[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.David popatrzył w kierunku łazienki. Dzięki Bogu powiedział trochę do siebie, trochę do słuchawki. Mogę przyjechać? Niepowinienem w tym uczestniczyć? Póki nie będę wiedział, co ma do powiedzenia, nie chcę byś się mieszał.Czekaj na mnieu siebie około dziewiątej.nie, wpół do dziesiątej.Przyjdę i o wszystkim opowiem.Jeślibędziemy mieć szczęście, jutrzejsza kolacja będzie świętem. To byłoby cudownie tęsknie stwierdził David. Co to za pielęgniarka? Powiedziała, że się znacie.Nazywa się Beall.Christine Beall.Na dzwięk nazwiska David aż podskoczył. Ben, nad tym właśnie zastanawiałem się u ciebie.Pamiętasz? Mówiłem, że coś mi chodzipo głowie, ale nie bardzo mogłem sobie przypomnieć. Pamiętam. Chodziło o jej słowa.Zaraz po tym jak skończyłem rozmawiać z mężem CharlotteThomas, szepnęła, że jest dumna ze sposobu, w jaki postawiłem się Huttnerowi i żebym się niemartwił, bo sprawy czasem same się rozwiązują.Potem się odwróciła i odeszła.Ben, sądzisz,że. Stary, zrób nam obu przysługę i nie kombinuj.Za kilka godzin wszystko będzie jasne.Możemy się tak umówić? Możemy.Ale chyba rozumiesz, że się denerwuję. Rozumiem.Wpół do dziesiątej? Tak jest! David popatrzył na zegarek. Moglibyśmy zsynchronizować zegarki, żebymza długo nie wariował, czekając?Ben się roześmiał. Za pięć piąta, stary.U mnie jest za pięć piąta. Czwarta pięćdziesiąt pięć powiedział David i odłożył słuchawkę.Jego radość długo nie trwała.W ciągu kilku ostatnich dni myśli o Christine były zagłuszaneprzez inne koszmarne teraz jednak dotarło do niego, że były cały czas tuż podpowierzchnią. Ale to nie byłaś ty, prawda? szepnął. Wiesz, kto to zrobił, ale nie byłaś to ty, prawda?Niepokój o Christine zniknął, kiedy zrozumiał w pełni znaczenie telefonu Bena.Zacisnąłpięści, potem kilka razy zgiął i wyprostował ręce w łokciach.Uśmiechnął się, zachichotał, nakoniec zaczął się śmiać.Podszedł do kolekcji płyt i chwilę pózniej tańczył po salonie,wyrzucając ręce w górę i boksując powietrze jak triumfujący sportowiec.Mieszkanie wypełniłydzwięki ścieżki muzycznej z Rocky ego.Poszedł w towarzystwie fanfar do łazienki i stanął przed apteczką. Udało ci się, stary powiedział do swego odbicia w lustrze. Jesteś silniejszy niżkiedykolwiek.Jestem z ciebie dumny, naprawdę.Ze zwykłej ciekawości otworzył drzwiczki.Półki były puste.Prysznic i zaległe listy do braci pozwoliły zabić półtorej godziny.Przygotowanie izjedzenie spaghetti z sosem zajęło kolejne pół.Kiedy skończyły się wiadomości o siódmej, doprzyjścia Bena zostały dwie godziny.David przez chwilę niespokojnie maszerował, po czym wyjął z szafy pudełko z szachami,szachownicę i podręcznik dla debiutantów.Gra szybko mu się jednak znudziła, dokładniejmówiąc nie pozwalały mu się skoncentrować myśli o Christine.Choć odbyli jedynie krótkąrozmowę, a ich kontakty były zdawkowe, jej osoba go poruszyła.W zachowaniu Christine byłocoś rozbrajającego, niewinnego, była energia, która zwykle zanikała u absolwentek szkołypielęgniarskiej.Dochodziły do tego oczy duże, szeroko rozstawione, pełne ciepła oczy.wjednej chwili badawcze i zapraszające, w następnej błyskające złością.Coraz bardziej życzyłsobie, ba wręcz modlił się, by nie okazało się, że Christine ma związek ze śmiercią CharlotteThomas.Do dziewiątej był prawie przekonany, że to niemożliwe.Przez jakiś czas zajmował się porównywaniem Christine to znaczy nielicznych jej cech, októrych wyrobił sobie opinię z Lauren i szybko pojął, że jak zwykle z kobietami przypisuje jej właściwości, które chciał, by miała. Kiedy zmądrzejesz, Shelton? skarcił się na głos i wrócił do szachownicy.Piętnaście po dziewiątej znów krążył po mieszkaniu.W pewnej chwili usłyszał, jak ruszawinda i pognał do drzwi, zaraz jednak przypomniał sobie, że Ben wejdzie na klatkę schodowądopiero, kiedy sam go wpuści za pomocą domofonu.Na wszelki wypadek zaczekał przydrzwiach, winda zatrzymała się piętro niżej.Wrócił do salonu i przez pięć minut wyobrażał sobie rozmowę z Wallace em Huttnerem,przepraszającym za wyciągnięcie błędnych wniosków i dającym do zrozumienia, że moglibyporozmawiać o zostaniu partnerami.David przećwiczył mowę odrzucającą propozycję oraz wrazie gdyby Huttner okazał się naprawdę skruszony wersję akceptującą.Punkt wpół do dziesiątej zadzwonił domofon.David nacisnął przycisk. Tak? David, to ja [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.David popatrzył w kierunku łazienki. Dzięki Bogu powiedział trochę do siebie, trochę do słuchawki. Mogę przyjechać? Niepowinienem w tym uczestniczyć? Póki nie będę wiedział, co ma do powiedzenia, nie chcę byś się mieszał.Czekaj na mnieu siebie około dziewiątej.nie, wpół do dziesiątej.Przyjdę i o wszystkim opowiem.Jeślibędziemy mieć szczęście, jutrzejsza kolacja będzie świętem. To byłoby cudownie tęsknie stwierdził David. Co to za pielęgniarka? Powiedziała, że się znacie.Nazywa się Beall.Christine Beall.Na dzwięk nazwiska David aż podskoczył. Ben, nad tym właśnie zastanawiałem się u ciebie.Pamiętasz? Mówiłem, że coś mi chodzipo głowie, ale nie bardzo mogłem sobie przypomnieć. Pamiętam. Chodziło o jej słowa.Zaraz po tym jak skończyłem rozmawiać z mężem CharlotteThomas, szepnęła, że jest dumna ze sposobu, w jaki postawiłem się Huttnerowi i żebym się niemartwił, bo sprawy czasem same się rozwiązują.Potem się odwróciła i odeszła.Ben, sądzisz,że. Stary, zrób nam obu przysługę i nie kombinuj.Za kilka godzin wszystko będzie jasne.Możemy się tak umówić? Możemy.Ale chyba rozumiesz, że się denerwuję. Rozumiem.Wpół do dziesiątej? Tak jest! David popatrzył na zegarek. Moglibyśmy zsynchronizować zegarki, żebymza długo nie wariował, czekając?Ben się roześmiał. Za pięć piąta, stary.U mnie jest za pięć piąta. Czwarta pięćdziesiąt pięć powiedział David i odłożył słuchawkę.Jego radość długo nie trwała.W ciągu kilku ostatnich dni myśli o Christine były zagłuszaneprzez inne koszmarne teraz jednak dotarło do niego, że były cały czas tuż podpowierzchnią. Ale to nie byłaś ty, prawda? szepnął. Wiesz, kto to zrobił, ale nie byłaś to ty, prawda?Niepokój o Christine zniknął, kiedy zrozumiał w pełni znaczenie telefonu Bena.Zacisnąłpięści, potem kilka razy zgiął i wyprostował ręce w łokciach.Uśmiechnął się, zachichotał, nakoniec zaczął się śmiać.Podszedł do kolekcji płyt i chwilę pózniej tańczył po salonie,wyrzucając ręce w górę i boksując powietrze jak triumfujący sportowiec.Mieszkanie wypełniłydzwięki ścieżki muzycznej z Rocky ego.Poszedł w towarzystwie fanfar do łazienki i stanął przed apteczką. Udało ci się, stary powiedział do swego odbicia w lustrze. Jesteś silniejszy niżkiedykolwiek.Jestem z ciebie dumny, naprawdę.Ze zwykłej ciekawości otworzył drzwiczki.Półki były puste.Prysznic i zaległe listy do braci pozwoliły zabić półtorej godziny.Przygotowanie izjedzenie spaghetti z sosem zajęło kolejne pół.Kiedy skończyły się wiadomości o siódmej, doprzyjścia Bena zostały dwie godziny.David przez chwilę niespokojnie maszerował, po czym wyjął z szafy pudełko z szachami,szachownicę i podręcznik dla debiutantów.Gra szybko mu się jednak znudziła, dokładniejmówiąc nie pozwalały mu się skoncentrować myśli o Christine.Choć odbyli jedynie krótkąrozmowę, a ich kontakty były zdawkowe, jej osoba go poruszyła.W zachowaniu Christine byłocoś rozbrajającego, niewinnego, była energia, która zwykle zanikała u absolwentek szkołypielęgniarskiej.Dochodziły do tego oczy duże, szeroko rozstawione, pełne ciepła oczy.wjednej chwili badawcze i zapraszające, w następnej błyskające złością.Coraz bardziej życzyłsobie, ba wręcz modlił się, by nie okazało się, że Christine ma związek ze śmiercią CharlotteThomas.Do dziewiątej był prawie przekonany, że to niemożliwe.Przez jakiś czas zajmował się porównywaniem Christine to znaczy nielicznych jej cech, októrych wyrobił sobie opinię z Lauren i szybko pojął, że jak zwykle z kobietami przypisuje jej właściwości, które chciał, by miała. Kiedy zmądrzejesz, Shelton? skarcił się na głos i wrócił do szachownicy.Piętnaście po dziewiątej znów krążył po mieszkaniu.W pewnej chwili usłyszał, jak ruszawinda i pognał do drzwi, zaraz jednak przypomniał sobie, że Ben wejdzie na klatkę schodowądopiero, kiedy sam go wpuści za pomocą domofonu.Na wszelki wypadek zaczekał przydrzwiach, winda zatrzymała się piętro niżej.Wrócił do salonu i przez pięć minut wyobrażał sobie rozmowę z Wallace em Huttnerem,przepraszającym za wyciągnięcie błędnych wniosków i dającym do zrozumienia, że moglibyporozmawiać o zostaniu partnerami.David przećwiczył mowę odrzucającą propozycję oraz wrazie gdyby Huttner okazał się naprawdę skruszony wersję akceptującą.Punkt wpół do dziesiątej zadzwonił domofon.David nacisnął przycisk. Tak? David, to ja [ Pobierz całość w formacie PDF ]