[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pomyślała właśnie o kimś, kto kiedyś nazwał ją córką: Hsiang Wu, człowiek, którego zdradziła.Wstała zza biurka.- Proszę wejść.Czy ma pan czas na herbatę? Z cytryną.- O cytrynie przypomniała sobie w ostatniej chwili.- Napiję się z przyjemnością.Lindsay siedziała przy biurku w swym gabinecie w Mu- Więc proszę mi wybaczyć.To potrwa tylko chwilkę.zeum Sztuki Azji.Wpatrywała się w swoje dłonie, jakbyChen rozejrzał się po gabinecie i pierwszą rzeczą, jaką- patrząc na nie wystarczająco długo i wystarczająco intenzauważył, była gablotka, a w niej stara brązowa misa nasywnie - mogła z terazniejszości zajrzeć w przyszłośćryż, uszkodzona i naprawiona.Po naprawie została długa,i przestać tęsknić za czymś, czego nie miała dostać.Wiebiegnąca po przekątnej blizna.Stanął przed brązem i wpadziała, że gdzieś, w przyszłości, czeka ją spokój.Catlintrywał się w niego, póki Lindsay nie wróciła z dzbankiemobiecał, że to przestanie boleć, a nigdy jej przecież niewonnej herbaty i nie postawiła go na niskim stoliku przyskłamał.kanapie.Być może właśnie dziś przestanie cierpieć.Być może- Jesteś kobietą równie wielkiej delikatności, co szczodziś spotka go w Waszyngtonie, gdzieś, na ulicy.Być możedrości.- Chen obrócił się ku niej.on już idzie tą ulicą.Czy czuje to samo co ona - czy jestZaskoczona, Lindsay podniosła głowę, przerywając napołową przeciętej monety, ptakiem, który bardzo pragnielewanie herbaty.wzlecieć w powietrze i nie może, bowiem ma tylko jedno- Uszkodzona misa - wyjaśnił Chen Yi.- Jest jak Chiskrzydło?ny.W tok jej myśli wdarł się ciężki zapach papierosowegoUsiadł, przyjmując podane mu filiżankę i popielniczkę.dymu.Gwałtownie podniosła głowę.W drzwiach gabinetuOparł się na poduszkach, zdobnych we wschodni wzórzobaczyła Chena.pędów bambusa, wyrastających w ciemne niebo.- Bardzo przepraszam, że przybyłem nie zapowiedzia- Cieszę się, że przyszedł mnie pan odwiedzić - powieny.- Chen skłonił się nisko.- Ale wkrótce wyjeżdżam,działa Lindsay.- Chciałam panu podziękować, ale nie wiea chciałem spotkać się z panią sam na sam.Jeśli nie zechcedziałam, gdzie można pana znalezć.pani ze mną rozmawiać, zrozumiem.Przysporzyłem pani- Chciałaś mi podziękować? - Siwe brwi Chena uniowiele zmartwień.sły się w wyrazie zdumienia.Lindsay uśmiechnęła się smutno.NTE OKAAMUJ MNTE " Elizabeth Lowell 525524 Elizabeth Lowell " NIE OKAAMUJ MNIEYi mówił nadal.Mówił zdumiewająco szybko, jakby miał- Za Hsianga - wyjaśniła po prostu.- Byłam jego córwiele do powiedzenia i niewiele czasu, by to powiedzieć.ką, a jednak go zdradziłam.Mógł go pan wymienić wśród- Ani ja sam, ani mój syn nie byliśmy chrześcijanami.konspiratorów.Jest pańskim wrogiem, a jednak ochroniłDla twej matki nie miało to żadnego znaczenia.Widziałago pan.w nas ludzi, cierpiących ludzi.Widziała tylko to i tylko to- Zastanawiasz się, czemu?ją obchodziło.Lindsay westchnęła.Opuścił głowę.Zapalniczka szczęknęła.Zaciągnął się- Zastanawiam się nad wieloma rzeczami, ale nie spogłęboko, płomień błysnął jasno.dziewam się odpowiedzi.- Od niej nauczyłaś się szczodrości.