyszedł przez główne drzwi i ruszył przez podwórze.Zamierzał zanieść deser Davidowi, a potem wrócić do sklepu zuprzężami, gdzie pracował nad elementami podwozia.Jego ojciec razemz sześcioma innymi mężczyznami i dwiema kobietami należącymi dowspólnoty, mieli niedługo wrócić z drewnianymi elementami, któresprowadzali z Maine.Kobiety pomagały im, gotując i jednocześnie miałyna nich oko.Dzięki temu żony, które zostały w domu, nie musiały się bać,co strzeli do głowy ich mężom.Choć był już wrzesień, letnie upały jeszcze nie ustąpiły.Matthewzastanawiał się, czy David odważył się uruchomić wiatraczek na baterie,który dla niego kupił, czy też jego twarz nabierze kolorów i będzieociekać potem.David jako pracownik był zupełnie inny niż jako brat -sumienny i pełen zapału, nawet jeżeli trzeba było przerwać lunch i pobiecodebrać telefon.Matthew o dziwo bardzo dobrze się z nim pracowało.Skoro jego upartemu bratu szło tak dobrze, zastanawiał się, jaki będziePeter, kiedy w tym roku skończy szkołę.Jeśli nic się nie zmieni, pracystarczy dla nich wszystkich.Delikatny, wilgotny wiatr niósł z sobą zapach oparów benzyny, odktórych swędziało go w nosie.Mrok, który panował w sklepie, utrudniałDavidowi czytanie i wypełnianie dokumentów.Pomieszczenie zostałozaprojektowane tak, by zatrzymywać ciepło w zimie i nie wpuszczaćsłońca w lecie.Niestety z tego powodu do czytania oraz układania pokwi-towań i zamówień niezbędna była lampa naftowa.Ale zapach, który teraz czuł, nie przypominał nafty.Im bardziejMatthew zbliżał się do swojego starego sklepu, tym zapach byłmocniejszy.Przed sklep podjechał samochód, słychać było pojedynczy dźwiękklaksonu.Matthew zatrzymał się, czekając, aż auto stanie.Pojawił się kierowca.ElleWysiadła z samochodu.Wyglądała zupełnie inaczej, niż kiedy jąwidział miesiąc temu.Miała spięte włosy, a jej sukienka była w każdymcalu tak skromna jak ubiór noszony przez amiszki.Uśmiechała się z rezerwą.- Matthew, czy możemy chwilę porozmawiać? - spytała zamykającdrzwi samochodu.W pierwszej chwili chciał powiedzieć „tak", ale od razu zaczęły gonurtować wątpliwości.Zakończenie tego związku zajęło mu za dużoczasu.Nie chciał po raz kolejny otwierać przed nią serca.Ostra wońbenzyny przerwał jego rozmyślania.Matthew postanowił uporać się ztym problemem i znaleźć źródło zapachu.Ich spojrzenia się skrzyżowały, a Elle uśmiechnęła się raz jeszcze.- Nie masz nic do powiedzenia o moim nowym stroju?- To twoje życie, Elle.To jak zamierzasz się ubierać i zachowywać jużdłużej mnie nie dotyczy.- Odwrócił się od niej, przypuszczając, żeprawdopodobnym źródłem spalin jest silnik, który znajdował się zasklepem.- Wiesz, po tym, jak pomogłeś Hannah przejść przez wszystko, co jąspotkało, myślałam, że pomożesz także mnie.Na myśl o tym mętnym oskarżeniu Matthew zalała fala gorąca izbliżył się do Elle.- Pomogłem Hannah podźwignąć ciężar, który nie powinien byćzrzucony na nikogo, i pomogłem jej, kiedy podjęła decyzję o odejściu.Wydaje mi się, że dla ciebie zrobiłem to samo, Elle Leggett.Gdyby toHannah była moją dziewczyną i poprosiłaby, żebym czekał wnieskończoność, aż ona wyszaleje się wśród Englischerów,odmówiłbym.Jestem wyrozumiały, ale nie głupi.- Matthew, musimy porozmawiać.Naprawdę.Zbyt wiele rzeczy cię turozprasza.Przejedźmy się samochodem i.- Muszę.muszę coś sprawdzić.- Ruszył w kierunku sklepu i prawiedoszedł do drzwi, kiedy Elle złapała go za ramię.- Rozmawiam z tobą szczerze i w pokorze, a ty odchodzisz? Czy teninteres zmienił wszystko w człowieku, którego pokochałam?Jej wspomnienie o miłości osłabiło jego determinację.Coś, czegochciał uniknąć, właśnie się wydarzyło.Wspomnienia tego, kim kiedyś dlasiebie byli, stanęły mu przed oczami.Wspomnienia pocałunków.Przezdrzwi z siatki widział Davida siedzącego przy biurku, który uniósł głowę izmarszczył brwi na widok Elle.Przez otwarte okna do sklepu wpadł podmuch wiatru, wypełniającpomieszczenie oparami.- David? - Matthew otworzył drzwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]