[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Narobił hałasu, a wtedy Jen przygwozdziłago twarzą do dywanu.A potem zostali przyjaciółmi.Ale to nie była Jen.- Co ty wyprawiasz? - syknął mu do ucha Szakal.- Jeśli wrócisz teraz, w czasie indoktrynacji, zostaniesz złapany.Dowiedzą się, apotem zaczną szukać nas wszystkich.Indoktrynacja? Luke domyślał się, że Szakal mówi o wieczornej pogadance - ta nazwamiała sens, bo mowa była zawsze o tym, jak wspaniały jest rząd.Ale Luke nie myślał, wjakim kierunku biegnie, chciał po prostu uciec.- A kto mnie złapie? - zapytał.- Na straży stoją tylko dyżurni, a oni wszyscy słuchająsię ciebie, prawda?- Racja.- W głosie Szakala zabrzmiało samozadowolenie.- Napracowałem się, zanimwszystko ustawiłem, ale nauczyciele i tak nie cierpieli układania dyżurów.A teraz.- Może ci wszystko ujść na sucho, prawda? - zapytał Luke.- Chyba że ja im powiem.Nie miał pojęcia, co w niego wstąpiło, żeby rzucać takie grozby.Może to było poprostu przyzwyczajenie - po dwunastu latach bycia najmłodszym z rodzeństwa wiedział, jakąmoc może mieć poskarżenie się.Wiedział też, jak łatwo może się obrócić przeciwko niemu.- Dogadajmy się - powiedział szybko Luke.- Puść mnie, a ja nie wrócę od razu.Odpowiedz mi na kilka pytań, a ja dochowam tajemnicy.Szakal zastanowił się nad jego słowami.- Niech będzie - powiedział w końcu.Luke pozbierał się z ziemi, odsunął na bok i przeciągnął dłonią po policzku.Nie byłpewien, czy otarł go sobie, wpadając na drzewo, czy też w momencie, kiedy został rzucony naziemię.Poczuł wilgoć na ręce.- Krew mi leci - rzucił oskarżycielsko.- Będziesz musiał to ukryć - odparł Szakal.- Jesteś w tym dobry?Luke wzruszył tylko ramionami - wiedział, że Szakal tak naprawdę pyta o coś innego,ale nie był jeszcze gotów, żeby odpowiedzieć.- Jak ty się właściwie nazywasz? - zapytał Luke.- To zależy - odpowiedział Szakal.- Jeśli popatrzysz w szkolne papiery, jestem ScottRenault.Tutaj nazywam się Jason.- Jedno z tych imion jest fałszywe - zauważył Luke.Gdzieś wśród drzew zahukała sowa.Luke czekał, aż wreszcie Szakal odpowiedziałcicho:- Tak.- Wszyscy twoi przyjaciele także używają fałszywych imion - ciągnął Luke.- Tak - odparł Szakal bez wahania.- Jesteście wszyscy trzecimi dziećmi, które wyszły z ukrycia dzięki fałszywymdowodom tożsamości - powiedział Luke.- Pojawami - dodał Szakal.- To właśnie znaczy to słowo? - spytał Luke.- Nie wiedziałeś? - zdziwił się Szakal.- Gdzie ty byłeś do tej pory?Luke postanowił nie odpowiadać także na to pytanie.- A draja.-.to dowolne trzecie dziecko, ukryte czy nie.- Więc dlaczego wszyscy w szkole przezywają się w taki sposób? - zapytał Luke.-Czy wszyscy tutaj są pojawami?W ciemności Luke ledwie widział, jak Szakal potrząsa głową.- Czy dzieciaki nie wyzywały się od pojawów i draj w innych szkołach, w którychwcześniej byłeś? Tam, gdzie wcześniej mieszkałeś? Niektórzy uważają, że początkowo rządpłacił ludziom, żeby używali określeń draja i pojaw jako przekleństwa, w telewizji i takdalej.Potem zabroniono używania takich słów publicznie, co oczywiście oznaczało, że ludziezaczęli ich używać na co dzień.Rząd chciał mieć pewność, że wszyscy będą uważać trzeciedzieci za coś wstrętnego.Luke był ciekaw, dlaczego Jen nigdy mu o tym nie powiedziała.- Może nigdy wcześniej nie byłem w szkole - powiedział ostrożnie. Może znaczyło,że byłby w stanie się wyprzeć tych słów, gdyby było trzeba.Szakal roześmiał się na głos, a jego zęby zalśniły w świetle księżyca.- Dlaczego po prostu się nie przyznasz? - zapytał.- Ty też jesteś pojawem, wiem otym.Luke zignorował to pytanie.