[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dopiero potem, kiedy pozwolił jej wstać, stwierdziła, \e główka dziecka uderzyła o kamień przyupadku.Niemowlę nie \yło.Kilkoro słuchaczy miało łzy w oczach.Jondalar zabrał głos:- Wiem, \e takie rzeczy się zdarzają.Słyszałem o kilku młodych ludziach, mieszkającychdaleko na zachód stąd, którzy zrobili sobie sport z tego.Wielu z nich rzucało się na płaskogłowąkobietę i przymuszało ją.- To zdarza się tutaj tak\e - przyznał Chalono.Kobiety spojrzały na niego ze zdziwieniem, \e to powiedział, a mę\czyzni w ogóle unikalispojrzenia w jego kierunku, poza Rondem, który patrzył na niego, jakby widział robaka.- Chłopcy się tym zawsze przechwalają - dodał Chalono, próbując się bronić.- Ale niewieluju\ to robi teraz, szczególnie po tym, co zdarzyło się Doral.- Przerwał nagle, rozejrzał się wokół ispuścił wzrok, \ałując, \e w ogóle otworzył usta.Nastała niespokojna cisza, którą przerwała Tholie:- Roshario, wyglądasz na bardzo zmęczoną.Nie sądzisz, \e pora na powrót do łó\ka?- Tak, pora.Jondalar i Markeno pospieszyli, \eby jej pomóc, a wszyscy inni uznali to za sygnał dorozejścia się.Nikt nie miał ochoty siedzieć tego wieczoru przy ognisku, rozmawiać czy grać.Dwajmłodzi mę\czyzni zanieśli kobietę do chaty, a osłupiały Dolando powlókł się za nimi.- Dziękuję, Tholie, ale myślę, \e będzie lepiej, jeśli dziś w nocy będę w pobli\u Roshario -powiedziała Ayla.- Mam nadzieję, \e Dolando nie zaprotestuje.Wiele przeszła, a ta noc będzie dlaniej trudna.Równie\ kilka następnych dni nie będzie łatwych.Ramię ju\ puchnie i będzie ją bolało.Nie jestem pewna, czy powinna była wstawać dziś wieczór, ale tak się upierała, \e chybabym jejnie potrafiła powstrzymać.Powtarzała, \e się dobrze czuje, ale to dlatego, \e ten napój, który jąuśpił, znieczula tak\e ból i jeszcze działał.Dałam jej jeszcze coś na ból, lecz to przestanieskutkować w ciągu nocy i wtedy chcę przy niej być.Zanim Ayla weszła do chaty, spędziła trochęczasu na czesaniu i szczotkowaniu Whinney.Bliskość tego stworzenia zawsze ją odprę\ała iuspokajała, kiedy była wzburzona.Jondalar podszedł do niej na chwilę, ale wyczuł, \e chce byćsama, więc tylko kilka razy klepnął i podrapał ogiera, rzuciwszy mu parę ciepłych słów, i zostawiłich.- Mo\e Darvo mógłby zostać z wami - zaproponował Jondalar.- Pewnie lepiej by spał.Przykro mu patrzeć na jej cierpienia.- Oczywiście - odparł Markeno.- Pójdę po niego.Chciałbym móc przekonać Dolanda, \ebyte\ został na trochę u nas, ale nie wiem czy mi się uda, szczególnie po dzisiejszym wieczorze.Niktmu nigdy nie opowiedział całej historii śmierci Doralda.- Mo\e lepiej, \e to się wreszcie wydało.Mo\e w końcu uda się zamknąć ten rozdział -powiedziała Tholie.- Przez długi czas pielęgnował zaciekłą nienawiść do płaskogłowych.Towydawało się niegrozne, nikt i tak specjalnie o nich nie dba - przepraszam, Aylo, ale to prawda.Ayla pochyliła głowę.- Wiem.