[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak sam pan zauważył, jestem bezpośrednią osobą rzekła, skupiając wzrok gdzieś pomiędzy brodą amostkiem Devona, z rzadka zerkając mu w oczy. Możebyć pan pewien, że gdybym chciała, aby mnie panpocałował, sama bym to zainicjowała. Wątpię. Zaśmiał się. Przypomina pani terazprzerażonego zajączka.Proszę na siebie spojrzeć.Zastygła pani w bezruchu jak szarak, wokół któregowęszą myśliwskie psy.Jest pani zbyt przerażona, byspojrzeć mi w oczy, o pocałunku nawet nie ma cowspominać. Proszę nie być tego takim pewnym. Spojrzała naDevona.W jej ciemnych w oczach kryło siępoirytowanie. Rzadko się w tych kwestiach mylę. A jednak.Proszę uznać mnie za wyjątek od reguły. Wspięła się na palce, położyła dłonie na jego policzkachi pocałowała prosto w usta.[1]John Keats, Endymion, (w:) 33 wiersze, tłum.Stanisław Barańczak, Znak, Kraków 1997.ROZDZIAA 8Emma zamierzała jedynie go cmoknąć, abypotwierdzić swoje słowa.Lecz usta hrabiego były taknęcące, jędrne i ciepłe, że nie potrafiła się od nichoderwać.Objął ją, zadając kłam niewłaściwości ichzachowania.Sprowokował ją.Skusił.Poprowadził tak, jakprowadzi się jagnię na rzez.A ona mu na to pozwoliła.TO, CO NIE ZOSTANIE SAOWNIE ZAKAZANE,UZNAWANE JEST ZA DOZWOLONE.Niczego mu nie zakazała.Co gorsza, niczego niezabroniła także sobie.Jego męski zapach, bogaty w nuty bergamotki idrzewa sandałowego, zmieszał się z cytrusową woniąoranżerii.Miała wrażenie, że ktoś przypuścił delikatnyatak na jej zmysły, nieustępliwy niczym strużka wody,która z czasem wydrąży dziurę w skale.Usta Devona były zdecydowane, kusiły, by uległasłodkiemu szaleństwu.Chociaż wiedziała, że ten pocałunek, ten mężczyzna ita chwila były niewłaściwe, nie potrafiła się opanować anizrezygnować z tej przyjemności.Jego wargi wywołały wewnętrzu Emmy burzę gwałtowną, z silnymi inieokiełznanymi błyskawicami. Wybacz, pani, kolejna niewłaściwa uwaga opogodzie.Przypomniała sobie komentarz o nagich ciałach wpościeli.Ten obraz w połączeniu z pocałunkiem Devonasprawił, że w jej ciele obudziło się pragnienie.I pożądanie.Zapragnęła stać się tą, która będzie leżeć z hrabią wpościeli.Emmaline miała introwertyczną naturę.Myśl obliskości z drugą osobą zawsze napełniała ją lękiem.Wiedziała, na czym polega akt miłosny.Zdawała sobiesprawę z tego, co zachodzi między mężczyzną a kobietą iczego będzie się od niej oczekiwać, jeśli pewnego dniazostanie czyjąś żoną.Jednak do chwili, gdy pocałowałaGriffina Titusa Prestona Nasha, lorda Devonwood, nierozumiała, dlaczego jakakolwiek kobieta miałabyCHCIE się godzić na coś takiego.Jak by się czuła w fizycznym zespoleniu z tymmężczyzną, mając obnażone nie tylko ciało, ale i duszę?Wspaniale, lubieżnie i grzesznie wszystko naraz.To pragnienie sprawiało, że poczuła się pusta w środku.Gdy wsunął język do jej ust, odczuła w głowie zamęt.Był wilgotny i ciepły, stanowił obietnicę tego, jak bybyło, gdyby połączyli się także w inny sposób.Jednak wjej wyobrażeniach to inne, grzeszne połączenie nie byłobytak słodkie jak jego usta.Nie byłoby delikatne.Byłoby niecierpliwe, wymagające, zwierzęce.Czystacielesna żądza.Kopulacja.Rżnięcie.Zbyt