[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak to już jest z niewiastami. To nie ona jest niewdzięczna, tylko jej kochanek zagrzmiał sir Ni-cholas Bacon. Któż by jednak odważył się przemówić jej do rozsądku iwystąpić przeciwko ni emu? Powiódł wzrokiem po zebranych. Zpewnością nie ja będę tym śmiałkiem.Sir Williama czeka nie lada niespo-dzianka, kiedy znajdzie się znów w Londynie.Powinien jak najszybciejcoś z tym zrobić, bo Bóg mi świadkiem, tak dłużej być nie może! Ichzwiązek to czysty skandal, co samo w sobie jest wystarczająco złe, ale dotego dochodzi jeszcze fakt, iż teraz z Elżbiety zrobił się ni pies, ni wydra:ani stanu zamężnego, ani panieńskiego.Jak nasza królowa ma urodzićprawowitego następcę tronu, skoro zadaje się tylko z Dudleyem? Może uda jej się wydać na świat syna Dudleya. zauważył ktoś ztyłu.Ktoś inny zaklął na taką sugestię, chwilę potem trzasnęły drzwi dokomnaty. Elżbieta straci koronę przepowiedział ktoś odważniejszy. LudDudleya nie poprze, podobnie jak parowie królestwa.Izba Gmin wyśmiejeRLpropozycję namaszczenia go na króla Anglii.I wiecie co, moi panowie? Jaosobiście sprzeciwię się jego kandydaturze.Rozległy się aprobujące pochrząkiwania, które przerwało czyjeś ostrze-żenie: To zakrawa na zdradę stanu Wcale nie! zaprzeczył Francis Bacon. Mówimy tylko, że nie wy-obrażamy sobie Roberta Dudleya na tronie.No i dobrze.Nie ma mowy ozdradzie stanu, skoro Dudley ani nie jest, ani nigdy nie będzie królem.Niema choćby cienia takiej możliwości.Już lord sekretarz tego dopilnuje.Byletylko jak najprędzej pojawił się znowu wśród nas.Mężczyzna, który jako jedyny był przekonany, że jest już królem Angliiwe wszystkim co istotne, nie licząc oficjalnego tytułu, przebywał akurat wstajniach, gdzie doglądał królewskiego huntera.Ostatnimi czasy Elżbietajezdziła konno tak niewiele, że jej ulubionego wierzchowca musiał ćwi-czyć wyznaczony specjalnie do tego zadania giermek Roberta, a Dudley coparę dni sprawdzał, czy ogierowi niczego nie brakuje.Właśnie ujął go zapysk, by pieszczotliwym gestem przekonać się, czy chłopak obchodzi sięze zwierzęciem należycie delikatnie, nie raniąc uzdą jego warg, kiedy zajego plecami stanął Tomasz Blount. Dobrego dnia, wasza miłość przywitał się cicho. Dobrego dnia, Tomaszu odwzajemnił powitanie Dudley, niezmieniając pozycji nawet o krztynę. Wydarzyło się coś, o czym powinieneś wiedzieć, panie. Tak? Dudley w dalszym ciągu gładził pysk konia, tak że ktokol-wiek obserwowałby tę scenę z pewnego oddalenia, pomyślałby, że dwajmężczyzni w całości pochłonięci są dobrostanem wierzchowca. Natknąłem się wczorajszego wieczora na pokazny ładunek hiszpań-skiego złota, który nadał do Anglii sir Thomas Gresham z Antwerpii. Gresham? zdziwił się Robert. Na pokładzie statku widziałem jego starego sługę, uzbrojonego pozęby i zzieleniałego z troski uzupełnił sprawozdanie Blount. Do kogo trafiła ta przesyłka?RL Prosto do królewskiego skarbca padła natychmiastowa odpo-wiedz.Dudley jął sprawdzać kopyta wierzchowca, aby ukryć wyraz twa-rzy. W większości złote monety, ale także złoto w sztabkach, do wybo-ru, do koloru.Mój człowiek, który pomagał przy rozładunku, usłyszał, jakktoś do kogoś mówi, że wszystko ma zostać przetopione, po czym wybitew nowy pieniądz.Ten zaś trafi w ręce żołnierzy.Pomyślałem sobie, że toważne.Zwłaszcza że rozchodzi się o równowartość trzech tysięcy funtów,i to tylko w ostatnim transporcie.Były poprzednie i będą następne, już wnadchodzącym tygodniu. To zaiste ważna informacja przyznał Dudley, prostując się. Jakpowiadają, każda informacja ma wartość brzęczącej monety. Oby takiej z Greshamowego złota wtrącił zadowolony z siebieTomasz Blount a nie tej, która obija się w mojej sakiewce.Umysł Roberta błyskawicznie mełł informację. Dziękuję rzekł Dudley, ocknąwszy się z zamyślenia. Nie za-pomnij powiedzieć mi, kiedy Cecil zacznie zbierać się do domu.Blount skinął głową, po czym zniknął równie niespodziewanie, jak siępojawił.Robert zakończył inspekcję w stajniach i poszedł odszukać Elżbie-tę.Znalazł ją w komnacie sypialnej, jeszcze nie ubraną.Siedziała z ponurąminą na ławie w niszy okiennej, mając tylko narzuconą na ramionapelerynę.Kiedy Robert wszedł do środka, Blanche Parry popatrzyła naniego z nadzieją [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Tak to już jest z niewiastami. To nie ona jest niewdzięczna, tylko jej kochanek zagrzmiał sir Ni-cholas Bacon. Któż by jednak odważył się przemówić jej do rozsądku iwystąpić przeciwko ni emu? Powiódł wzrokiem po zebranych. Zpewnością nie ja będę tym śmiałkiem.Sir Williama czeka nie lada niespo-dzianka, kiedy znajdzie się znów w Londynie.Powinien jak najszybciejcoś z tym zrobić, bo Bóg mi świadkiem, tak dłużej być nie może! Ichzwiązek to czysty skandal, co samo w sobie jest wystarczająco złe, ale dotego dochodzi jeszcze fakt, iż teraz z Elżbiety zrobił się ni pies, ni wydra:ani stanu zamężnego, ani panieńskiego.Jak nasza królowa ma urodzićprawowitego następcę tronu, skoro zadaje się tylko z Dudleyem? Może uda jej się wydać na świat syna Dudleya. zauważył ktoś ztyłu.Ktoś inny zaklął na taką sugestię, chwilę potem trzasnęły drzwi dokomnaty. Elżbieta straci koronę przepowiedział ktoś odważniejszy. LudDudleya nie poprze, podobnie jak parowie królestwa.Izba Gmin wyśmiejeRLpropozycję namaszczenia go na króla Anglii.I wiecie co, moi panowie? Jaosobiście sprzeciwię się jego kandydaturze.Rozległy się aprobujące pochrząkiwania, które przerwało czyjeś ostrze-żenie: To zakrawa na zdradę stanu Wcale nie! zaprzeczył Francis Bacon. Mówimy tylko, że nie wy-obrażamy sobie Roberta Dudleya na tronie.No i dobrze.Nie ma mowy ozdradzie stanu, skoro Dudley ani nie jest, ani nigdy nie będzie królem.Niema choćby cienia takiej możliwości.Już lord sekretarz tego dopilnuje.Byletylko jak najprędzej pojawił się znowu wśród nas.Mężczyzna, który jako jedyny był przekonany, że jest już królem Angliiwe wszystkim co istotne, nie licząc oficjalnego tytułu, przebywał akurat wstajniach, gdzie doglądał królewskiego huntera.Ostatnimi czasy Elżbietajezdziła konno tak niewiele, że jej ulubionego wierzchowca musiał ćwi-czyć wyznaczony specjalnie do tego zadania giermek Roberta, a Dudley coparę dni sprawdzał, czy ogierowi niczego nie brakuje.Właśnie ujął go zapysk, by pieszczotliwym gestem przekonać się, czy chłopak obchodzi sięze zwierzęciem należycie delikatnie, nie raniąc uzdą jego warg, kiedy zajego plecami stanął Tomasz Blount. Dobrego dnia, wasza miłość przywitał się cicho. Dobrego dnia, Tomaszu odwzajemnił powitanie Dudley, niezmieniając pozycji nawet o krztynę. Wydarzyło się coś, o czym powinieneś wiedzieć, panie. Tak? Dudley w dalszym ciągu gładził pysk konia, tak że ktokol-wiek obserwowałby tę scenę z pewnego oddalenia, pomyślałby, że dwajmężczyzni w całości pochłonięci są dobrostanem wierzchowca. Natknąłem się wczorajszego wieczora na pokazny ładunek hiszpań-skiego złota, który nadał do Anglii sir Thomas Gresham z Antwerpii. Gresham? zdziwił się Robert. Na pokładzie statku widziałem jego starego sługę, uzbrojonego pozęby i zzieleniałego z troski uzupełnił sprawozdanie Blount. Do kogo trafiła ta przesyłka?RL Prosto do królewskiego skarbca padła natychmiastowa odpo-wiedz.Dudley jął sprawdzać kopyta wierzchowca, aby ukryć wyraz twa-rzy. W większości złote monety, ale także złoto w sztabkach, do wybo-ru, do koloru.Mój człowiek, który pomagał przy rozładunku, usłyszał, jakktoś do kogoś mówi, że wszystko ma zostać przetopione, po czym wybitew nowy pieniądz.Ten zaś trafi w ręce żołnierzy.Pomyślałem sobie, że toważne.Zwłaszcza że rozchodzi się o równowartość trzech tysięcy funtów,i to tylko w ostatnim transporcie.Były poprzednie i będą następne, już wnadchodzącym tygodniu. To zaiste ważna informacja przyznał Dudley, prostując się. Jakpowiadają, każda informacja ma wartość brzęczącej monety. Oby takiej z Greshamowego złota wtrącił zadowolony z siebieTomasz Blount a nie tej, która obija się w mojej sakiewce.Umysł Roberta błyskawicznie mełł informację. Dziękuję rzekł Dudley, ocknąwszy się z zamyślenia. Nie za-pomnij powiedzieć mi, kiedy Cecil zacznie zbierać się do domu.Blount skinął głową, po czym zniknął równie niespodziewanie, jak siępojawił.Robert zakończył inspekcję w stajniach i poszedł odszukać Elżbie-tę.Znalazł ją w komnacie sypialnej, jeszcze nie ubraną.Siedziała z ponurąminą na ławie w niszy okiennej, mając tylko narzuconą na ramionapelerynę.Kiedy Robert wszedł do środka, Blanche Parry popatrzyła naniego z nadzieją [ Pobierz całość w formacie PDF ]