[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nic mi nie jest.Możesz odetchnąć.Nie umrę, zanim niedostaniesz swoich piętnastu procent.Ta kobieta ma chyba lód w żyłach, pomyślał zirytowany.Niemożliwe, żeby naprawdę pomyślała tylko tym.- To dobrze.Wyobraziłem sobie rozmowę, którąmusiałbym odbyć z twoim ojcem, gdybyś została ranna.I tobył jawny koszmar.- Co się właściwie stało?Wyjrzał przez stłuczoną szybę i popatrzył na zgniecionysamochód, który dosłownie owinął się dookoła lewegozderzaka furgonetki.- To chyba jakiś stary cadillac.- Na to wygląda.Ale jak widać, potrzeba czołgu, żebyzniszczyć naszą limuzynę.- Ciesz się, że nie jechałaś małym osobowymsamochodem.Musieliby go pociąć na kawałki, by naswydobyć, jeżeli w ogóle byłoby jeszcze co zbierać -powiedział.- Może powinniśmy sprawdzić, co z kierowcątamtego auta.Kathryn wychyliła się przez jego okno.71- Ciekawe, jak chcesz to zrobić, skoro moje drzwi się nieotwierają, a twoje zostały zablokowane?Spróbował otworzyć okienko i z ulgą stwierdził, żemechanizm nie zawiódł.Wokół nich tymczasem zgromadził się tłum ludzi.Kierowca ciężarówki, którą szczęśliwie ominęli, próbowałwyciągnąć z cadillaca kierowcę.Jakiś mężczyzna wyjąłscyzoryk i zaczął odlepiać taśmę, którą były zalepione drzwiKathryn.W chwilę pózniej wyciągnął już pomocną dłoń w jejstronę.- Przykro mi, że witamy panią w ten sposób - oznajmiłkurtuazyjnie.- Generalnie traktujemy przybyszów z większążyczliwością.- A już sądziłam, że to samochód pędzący na powitanienie wyhamował!Dowcip nieco wymuszony, ale pewnie nie chciałapokazać, że tak naprawdę to się jednak zdenerwowała, doszedłdo wniosku Jonasz.Wysiadł za nią z samochodu.W powietrzuunosił się tuman kurzu i czuć było zapach spalonej gumy.Jednak Jonasz czuł też wyraznie inny zapach.Pochylił się izobaczył pod samochodem zieloną kałużę.Najwyrazniejpodczas zderzenia została uszkodzona chłodnica.Podróżpotrwa o jeszcze jeden dzień dłużej.Mężczyzna, który pomagał im wysiąść z ciężarówki,zsunął kapelusz na tył głowy.- Handlarz złomem zaraz przyjedzie tu swoją lawetą.- Handlarz złomem? Mężczyzna uśmiechnął się.- On jeden w miasteczku ma odpowiedni sprzęt.- Dzięki, że po niego zadzwoniliście.- Nikt nie dzwonił.Po prostu u nas wieści szybko sięrozchodzą.Kilku kumpli poszło też po samochód strażypożarnej, żeby uprzątnęli cały ten bałagan.- Wyciągnął rękę.-Nazywam się Larry Benson i jestem burmistrzem Ash Grove.72Jonasz nie mógł uniknąć przedstawienia się.- Jonasz Clarke.- A to pani Clarke? - Wzrok burmistrza powędrował wstronę Kathryn, która podeszła do tłumu zgromadzonegowokół cadillaca.- Trzeba przyznać, że jest bardzo opanowana.Większość kobiet na jej miejscu wpadłaby w histerię.Widzępo rejestracji, że jesteście daleko od domu.Pochodzicie zMinnesoty, tak?- Tak - niechętnie przyznał Jonasz.Zaniepokojonypopatrzył na kobietę siedzącą za kierownicą cadillaca.- Czykaretka też przyjedzie?- Wątpię, żeby była potrzebna.Ta pani należy do tegoinnego gatunku kobiet - powiedział burmistrz.Najwyrazniejuważał tamtą za histeryczkę.- Zna ją pan?- Jeszcze jak.Zawsze prowadzi jak szalona.- Mam nadzieję, że nic jej się nie stało.- Jeśli nawet, to może winić tylko siebie.Na początkubędzie dużo gardłować, ale jak zrozumie, że nic dobrego ztego dla niej nie wyniknie, uspokoi się.Wielu ludzi widziałowypadek.- Sam nie jestem pewien, co zaszło.