[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bez truduznajdował moje ciało pod włosami łonowymi, ponieważ zawszeobcinałam je krótko.Pocałował mnie w łechtaczkę.Wbiłam palce wskroń.Krzyknęłam, kiedy po raz pierwszy wysunął język.Moje biodrawykonały niekontrolowany podskok.Położyłam na twarzy drugą rękę.Chciałam, żeby przestał.Chciałam, żeby to robił.Ręką lekko rozchyliłmoje uda i znów mnie polizał.Tym razem połknęłam krzyk.Jego palce tropiły kontury mojego ciała.Całował i lizał moją cipkę.Było mi dobrze.Właściwie to znacznie lepiej niż dobrze.To było tak,jakby godziły we mnie pioruny przyjemności.Był delikatny, ale czułam,że zna się na rzeczy.Jego usta wykonywały ruchy podobne do tych, doktórych nawykła moja ręka.Jego język był jak sącząca się, płynąca woda.W jego ruchach nie było nic kanciastego, ostrego, nic, co by miprzeszkadzało zanurzać się coraz głębiej.Jęknął i wtedy niemal się zatraciłam.Takiego uczucia doświadczają ludzie, kiedy robią coś, co ich przeraża,ale wiedzą, że im dłużej będą to robić, tym mniej będzie przerażające.Takwłaśnie się czułam, a intuicja podpowiadała mi, że z każdym krokiembędzie łatwiej.- Chcesz.chcesz, żeby przestał? - Jemu chyba tak samo trudno byłozadać to pytanie, jak mnie odpowiedzieć.- Nie - wymruczałam na wydechu.Odsunęłam rękę od twarzy isięgnęłam do jego głowy.Kiedy zanurzyłam rękę w jego włosach,poczułam łaskotanie.- Nie, Dan.Nie przestawaj, proszę.Zabrał mnie prawie na sam szczyt i przytrzymał.To było zupełnie cośinnego, dostać się tam w ten sposób.Przypominało raczej latanie niżspadanie.Nie tyle doszłam, ile rozluzniłam się.Rozkwitłam.Zawsze myślałarno orgazmie jak o zwiniętej sprężynie, ściśniętej dó granic możliwości ieksplodującej, ale tym razem dzięki pocałunkom Dana spełnieniebardziej przypominało liście szepczące na wietrze albo zmarszczki natafli wody.Czułam każdy spazm, każdy osobno, w trzepocie łechtaczki.Serce waliło mi w uszach.To nie był wybuch, po prostu się roztopiłam.Rozpuściłam.Stałam się kałużą przyjemności.Po chwili, kiedy odzyskałam oddech, Dan przesunął się w górę ipatrząc mi w twarz, mocno mnie przytulił.Jego oczy lśniły podziwem.- Chcę się z tobą kochać - wyszeptał.- Tak, zrób to, proszę, Dan.Oboje jęknęliśmy, gdy wsunął się we mnie, po raz pierwszy nagi.Nieprzypuszczałam, że to będzie aż taka różnica.Byłam przekonana, że bezprezerwatywy będzie przyjemniej raczej jemu niż mnie, ale mózg jestbardzo niedocenianym narządem płciowym.Sama świadomość, żeporusza się we mnie w nic nieodziany była tak samo ważna jak to, że goczułam.Przestał się ruszać i zanurzył twarz w mojej szyi.- O mój Boże.Przesunęłam ręce w dół jego pleców, palcami wyczułam obniżeniekręgosłupa i dwa dołki nad jego pośladkami.Wszedł we mnie głębiej, apotem się wysunął.Zachowywał się niemal tak, jakby przeprowadzałeksperyment naukowy.Po chwili znów, w dół i w górę.Podniósł się trochę na rękach i spojrzał na mnie, zaczął się ruszaćszybciej.Poruszałam się razemz nim.Gorliwie, chętnie.Moje ciało witało go śliskim gorącem.Pchałcoraz mocniej.Podniosłam biodra, żeby mógł we mnie wejść jeszczegłębiej.Krzyknął, zacharczał, a jego ruchy straciły płynność.Mięśnie jegoramion i klatki piersiowej prężyły się wyraznie pod skórą.Twarznabrzmiała, oczy się zamknęły, żyły na szyi niebieskawymi liniamiznaczyły drogę krwi.