[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jakie to smutne, że łańcuch pokoleń skończy się na nim.Pochodzi z tego samego rodu co ja.Nasze drzewo genealogiczne jest dość poplątane, ale jego gałęzie sięgają tak daleko, żemożna ustalić nasze pokrewieństwo.Jedna gałąz wyrasta z Raiji, druga z jej brata,Mattiego.Ja wywodzę się od Raiji, Tomas od Mattiego.Teraz to nie ma żadnego zna-czenia.Leży w gorączce, zlany potem i śni mu się rozlew krwi.Tomasowi, który nigdy nie lubiłpodnosić na nikogo ręki.A jeśli już musiał, czynił to niechętnie, z mojego powodu.Nierozumiem, co się wydarzyło w tym świecie, który kiedyś był moim światem.Dlaczego taksię zmienił? Dlaczego tak długo nikt nie reagował na niesprawiedliwość? Może komuśzależało, by tak strasznie uciemiężyć ludzi, by podeptać tych, którzy wspierali ten kraj naswych barkach?Głaszczę Tomasa po wychudzonych, pokrytych bruzdami policzkach.Nie powinienwyglądać tak staro w wieku trzydziestu trzech lat!Podnosi dłoń i chwyta powietrze.Nikt na to nie zwraca uwagi.Mój brat i jego żonarozmawiają z młodym bratankiem Tomasa.Wyczuwam, że ten młodzieniec zmaga się zezmartwieniem, ale skrywa głęboko swój ból.Bardzo kocha pewną kobietę, ale nie sąstworzeni dla siebie.Czasem tak bywa.Mogło tak się ułożyć, że bylibyśmy razem, Tomas i ja.133Uśmiecham się do niego, do mojego dawnego przyjaciela, i z uśmiechem mierzwięsterczące, przepocone włosy.Poznaje mój dotyk.Otwiera szeroko oczy ze zdumienia.Sągranatowe jak noc.U nikogo nie widziałam takich oczu.Kiedyś powiedział, żemielibyśmy śliczne dzieci.Zmiał się, ale głos mu się łamał.Bylibyśmy smutnymmałżeństwem.On też o tym wiedział.Zawsze byliśmy wobec siebie szczerzy.Gładzę gopo włosach.Granatowe oczy błyszczą w rozpalonej gorączką twarzy.Widzi mnie.Widzi mnie!Ale nie może mnie dotknąć.Nim opuszczam cienie, widzę jak jego usta poruszają się i zwarg sfruwa ku mnie moje imię:-Roza?Nie opowiedziała Adamowi o tych nowych snach.O Tomasie.Trudno by było jejwytłumaczyć tę przyjazń.Wszystko, co wiązało się z rodzinnymi stronami było trudne.Tomas także należy do Kafjorden, do życia, które pozostawiła za sobą.Wystarczającowiele trudu ją kosztowało, by odsłonić przed Adamem kulisy swej młodości, tamtej nocy,gdy siedzieli razem na huśtawce.Nadal cierpła, przypominając to sobie, bo miała obawy,że opowiedziała za dużo.Nie będzie inaczej traktowana tylko dlatego, że komuś wiadomo, kim była w przeszłości.Kuliła się na samą myśl, że odważyła się wrócić do rodzinnych stron, mimo że ten powrótodbył się tylko w myślach.Tu jest jej życie! Poradziłaby sobie, nie wiedząc o trzaskającymmrozie, o ogniu trawiącym134ludzkie serca, o krwi na śniegu i o zdradzie tych, którzy powinni sprawowaćsprawiedliwe rządy nad prostymi ludzmi.Nie powinna była pod żadnym pozorem tamwracać! Nie powinna brać sobie do serca podszeptów Natalii, która ją do tego przeko-nywała.Nigdy więcej nie powinna postawić swej stopy w Kafjorden.Nigdy!To tam pozbawiono ją niewinności i uczynioną obcą dla wszystkich, bo