- Z pewnością zacznie tłumaczyć, że oślepiło ją słońce.Zresztą o tej porze dnia może to być prawda.Ale dobrze wie,że tu są światła i że powinna zwolnić.O, idzie nasz naczelnikpolicji.On zaraz dojdzie prawdy.Tylko tego mi trzeba, pomyślał Jonasz.Zacznie odsprawdzania dokumentów.Będziemy ugotowani.- Nie martw się, synu - powiedział burmistrz.- To niebyła twoja wina.Naprawimy ci samochód, że będzie wyglądałjak.- Przerwał, przyglądając się krytycznie furgonetce.-Cóż, nie powiem, że jak nowy, ale.73Naczelnik poprosił o prawo jazdy Jonasza i wpisał jegodane do notesu.Kiedy skończył, kobiecie z cadillaca, udałosię wreszcie wysiąść.Miała niewielkie zadrapanie na czole imówiła coś o operacji plastycznej.Jonasz ominął ją i podszedł do Kathryn, stojącej obokjednego ze straganów.Popatrzyła na niego pytająco, ale jakbynigdy nic głośno oznajmiła:- Aadną tu mają sałatę.- A potem ciszej dodała: - Ja tylkotak sobie mówiłam, że targ mi się podoba.Nie musiałeś aż takbardzo się starać, bym mogła lepiej się mu przyjrzeć.- Pomyślałem, że sprawię ci przyjemność.- Popatrzył nanią z uwagą.- Zapomniałaś o okularach i czapce.- Teraz już za pózno.Miała rację.Jeśli ktoś miał ją rozpoznać, już to się stało.Wokół nich zgromadzili się chyba wszyscy mieszkańcymiasteczka, komentując całe zajście.- Wkrótce przyjedzie samochód z hakiem holowniczym.- Czy nasza furgonetka jest poważnie uszkodzona?- Dziś dalej nie pojedziemy, to pewne.Burmistrzzaoferował, że podwiezie cię do motelu.Jedynego w mieście.- A ty?- Ja pojadę z kierowcą lawety.- Boli cię głowa? Ciągle ją pocierasz.- To nic takiego.Musiałem się uderzyć, kiedy naszarzuciło.Niewielki guz.- Powinieneś przyłożyć lód.Jest jeszcze trochę wlodowce, zaraz ci dam.Muszę tylko znalezć jakąś plastikowątorebkę.- Daj spokój, Katie.Przyjechała już laweta.Wez rzeczy ijedz do motelu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- Nic mi nie jest.Możesz odetchnąć.Nie umrę, zanim niedostaniesz swoich piętnastu procent.Ta kobieta ma chyba lód w żyłach, pomyślał zirytowany.Niemożliwe, żeby naprawdę pomyślała tylko tym.- To dobrze.Wyobraziłem sobie rozmowę, którąmusiałbym odbyć z twoim ojcem, gdybyś została ranna.I tobył jawny koszmar.- Co się właściwie stało?Wyjrzał przez stłuczoną szybę i popatrzył na zgniecionysamochód, który dosłownie owinął się dookoła lewegozderzaka furgonetki.- To chyba jakiś stary cadillac.- Na to wygląda.Ale jak widać, potrzeba czołgu, żebyzniszczyć naszą limuzynę.- Ciesz się, że nie jechałaś małym osobowymsamochodem.Musieliby go pociąć na kawałki, by naswydobyć, jeżeli w ogóle byłoby jeszcze co zbierać -powiedział.- Może powinniśmy sprawdzić, co z kierowcątamtego auta.Kathryn wychyliła się przez jego okno.71- Ciekawe, jak chcesz to zrobić, skoro moje drzwi się nieotwierają, a twoje zostały zablokowane?Spróbował otworzyć okienko i z ulgą stwierdził, żemechanizm nie zawiódł.Wokół nich tymczasem zgromadził się tłum ludzi.Kierowca ciężarówki, którą szczęśliwie ominęli, próbowałwyciągnąć z cadillaca kierowcę.Jakiś mężczyzna wyjąłscyzoryk i zaczął odlepiać taśmę, którą były zalepione drzwiKathryn.W chwilę pózniej wyciągnął już pomocną dłoń w jejstronę.- Przykro mi, że witamy panią w ten sposób - oznajmiłkurtuazyjnie.- Generalnie traktujemy przybyszów z większążyczliwością.- A już sądziłam, że to samochód pędzący na powitanienie wyhamował!Dowcip nieco wymuszony, ale pewnie nie chciałapokazać, że tak naprawdę to się jednak zdenerwowała, doszedłdo wniosku Jonasz.Wysiadł za nią z samochodu.W powietrzuunosił się tuman kurzu i czuć było zapach spalonej gumy.Jednak Jonasz czuł też wyraznie inny zapach.Pochylił się izobaczył pod samochodem zieloną kałużę.Najwyrazniejpodczas zderzenia została uszkodzona chłodnica.Podróżpotrwa o jeszcze jeden dzień dłużej.Mężczyzna, który pomagał im wysiąść z ciężarówki,zsunął kapelusz na tył głowy.