często słyszała takie wulgarne określenia.Znajomi po fachu Monty ego nie używali przy niejwyszukanego słownictwa, chyba że miała im pomóc wkolejnym oszustwie.Sama jednak nigdy nie wypowiadałatakich słów.Aż do teraz.Teraz myślała tylko o tym.Pustka, jaką odczuwała wswoim wnętrzu, domagała się wypełnienia.Wyobrażałasobie, jak by to było leżeć pod Devonem na przesiąkniętejpotem pościeli.Wchodziłby w nią.Mocno.Bardzo mocno.Jej ciało nie broniło się przed tą możliwością.Wręczprzeciwnie.Wysyłało pozytywne sygnały, tworząc wilgoći pulsując między nogami.Devon oderwał się od jej warg, teraz całował szyję idekolt.Sutki Emmy stwardniały, czekając na dotykmęskiej ręki.Oddychał nierówno.Pragnął jej tak samo,jak ona pragnęła jego.Jego pożądanie poruszyło czułe struny w jej sercu,sprawiło, że poczuła w piersi ucisk.Przeciągnęła dłoniąprzez jego ciemne włosy, pławiąc się w nowo poznanympoczuciu kobiecej władzy, kiedy on pieścił odkryte częścijej biustu. Kontrola mawiał Monty. Musisz kontrolowaćofiarę i informacje.Tylko panowanie nad każdymaspektem sytuacji może zapewnić powodzenie oszustwa.To była najważniejsza zasada.Złudzenie kontroli,jaką miała nad hrabią, było właśnie tym złudzeniem.Igrała z czymś, co znacznie przekraczało jej umiejętności.I co gorsza, z każdą cudowną grzeszną chwilą, jakąspędzała z bratem Theodore a, coraz bardziej narażałaoperację Monty ego na niepowodzenie.Jeśli jejsamowola doprowadzi do tego, że wyrzucą ich na ulicę,co stanie się z Montym?Dłoń Devona wślizgnęła się pod jej gorset i objęłapierś [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Jak sam pan zauważył, jestem bezpośrednią osobą rzekła, skupiając wzrok gdzieś pomiędzy brodą amostkiem Devona, z rzadka zerkając mu w oczy. Możebyć pan pewien, że gdybym chciała, aby mnie panpocałował, sama bym to zainicjowała. Wątpię. Zaśmiał się. Przypomina pani terazprzerażonego zajączka.Proszę na siebie spojrzeć.Zastygła pani w bezruchu jak szarak, wokół któregowęszą myśliwskie psy.Jest pani zbyt przerażona, byspojrzeć mi w oczy, o pocałunku nawet nie ma cowspominać. Proszę nie być tego takim pewnym. Spojrzała naDevona.W jej ciemnych w oczach kryło siępoirytowanie. Rzadko się w tych kwestiach mylę. A jednak.Proszę uznać mnie za wyjątek od reguły. Wspięła się na palce, położyła dłonie na jego policzkachi pocałowała prosto w usta.[1]John Keats, Endymion, (w:) 33 wiersze, tłum.Stanisław Barańczak, Znak, Kraków 1997.ROZDZIAA 8Emma zamierzała jedynie go cmoknąć, abypotwierdzić swoje słowa.Lecz usta hrabiego były taknęcące, jędrne i ciepłe, że nie potrafiła się od nichoderwać.Objął ją, zadając kłam niewłaściwości ichzachowania.Sprowokował ją.Skusił.Poprowadził tak, jakprowadzi się jagnię na rzez.A ona mu na to pozwoliła.TO, CO NIE ZOSTANIE SAOWNIE ZAKAZANE,UZNAWANE JEST ZA DOZWOLONE.Niczego mu nie zakazała.Co gorsza, niczego niezabroniła także sobie.Jego męski zapach, bogaty w nuty bergamotki idrzewa sandałowego, zmieszał się z cytrusową woniąoranżerii.Miała wrażenie, że ktoś przypuścił delikatnyatak na jej zmysły, nieustępliwy niczym strużka wody,która z czasem wydrąży dziurę w skale.Usta Devona