- I rzadko kiedy się na nich natykamy.Pod wieloma względami jest dobrym przywódcą -ciągnęła Tholie - poza czymkolwiek, co ma związek z płaskogłowymi.Aatwo jest pociągnąć zasobą ludzi przeciwko nim.Taka silna nienawiść musi wywrzeć piętno.Myślę, \e zawsze najgorszajest dla osoby, która nienawidzi.- Chyba pora na odpoczynek - wtrącił Markeno.- Musisz być kompletnie wyczerpana,Aylo.Jondalar, Markeno i Ayla z Wilkiem przy nodze przeszli razem do sąsiedniej chaty.Markeno zaskrobał w płachtę wejściową i czekał.Zamiast zawołać, Dolando podszedł do wejścia,odsunął zasłonę i stanął w cieniu, patrząc na nich.- Dolando, Roshario będzie miała trudną noc.Chciałabym być blisko niej - powiedziałaAyla.Mę\czyzna spojrzał w ziemię, a potem do wnętrza chaty na le\ącą kobietę.- Wejdz - rzekł.- Chcę zostać razem z Ayla - odezwał się Jondalar.Był zdecydowany nie zostawiać jejsamej z człowiekiem, który dopiero co groził jej i wymyślał, chocia\ teraz był ju\ spokojny.Dolando kiwnął głową i odsunął się o krok.- Przyszedłem spytać, czy Darvo nie chciałby spędzić nocy u nas - powiedział Markeno.- Myślę, \e byłoby dobrze - odparł Dolando.- Darvo, wez rzeczy ze swojego posłania i idzz Markenem.Chłopiec wstał, zgarnął swoje futra i poszedł do wyjścia.Ayla pomyślała, \e wygląda,jakby mu ul\yło, ale nie był szczęśliwy.Gdy tylko weszli, Wilk usadowił się w swoim kącie.Ayla weszła głębiej, by sprawdzić stanRoshario.- Czy masz lampkę albo pochodnię, Dolando? Chciałabym mieć więcej światła -powiedziała.- I mo\e jeszcze trochę rzeczy na posłanie - dodał Jondalar [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Dopiero potem, kiedy pozwolił jej wstać, stwierdziła, \e główka dziecka uderzyła o kamień przyupadku.Niemowlę nie \yło.Kilkoro słuchaczy miało łzy w oczach.Jondalar zabrał głos:- Wiem, \e takie rzeczy się zdarzają.Słyszałem o kilku młodych ludziach, mieszkającychdaleko na zachód stąd, którzy zrobili sobie sport z tego.Wielu z nich rzucało się na płaskogłowąkobietę i przymuszało ją.- To zdarza się tutaj tak\e - przyznał Chalono.Kobiety spojrzały na niego ze zdziwieniem, \e to powiedział, a mę\czyzni w ogóle unikalispojrzenia w jego kierunku, poza Rondem, który patrzył na niego, jakby widział robaka.- Chłopcy się tym zawsze przechwalają - dodał Chalono, próbując się bronić.- Ale niewieluju\ to robi teraz, szczególnie po tym, co zdarzyło się Doral.- Przerwał nagle, rozejrzał się wokół ispuścił wzrok, \ałując, \e w ogóle otworzył usta.Nastała niespokojna cisza, którą przerwała Tholie:- Roshario, wyglądasz na bardzo zmęczoną.Nie sądzisz, \e pora na powrót do łó\ka?- Tak, pora.Jondalar i Markeno pospieszyli, \eby jej pomóc, a wszyscy inni uznali to za sygnał dorozejścia się.Nikt nie miał ochoty siedzieć tego wieczoru przy ognisku, rozmawiać czy grać.Dwajmłodzi mę\czyzni zanieśli kobietę do chaty, a osłupiały Dolando powlókł się za nimi.- Dziękuję, Tholie, ale myślę, \e będzie lepiej, jeśli dziś w nocy będę w pobli\u Roshario -powiedziała Ayla.