[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wstała i podeszła do drzwi.Caroline odprowadzała ją wzrokiem.Dzięki Bogu, że sobieidzie.- Jeszcze płaszcz! - zawołała za nią, ale kobieta już wyszła.Tylko że dwie minuty pózniej wróciła, tym razem prowadząc zarękę małą dziewczynkę.Popchnęła ją i mała znalazła się w kręgu ostrego światła.Zmrużyła piwne oczy.Jezu, pomyślała Caroline.Czyżby Issy miała siostrę?Rozdział 49DZIEWCZYNKA BYAA DROBNA I SZCZUPAA.Miała na sobieletnią sukienkę, nieodpowiednią na angielskie deszcze.Była toróżowa kreacja z granatowym wykończeniem, staroświecka,arystokratyczna.Zupełnie nie pasowała do małej, któraprzywodziła na myśl raczej dickensowską sierotkę.Cienkie,bezbarwne włosy do brody, spięte różową spinką, wąska buzia iniemal niewidoczny podbródek, ale może mała wygląda, jakbygo nie miała, bo schyliła nisko główkę i co chwila zerkała w góręwielkimi piwnymi oczami.Boże drogi, czy to naprawdę oczyJamesa?Caroline odepchnęła od siebie wszelkie macierzyńskieodruchy.Nie chciała nawet patrzeć na to dziecko.Nie chciałamieć nic wspólnego z jej matką.184Zresztą może się myli co do roli Jamesa; przecież nie możezakładać, że każde dziecko z ciemnymi oczami jest jego.Czuła, że Melanie Morton obserwuje ją, czeka na jej reakcję.Zorientowała się, że trójka gości nie spuszcza z nich oka, a pies,który zazwyczaj nie ruszał się z miejsca, chyba że skusił gosmakołyk, zamachał ogonem, wstał i podbiegł do nich, jakby toon był tu gospodarzem i chciał powitać gości, a nie ona.- Uciekaj! - prychnęła na niego i dostrzegła, jak mała wtula sięw nogi matki, przekonana, że to do niej.- Przepraszam - westchnęła.Jakim cudem wpakowała się wtaką sytuację? Przecież chciała jak najlepiej.Na pewno jestprzeklęta, zawisło nad nią jakieś fatum.W minionym życiumusiała być istnym potworem, skoro teraz przychodzi jej za totak gorzko płacić.Cóż, niech to szlag, nie wezmie sobie na głowęjeszcze jednego obowiązku.Drzwi do kuchni stanęły otworem i ukazała się w nichMaggie.Obrzuciła spojrzeniem przemoczoną kobietę i drżącedziecko.Przyjrzała się im, dostrzegła łzy na policzkach matki iprzerażenie na buzi małej.- Caroline, nalej jej brandy, poproszę Sarah, żeby przyniosłazupę - powiedziała.Maggie zniknęła w kuchni.Caroline nalała brandy dla matki ioranżadę dla małej.Posadziła je przy stoliku koło kominka, tymsamym, do którego zaprowadziła je Maggie, gdy nie tak dawnotemu weszły tu, w taką samą deszczową noc.Sarah nie posiadała się z ciekawości, wybiegła z kuchni zdwoma talerzami parującego rosołu.Tuż za nią szła Maggie zręcznikiem.185Kobieta podziękowała.Najpierw osuszyła dziewczynkę, choćsama była o wiele bardziej mokra.Maggie stwierdziła, że małejprzyda się coś ciepłego, i poszła po sweter.Po chwili wróciła,niosąc też coś dla matki - szarą bluzę z czerwonym napisem zlogo pubu.Kobieta podziękowała uprzejmie.- Nazywam się Melanie Morton - przedstawiłasię.- Tak? - Maggie patrzyła na małą, która potulnie piła oranżadęprzez słomkę.- A to jest Asia.Czyli Azja.- Melanie wskazała małą iwszyscy odruchowo spojrzeli na dziewczynkę.- Asia? - powtórzyła Maggie.- Tam była poczęta.Sarah parsknęła śmiechem.- W takim razie mój synek powinien nazywać się nie Billy,tylko Ford.No wiecie, tylne siedzenie - dodała, gdy wszystkiespojrzenia skierowały się na nią.- Jezu - szepnęła Caroline.I po chwili dodała: -Przykro mi,Mags.To bardzo skomplikowane.- Nie sądzę.- Maggie przejęła kontrolę nad sytuacją.