- Dlaczego mnie dręczyłeś każdego wieczora? - spytał.- Kiedy wszyscy mnieignorowali.- To taka procedura, którą wymyśliliśmy dla nowych chłopaków - wyjaśnił Szakal.- Inowych dziewcząt, w Szkole dla Dziewcząt Harlow.Zauważyliśmy, że cieniom jest bardzotrudno, kiedy po raz pierwszy wychodzą z ukrycia - są przytłoczeni, straumatyzowani.Sampomyśl: całe życie spędzili myśląc o tym, że mogą umrzeć, jeśli ktoś ich zobaczy, a tu nagleoczekuje się od nich, że przez cały dzień będą wśród ludzi, że mają siedzieć na lekcjach zdziesiątkami innych dzieciaków i zachowywać się normalnie.Odbija im od tego.- Tobie też? - zapytał Luke, próbując sobie wyobrazić Szakala jako nowego dzieciakaw szkole, który właśnie wyszedł z ukrycia i boi się wszystkiego.Wyobraznia go zawiodła.- Mnie? - w głosie Szakala zabrzmiał zdziwienie.- Jasne, było ciężko.W każdym razie problem polega na tym, że mnóstwo pojawówjest tak spanikowanych, że robią coś naprawdę głupiego: wstają i zaczynają powtarzać swojeprawdziwe imię, krzyczą: Nie patrzcie na mnie! Nie patrzcie na mnie!.No wiesz,kompletnie świrują.Wprawdzie w Hendricks jest tak czy inaczej mnóstwo psychicznychdzieciaków.- Naprawdę? - zdumiał się Luke.- Nie zauważyłeś? - zapytał Szakal niemal z podziwem.- Autystycy, czyli ci, którzysię kołyszą i nie patrzą w oczy, dzieciaki z fobiami, mamy tu wszelkie rodzaje świrów.Spotkałeś może Rolly ego Sturgeona? Modelowy przykład psychola.Dlatego pojawom wHendricks uchodzą na sucho naprawdę dziwaczne wyskoki, ale Policja Populacyjna mimowszystko może zacząć tu węszyć.Dlatego zebraliśmy się całą grupą pojawów izaplanowaliśmy wszystko.Za każdym razem, kiedy do szkoły trafia nowy dzieciak,ogłaszamy alarm do czasu, aż uda nam się ustalić, czy jest pojawem, czy nie.Obserwujemygo i chronimy.- Luke przypomniał sobie rękę, która ściągnęła go na krzesło pierwszego dniana pierwszej lekcji.- Ale robimy to wszystko w tajemnicy, zostawiamy ich w spokoju iwybieramy tylko jedną osobę, która ma się do nich zbliżyć i zaprzyjaznić.Luke przypomniał sobie, jak musiał powtarzać: Jestem drają po pięćdziesiąt razy,robić pompki, kiedy inni się śmiali, i wykonywać wszystkie złośliwe polecenia Szakala.- Wydawało mi się, że przyjaznienie się polega na byciu dla kogoś miłym - powiedziałz goryczą.- Może tego słowa też nie rozumiem.Jeśli od początku jest się za miłym dla pojawów, to sprawia tylko kłopoty - wyjaśniłSzakal.- Rozklejają się, zaczynają płakać i są tak szczęśliwi, że znalezli kogoś, kto imwspółczuje, że zaczynają mówić o wszystkim, nie zastanawiając się, kto jeszcze to słyszy.Nie, pojawy potrzebują przyjaciela, który sprawi, że staną się twardsi, tak jak ja to zrobiłem wtwoim przypadku.Czy tak właśnie było? Luke czuł się równie przytłoczony i zagubiony, jak pierwszegodnia w Hendricks.Słuchanie słów Szakala przypominało słuchanie Jen - oboje byli do tegostopnia pewni siebie, że Luke miał problemy ze zorientowaniem się, co właściwie sam na tentemat myśli.- Skąd wiecie, czy nowy dzieciak jest pojawem? - zapytał Luke, grając na zwłokę.- Testujemy go - odparł Szakal.- Kiedy są już gotowi, zostawiamy otwarte drzwi tak,żeby na pewno je zauważyli, patrzymy im prosto w oczy.Wiemy dokładnie, jak zachowa siępojaw, a jak zwykły dzieciak z lękiem przestrzeni albo autyzmem.- Macie to wszystko rozpracowane, nie? - powiedział Luke.- Jasne - rzucił Szakal.- Chyba widać?Luke nie potrafił na to odpowiedzieć i znowu poczuł przypływ paniki.Za chwilębędzie musiał podjąć decyzję.W przypadku Jen to było proste, ponieważ zaufał jej odpierwszej chwili [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Narobił hałasu, a wtedy Jen przygwozdziłago twarzą do dywanu.A potem zostali przyjaciółmi.Ale to nie była Jen.