- Mam nadzieję, \e Dolando nie zaprotestuje.Wiele przeszła, a ta noc będzie dlaniej trudna.Równie\ kilka następnych dni nie będzie łatwych.Ramię ju\ puchnie i będzie ją bolało.Nie jestem pewna, czy powinna była wstawać dziś wieczór, ale tak się upierała, \e chybabym jejnie potrafiła powstrzymać.Powtarzała, \e się dobrze czuje, ale to dlatego, \e ten napój, który jąuśpił, znieczula tak\e ból i jeszcze działał.Dałam jej jeszcze coś na ból, lecz to przestanieskutkować w ciągu nocy i wtedy chcę przy niej być.Zanim Ayla weszła do chaty, spędziła trochęczasu na czesaniu i szczotkowaniu Whinney.Bliskość tego stworzenia zawsze ją odprę\ała iuspokajała, kiedy była wzburzona.Jondalar podszedł do niej na chwilę, ale wyczuł, \e chce byćsama, więc tylko kilka razy klepnął i podrapał ogiera, rzuciwszy mu parę ciepłych słów, i zostawiłich.- Mo\e Darvo mógłby zostać z wami - zaproponował Jondalar.- Pewnie lepiej by spał.Przykro mu patrzeć na jej cierpienia.- Oczywiście - odparł Markeno.- Pójdę po niego.Chciałbym móc przekonać Dolanda, \ebyte\ został na trochę u nas, ale nie wiem czy mi się uda, szczególnie po dzisiejszym wieczorze.Niktmu nigdy nie opowiedział całej historii śmierci Doralda.- Mo\e lepiej, \e to się wreszcie wydało.Mo\e w końcu uda się zamknąć ten rozdział -powiedziała Tholie.- Przez długi czas pielęgnował zaciekłą nienawiść do płaskogłowych.Towydawało się niegrozne, nikt i tak specjalnie o nich nie dba - przepraszam, Aylo, ale to prawda.Ayla pochyliła głowę.- Wiem.- I rzadko kiedy się na nich natykamy.Pod wieloma względami jest dobrym przywódcą -ciągnęła Tholie - poza czymkolwiek, co ma związek z płaskogłowymi.Aatwo jest pociągnąć zasobą ludzi przeciwko nim.Taka silna nienawiść musi wywrzeć piętno.Myślę, \e zawsze najgorszajest dla osoby, która nienawidzi.- Chyba pora na odpoczynek - wtrącił Markeno.- Musisz być kompletnie wyczerpana,Aylo.Jondalar, Markeno i Ayla z Wilkiem przy nodze przeszli razem do sąsiedniej chaty.Markeno zaskrobał w płachtę wejściową i czekał.Zamiast zawołać, Dolando podszedł do wejścia,odsunął zasłonę i stanął w cieniu, patrząc na nich.- Dolando, Roshario będzie miała trudną noc.Chciałabym być blisko niej - powiedziałaAyla.Mę\czyzna spojrzał w ziemię, a potem do wnętrza chaty na le\ącą kobietę.- Wejdz - rzekł.- Chcę zostać razem z Ayla - odezwał się Jondalar.Był zdecydowany nie zostawiać jejsamej z człowiekiem, który dopiero co groził jej i wymyślał, chocia\ teraz był ju\ spokojny.Dolando kiwnął głową i odsunął się o krok.- Przyszedłem spytać, czy Darvo nie chciałby spędzić nocy u nas - powiedział Markeno.- Myślę, \e byłoby dobrze - odparł Dolando.- Darvo, wez rzeczy ze swojego posłania i idzz Markenem.Chłopiec wstał, zgarnął swoje futra i poszedł do wyjścia.Ayla pomyślała, \e wygląda,jakby mu ul\yło, ale nie był szczęśliwy.Gdy tylko weszli, Wilk usadowił się w swoim kącie.Ayla weszła głębiej, by sprawdzić stanRoshario.- Czy masz lampkę albo pochodnię, Dolando? Chciałabym mieć więcej światła -powiedziała.- I mo\e jeszcze trochę rzeczy na posłanie - dodał Jondalar [ Pobierz całość w formacie PDF ]