- Dan - powiedziałam stanowczo, tak jak on do mnie wiele razy.-Chcę, żebyś doszedł.Otworzył oczy.Jego usta wydały cichy pomruk.Jego ciałemwstrząsnął spazm i poczułam, jak spuszcza się we mnie.Wyobraziłamsobie, jak jego ciepło wypełnia mnie całą.Padł na mnie ciężko, ale zradością przyjęłam jego ciężar.Jego twarz na mojej szyi była bardzogorąca.Pocałował mnie w ramię.Zastygliśmy w ciszy na kilka chwil.Oddychaliśmy coraz wolniej, apowietrze suszyło pot i ochładzało nasze gorące po tym wybuchu ciała.Sturlał się ze mnie i schylił, żeby podnieść prześcieradło.Przykrył nimsiebie i mnie, a potem przyciągnął mnie do siebie.Plecami dotykałamjego brzucha.Czułam też jego penisa, miękkiego, mokrego i klejącego,na wysokości pośladków, ale byłam zbyt zmęczona, żeby się podnieść.Pocałował mnie między łopatkami.Wsunęłam dłoń pod policzek.Jego ręka przesuwała się w górę i w dół mojego biodra, zamieniającprześcieradło w morskie fale.- Był ode mnie starszy - wyznałam.- Mówił, że mnie kocha, że jestemnajpiękniejszą dziewczyną,jaką kiedykolwiek znal, że nigdy już nikogo nie pokocha.%7łe umrze,jeśli nie będzie mógł mnie mieć.Na mgnienie oka ręka Dana przestała wędrować po moim ciele.Kiedysię odezwał, znów zaczęła się ruszać.- Kochałaś go?- Nie tak, jak chciał, żebym go kochała [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Bez truduznajdował moje ciało pod włosami łonowymi, ponieważ zawszeobcinałam je krótko.Pocałował mnie w łechtaczkę.Wbiłam palce wskroń.Krzyknęłam, kiedy po raz pierwszy wysunął język.Moje biodrawykonały niekontrolowany podskok.Położyłam na twarzy drugą rękę.Chciałam, żeby przestał.Chciałam, żeby to robił.Ręką lekko rozchyliłmoje uda i znów mnie polizał.Tym razem połknęłam krzyk.Jego palce tropiły kontury mojego ciała.Całował i lizał moją cipkę.Było mi dobrze.Właściwie to znacznie lepiej niż dobrze.To było tak,jakby godziły we mnie pioruny przyjemności.Był delikatny, ale czułam,że zna się na rzeczy.Jego usta wykonywały ruchy podobne do tych, doktórych nawykła moja ręka.Jego język był jak sącząca się, płynąca woda.W jego ruchach nie było nic kanciastego, ostrego, nic, co by miprzeszkadzało zanurzać się coraz głębiej.Jęknął i wtedy niemal się zatraciłam.Takiego uczucia doświadczają ludzie, kiedy robią coś, co ich przeraża,ale wiedzą, że im dłużej będą to robić, tym mniej będzie przerażające.Takwłaśnie się czułam, a intuicja podpowiadała mi, że z każdym krokiembędzie łatwiej.- Chcesz.chcesz, żeby przestał? - Jemu chyba tak samo trudno byłozadać to pytanie, jak mnie odpowiedzieć.- Nie - wymruczałam na wydechu.Odsunęłam rękę od twarzy isięgnęłam do jego głowy.Kiedy zanurzyłam rękę w jego włosach,poczułam łaskotanie.