tak byłowygodnie.Tam utwierdzano ją w przekonaniu, że nie jest nic warta.Dość już od nich wycierpiała.Nie powinna była tam wracać.Sprawia jej ból, że Tomas jest rozdarty pomiędzy obowiązkiem wobec własnej rodziny apowinnością wobec wyższej sprawy.Zawsze miał w sobie nadmierne poczuciesprawiedliwości.Ale jest dorosły, odpowiada tylko za siebie.Ona jednak martwi się oniego nawet z drugiej półkuli.Na tyle, by pogłaskać go po rozpalonym czole i odgarnąćpalcami czarną grzywkę.Nic więcej jednak nie może dla niego zrobić.Wie, że on żyje.Wystarczy.Ale Adam nie musi o nim wiedzieć.Ma nadzieję, że Natalia wezrhie to pod uwagę.Zamierzał zajechać do posiadłości niczym pastor lub oficer - wsparty na miękkichpoduszkach w zamkniętym powozie, osłoniętym przed wilgocią i upałem, a także przedkurzem i brudem.Taki był plan.Ale już samo dotarcie do Auckland zajęło mu tyle czasu, że wyczerpało całą jegocierpliwość.Uznał,135że jeszcze zdąży odegrać rolę księcia.Zresztą w New Favourite i tak wszyscy wiedząkim jest, bez względu na to w jakim stroju wystąpi.Ona wie.Zresztą, sam też ma niejasne pojęcie.Jeremy mimo wszystko więc nie zainwestował w powóz.A eleganckie stroje musząpoczekać, aż znajdzie miejsce, gdzie będzie sprawował rządy.Kurz na drodze nie budzi wnim lęku.W Waimauku nie jest większym jaśniepanem niż inni.Tam nikogo nie oszuka,nawet gdyby przybył w innym stroju niż ten, w którym opuścił to miejsce.Dość widzielirobactwa i zgnilizny pod najdelikatniejszymi jedwabiami i lnem.Takich trudno oszukać.Gdy do zabudowań pozostało około pół godziny drogi, zobaczył z daleka Adama i braciConnelli.Zdziwiło go, że wszyscy są w domu, i mają czas ujeżdżać młode konie.Czyżbyzrezygnowali z szukania córki Fiony? Kto wie? A może sama wróciła i spędza czas nahaftowaniu powłoczek i dni znów powróciły do normalności.Odetchnął głęboko, z niechęcią myśląc o tym, by wchodzić znów w czyjeś życie.Bał się,jak zostanie przyjęty.Koń wyczuwał jego niepokój, Jeremy zaśmiał się sam z siebie.- Oto słynna odwaga Jordanów! - rzucił do wałacha.- I tak często wspominana pewnośćsiebie.Zapamiętaj, jesteśmy panami świata, dlatego niczego się nie boimy.Może z wyjątkiem pary klarownych, niebieskich oczu.%7łeby tylko nie popatrzyły na mnie z pogardą! Jeremy nie spuszczał wzroku z tych trzech,póki widział ich z drogi.Upłynie parę godzin, nim wrócą z powrotem do domu.Bardzo muto jest na rękę.Wolałby nie spotkać Adama jako pierwszego.Najchętniej w ogóle by się znim nie spotkał.Najlepiej będzie opuścić posiadłość, zanim tamten wróci.Jeremy chce się zobaczyć z nią.I ujrzeć dziecko.Własne dziecko.136Roza wiedziała o jego przyjezdzie.Dlatego zadbała o to, by Adam z chłopcami spędzaliw ostatnich dniach większość czasu poza domem.W Adamie nagromadziło się wielezłości i gniewu, a jaki gwałtowny bywa Jeremy, wie tak samo jak pozostali.Gdyby Jeremyzastał Adama w domu, gdy wróci, Roza obawiałaby się o życie ich obu.Wiedziała, którego dnia przybędzie, ale nie znała godziny.Czekała [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Jakie to smutne, że łańcuch pokoleń skończy się na nim.Pochodzi z tego samego rodu co ja.Nasze drzewo genealogiczne jest dość poplątane, ale jego gałęzie sięgają tak daleko, żemożna ustalić nasze pokrewieństwo.Jedna gałąz wyrasta z Raiji, druga z jej brata,Mattiego.Ja wywodzę się od Raiji, Tomas od Mattiego.Teraz to nie ma żadnego zna-czenia.Leży w gorączce, zlany potem i śni mu się rozlew krwi.Tomasowi, który nigdy nie lubiłpodnosić na nikogo ręki.A jeśli już musiał, czynił to niechętnie, z mojego powodu.Nierozumiem, co się wydarzyło w tym świecie, który kiedyś był moim światem.Dlaczego taksię zmienił? Dlaczego tak długo nikt nie reagował na niesprawiedliwość? Może komuśzależało, by tak strasznie uciemiężyć ludzi, by podeptać tych, którzy wspierali ten kraj naswych barkach?Głaszczę Tomasa po wychudzonych, pokrytych bruzdami policzkach.Nie powinienwyglądać tak staro w wieku trzydziestu trzech lat!Podnosi dłoń i chwyta powietrze.Nikt na to nie zwraca uwagi.Mój brat i jego żonarozmawiają z młodym bratankiem Tomasa.Wyczuwam, że ten młodzieniec zmaga się zezmartwieniem, ale skrywa głęboko swój ból.Bardzo kocha pewną kobietę, ale nie sąstworzeni dla siebie.Czasem tak bywa.Mogło tak się ułożyć, że bylibyśmy razem, Tomas i ja.133Uśmiecham się do niego, do mojego dawnego przyjaciela, i z uśmiechem mierzwięsterczące, przepocone włosy.Poznaje mój dotyk.Otwiera szeroko oczy ze zdumienia.Sągranatowe jak noc.U nikogo nie widziałam takich oczu.Kiedyś powiedział, żemielibyśmy śliczne dzieci.Zmiał się, ale głos mu się łamał.Bylibyśmy smutnymmałżeństwem.On też o tym wiedział.Zawsze byliśmy wobec siebie szczerzy.Gładzę gopo włosach.Granatowe oczy błyszczą w rozpalonej gorączką twarzy.Widzi mnie.Widzi mnie!Ale nie może mnie dotknąć.Nim opuszczam cienie, widzę jak jego usta poruszają się i zwarg sfruwa ku mnie moje imię:-Roza?Nie opowiedziała Adamowi o tych nowych snach.O Tomasie.Trudno by było jejwytłumaczyć tę przyjazń.Wszystko, co wiązało się z rodzinnymi stronami było trudne.Tomas także należy do Kafjorden, do życia, które pozostawiła za sobą.Wystarczającowiele trudu ją kosztowało, by odsłonić przed Adamem kulisy swej młodości, tamtej nocy,gdy siedzieli razem na huśtawce.Nadal cierpła, przypominając to sobie, bo miała obawy,że opowiedziała za dużo.Nie będzie inaczej traktowana tylko dlatego, że komuś wiadomo, kim była w przeszłości.Kuliła się na samą myśl, że odważyła się wrócić do rodzinnych stron, mimo że ten powrótodbył się tylko w myślach.Tu jest jej życie! Poradziłaby sobie, nie wiedząc o trzaskającymmrozie, o ogniu trawiącym134ludzkie serca, o krwi na śniegu i o zdradzie tych, którzy powinni sprawowaćsprawiedliwe rządy nad prostymi ludzmi.Nie powinna była pod żadnym pozorem tamwracać! Nie powinna brać sobie do serca podszeptów Natalii, która ją do tego przeko-nywała.Nigdy więcej nie powinna postawić swej stopy w Kafjorden.Nigdy!To tam pozbawiono ją niewinności i uczynioną obcą dla wszystkich, bo tak