[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie, nie! Jeśli pani matka mówi, że będzie aż tak niebezpieczne, to nawetnie będę próbował. powiedział Matt.Dziewczyny obdarłyby go ze skóry,gdyby cokolwiek przytrafiło się Pani Flowers.Lepiej rozegrać to bezpiecznie.Pani Flowers usiadła z powrotem w fotelu, wyglądając na odprężoną.- Cóż. powiedziała w końcu  Może lepiej zabiorę się za pielenie.Muszęrównież przyciąć i podlać bylicę.I borówki powinny być już dojrzałe.Ale tenczas leci.- Więc, gotuje pani dla mnie i w ogóle. powiedział Matt  Chciałbym, żebymi pani pozwoliła zapłacić za jedzenie i łóżko.- Nigdy bym sobie nie wybaczyła! Jesteś moim gościem, Matt.Jak równieżmoim przyjacielem, taką mam nadzieję.- Oczywiście.Bez pani, byłbym zgubiony.Przejdę się zatem po skrajumiasta.Muszę spalić trochę energii.Chciałbym  urwał niespodziewanie.Zaczynał mówić, że chciałby postrzelać kilka bramek z Jimem Brycem.Ale Jimjuż nie strzeli żadnej bramki  nigdy.Nie z jego okaleczonymi rękoma. - Po prostu wyjdę stąd i się przespaceruję. powiedział.- Tak. odparła Pani Flowers  Proszę cię, Matt, mój drogi, bądz ostrożny.Pamiętaj, aby wziąć kurtkę lub wiatrówkę.- Tak, proszę pani.Był wczesny sierpień, wystarczająco gorący i wilgotny, by chodzićw samych kąpielówkach.Ale Matt był wychowany, by traktować z szacunkiemmałe, starsze panie  nawet, gdy były wiedzmami i kiedy opuszczał pensjonat,jak w większości sytuacji wsunął do kieszeni swój ostry nóż X-acto.Wyszedł na zewnątrz, a pózniej, brzegiem drogi, podążył w dół, w stronęcmentarza.Teraz, kiedy tylko zbliżył się tutaj, gdzie podłoże obniżało się poniżejzarośli, miał dobry widok na każdego, kto wchodził w ostatnie pozostałościpo Starym Lesie, podczas gdy nikt, patrząc pod jakimkolwiek kątem, nie mógłgo dojrzeć ze ścieżki.Pośpieszył bezszelestnie w stronę swej wybranej kryjówki, schylając sięza kamiennymi grobowcami, czujnie badając każdą zmianę w śpiewie ptaków,co mogłoby sygnalizować, że dzieciaki nadchodzą.Ale jedynym ptasimśpiewem był ochrypły pisk wron w zaroślach i nie zobaczył nikogo w ogóle  dopóki nie wsunął się do swojej kryjówki.Wtedy znalazł się twarzą w twarz z odbezpieczonym pistoletem, a ponad nimz twarzą szeryfa Richa Mossberga.Pierwsze słowa z usta oficera wydawały się całkowicie wyrecytowane, takjakby ktoś nakręcił dwudziestowieczną, gadającą lalkę.- Matthew Jeffrey Honeycutt, niniejszym aresztuję cię za napad z pobiciemna Caroline Buelę Forbes.Masz prawo milczeć - I pan również. syknął Matt  Ale nie na długo.Słyszy pan te wszystkiewrony podrywające się na raz? Dzieciaki nadchodzą do Starego Lasu! I są jużblisko!Szeryf Mossberg był jednym z tych ludzi, którzy nie kończyli mówić, dopókinie powiedzieli wszystkiego, więc w tym czasie nadal mówił:- Czy rozumiesz swoje prawa?- Nie, proszę pana.Mi ne komprenas Głupiejgadki!Szeryfowi pojawiła się zmarszczka pomiędzy brwiami.- Czy to ten włoski żargon, którym do mnie mówisz?- To esperanto  nie mamy czasu! Już tutaj są  i, o, Boże  Shinichi jestz nimi!Ostatnie zdanie zostało wypowiedziane najczystszym szeptem, gdy Mattschylił głowę, lądując w wysokie zarośla na skraju cmentarza, bez poruszenianimi. Tak, to był Shinichi, ręka w rękę z małą dziewczynką w wieku możedwunastu lat.Matt ledwo ją rozpoznał: mieszkała w górze niedaleko Ridgemont.Zaraz, jak ona miała na imię? Betsy, Becca& ?Szeryf Mossberg wydał słaby, udręczony odgłos.- To moja siostrzenica. westchnął zadziwiając Matta, ze potrafi mówić takmiękko  To, rzeczywiście, moja siostrzenica, Rebecca!- W porządku, po prostu niech się pan nie rusza i czeka. wyszeptał Matt.Za Shinichim podążał sznur dzieci, jak gdyby był kimś w rodzajuSatanistycznego Flecisty15, ze swoimi lśniącymi, czarnymi włosamiz czerwonymi końcówkami i złotymi oczami śmiejącymi się w pózno15 Pied Piper of Hameln  Flecista z Hameln  główny bohater legendy, w którejpoprowadził za miastoza pomocą hipnotyzującego fleta wszystkie dzieci tam mieszkające,prawdopodobnie na śmierć.popołudniowym słońcu.Dzieci chichotały i śpiewały, niektóre z nich swymsłodkim przedszkolnym głosikiem, znacząco przekręconą wersję  SiedmiuMałych Króliczków.Matt poczuł, że ślina napływa mu do ust.To było jakagonia obserwować je maszerujące w leśny zagajnik jak owce wędrującena rzeznię.Musiał polecić szeryfowi, by nie starał się strzelać do Shinichiego.To naprawdę spowodowałoby, że wybuchłoby piekło.Ale wtem, gdy głowaMatta właśnie opadła z ulgą, gdy ostatnie z dzieci zagłębiło się w gęstwinę,podniósł ją szybko z powrotem.Szeryf Mossberg przygotowywał się do wstania.- Nie!  Matt złapał go za nadgarstek.Szeryf się wyrwał.- Musze tam pójść! On ma moją siostrzenicę!- On jej nie zabije.Oni nie zabijają dzieci.Nie wiem sam dlaczego, ale tegonie robią.- Słyszałeś, jakiego plugastwa ich nauczył.Inaczej zaśpiewa, kiedy zobaczymój półautomatyczny Glock wycelowany w jego głowę.- Posłuchaj. powiedział Matt  Aresztowałeś mnie, prawda? %7łądam, abyśmnie aresztował.Ale nie wchodz do tego Lasu!- Tam nie ma właściwie żadnego Lasu. powiedział szeryf z pogardą Ledwo jest tam miejsce, by wszystkie te dzieci mogły usiąść w tym zagajnikudębowych drzew [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl