[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poczulem siedotkniety.Takze zreszta samym przebywaniem jego w tym zamku.Myslalem sobie, ze pewnego dnia,kiedy zmienia sie okolicznosci, a pietno Janosza z latami splowieje, moze bede mógl tam powrócic.Wampiry, jak wiesz, przywiazuja sie do miejsc.Przyrzeklem wiec sobie, ze kiedy nadejdzie mój czaswyboru i okolicznosci pozwola, wyrównam rachunki z panem Hutchinsonem.Okolicznosci jednak nigdy nie staly sie sprzyjajace.Musialem dbac o wlasna egzystencje na tym ciaglekipiacym, zmieniajacym sie swiecie.W ten sposób przez dwiescie czy wiecej lat ten obcy czlowiekmieszkal w zamku, który wybudowalem.Mnie natomiast przyszlo zyc samemu w domu w Ploesti.Jak juz powiedzialem, nabral pewnego rozglosu.Niewatpliwie zostal wezwany do Bukaresztu, by siewytlumaczyc, gdyby nie ta potezna eksplozja, która skonczyla na zawsze z nim i jego pracami.Co zasdo Janosza, moge tylko przypuszczac, ze lezal w swym sloju czy urnie w sekretnym miejscu, czekajac naswój czas i pewnego Cygana, o dloniach z trzema palcami, który przyjdzie i go wybawi.Ja zas.powrócilem tam raz, gdzies w 1930.Nie pytaj, dlaczego.Moze chcialem zobaczyc, copozostalo z tego miejsca.Móglbym nawet tam moze zamieszkac, gdyby nadawalo sie do mieszkania.Ale nie, znak Janosza trwal wciaz w kamieniu, jego pietno w zaprawie murarskiej, jego znienawidzonapamiec w samej atmosferze ruin.Sam Janosz bowiem wciaz tam istnial! Wtedy jednak o tym niewiedzialem.Zdaje sie, ze w koncu Janosz znalazl sie blizej zródel wampiryzmu niz kiedykolwiek móglbympodejrzewac.Choc mój przeglad ruin w roku 1930 byl bardzo pobiezny, to jednak znalazlem tamdowody pewnych prac, które.ale dosc.Obydwaj jestesmy zmeczeni i nie poswiecasz mi calej uwagi.Jednak, nic straconego.Wiesz to, co najistotniejsze.Reszta poczeka do nastepnego razu.- Masz slusznosc - powiedzial Harry - jestes zmeczony.Wyczerpanie nerwowe, jak sadze.Obiecal sobie, ze przespi sie troche.I slowa dotrzymal.Samolot wyladowal.Na lotnisku Harry'ego przywital wprost obezwladniajacy zar sloneczny.Wraz zinnymi pasazerami udal sie do odprawy celnej.Czul w srodku, ze cos tu jest nie w porzadku.Sercezabilo mu mocniej, kiedy za barierka sali przylotu zobaczyl czekajacych na niego Manolisa Papastamosai Clarke'a.Na ich twarzach równiez bylo wypisane, ze cos sie stalo.Przy calym slonecznym blasku izarze wygladali zimno, blado, niezdrowo. Patrzyl na nich.Staral sie wyczytac z ich oczu odpowiedz.Wreszcie prawie wyrwal swój podrobionypaszport z rak urzednika.Pospieszyl ku nim."Brakuje Sandry, ale nic dziwnego, gdyz teraz juz jest wLondynie.czy nie?" - pomyslal.- A gdzie Sandra? - zapytal Harry.Popatrzeli na niego z niepokojem.