[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Roześmiała się i pchnęła Dasha na kanapę.Uderzył głową o oparcie.- Cholerna kocica - mruknął, gdy go pocałowała.Wyciągnęła mu koszulę z dżinsów.- Ile mamy czasu, zanim musisz wrócić na plan?- Niedużo.- Zdążymy.Rozporek ustąpił pod jej palcami.- Ostatnimi czasy kończysz tak szybko, że na pewno zdążymy.Opuścił podniesione rolety w oknie.- Czyżbyś zarzucała mi spadek kondycji w wyczynach?- Jak najbardziej.Jego dłonie wślizgnęły się pod niebieski sweterek, rozpięły stanik.Musnął kciukami nabrzmiałe brodawki.- Gdybyś się tak nie wierciła i nie dyszała mi do ucha, wytrzymałbymdłużej.- Ja nie.jęczę.Ja.- Jęknęła.- och, to nie fair.Wiesz, że w tymmiejscu jestem szczególnie wrażliwa.- I w setce innych.Odnalazł je błyskawicznie.Kochali się namiętnie i radośnie.Gdy po spełnieniu leżeli wtuleni w siebie, Honey poczuła łzy pod powiekami.Boże, dzięki ci za niego.Wielkie dzięki.Dash starannie zamknął za sobą drzwi przyczepy.Honey uniosła rolety, żeby jeszcze na niego popatrzeć.Szedł tym charakterystycznym, rozkołysanym krokiem, który tak bardzo kochała.Jej własny kowboj.Jej mąż.Gdyby jeszcze zgodziłby się dać jej dziecko, byłaby najszczęśliwszą kobietą na świecie.Widok za oknem był ponury, przygnębiający.Przyczepy i samochodyekipy filmowej stały na opuszczonym parkingu przy dawnej, nieczynnejjuż fabryce żarówek, gdzie kręcono dzisiejsze sceny.Odrapane mury byłypokryte graffiti.Jak zwykle podczas zdjęć w plenerze, na planie zebrała sięgrupka gapiów: dzieciaki, które uciekły z lekcji, klienci pobliskich sklepów, rozmaici włóczędzy.Sprzedawca uliczny przesunął stragan bliżej i zachęcał do kupowania lodów.Honey nie dała się jednak zwieść świątecznej atmosferze.Dash miałrację; to niebezpieczna dzielnica.Kiedy rano wysiadali z samochodu, tużpod nogami zobaczyła zużytą igłę leżącą w szczelinie asfaltu.Odeszła od okna.Musi się skupić nad esejem na zajęcia z literatury.Bez entuzjazmu przeglądała swoje notatki.Ma dwadzieścia pięć lat, jest217za stara na naukę.Może dlatego nie może się zabrać do tego eseju.Ponieważ nie myślała o przyszłości, zapisywała się na wykłady raczej z nudów niż z pragnienia wiedzy.Pragnęła niewiele - być żoną Dasha Coogana,matką jego dziecka i do końca życia grać Janie Jones.Wiedziała jednak, jak zareagowałby Dash, gdyby powiedziała, że nauka straciła dla niejurok.- No i dobrze! Zadzwoń do twojego agenta, który chyba już ma dosyćbezrobocia, i zabieraj się do roboty przed kamerą, tam gdzie twoje miejsce.Dash upierał się, że jest wspaniałą aktorką.Nie przekonywało go, żezagrała tylko jedną rolę.Chciałaby, żeby miał rację, chciałaby naprawdęmieć talent.Nawet jemu nie przyznawała, jak bardzo brakuje jej pracy przedkamerą.Czasami, kiedy go nie było, odgrywała poszczególne sceny z różnychsztuk, od Szekspira po autorów współczesnych.Efekt był zawsze taki sam -katastrofa.Mówiła sztucznym, egzaltowanym głosem, jak licealiści w kółku teatralnym, i marzenia o powrocie do pracy rozwiewały się szybko.W ciągu minionych pięciu lat przeżyła wystarczającą dawkę upokorzeń ze stronyprasy i telewidzów.Nie mogli jej odebrać tylko jednego -jej sukcesu jakoJanie Jones.Nie zrobi niczego, by to popsuć.Usiadła przy stole, ale nie mogła zabrać się do pracy.Rozmyślała o ostatniej rozmowie telefonicznej z Chantal.Kuzynka jak zwykle chciała pieniędzy, tym razem na rejs.- Wiesz przecież, że mnie na to nie stać - tłumaczyła jej Honey.- Niemam własnych dochodów i niedługo nie będę w stanie płacić za was rachunków.Musicie poszukać tańszego domu.- Nie zaczynaj, Honey -jęknęła Chantal.- Nie zniosę tego teraz.Ostanie pół roku było dla mnie i Gordona bardzo ciężkie, odkąd lekarze powiedzieli, że nigdy nie będę mogła mieć dzieci.Chantal powiedziała dokładnie to, co zawsze łagodziło gniew Honey.Zadziałało i tym razem.- Chantal, wiesz, jak mi przykro z tego powodu.Może wyślemy cię doinnego lekarza.- Mam dosyć lekarzy - burknęła Chantal.- Wszyscy mówią to samo.Nie zniosę kolejnych badań.Zresztą, jeśli masz pieniądze na lekarza, znajdziesz i na rejs.Wczoraj wieczorem Honey opowiedziała o tej rozmowie Dashowi, gdyszykowali się do snu.Jak zwykłe wpadł w złość.- Chantal cię wykorzystuje.Szczerze mówiąc, uważam, że kamień spadłjej z serca, że nie może mieć dzieci [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Roześmiała się i pchnęła Dasha na kanapę.Uderzył głową o oparcie.