[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Najwyższa pora!Fatima wzięła kieliszek i napiła się.Pierwszy łyk był zawsze okropny, tobyła rozpuszczona w winie aspiryna, którą wypijała codziennie, zanim odważyła się wyjść z pokoju.Gdy piła, przypomniało jej się, że Taifun zaprosiłtego niemieckiego lekarza na kolację.Na samą myśl zadrżała tak mocno, żez trudem udało jej się utrzymać kieliszek w dłoni.Nie, nie zniesie po raz kolejny obecności tego człowieka! Wystarczy wczorajszy wieczór! Przeprosi ja313koś i resztę dnia spędzi w swoim pokoju.W szafie miała na szczęście ukrytejeszcze dwie butelki wina. Czy otworzyć okno? zapytała Suna. Rób, jak uważasz.Z zewnątrz dobiegły jakieś głośne rozmowy. Co to za hałas? Nie wie pani? Dziś przecież wielki dzień Taifuna Paszy!Fatima próbowała sobie przypomnieć.Jaki wielki dzień? Taifun zawszemiał jakiś wielki dzień, nie mogła przecież wszystkich spamiętać.Mimowszystko miała wyrzuty sumienia, na pewno jej o tym wspominał.Wycieczka z doktorem Móbiusem? A może jakaś wojskowa parada?Ach tak, Ormianie.Podeszła do okna i zerknęła w dół.Na terenie dworca odbywała się mrówcza praca.Setki kobiet i mężczyzn staływ długich kolejkach między torami i czekały na zastrzyki wykonywane przez pielęgniarki.Widok ten napełnił Fatimę taką odrazą, jakby patrzyła na jamę pełnąrobactwa.Ta przeklęta hołota.Nie zasłużyli na to, by tak o nich dbać. Ma pani jeszcze jakieś życzenie, madame? Nie, zostaw mnie samą.Suna ponownie dygnęła i wyszła z pokoju.Gdy tylko zamknęła za sobądrzwi, Fatima odeszła od okna, by sprawdzić, czy w szafie na pewno czekająna nią dwie butelki.Nagle pod oknem dostrzegła kobietę, która wyglądała jak Eliza.Dwajżołnierze prowadzili ją przed sobą peronem w kierunku otwartego wagonu.Fatima zamknęła oczy.Czy aż tak już z nią zle, że widzi rzeczy, którychnie ma?Przez dłuższą chwilę stała tak, bojąc się prawdy.Co byłoby gorsze? Gdyby się myliła czy gdyby to była prawda?W końcu otworzyła oczy.Nie, nie miała wątpliwości.Kobieta tam, na dole, którą dwaj żołnierzewłaśnie wepchnęli do wagonu, to Eliza.Nienawiść przeszyła jej ciało niczym błyskawica.Ta kobieta symbolizowała wszystkie nieszczęścia w jej życiu.Fatima wbiła paznokcie w drewniany parapet.Lecz zanim za Elizą zamknęły się drzwi wagonu, jej nienawiść zmyła fala tęsknoty.Ta kobieta była jej siostrą.Była jej tak bliska, jakby stanowiła część jejsamej.31411dy tylko dwaj żołnierze wepchnęli Elizę do wagonu, drzwi zatrzasnęłyGsię i zostały zaryglowane.Eliza na chwilę straciła orientację.Wewnątrz wagonu panowały całkowite ciemności, jedyne co do niej docierało, to okropny smród, niczym zapach owczarni.Wyczuła, że nie jest sama.Wokół niej panował ruch, usłyszała głosy, któreprzeklinały, modliły się, jęczały i płakały, lecz nikogo nie rozpoznawała.Jej oczy stopniowo przyzwyczajały się do ciemności i w końcu zrozumiała.Wsadzono ją do wagonu bydlęcego razem z dziesiątkami innych aresztowanych.Niektórzy opierali się o ściany, większość jednak kucała lub leżałana pokrytej cienką warstwą słomy podłodze. Aram? Aram! Jesteś tu?Rozglądała się wokół, lecz nie usłyszała odpowiedzi.Wąski jasny pasświatła wskazywał jedyny otwór.Eliza przepchnęła się z powrotem do drzwii zerknęła przez szparę na zewnątrz.Na peronach wszystko odbywało się tak, jakby nic się nie wydarzyło.Setkizatrzymanych cierpliwie czekały, aż ubrane na biało pielęgniarki wykonają szczepienie.Cicha niekończąca się procesja odbywała się przy wszystkich torach.Nagle Eliza ujrzała w oddali mężczyznę, który biegł przez teren dworca. Feliks! zawołała najgłośniej, jak potrafiła. Tutaj! Tu jestem! W wagonie!Lecz był zbyt