- Odpowiedzcie - poprosil, zadziwiajaco spokojny.Opowiedzieli wiec.Dwadziescia jeden godzin wczesniej.Darcy eskortowal Sandre na lotnisko.Zostal z nia, az do rozpoczecia odprawy.prawie.Gdyz wostatniej chwili musial pójsc do WC.Toalety znajdowaly sie w pewnej odleglosci od drzwi wejsciowych.Wychodzac stamtad, musial przebiec cala dlugosc terminalu, by pomachac jej na pozegnanie.Zanimznalazl odpowiednie miejsce, ostatni z pasazerów zniknal juz w drzwiach samolotu.Jednak pomachal itak, myslac, ze moze ona widzi go przez okienko.Samolot wystartowal, a Clarke wrócil samochodemdo willi i zaczal sie pakowac.Czynnosc te przerwal mu telefon od Manolisa.Grek pomyslal, ze odmomentu, kiedy Sandra zostala ze sprawy wylaczona, Darcy nie powinien mieszkac sam.Greckipolicjant wynajal pokoje w hotelu w centrum miasta.Zanim wyjechal, by przeprowadzic Darcy'ego nanowe miejsce, postanowil zadzwonic na lotnisko i upewnic sie, ze Sandra bezpiecznie odleciala.Iwówczas dowiedzial sie, ze nie zglosila sie nawet do odprawy.- Co? - Darcy nie mógl uwierzyc.- Ale ja tam bylem.To znaczy.poszedlem do.- Tak?- Gówno! - zaklal Darcy, gdy prawda do niego dotarla.- Byles w gównie?- Nie, w cholernej toalecie - jeknal Darcy - co w tym wypadku na jedno wychodzi.Manolis, czy nierozumiesz? To zadzialal mój talent, w moim imieniu.Przeciw tej biednej dziewczynie.- Twój talent?- Mój aniol stróz, cos, co trzyma mnie z dala od klopotów.To nie jest cos, co móglbym kontrolowac.Dziala na rózne sposoby.Tym razem dostrzeglem niebezpieczenstwo gdzies w poblizu i.i musialem iscdo tej cholernej toalety!Teraz Manolis zrozumial i pojal cala groze sytuacji.- Porwali ja? - wysyczal - ta kreatura Lazarides i jego wampiry, sciagneli pierwsza krew?- Tak, na Boga! - odpowiedzial Darcy - zadne inne wytlumaczenie nie przychodzi mi do glowy.Manolis wyrzucil z siebie dlugi potok slów w rodzimej greczyznie.Przeklenstwa, jak domyslil sie Darcy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Poczulem siedotkniety.Takze zreszta samym przebywaniem jego w tym zamku.Myslalem sobie, ze pewnego dnia,kiedy zmienia sie okolicznosci, a pietno Janosza z latami splowieje, moze bede mógl tam powrócic.Wampiry, jak wiesz, przywiazuja sie do miejsc.Przyrzeklem wiec sobie, ze kiedy nadejdzie mój czaswyboru i okolicznosci pozwola, wyrównam rachunki z panem Hutchinsonem.Okolicznosci jednak nigdy nie staly sie sprzyjajace.Musialem dbac o wlasna egzystencje na tym ciaglekipiacym, zmieniajacym sie swiecie.W ten sposób przez dwiescie czy wiecej lat ten obcy czlowiekmieszkal w zamku, który wybudowalem.Mnie natomiast przyszlo zyc samemu w domu w Ploesti.Jak juz powiedzialem, nabral pewnego rozglosu.Niewatpliwie zostal wezwany do Bukaresztu, by siewytlumaczyc, gdyby nie ta potezna eksplozja, która skonczyla na zawsze z nim i jego pracami.Co zasdo Janosza, moge tylko przypuszczac, ze lezal w swym sloju czy urnie w sekretnym miejscu, czekajac naswój czas i pewnego Cygana, o dloniach z trzema palcami, który przyjdzie i go wybawi.Ja zas.powrócilem tam raz, gdzies w 1930.Nie pytaj, dlaczego.Moze chcialem zobaczyc, copozostalo z tego miejsca.Móglbym nawet tam moze zamieszkac, gdyby nadawalo sie do mieszkania.Ale nie, znak Janosza trwal wciaz w kamieniu, jego pietno w zaprawie murarskiej, jego znienawidzonapamiec w samej atmosferze ruin.Sam Janosz bowiem wciaz tam istnial! Wtedy jednak o tym niewiedzialem.Zdaje sie, ze w koncu Janosz znalazl sie blizej zródel wampiryzmu niz kiedykolwiek móglbympodejrzewac.Choc mój przeglad ruin w roku 1930 byl bardzo pobiezny, to jednak znalazlem tamdowody pewnych prac, które.ale dosc.Obydwaj jestesmy zmeczeni i nie poswiecasz mi calej uwagi.Jednak, nic straconego.Wiesz to, co najistotniejsze.Reszta poczeka do nastepnego razu.