- Moimzdaniem to całkiem proste.Ba, idę o zakład, że sama mogępowiedzieć, co się dzieje, ale myślę, że panna Morton jednakzrobi to lepiej.Wszyscy w wyczekiwaniu zgromadzili się dokoła stołu.Asiazajadała gorącą zupę.Brakowało jej dwóch przednich zębów.- Spadła z roweru - zapewniła matka pospiesznie, jakbyzarzucali jej znęcanie się nad dzieckiem.-Mówiąc krótko, byłamkochanką Jamesa.Mieszkałam z nim w Makao i Singapurze,przez sześć lat.186Caroline odczekała chwilę, obawiała się, że stare ranyponownie zabolą, że powróci upokorzenie, że resztki dumyrozsypią się w proch.Ciekawe, jakim cudem James zdołałpołączyć tak skomplikowane życie uczuciowe i małżeństwo znią.I do tego druga rodzina.- To dla mnie bez znaczenia - stwierdziła głosem, któregosama u siebie nie poznawała.I nic dziwnego.Była w nim goryczzdradzonej kobiety.- Co za drań - mruknęła Sarah z niedowierzaniem.Nagle to, żechłopak zostawił ją, gdy powiedziała mu o dziecku, wydawało sięniczym w porównaniu z historią Caroline.- Asia to córka Jamesa - oznajmiła Melanie i wychyliładuszkiem brandy, odstawiła szklankę na stolik i spojrzałaCaroline w oczy, jakby prowokowała ją, by zakwestionowała jejsłowa.Caroline nie bardzo wiedziała, co powiedzieć.Wykrztusiła wkońcu:- Właściwie dlaczego tu jesteś?- Nie miałyśmy gdzie się podziać.James zostawił nas bezcenta.Za ostatnie pieniądze przyjechałam tutaj.Pomyślałam, żeponieważ jesteś jedyną żyjącą rodziną Asi, to.- Wam pomoże - dokończyła Maggie.Badawczo przyglądałasię Caroline, ciekawa jej reakcji.Caroline westchnęła ciężko.Wodziła wzrokiem po twarzachzebranych - najpierw patrzyła na Maggie, Sarah, w końcu nadziewczynkę, która odwzajemniła jej spojrzenie.Naprawdęmiała oczy Jamesa.I Issy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Wstała i podeszła do drzwi.Caroline odprowadzała ją wzrokiem.Dzięki Bogu, że sobieidzie.- Jeszcze płaszcz! - zawołała za nią, ale kobieta już wyszła.Tylko że dwie minuty pózniej wróciła, tym razem prowadząc zarękę małą dziewczynkę.Popchnęła ją i mała znalazła się w kręgu ostrego światła.Zmrużyła piwne oczy.Jezu, pomyślała Caroline.Czyżby Issy miała siostrę?Rozdział 49DZIEWCZYNKA BYAA DROBNA I SZCZUPAA.Miała na sobieletnią sukienkę, nieodpowiednią na angielskie deszcze.Była toróżowa kreacja z granatowym wykończeniem, staroświecka,arystokratyczna.Zupełnie nie pasowała do małej, któraprzywodziła na myśl raczej dickensowską sierotkę.Cienkie,bezbarwne włosy do brody, spięte różową spinką, wąska buzia iniemal niewidoczny podbródek, ale może mała wygląda, jakbygo nie miała, bo schyliła nisko główkę i co chwila zerkała w góręwielkimi piwnymi oczami.Boże drogi, czy to naprawdę oczyJamesa?Caroline odepchnęła od siebie wszelkie macierzyńskieodruchy.Nie chciała nawet patrzeć na to dziecko.Nie chciałamieć nic wspólnego z jej matką.184Zresztą może się myli co do roli Jamesa; przecież nie możezakładać, że każde dziecko z ciemnymi oczami jest jego.Czuła, że Melanie Morton obserwuje ją, czeka na jej reakcję.Zorientowała się, że trójka gości nie spuszcza z nich oka, a pies,który zazwyczaj nie ruszał się z miejsca, chyba że skusił gosmakołyk, zamachał ogonem, wstał i podbiegł do nich, jakby toon był tu gospodarzem i chciał powitać gości, a nie ona.- Uciekaj! - prychnęła na niego i dostrzegła, jak mała wtula sięw nogi matki, przekonana, że to do niej.