daleko, by ją usłyszeć.Nie odwrócił się i biegł dalej, corazdalej, w kierunku wielkiego wspaniałego pałacu, który wznosił się po drugiejstronie zalanego słońcem placu przy dworcu.Gdy zobaczyła, jak mówi coś do strażnika przy schodach, a potem znikaw drzwiach, straciła wszelką nadzieję. Proszę się nie martwić, wszystko będzie dobrze.Eliza odwróciła się.Tuż przed nią stała Mariam, która skinęła jej głową. To na pewno chwilowe.Przecież nie mogą nas tutaj trzymać cały czas.Nie jesteśmy bydłem! Widziała pani Arama? Nie, lecz jestem pewna, że musi być gdzieś niedaleko.Rozdzielili kobietyi mężczyzn tylko po to, by zapewnić porządek.Zobaczy pani, wkrótce. Ciii.! szepnęła Eliza.315Usłyszała swoje imię, gdzieś bardzo blisko.Teraz słyszała je ponownie. Eliza?Doskonale znała ten głos, był jak zawołanie z dawno minionych czasów. To ja! Fatima! Odpowiedz! Jesteś tutaj? Tak! krzyknęła Eliza. Jestem tu!Zostawiła Mariam i odsunęła jakąś kobietę, która stała jej na drodze.Po chwili ujrzała swoją przyjaciółkę, która błądziła wzdłuż toru i właśniemijała wielką tablicę z godzinami odjazdów pociągów.Eliza wysunęła dłońprzez szparę, by przyciągnąć jej uwagę. Tu jestem, Fatimo! Tutaj!W końcu przyjaciółka ją usłyszała.Natychmiast zawróciła.Eliza ujrzałajej twarz tuż przed sobą, a ich dłonie zetknęły się na ułamek sekundy.Lecz tylko na ułamek sekundy. Odsunąć się! Odsunąć się od wagonu! krzyknął ktoś.Uzbrojony żołnierz odciągnął Fatimę na bok.Eliza usłyszała jeszcze jej głos. Nie bój się, pomogę ci.Wyciągnę cię z tego!W tym samym momencie wagonem szarpnęło tak mocno, że Eliza upadła na podłogę.12eliks wbiegał po schodach pałacu gubernatora po dwa stopnie naraz.Jeśli ktoś mógł tu pomóc, to tylko Taifun! Nie pukając do drzwi, wkroFczył do biura.Jego przyjaciel zdawał się na niego czekać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
. Najwyższa pora!Fatima wzięła kieliszek i napiła się.Pierwszy łyk był zawsze okropny, tobyła rozpuszczona w winie aspiryna, którą wypijała codziennie, zanim odważyła się wyjść z pokoju.Gdy piła, przypomniało jej się, że Taifun zaprosiłtego niemieckiego lekarza na kolację.Na samą myśl zadrżała tak mocno, żez trudem udało jej się utrzymać kieliszek w dłoni.Nie, nie zniesie po raz kolejny obecności tego człowieka! Wystarczy wczorajszy wieczór! Przeprosi ja313koś i resztę dnia spędzi w swoim pokoju.W szafie miała na szczęście ukrytejeszcze dwie butelki wina. Czy otworzyć okno? zapytała Suna. Rób, jak uważasz.Z zewnątrz dobiegły jakieś głośne rozmowy. Co to za hałas? Nie wie pani? Dziś przecież wielki dzień Taifuna Paszy!Fatima próbowała sobie przypomnieć.Jaki wielki dzień? Taifun zawszemiał jakiś wielki dzień, nie mogła przecież wszystkich spamiętać.Mimowszystko miała wyrzuty sumienia, na pewno jej o tym wspominał.Wycieczka z doktorem Móbiusem? A może jakaś wojskowa parada?Ach tak, Ormianie.Podeszła do okna i zerknęła w dół.Na terenie dworca odbywała się mrówcza praca.Setki kobiet i mężczyzn staływ długich kolejkach między torami i czekały na zastrzyki wykonywane przez pielęgniarki.Widok ten napełnił Fatimę taką odrazą, jakby patrzyła na jamę pełnąrobactwa.Ta przeklęta hołota.Nie zasłużyli na to, by tak o nich dbać. Ma pani jeszcze jakieś życzenie, madame? Nie, zostaw mnie samą.Suna ponownie dygnęła i wyszła z pokoju.Gdy tylko zamknęła za sobądrzwi, Fatima odeszła od okna, by sprawdzić, czy w szafie na pewno czekająna nią dwie butelki.Nagle pod oknem dostrzegła kobietę, która wyglądała jak Eliza.Dwajżołnierze prowadzili ją przed sobą peronem w kierunku otwartego wagonu.Fatima zamknęła oczy.Czy aż tak już z nią zle, że widzi rzeczy, którychnie