- Handlarz złomem zaraz przyjedzie tu swoją lawetą.- Handlarz złomem? Mężczyzna uśmiechnął się.- On jeden w miasteczku ma odpowiedni sprzęt.- Dzięki, że po niego zadzwoniliście.- Nikt nie dzwonił.Po prostu u nas wieści szybko sięrozchodzą.Kilku kumpli poszło też po samochód strażypożarnej, żeby uprzątnęli cały ten bałagan.- Wyciągnął rękę.-Nazywam się Larry Benson i jestem burmistrzem Ash Grove.72Jonasz nie mógł uniknąć przedstawienia się.- Jonasz Clarke.- A to pani Clarke? - Wzrok burmistrza powędrował wstronę Kathryn, która podeszła do tłumu zgromadzonegowokół cadillaca.- Trzeba przyznać, że jest bardzo opanowana.Większość kobiet na jej miejscu wpadłaby w histerię.Widzępo rejestracji, że jesteście daleko od domu.Pochodzicie zMinnesoty, tak?- Tak - niechętnie przyznał Jonasz.Zaniepokojonypopatrzył na kobietę siedzącą za kierownicą cadillaca.- Czykaretka też przyjedzie?- Wątpię, żeby była potrzebna.Ta pani należy do tegoinnego gatunku kobiet - powiedział burmistrz.Najwyrazniejuważał tamtą za histeryczkę.- Zna ją pan?- Jeszcze jak.Zawsze prowadzi jak szalona.- Mam nadzieję, że nic jej się nie stało.- Jeśli nawet, to może winić tylko siebie.Na początkubędzie dużo gardłować, ale jak zrozumie, że nic dobrego ztego dla niej nie wyniknie, uspokoi się.Wielu ludzi widziałowypadek.- Sam nie jestem pewien, co zaszło.- Z pewnością zacznie tłumaczyć, że oślepiło ją słońce.Zresztą o tej porze dnia może to być prawda.Ale dobrze wie,że tu są światła i że powinna zwolnić.O, idzie nasz naczelnikpolicji.On zaraz dojdzie prawdy.Tylko tego mi trzeba, pomyślał Jonasz.Zacznie odsprawdzania dokumentów.Będziemy ugotowani.- Nie martw się, synu - powiedział burmistrz.- To niebyła twoja wina.Naprawimy ci samochód, że będzie wyglądałjak.- Przerwał, przyglądając się krytycznie furgonetce.-Cóż, nie powiem, że jak nowy, ale.73Naczelnik poprosił o prawo jazdy Jonasza i wpisał jegodane do notesu.Kiedy skończył, kobiecie z cadillaca, udałosię wreszcie wysiąść.Miała niewielkie zadrapanie na czole imówiła coś o operacji plastycznej.Jonasz ominął ją i podszedł do Kathryn, stojącej obokjednego ze straganów.Popatrzyła na niego pytająco, ale jakbynigdy nic głośno oznajmiła:- Aadną tu mają sałatę.- A potem ciszej dodała: - Ja tylkotak sobie mówiłam, że targ mi się podoba.Nie musiałeś aż takbardzo się starać, bym mogła lepiej się mu przyjrzeć.- Pomyślałem, że sprawię ci przyjemność.- Popatrzył nanią z uwagą.- Zapomniałaś o okularach i czapce.- Teraz już za pózno.Miała rację.Jeśli ktoś miał ją rozpoznać, już to się stało.Wokół nich zgromadzili się chyba wszyscy mieszkańcymiasteczka, komentując całe zajście.- Wkrótce przyjedzie samochód z hakiem holowniczym.- Czy nasza furgonetka jest poważnie uszkodzona?- Dziś dalej nie pojedziemy, to pewne.Burmistrzzaoferował, że podwiezie cię do motelu.Jedynego w mieście.- A ty?- Ja pojadę z kierowcą lawety.- Boli cię głowa? Ciągle ją pocierasz.- To nic takiego.Musiałem się uderzyć, kiedy naszarzuciło.Niewielki guz.- Powinieneś przyłożyć lód.Jest jeszcze trochę wlodowce, zaraz ci dam.Muszę tylko znalezć jakąś plastikowątorebkę.- Daj spokój, Katie.Przyjechała już laweta.Wez rzeczy ijedz do motelu [ Pobierz całość w formacie PDF ]