- Co ty wyprawiasz? - syknął mu do ucha Szakal.- Jeśli wrócisz teraz, w czasie indoktrynacji, zostaniesz złapany.Dowiedzą się, apotem zaczną szukać nas wszystkich.Indoktrynacja? Luke domyślał się, że Szakal mówi o wieczornej pogadance - ta nazwamiała sens, bo mowa była zawsze o tym, jak wspaniały jest rząd.Ale Luke nie myślał, wjakim kierunku biegnie, chciał po prostu uciec.- A kto mnie złapie? - zapytał.- Na straży stoją tylko dyżurni, a oni wszyscy słuchająsię ciebie, prawda?- Racja.- W głosie Szakala zabrzmiało samozadowolenie.- Napracowałem się, zanimwszystko ustawiłem, ale nauczyciele i tak nie cierpieli układania dyżurów.A teraz.- Może ci wszystko ujść na sucho, prawda? - zapytał Luke.- Chyba że ja im powiem.Nie miał pojęcia, co w niego wstąpiło, żeby rzucać takie grozby.Może to było poprostu przyzwyczajenie - po dwunastu latach bycia najmłodszym z rodzeństwa wiedział, jakąmoc może mieć poskarżenie się.Wiedział też, jak łatwo może się obrócić przeciwko niemu.- Dogadajmy się - powiedział szybko Luke.- Puść mnie, a ja nie wrócę od razu.Odpowiedz mi na kilka pytań, a ja dochowam tajemnicy.Szakal zastanowił się nad jego słowami.- Niech będzie - powiedział w końcu.Luke pozbierał się z ziemi, odsunął na bok i przeciągnął dłonią po policzku.Nie byłpewien, czy otarł go sobie, wpadając na drzewo, czy też w momencie, kiedy został rzucony naziemię.Poczuł wilgoć na ręce.- Krew mi leci - rzucił oskarżycielsko.- Będziesz musiał to ukryć - odparł Szakal.- Jesteś w tym dobry?Luke wzruszył tylko ramionami - wiedział, że Szakal tak naprawdę pyta o coś innego,ale nie był jeszcze gotów, żeby odpowiedzieć.- Jak ty się właściwie nazywasz? - zapytał Luke.- To zależy - odpowiedział Szakal.- Jeśli popatrzysz w szkolne papiery, jestem ScottRenault.Tutaj nazywam się Jason.- Jedno z tych imion jest fałszywe - zauważył Luke.Gdzieś wśród drzew zahukała sowa.Luke czekał, aż wreszcie Szakal odpowiedziałcicho:- Tak.- Wszyscy twoi przyjaciele także używają fałszywych imion - ciągnął Luke.- Tak - odparł Szakal bez wahania.- Jesteście wszyscy trzecimi dziećmi, które wyszły z ukrycia dzięki fałszywymdowodom tożsamości - powiedział Luke.- Pojawami - dodał Szakal.- To właśnie znaczy to słowo? - spytał Luke.- Nie wiedziałeś? - zdziwił się Szakal.- Gdzie ty byłeś do tej pory?Luke postanowił nie odpowiadać także na to pytanie.- A draja.-.to dowolne trzecie dziecko, ukryte czy nie.- Więc dlaczego wszyscy w szkole przezywają się w taki sposób? - zapytał Luke.-Czy wszyscy tutaj są pojawami?W ciemności Luke ledwie widział, jak Szakal potrząsa głową.- Czy dzieciaki nie wyzywały się od pojawów i draj w innych szkołach, w którychwcześniej byłeś? Tam, gdzie wcześniej mieszkałeś? Niektórzy uważają, że początkowo rządpłacił ludziom, żeby używali określeń draja i pojaw jako przekleństwa, w telewizji i takdalej.Potem zabroniono używania takich słów publicznie, co oczywiście oznaczało, że ludziezaczęli ich używać na co dzień.Rząd chciał mieć pewność, że wszyscy będą uważać trzeciedzieci za coś wstrętnego.Luke był ciekaw, dlaczego Jen nigdy mu o tym nie powiedziała.- Może nigdy wcześniej nie byłem w szkole - powiedział ostrożnie. Może znaczyło,że byłby w stanie się wyprzeć tych słów, gdyby było trzeba.Szakal roześmiał się na głos, a jego zęby zalśniły w świetle księżyca.- Dlaczego po prostu się nie przyznasz? - zapytał.- Ty też jesteś pojawem, wiem otym.Luke zignorował to pytanie.