- Przepraszam - westchnęła.Jakim cudem wpakowała się wtaką sytuację? Przecież chciała jak najlepiej.Na pewno jestprzeklęta, zawisło nad nią jakieś fatum.W minionym życiumusiała być istnym potworem, skoro teraz przychodzi jej za totak gorzko płacić.Cóż, niech to szlag, nie wezmie sobie na głowęjeszcze jednego obowiązku.Drzwi do kuchni stanęły otworem i ukazała się w nichMaggie.Obrzuciła spojrzeniem przemoczoną kobietę i drżącedziecko.Przyjrzała się im, dostrzegła łzy na policzkach matki iprzerażenie na buzi małej.- Caroline, nalej jej brandy, poproszę Sarah, żeby przyniosłazupę - powiedziała.Maggie zniknęła w kuchni.Caroline nalała brandy dla matki ioranżadę dla małej.Posadziła je przy stoliku koło kominka, tymsamym, do którego zaprowadziła je Maggie, gdy nie tak dawnotemu weszły tu, w taką samą deszczową noc.Sarah nie posiadała się z ciekawości, wybiegła z kuchni zdwoma talerzami parującego rosołu.Tuż za nią szła Maggie zręcznikiem.185Kobieta podziękowała.Najpierw osuszyła dziewczynkę, choćsama była o wiele bardziej mokra.Maggie stwierdziła, że małejprzyda się coś ciepłego, i poszła po sweter.Po chwili wróciła,niosąc też coś dla matki - szarą bluzę z czerwonym napisem zlogo pubu.Kobieta podziękowała uprzejmie.- Nazywam się Melanie Morton - przedstawiłasię.- Tak? - Maggie patrzyła na małą, która potulnie piła oranżadęprzez słomkę.- A to jest Asia.Czyli Azja.- Melanie wskazała małą iwszyscy odruchowo spojrzeli na dziewczynkę.- Asia? - powtórzyła Maggie.- Tam była poczęta.Sarah parsknęła śmiechem.- W takim razie mój synek powinien nazywać się nie Billy,tylko Ford.No wiecie, tylne siedzenie - dodała, gdy wszystkiespojrzenia skierowały się na nią.- Jezu - szepnęła Caroline.I po chwili dodała: -Przykro mi,Mags.To bardzo skomplikowane.- Nie sądzę.- Maggie przejęła kontrolę nad sytuacją.- Moimzdaniem to całkiem proste.Ba, idę o zakład, że sama mogępowiedzieć, co się dzieje, ale myślę, że panna Morton jednakzrobi to lepiej.Wszyscy w wyczekiwaniu zgromadzili się dokoła stołu.Asiazajadała gorącą zupę.Brakowało jej dwóch przednich zębów.- Spadła z roweru - zapewniła matka pospiesznie, jakbyzarzucali jej znęcanie się nad dzieckiem.-Mówiąc krótko, byłamkochanką Jamesa.Mieszkałam z nim w Makao i Singapurze,przez sześć lat.186Caroline odczekała chwilę, obawiała się, że stare ranyponownie zabolą, że powróci upokorzenie, że resztki dumyrozsypią się w proch.Ciekawe, jakim cudem James zdołałpołączyć tak skomplikowane życie uczuciowe i małżeństwo znią.I do tego druga rodzina.- To dla mnie bez znaczenia - stwierdziła głosem, któregosama u siebie nie poznawała.I nic dziwnego.Była w nim goryczzdradzonej kobiety.- Co za drań - mruknęła Sarah z niedowierzaniem.Nagle to, żechłopak zostawił ją, gdy powiedziała mu o dziecku, wydawało sięniczym w porównaniu z historią Caroline.- Asia to córka Jamesa - oznajmiła Melanie i wychyliładuszkiem brandy, odstawiła szklankę na stolik i spojrzałaCaroline w oczy, jakby prowokowała ją, by zakwestionowała jejsłowa.Caroline nie bardzo wiedziała, co powiedzieć.Wykrztusiła wkońcu:- Właściwie dlaczego tu jesteś?- Nie miałyśmy gdzie się podziać.James zostawił nas bezcenta.Za ostatnie pieniądze przyjechałam tutaj.Pomyślałam, żeponieważ jesteś jedyną żyjącą rodziną Asi, to.- Wam pomoże - dokończyła Maggie.Badawczo przyglądałasię Caroline, ciekawa jej reakcji.Caroline westchnęła ciężko.Wodziła wzrokiem po twarzachzebranych - najpierw patrzyła na Maggie, Sarah, w końcu nadziewczynkę, która odwzajemniła jej spojrzenie.Naprawdęmiała oczy Jamesa.I Issy [ Pobierz całość w formacie PDF ]