- Masz slusznosc - powiedzial Harry - jestes zmeczony.Wyczerpanie nerwowe, jak sadze.Obiecal sobie, ze przespi sie troche.I slowa dotrzymal.Samolot wyladowal.Na lotnisku Harry'ego przywital wprost obezwladniajacy zar sloneczny.Wraz zinnymi pasazerami udal sie do odprawy celnej.Czul w srodku, ze cos tu jest nie w porzadku.Sercezabilo mu mocniej, kiedy za barierka sali przylotu zobaczyl czekajacych na niego Manolisa Papastamosai Clarke'a.Na ich twarzach równiez bylo wypisane, ze cos sie stalo.Przy calym slonecznym blasku izarze wygladali zimno, blado, niezdrowo. Patrzyl na nich.Staral sie wyczytac z ich oczu odpowiedz.Wreszcie prawie wyrwal swój podrobionypaszport z rak urzednika.Pospieszyl ku nim."Brakuje Sandry, ale nic dziwnego, gdyz teraz juz jest wLondynie.czy nie?" - pomyslal.- A gdzie Sandra? - zapytal Harry.Popatrzeli na niego z niepokojem.- Odpowiedzcie - poprosil, zadziwiajaco spokojny.Opowiedzieli wiec.Dwadziescia jeden godzin wczesniej.Darcy eskortowal Sandre na lotnisko.Zostal z nia, az do rozpoczecia odprawy.prawie.Gdyz wostatniej chwili musial pójsc do WC.Toalety znajdowaly sie w pewnej odleglosci od drzwi wejsciowych.Wychodzac stamtad, musial przebiec cala dlugosc terminalu, by pomachac jej na pozegnanie.Zanimznalazl odpowiednie miejsce, ostatni z pasazerów zniknal juz w drzwiach samolotu.Jednak pomachal itak, myslac, ze moze ona widzi go przez okienko.Samolot wystartowal, a Clarke wrócil samochodemdo willi i zaczal sie pakowac.Czynnosc te przerwal mu telefon od Manolisa.Grek pomyslal, ze odmomentu, kiedy Sandra zostala ze sprawy wylaczona, Darcy nie powinien mieszkac sam.Greckipolicjant wynajal pokoje w hotelu w centrum miasta.Zanim wyjechal, by przeprowadzic Darcy'ego nanowe miejsce, postanowil zadzwonic na lotnisko i upewnic sie, ze Sandra bezpiecznie odleciala.Iwówczas dowiedzial sie, ze nie zglosila sie nawet do odprawy.- Co? - Darcy nie mógl uwierzyc.- Ale ja tam bylem.To znaczy.poszedlem do.- Tak?- Gówno! - zaklal Darcy, gdy prawda do niego dotarla.- Byles w gównie?- Nie, w cholernej toalecie - jeknal Darcy - co w tym wypadku na jedno wychodzi.Manolis, czy nierozumiesz? To zadzialal mój talent, w moim imieniu.Przeciw tej biednej dziewczynie.- Twój talent?- Mój aniol stróz, cos, co trzyma mnie z dala od klopotów.To nie jest cos, co móglbym kontrolowac.Dziala na rózne sposoby.Tym razem dostrzeglem niebezpieczenstwo gdzies w poblizu i.i musialem iscdo tej cholernej toalety!Teraz Manolis zrozumial i pojal cala groze sytuacji.- Porwali ja? - wysyczal - ta kreatura Lazarides i jego wampiry, sciagneli pierwsza krew?- Tak, na Boga! - odpowiedzial Darcy - zadne inne wytlumaczenie nie przychodzi mi do glowy.Manolis wyrzucil z siebie dlugi potok slów w rodzimej greczyznie.Przeklenstwa, jak domyslil sie Darcy [ Pobierz całość w formacie PDF ]