- Wypuścił kłąb- Odpowiedz na pytanie o pana Hsianga jest równiedymu i poprzez dym wpatrywał się Lindsay.- Odwagęprosta i równie skomplikowana jak ta misa.- Chen Yiodziedziczyłaś po ojcu.Wspaniała kombinacja.wskazał ją ręką, w której trzymał papierosa.W stronę naPotrząsnęła głową.Czuła się niemal tak wspaniale, jakczynia popłynął kłąb dymu.- Jeśli masz czas, poczuję sięptak z jednym skrzydłem.Przeszłość była dla niej wiremzaszczycony, mogąc udzielić ci wyjaśnień.intryg i kłamstw, stałym jak szarpany wiatrem płomień.- Och, mam czas.- Skrzywiła się lekko.- Tego jedneKażda nowa wiadomość zmieniała jego kształt, zmieniałago mi nie brakuje.Czasu, czasu, czasu.kształt przeszłości, zmieniała jej wspomnienia, zmieniałaChen Yi dostrzegł delikatne zmarszczki, rysujące się nasposób, w jaki widziała terazniejszość.Zawsze sądziła, żejej twarzy.Miał wrażenie, że zeszczuplała.W zestawieniuprzeszłość jest statyczna.Teraz wiedziała, jak wielki popełze złotą bluzką, jej skóra wydawała się blada, niemal przeniała błąd.Przeszłość płonęła jak ogień, zmieniając sięzroczysta.Kości policzkowe sprawiały wrażenie ostrzejz każdym tchnieniem nowej wiedzy, z wiatrem przynosząszych, oczy - większych.Ich granatowoniebieski kolor teżcym nowe fakty.wydawał się inny, ciemniejszy.W zapadłej nagle ciszy Chen Yi obserwował wirujący,- Chiny zle cię wykorzystały, córko.- Chen westchnąłunoszący się w powietrze dym, równie zmienny jak jegoi wrzucił papierosa do popielniczki, pozwalając mu się tlić.wspomnienia.Wspomnienia rozwiały się, a jego cichy,- Nieczęsto dobrze wykorzystują swe dzieci, ale potrafimy lecz ostry głos rozerwał ciszę.to znieść.Być może same obdarzyły nas rym darem.- W całej historii Chin jedna była rzecz ważniejsza niżludzie, niż państwo: rodzina.Niezależnie od tego, kto rząr- Lub przekleństwem.dził i czy w ogóle ktoś rządził, pokolenia Chińczyków żyły,- Ach! To mógłby powiedzieć twój ojciec, ale przemasplatając się jak jedwabne nici.Córki opuszczały swe rowiasz głosem matki.dziny, by wejść do innych rodzin.Synowie przyprowadzali- Znał pan moich rodziców? - spytała, zaskoczona.żony, by ich rodziny wzbogaciły się o synów i córki.Mą- Twa matka ocaliła życie moje i mego najstarszegodrość starszych kształciła wnuki i prawnuki.Rodzice żywisyna.Mogłaś mieć wówczas trzy lata.li i chronili tych, których powołali na świat i wszystkieOczy Lindsay rozszerzyły się.Pragnęła pytać, lecz Chen526 Elizabeth Lowell " NIE OKAAMUJ MNIENIE OKAAMUJ MNIE " Elizabeth AaweU 527kolejne pokolenia, i tak działo się przez tysiące lat.Historia własnej historii.Chrząknął i mówił dalej szybko, niemalChin splatała się w tkaninę trwalszą, mocniejszą i piękniej obcesowo.szą niż jedwab.Tkanina ta rozpadła się w pył.- Lecz kraj nie ma innego wyjścia, niż upleść nowątkaninę.Jeśli populacja obywateli Chin nie zmaleje, naszaZaciągnął się, obserwując Lindsay.Siedziała nieruchowielkość rozproszy się w konieczności wykarmienia corazmo, słuchając, czekając.Skinął krótko głową, doceniającwiększej liczby ust coraz mniejszą ilością jedzenia.Jeśliuwagę, którą mu poświęciła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Pomyślała właśnie o kimś, kto kiedyś nazwał ją córką: Hsiang Wu, człowiek, którego zdradziła.Wstała zza biurka.