- Nie, Dan.Nie przestawaj, proszę.Zabrał mnie prawie na sam szczyt i przytrzymał.To było zupełnie cośinnego, dostać się tam w ten sposób.Przypominało raczej latanie niżspadanie.Nie tyle doszłam, ile rozluzniłam się.Rozkwitłam.Zawsze myślałarno orgazmie jak o zwiniętej sprężynie, ściśniętej dó granic możliwości ieksplodującej, ale tym razem dzięki pocałunkom Dana spełnieniebardziej przypominało liście szepczące na wietrze albo zmarszczki natafli wody.Czułam każdy spazm, każdy osobno, w trzepocie łechtaczki.Serce waliło mi w uszach.To nie był wybuch, po prostu się roztopiłam.Rozpuściłam.Stałam się kałużą przyjemności.Po chwili, kiedy odzyskałam oddech, Dan przesunął się w górę ipatrząc mi w twarz, mocno mnie przytulił.Jego oczy lśniły podziwem.- Chcę się z tobą kochać - wyszeptał.- Tak, zrób to, proszę, Dan.Oboje jęknęliśmy, gdy wsunął się we mnie, po raz pierwszy nagi.Nieprzypuszczałam, że to będzie aż taka różnica.Byłam przekonana, że bezprezerwatywy będzie przyjemniej raczej jemu niż mnie, ale mózg jestbardzo niedocenianym narządem płciowym.Sama świadomość, żeporusza się we mnie w nic nieodziany była tak samo ważna jak to, że goczułam.Przestał się ruszać i zanurzył twarz w mojej szyi.- O mój Boże.Przesunęłam ręce w dół jego pleców, palcami wyczułam obniżeniekręgosłupa i dwa dołki nad jego pośladkami.Wszedł we mnie głębiej, apotem się wysunął.Zachowywał się niemal tak, jakby przeprowadzałeksperyment naukowy.Po chwili znów, w dół i w górę.Podniósł się trochę na rękach i spojrzał na mnie, zaczął się ruszaćszybciej.Poruszałam się razemz nim.Gorliwie, chętnie.Moje ciało witało go śliskim gorącem.Pchałcoraz mocniej.Podniosłam biodra, żeby mógł we mnie wejść jeszczegłębiej.Krzyknął, zacharczał, a jego ruchy straciły płynność.Mięśnie jegoramion i klatki piersiowej prężyły się wyraznie pod skórą.Twarznabrzmiała, oczy się zamknęły, żyły na szyi niebieskawymi liniamiznaczyły drogę krwi.- Dan - powiedziałam stanowczo, tak jak on do mnie wiele razy.-Chcę, żebyś doszedł.Otworzył oczy.Jego usta wydały cichy pomruk.Jego ciałemwstrząsnął spazm i poczułam, jak spuszcza się we mnie.Wyobraziłamsobie, jak jego ciepło wypełnia mnie całą.Padł na mnie ciężko, ale zradością przyjęłam jego ciężar.Jego twarz na mojej szyi była bardzogorąca.Pocałował mnie w ramię.Zastygliśmy w ciszy na kilka chwil.Oddychaliśmy coraz wolniej, apowietrze suszyło pot i ochładzało nasze gorące po tym wybuchu ciała.Sturlał się ze mnie i schylił, żeby podnieść prześcieradło.Przykrył nimsiebie i mnie, a potem przyciągnął mnie do siebie.Plecami dotykałamjego brzucha.Czułam też jego penisa, miękkiego, mokrego i klejącego,na wysokości pośladków, ale byłam zbyt zmęczona, żeby się podnieść.Pocałował mnie między łopatkami.Wsunęłam dłoń pod policzek.Jego ręka przesuwała się w górę i w dół mojego biodra, zamieniającprześcieradło w morskie fale.- Był ode mnie starszy - wyznałam.- Mówił, że mnie kocha, że jestemnajpiękniejszą dziewczyną,jaką kiedykolwiek znal, że nigdy już nikogo nie pokocha.%7łe umrze,jeśli nie będzie mógł mnie mieć.Na mgnienie oka ręka Dana przestała wędrować po moim ciele.Kiedysię odezwał, znów zaczęła się ruszać.- Kochałaś go?- Nie tak, jak chciał, żebym go kochała [ Pobierz całość w formacie PDF ]