byłowygodnie.Tam utwierdzano ją w przekonaniu, że nie jest nic warta.Dość już od nich wycierpiała.Nie powinna była tam wracać.Sprawia jej ból, że Tomas jest rozdarty pomiędzy obowiązkiem wobec własnej rodziny apowinnością wobec wyższej sprawy.Zawsze miał w sobie nadmierne poczuciesprawiedliwości.Ale jest dorosły, odpowiada tylko za siebie.Ona jednak martwi się oniego nawet z drugiej półkuli.Na tyle, by pogłaskać go po rozpalonym czole i odgarnąćpalcami czarną grzywkę.Nic więcej jednak nie może dla niego zrobić.Wie, że on żyje.Wystarczy.Ale Adam nie musi o nim wiedzieć.Ma nadzieję, że Natalia wezrhie to pod uwagę.Zamierzał zajechać do posiadłości niczym pastor lub oficer - wsparty na miękkichpoduszkach w zamkniętym powozie, osłoniętym przed wilgocią i upałem, a także przedkurzem i brudem.Taki był plan.Ale już samo dotarcie do Auckland zajęło mu tyle czasu, że wyczerpało całą jegocierpliwość.Uznał,135że jeszcze zdąży odegrać rolę księcia.Zresztą w New Favourite i tak wszyscy wiedząkim jest, bez względu na to w jakim stroju wystąpi.Ona wie.Zresztą, sam też ma niejasne pojęcie.Jeremy mimo wszystko więc nie zainwestował w powóz.A eleganckie stroje musząpoczekać, aż znajdzie miejsce, gdzie będzie sprawował rządy.Kurz na drodze nie budzi wnim lęku.W Waimauku nie jest większym jaśniepanem niż inni.Tam nikogo nie oszuka,nawet gdyby przybył w innym stroju niż ten, w którym opuścił to miejsce.Dość widzielirobactwa i zgnilizny pod najdelikatniejszymi jedwabiami i lnem.Takich trudno oszukać.Gdy do zabudowań pozostało około pół godziny drogi, zobaczył z daleka Adama i braciConnelli.Zdziwiło go, że wszyscy są w domu, i mają czas ujeżdżać młode konie.Czyżbyzrezygnowali z szukania córki Fiony? Kto wie? A może sama wróciła i spędza czas nahaftowaniu powłoczek i dni znów powróciły do normalności.Odetchnął głęboko, z niechęcią myśląc o tym, by wchodzić znów w czyjeś życie.Bał się,jak zostanie przyjęty.Koń wyczuwał jego niepokój, Jeremy zaśmiał się sam z siebie.- Oto słynna odwaga Jordanów! - rzucił do wałacha.- I tak często wspominana pewnośćsiebie.Zapamiętaj, jesteśmy panami świata, dlatego niczego się nie boimy.Może z wyjątkiem pary klarownych, niebieskich oczu.%7łeby tylko nie popatrzyły na mnie z pogardą! Jeremy nie spuszczał wzroku z tych trzech,póki widział ich z drogi.Upłynie parę godzin, nim wrócą z powrotem do domu.Bardzo muto jest na rękę.Wolałby nie spotkać Adama jako pierwszego.Najchętniej w ogóle by się znim nie spotkał.Najlepiej będzie opuścić posiadłość, zanim tamten wróci.Jeremy chce się zobaczyć z nią.I ujrzeć dziecko.Własne dziecko.136Roza wiedziała o jego przyjezdzie.Dlatego zadbała o to, by Adam z chłopcami spędzaliw ostatnich dniach większość czasu poza domem.W Adamie nagromadziło się wielezłości i gniewu, a jaki gwałtowny bywa Jeremy, wie tak samo jak pozostali.Gdyby Jeremyzastał Adama w domu, gdy wróci, Roza obawiałaby się o życie ich obu.Wiedziała, którego dnia przybędzie, ale nie znała godziny.Czekała [ Pobierz całość w formacie PDF ]