- Proszę wejść.Czy ma pan czas na herbatę? Z cytryną.- O cytrynie przypomniała sobie w ostatniej chwili.- Napiję się z przyjemnością.Lindsay siedziała przy biurku w swym gabinecie w Mu- Więc proszę mi wybaczyć.To potrwa tylko chwilkę.zeum Sztuki Azji.Wpatrywała się w swoje dłonie, jakbyChen rozejrzał się po gabinecie i pierwszą rzeczą, jaką- patrząc na nie wystarczająco długo i wystarczająco intenzauważył, była gablotka, a w niej stara brązowa misa nasywnie - mogła z terazniejszości zajrzeć w przyszłośćryż, uszkodzona i naprawiona.Po naprawie została długa,i przestać tęsknić za czymś, czego nie miała dostać.Wiebiegnąca po przekątnej blizna.Stanął przed brązem i wpadziała, że gdzieś, w przyszłości, czeka ją spokój.Catlintrywał się w niego, póki Lindsay nie wróciła z dzbankiemobiecał, że to przestanie boleć, a nigdy jej przecież niewonnej herbaty i nie postawiła go na niskim stoliku przyskłamał.kanapie.Być może właśnie dziś przestanie cierpieć.Być może- Jesteś kobietą równie wielkiej delikatności, co szczodziś spotka go w Waszyngtonie, gdzieś, na ulicy.Być możedrości.- Chen obrócił się ku niej.on już idzie tą ulicą.Czy czuje to samo co ona - czy jestZaskoczona, Lindsay podniosła głowę, przerywając napołową przeciętej monety, ptakiem, który bardzo pragnielewanie herbaty.wzlecieć w powietrze i nie może, bowiem ma tylko jedno- Uszkodzona misa - wyjaśnił Chen Yi.- Jest jak Chiskrzydło?ny.W tok jej myśli wdarł się ciężki zapach papierosowegoUsiadł, przyjmując podane mu filiżankę i popielniczkę.dymu.Gwałtownie podniosła głowę.W drzwiach gabinetuOparł się na poduszkach, zdobnych we wschodni wzórzobaczyła Chena.pędów bambusa, wyrastających w ciemne niebo.- Bardzo przepraszam, że przybyłem nie zapowiedzia- Cieszę się, że przyszedł mnie pan odwiedzić - powieny.- Chen skłonił się nisko.- Ale wkrótce wyjeżdżam,działa Lindsay.- Chciałam panu podziękować, ale nie wiea chciałem spotkać się z panią sam na sam.Jeśli nie zechcedziałam, gdzie można pana znalezć.pani ze mną rozmawiać, zrozumiem.Przysporzyłem pani- Chciałaś mi podziękować? - Siwe brwi Chena uniowiele zmartwień.sły się w wyrazie zdumienia.Lindsay uśmiechnęła się smutno.NTE OKAAMUJ MNTE " Elizabeth Lowell 525524 Elizabeth Lowell " NIE OKAAMUJ MNIEYi mówił nadal.Mówił zdumiewająco szybko, jakby miał- Za Hsianga - wyjaśniła po prostu.- Byłam jego córwiele do powiedzenia i niewiele czasu, by to powiedzieć.ką, a jednak go zdradziłam.Mógł go pan wymienić wśród- Ani ja sam, ani mój syn nie byliśmy chrześcijanami.konspiratorów.Jest pańskim wrogiem, a jednak ochroniłDla twej matki nie miało to żadnego znaczenia.Widziałago pan.w nas ludzi, cierpiących ludzi.Widziała tylko to i tylko to- Zastanawiasz się, czemu?ją obchodziło.Lindsay westchnęła.Opuścił głowę.Zapalniczka szczęknęła.Zaciągnął się- Zastanawiam się nad wieloma rzeczami, ale nie spogłęboko, płomień błysnął jasno.dziewam się odpowiedzi.- Od niej nauczyłaś się szczodrości.