- Dlaczego mnie dręczyłeś każdego wieczora? - spytał.- Kiedy wszyscy mnieignorowali.- To taka procedura, którą wymyśliliśmy dla nowych chłopaków - wyjaśnił Szakal.- Inowych dziewcząt, w Szkole dla Dziewcząt Harlow.Zauważyliśmy, że cieniom jest bardzotrudno, kiedy po raz pierwszy wychodzą z ukrycia - są przytłoczeni, straumatyzowani.Sampomyśl: całe życie spędzili myśląc o tym, że mogą umrzeć, jeśli ktoś ich zobaczy, a tu nagleoczekuje się od nich, że przez cały dzień będą wśród ludzi, że mają siedzieć na lekcjach zdziesiątkami innych dzieciaków i zachowywać się normalnie.Odbija im od tego.- Tobie też? - zapytał Luke, próbując sobie wyobrazić Szakala jako nowego dzieciakaw szkole, który właśnie wyszedł z ukrycia i boi się wszystkiego.Wyobraznia go zawiodła.- Mnie? - w głosie Szakala zabrzmiał zdziwienie.- Jasne, było ciężko.W każdym razie problem polega na tym, że mnóstwo pojawówjest tak spanikowanych, że robią coś naprawdę głupiego: wstają i zaczynają powtarzać swojeprawdziwe imię, krzyczą: Nie patrzcie na mnie! Nie patrzcie na mnie!.No wiesz,kompletnie świrują.Wprawdzie w Hendricks jest tak czy inaczej mnóstwo psychicznychdzieciaków.- Naprawdę? - zdumiał się Luke.- Nie zauważyłeś? - zapytał Szakal niemal z podziwem.- Autystycy, czyli ci, którzysię kołyszą i nie patrzą w oczy, dzieciaki z fobiami, mamy tu wszelkie rodzaje świrów.Spotkałeś może Rolly ego Sturgeona? Modelowy przykład psychola.Dlatego pojawom wHendricks uchodzą na sucho naprawdę dziwaczne wyskoki, ale Policja Populacyjna mimowszystko może zacząć tu węszyć.Dlatego zebraliśmy się całą grupą pojawów izaplanowaliśmy wszystko.Za każdym razem, kiedy do szkoły trafia nowy dzieciak,ogłaszamy alarm do czasu, aż uda nam się ustalić, czy jest pojawem, czy nie.Obserwujemygo i chronimy.- Luke przypomniał sobie rękę, która ściągnęła go na krzesło pierwszego dniana pierwszej lekcji.- Ale robimy to wszystko w tajemnicy, zostawiamy ich w spokoju iwybieramy tylko jedną osobę, która ma się do nich zbliżyć i zaprzyjaznić.Luke przypomniał sobie, jak musiał powtarzać: Jestem drają po pięćdziesiąt razy,robić pompki, kiedy inni się śmiali, i wykonywać wszystkie złośliwe polecenia Szakala.- Wydawało mi się, że przyjaznienie się polega na byciu dla kogoś miłym - powiedziałz goryczą.- Może tego słowa też nie rozumiem.Jeśli od początku jest się za miłym dla pojawów, to sprawia tylko kłopoty - wyjaśniłSzakal.- Rozklejają się, zaczynają płakać i są tak szczęśliwi, że znalezli kogoś, kto imwspółczuje, że zaczynają mówić o wszystkim, nie zastanawiając się, kto jeszcze to słyszy.Nie, pojawy potrzebują przyjaciela, który sprawi, że staną się twardsi, tak jak ja to zrobiłem wtwoim przypadku.Czy tak właśnie było? Luke czuł się równie przytłoczony i zagubiony, jak pierwszegodnia w Hendricks.Słuchanie słów Szakala przypominało słuchanie Jen - oboje byli do tegostopnia pewni siebie, że Luke miał problemy ze zorientowaniem się, co właściwie sam na tentemat myśli.- Skąd wiecie, czy nowy dzieciak jest pojawem? - zapytał Luke, grając na zwłokę.- Testujemy go - odparł Szakal.- Kiedy są już gotowi, zostawiamy otwarte drzwi tak,żeby na pewno je zauważyli, patrzymy im prosto w oczy.Wiemy dokładnie, jak zachowa siępojaw, a jak zwykły dzieciak z lękiem przestrzeni albo autyzmem.- Macie to wszystko rozpracowane, nie? - powiedział Luke.- Jasne - rzucił Szakal.- Chyba widać?Luke nie potrafił na to odpowiedzieć i znowu poczuł przypływ paniki.Za chwilębędzie musiał podjąć decyzję.W przypadku Jen to było proste, ponieważ zaufał jej odpierwszej chwili [ Pobierz całość w formacie PDF ]