były zdecydowane, kusiły, by uległasłodkiemu szaleństwu.Chociaż wiedziała, że ten pocałunek, ten mężczyzna ita chwila były niewłaściwe, nie potrafiła się opanować anizrezygnować z tej przyjemności.Jego wargi wywołały wewnętrzu Emmy burzę gwałtowną, z silnymi inieokiełznanymi błyskawicami. Wybacz, pani, kolejna niewłaściwa uwaga opogodzie.Przypomniała sobie komentarz o nagich ciałach wpościeli.Ten obraz w połączeniu z pocałunkiem Devonasprawił, że w jej ciele obudziło się pragnienie.I pożądanie.Zapragnęła stać się tą, która będzie leżeć z hrabią wpościeli.Emmaline miała introwertyczną naturę.Myśl obliskości z drugą osobą zawsze napełniała ją lękiem.Wiedziała, na czym polega akt miłosny.Zdawała sobiesprawę z tego, co zachodzi między mężczyzną a kobietą iczego będzie się od niej oczekiwać, jeśli pewnego dniazostanie czyjąś żoną.Jednak do chwili, gdy pocałowałaGriffina Titusa Prestona Nasha, lorda Devonwood, nierozumiała, dlaczego jakakolwiek kobieta miałabyCHCIE się godzić na coś takiego.Jak by się czuła w fizycznym zespoleniu z tymmężczyzną, mając obnażone nie tylko ciało, ale i duszę?Wspaniale, lubieżnie i grzesznie wszystko naraz.To pragnienie sprawiało, że poczuła się pusta w środku.Gdy wsunął język do jej ust, odczuła w głowie zamęt.Był wilgotny i ciepły, stanowił obietnicę tego, jak bybyło, gdyby połączyli się także w inny sposób.Jednak wjej wyobrażeniach to inne, grzeszne połączenie nie byłobytak słodkie jak jego usta.Nie byłoby delikatne.Byłoby niecierpliwe, wymagające, zwierzęce.Czystacielesna żądza.Kopulacja.Rżnięcie.Zbyt często słyszała takie wulgarne określenia.Znajomi po fachu Monty ego nie używali przy niejwyszukanego słownictwa, chyba że miała im pomóc wkolejnym oszustwie.Sama jednak nigdy nie wypowiadałatakich słów.Aż do teraz.Teraz myślała tylko o tym.Pustka, jaką odczuwała wswoim wnętrzu, domagała się wypełnienia.Wyobrażałasobie, jak by to było leżeć pod Devonem na przesiąkniętejpotem pościeli.Wchodziłby w nią.Mocno.Bardzo mocno.Jej ciało nie broniło się przed tą możliwością.Wręczprzeciwnie.Wysyłało pozytywne sygnały, tworząc wilgoći pulsując między nogami.Devon oderwał się od jej warg, teraz całował szyję idekolt.Sutki Emmy stwardniały, czekając na dotykmęskiej ręki.Oddychał nierówno.Pragnął jej tak samo,jak ona pragnęła jego.Jego pożądanie poruszyło czułe struny w jej sercu,sprawiło, że poczuła w piersi ucisk.Przeciągnęła dłoniąprzez jego ciemne włosy, pławiąc się w nowo poznanympoczuciu kobiecej władzy, kiedy on pieścił odkryte częścijej biustu. Kontrola mawiał Monty. Musisz kontrolowaćofiarę i informacje.Tylko panowanie nad każdymaspektem sytuacji może zapewnić powodzenie oszustwa.To była najważniejsza zasada.Złudzenie kontroli,jaką miała nad hrabią, było właśnie tym złudzeniem.Igrała z czymś, co znacznie przekraczało jej umiejętności.I co gorsza, z każdą cudowną grzeszną chwilą, jakąspędzała z bratem Theodore a, coraz bardziej narażałaoperację Monty ego na niepowodzenie.Jeśli jejsamowola doprowadzi do tego, że wyrzucą ich na ulicę,co stanie się z Montym?Dłoń Devona wślizgnęła się pod jej gorset i objęłapierś [ Pobierz całość w formacie PDF ]