- Cholerna kocica - mruknął, gdy go pocałowała.Wyciągnęła mu koszulę z dżinsów.- Ile mamy czasu, zanim musisz wrócić na plan?- Niedużo.- Zdążymy.Rozporek ustąpił pod jej palcami.- Ostatnimi czasy kończysz tak szybko, że na pewno zdążymy.Opuścił podniesione rolety w oknie.- Czyżbyś zarzucała mi spadek kondycji w wyczynach?- Jak najbardziej.Jego dłonie wślizgnęły się pod niebieski sweterek, rozpięły stanik.Musnął kciukami nabrzmiałe brodawki.- Gdybyś się tak nie wierciła i nie dyszała mi do ucha, wytrzymałbymdłużej.- Ja nie.jęczę.Ja.- Jęknęła.- och, to nie fair.Wiesz, że w tymmiejscu jestem szczególnie wrażliwa.- I w setce innych.Odnalazł je błyskawicznie.Kochali się namiętnie i radośnie.Gdy po spełnieniu leżeli wtuleni w siebie, Honey poczuła łzy pod powiekami.Boże, dzięki ci za niego.Wielkie dzięki.Dash starannie zamknął za sobą drzwi przyczepy.Honey uniosła rolety, żeby jeszcze na niego popatrzeć.Szedł tym charakterystycznym, rozkołysanym krokiem, który tak bardzo kochała.Jej własny kowboj.Jej mąż.Gdyby jeszcze zgodziłby się dać jej dziecko, byłaby najszczęśliwszą kobietą na świecie.Widok za oknem był ponury, przygnębiający.Przyczepy i samochodyekipy filmowej stały na opuszczonym parkingu przy dawnej, nieczynnejjuż fabryce żarówek, gdzie kręcono dzisiejsze sceny.Odrapane mury byłypokryte graffiti.Jak zwykle podczas zdjęć w plenerze, na planie zebrała sięgrupka gapiów: dzieciaki, które uciekły z lekcji, klienci pobliskich sklepów, rozmaici włóczędzy.Sprzedawca uliczny przesunął stragan bliżej i zachęcał do kupowania lodów.Honey nie dała się jednak zwieść świątecznej atmosferze.Dash miałrację; to niebezpieczna dzielnica.Kiedy rano wysiadali z samochodu, tużpod nogami zobaczyła zużytą igłę leżącą w szczelinie asfaltu.Odeszła od okna.Musi się skupić nad esejem na zajęcia z literatury.Bez entuzjazmu przeglądała swoje notatki.Ma dwadzieścia pięć lat, jest217za stara na naukę.Może dlatego nie może się zabrać do tego eseju.Ponieważ nie myślała o przyszłości, zapisywała się na wykłady raczej z nudów niż z pragnienia wiedzy.Pragnęła niewiele - być żoną Dasha Coogana,matką jego dziecka i do końca życia grać Janie Jones.Wiedziała jednak, jak zareagowałby Dash, gdyby powiedziała, że nauka straciła dla niejurok.- No i dobrze! Zadzwoń do twojego agenta, który chyba już ma dosyćbezrobocia, i zabieraj się do roboty przed kamerą, tam gdzie twoje miejsce.Dash upierał się, że jest wspaniałą aktorką.Nie przekonywało go, żezagrała tylko jedną rolę.Chciałaby, żeby miał rację, chciałaby naprawdęmieć talent.Nawet jemu nie przyznawała, jak bardzo brakuje jej pracy przedkamerą.Czasami, kiedy go nie było, odgrywała poszczególne sceny z różnychsztuk, od Szekspira po autorów współczesnych.Efekt był zawsze taki sam -katastrofa.Mówiła sztucznym, egzaltowanym głosem, jak licealiści w kółku teatralnym, i marzenia o powrocie do pracy rozwiewały się szybko.W ciągu minionych pięciu lat przeżyła wystarczającą dawkę upokorzeń ze stronyprasy i telewidzów.Nie mogli jej odebrać tylko jednego -jej sukcesu jakoJanie Jones.Nie zrobi niczego, by to popsuć.Usiadła przy stole, ale nie mogła zabrać się do pracy.Rozmyślała o ostatniej rozmowie telefonicznej z Chantal.Kuzynka jak zwykle chciała pieniędzy, tym razem na rejs.- Wiesz przecież, że mnie na to nie stać - tłumaczyła jej Honey.- Niemam własnych dochodów i niedługo nie będę w stanie płacić za was rachunków.Musicie poszukać tańszego domu.- Nie zaczynaj, Honey -jęknęła Chantal.- Nie zniosę tego teraz.Ostanie pół roku było dla mnie i Gordona bardzo ciężkie, odkąd lekarze powiedzieli, że nigdy nie będę mogła mieć dzieci.Chantal powiedziała dokładnie to, co zawsze łagodziło gniew Honey.Zadziałało i tym razem.- Chantal, wiesz, jak mi przykro z tego powodu.Może wyślemy cię doinnego lekarza.- Mam dosyć lekarzy - burknęła Chantal.- Wszyscy mówią to samo.Nie zniosę kolejnych badań.Zresztą, jeśli masz pieniądze na lekarza, znajdziesz i na rejs.Wczoraj wieczorem Honey opowiedziała o tej rozmowie Dashowi, gdyszykowali się do snu.Jak zwykłe wpadł w złość.- Chantal cię wykorzystuje.Szczerze mówiąc, uważam, że kamień spadłjej z serca, że nie może mieć dzieci [ Pobierz całość w formacie PDF ]