- Wypuścił kłąb- Odpowiedz na pytanie o pana Hsianga jest równiedymu i poprzez dym wpatrywał się Lindsay.- Odwagęprosta i równie skomplikowana jak ta misa.- Chen Yiodziedziczyłaś po ojcu.Wspaniała kombinacja.wskazał ją ręką, w której trzymał papierosa.W stronę naPotrząsnęła głową.Czuła się niemal tak wspaniale, jakczynia popłynął kłąb dymu.- Jeśli masz czas, poczuję sięptak z jednym skrzydłem.Przeszłość była dla niej wiremzaszczycony, mogąc udzielić ci wyjaśnień.intryg i kłamstw, stałym jak szarpany wiatrem płomień.- Och, mam czas.- Skrzywiła się lekko.- Tego jedneKażda nowa wiadomość zmieniała jego kształt, zmieniałago mi nie brakuje.Czasu, czasu, czasu.kształt przeszłości, zmieniała jej wspomnienia, zmieniałaChen Yi dostrzegł delikatne zmarszczki, rysujące się nasposób, w jaki widziała terazniejszość.Zawsze sądziła, żejej twarzy.Miał wrażenie, że zeszczuplała.W zestawieniuprzeszłość jest statyczna.Teraz wiedziała, jak wielki popełze złotą bluzką, jej skóra wydawała się blada, niemal przeniała błąd.Przeszłość płonęła jak ogień, zmieniając sięzroczysta.Kości policzkowe sprawiały wrażenie ostrzejz każdym tchnieniem nowej wiedzy, z wiatrem przynosząszych, oczy - większych.Ich granatowoniebieski kolor teżcym nowe fakty.wydawał się inny, ciemniejszy.W zapadłej nagle ciszy Chen Yi obserwował wirujący,- Chiny zle cię wykorzystały, córko.- Chen westchnąłunoszący się w powietrze dym, równie zmienny jak jegoi wrzucił papierosa do popielniczki, pozwalając mu się tlić.wspomnienia.Wspomnienia rozwiały się, a jego cichy,- Nieczęsto dobrze wykorzystują swe dzieci, ale potrafimy lecz ostry głos rozerwał ciszę.to znieść.Być może same obdarzyły nas rym darem.- W całej historii Chin jedna była rzecz ważniejsza niżludzie, niż państwo: rodzina.Niezależnie od tego, kto rząr- Lub przekleństwem.dził i czy w ogóle ktoś rządził, pokolenia Chińczyków żyły,- Ach! To mógłby powiedzieć twój ojciec, ale przemasplatając się jak jedwabne nici.Córki opuszczały swe rowiasz głosem matki.dziny, by wejść do innych rodzin.Synowie przyprowadzali- Znał pan moich rodziców? - spytała, zaskoczona.żony, by ich rodziny wzbogaciły się o synów i córki.Mą- Twa matka ocaliła życie moje i mego najstarszegodrość starszych kształciła wnuki i prawnuki.Rodzice żywisyna.Mogłaś mieć wówczas trzy lata.li i chronili tych, których powołali na świat i wszystkieOczy Lindsay rozszerzyły się.Pragnęła pytać, lecz Chen526 Elizabeth Lowell " NIE OKAAMUJ MNIENIE OKAAMUJ MNIE " Elizabeth AaweU 527kolejne pokolenia, i tak działo się przez tysiące lat.Historia własnej historii.Chrząknął i mówił dalej szybko, niemalChin splatała się w tkaninę trwalszą, mocniejszą i piękniej obcesowo.szą niż jedwab.Tkanina ta rozpadła się w pył.- Lecz kraj nie ma innego wyjścia, niż upleść nowątkaninę.Jeśli populacja obywateli Chin nie zmaleje, naszaZaciągnął się, obserwując Lindsay.Siedziała nieruchowielkość rozproszy się w konieczności wykarmienia corazmo, słuchając, czekając.Skinął krótko głową, doceniającwiększej liczby ust coraz mniejszą ilością jedzenia.Jeśliuwagę, którą mu poświęciła [ Pobierz całość w formacie PDF ]