ma?Przez dłuższą chwilę stała tak, bojąc się prawdy.Co byłoby gorsze? Gdyby się myliła czy gdyby to była prawda?W końcu otworzyła oczy.Nie, nie miała wątpliwości.Kobieta tam, na dole, którą dwaj żołnierzewłaśnie wepchnęli do wagonu, to Eliza.Nienawiść przeszyła jej ciało niczym błyskawica.Ta kobieta symbolizowała wszystkie nieszczęścia w jej życiu.Fatima wbiła paznokcie w drewniany parapet.Lecz zanim za Elizą zamknęły się drzwi wagonu, jej nienawiść zmyła fala tęsknoty.Ta kobieta była jej siostrą.Była jej tak bliska, jakby stanowiła część jejsamej.31411dy tylko dwaj żołnierze wepchnęli Elizę do wagonu, drzwi zatrzasnęłyGsię i zostały zaryglowane.Eliza na chwilę straciła orientację.Wewnątrz wagonu panowały całkowite ciemności, jedyne co do niej docierało, to okropny smród, niczym zapach owczarni.Wyczuła, że nie jest sama.Wokół niej panował ruch, usłyszała głosy, któreprzeklinały, modliły się, jęczały i płakały, lecz nikogo nie rozpoznawała.Jej oczy stopniowo przyzwyczajały się do ciemności i w końcu zrozumiała.Wsadzono ją do wagonu bydlęcego razem z dziesiątkami innych aresztowanych.Niektórzy opierali się o ściany, większość jednak kucała lub leżałana pokrytej cienką warstwą słomy podłodze. Aram? Aram! Jesteś tu?Rozglądała się wokół, lecz nie usłyszała odpowiedzi.Wąski jasny pasświatła wskazywał jedyny otwór.Eliza przepchnęła się z powrotem do drzwii zerknęła przez szparę na zewnątrz.Na peronach wszystko odbywało się tak, jakby nic się nie wydarzyło.Setkizatrzymanych cierpliwie czekały, aż ubrane na biało pielęgniarki wykonają szczepienie.Cicha niekończąca się procesja odbywała się przy wszystkich torach.Nagle Eliza ujrzała w oddali mężczyznę, który biegł przez teren dworca. Feliks! zawołała najgłośniej, jak potrafiła. Tutaj! Tu jestem! W wagonie!Lecz był zbyt daleko, by ją usłyszeć.Nie odwrócił się i biegł dalej, corazdalej, w kierunku wielkiego wspaniałego pałacu, który wznosił się po drugiejstronie zalanego słońcem placu przy dworcu.Gdy zobaczyła, jak mówi coś do strażnika przy schodach, a potem znikaw drzwiach, straciła wszelką nadzieję. Proszę się nie martwić, wszystko będzie dobrze.Eliza odwróciła się.Tuż przed nią stała Mariam, która skinęła jej głową. To na pewno chwilowe.Przecież nie mogą nas tutaj trzymać cały czas.Nie jesteśmy bydłem! Widziała pani Arama? Nie, lecz jestem pewna, że musi być gdzieś niedaleko.Rozdzielili kobietyi mężczyzn tylko po to, by zapewnić porządek.Zobaczy pani, wkrótce. Ciii.! szepnęła Eliza.315Usłyszała swoje imię, gdzieś bardzo blisko.Teraz słyszała je ponownie. Eliza?Doskonale znała ten głos, był jak zawołanie z dawno minionych czasów. To ja! Fatima! Odpowiedz! Jesteś tutaj? Tak! krzyknęła Eliza. Jestem tu!Zostawiła Mariam i odsunęła jakąś kobietę, która stała jej na drodze.Po chwili ujrzała swoją przyjaciółkę, która błądziła wzdłuż toru i właśniemijała wielką tablicę z godzinami odjazdów pociągów.Eliza wysunęła dłońprzez szparę, by przyciągnąć jej uwagę. Tu jestem, Fatimo! Tutaj!W końcu przyjaciółka ją usłyszała.Natychmiast zawróciła.Eliza ujrzałajej twarz tuż przed sobą, a ich dłonie zetknęły się na ułamek sekundy.Lecz tylko na ułamek sekundy. Odsunąć się! Odsunąć się od wagonu! krzyknął ktoś.Uzbrojony żołnierz odciągnął Fatimę na bok.Eliza usłyszała jeszcze jej głos. Nie bój się, pomogę ci.Wyciągnę cię z tego!W tym samym momencie wagonem szarpnęło tak mocno, że Eliza upadła na podłogę.12eliks wbiegał po schodach pałacu gubernatora po dwa stopnie naraz.Jeśli ktoś mógł tu pomóc, to tylko Taifun! Nie pukając do drzwi, wkroFczył do biura.Jego przyjaciel zdawał się na niego czekać [ Pobierz całość w formacie PDF ]