[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To dzięki Chaquie nie oszalałam.Siedziała ze mną, kiedy z powodu furii nie mogłam spać.Na szczęście jejkoszmarna zgryzliwość minęła.I bardzo dobrze, bo w tak małym pokoju zabrakłoby miejsca na dwie zrzędy.Byłam znacznie bardziej wkurzona na Luke'a niż na Brigit.Ale również niezwykle skołowana.Kiedymieszkaliśmy w Nowym Jorku, był dla mnie dobry i czuły.Nie mogłam się pogodzić z tą zmianą.Kontrast był zbytwielki.Z gorzkosłodkim bólem wciąż wspominałam zenit jego miłego zachowania w listopadzie zeszłego roku,kiedy zachorowałam na grypę.Nie mogłam wyrzucić z siebie tego wspomnienia, wciąż je odkurzałam i hołubiłam,jakbym przechowywała rodzinne precjoza.Brigit wyjechała na tydzień.Do New Jersey, na kurs skutecznego pomiatania ludzmi.To była jakaś konfe-rencja dotycząca kopania po dupach czy coś w tym rodzaju.Naturalnie w chwili, gdy zniknęła, Luke pojawił się zręczniczkiem i tygodniowym zapasem gaci.No i po co komu puste mieszkanie, jeśli nie dokłada się starań, byuprawiać seks w każdym pokoju bez strachu, że ktoś przeszkodzi?Było wspaniale.Całkiem jak w małżeństwie, tyle że nadal mogłam oddychać.Każdego wieczoru biegliśmydo domu, do siebie, przyrządzaliśmy kolację, braliśmy długie, leniwe kąpiele, kochaliśmy się na podłodze w kuchni,w łazience, w salonie, w przedpokoju i w sypialni.Razem wychodziliśmy rano z domu, razem jezdziliśmy metremdo pracy.Luke zawsze trzymał mój żeton.Kiedy wysiadał pierwszy w centrum, całował mnie na oczach wszystkichi mówił: Do zobaczenia wieczorem, dziś ja gotuję.Domowe ciepełko.RLT W środę przez cały dzień paskudnie się czułam.Przywykłam do kiepskiego samopoczucia w pracy, więc niezwróciłam na to szczególnej uwagi.Dopiero w drodze z metra do domu poczułam się naprawdę dziwnie.Robiło misię na przemian zimno i gorąco, byłam obolała i nieprzytomna.Zachwiałam się na schodach do domu, niemal sparaliżowało mi nogi.Na górze Luke otworzył szerokodrzwi i uśmiechnął się do mnie. Cześć, skarbie, wróciłaś!  powiedział i wprowadził mnie. %7łarcie na wynos w drodze.Nie wiedzia-łem, czy chcesz truskawkowy czy czekoladowy, więc kupiłem dwa.A teraz zdejmij te mokre ciuchy!Często tak mówił, chociaż naturalnie moje ciuchy nie były mokre. No już. Zaczął rozpinać mój płaszcz od Diany Rigg. Jesteś cała mokra. Nie, Luke  zaprotestowałam słabo.Czułam, że lada chwila zemdleję. Ani słowa, moja pani. Rozpiął mi żakiet, a potem ściągnął go z moich ramion. Luke, czuję się trochę. spróbowałam ponownie. Chcesz się śmiertelnie rozchorować?  Cmoknął. Rachel Walsh, wylądujesz z zapaleniem płuc.Już zdążył się dobrać do mojego stanika. Ocieka wodą  oświadczył i sprawnie go rozpiął.W innych okolicznościach bardzo by mnie to rozgrzało, może nawet zaczęłabym z niego ściągać ubranie.Jednak nie tamtego dnia. A teraz spódnica. Sięgnął do paska. Mój Boże, cała mokra, pewnie trafiłaś na oberwanie chmury. Chyba zauważył, że nie reaguję ze zwykłym entuzjazmem, bo zawahał się i znieruchomiał. Wszystko dobrze,mała?  spytał zaniepokojony. Luke  wykrztusiłam. Dziwnie się czuję. Jak to dziwnie? Chyba jestem chora.Położył rękę na moim czole.Niemal zemdlałam z rozkoszy, jaką sprawił dotyk chłodnej dłoni na mojej roz-palonej skórze. Chryste!  wykrzyknął. Niemal skwierczysz.Och, mała  powiedział ze skruchą. Przepraszam,że zdjąłem ci ubranie.Gorączkowo udrapował stanik na moich ramionach, potem kazał mi znowu włożyć płaszcz. Chodz do ognia  poprosił. Nie mamy ognia  zaprotestowałam słabo. Rozpalę ci ogień  zaproponował. Gdzie tylko chcesz. Chyba położę się do łóżka  powiedziałam.Mój głos docierał z bardzo daleka.Oczy mu się zaświeciły. Zwietnie!  Nagle uświadomił sobie, co miałam na myśli. No tak, jasne, mała.Zdjęłam resztę ubrań i rzuciłam je na ziemię.W sumie robiłam tak nawet wtedy, gdy nie chorowałam nagrypę.Potem położyłam się pod chłodną kołdrą.Przez chwilę czułam się jak w niebie.Chyba przysnęłam, bo mo-ment pózniej Luke stał nade mną z koktajlami mlecznymi. Czekoladowy czy truskawkowy?  zapytał.W milczeniu pokręciłam głową. Wiedziałem. Uderzył się w czoło. Powinienem był kupić waniliowy.RLT  Nie, Luke  wybełkotałam. Nie jestem głodna.Nie chcę.Chyba umieram. Uśmiechnęłam się zwysiłkiem. Nie, Rachel. Miał udręczoną twarz. Kpiny są zarazliwe. Nie, śmieszne  wykrztusiłam.Tak zawsze mawiała Helen. Nic ci nie będzie, jeśli na chwilę wyjdę?  spytał cicho.Chyba wyglądałam na przygnębioną. Tylko do sklepu  wyjaśnił pośpiesznie. Po rzeczy dla ciebie.Wrócił jakieś pół godziny pózniej z wielką torbą wypchaną rozmaitymi rzeczami, od termometru do czaso-pism, od czekolady do syropu na kaszel. Nie kaszlę  zauważyłam z trudem. Ale możesz zacząć  zauważył. Przezorny zawsze ubezpieczony.A teraz zmierzymy ci temperaturę.Czterdzieści stopni!  zawył z niepokojem.Zaczął pospiesznie okrywać mnie kołdrą, nawet pod stopami, czułam się jak w kokonie. Kobieta w aptece mówiła, żeby cię rozgrzewać, ale ty jesteś rozgrzana  wymamrotał.Przed północą temperatura wzrosła do czterdziestu jeden stopni.Luke posłał po lekarza.Prywatna wizytadomowa lekarza na Manhattanie kosztowała mniej więcej tyle, ile trzypokojowe mieszkanie.Luke naprawdę musiałmnie kochać.Lekarz posiedział trzy minuty, zdiagnozował grypę. Prawdziwa grypa, nie ciężkie przeziębienie" oświadczył, że nic nie może na to przepisać, ogołocił Luke'a z pieniędzy i zniknął.Przez następne trzy dni byłam w rozsypce.Miałam halucynacje, nie wiedziałam, gdzie jestem ani jaki todzień [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl