[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I teraz musiała zburzyć ten szczęśliwy dom, zniszczyć kochający się duet ojca i córki,wnieść więcej zła w życie podrzutka - znalezionej przy drodze, delikatnej i niezwyklekobiecej młodej Chinki o przepełnionym strachem spojrzeniu, w której ciele wił sobiegniazdko malutki embrion.Anna przymknęła oczy i wszyscy zamilkli.W starym zegarze stojącym w rogu salonuspadło, jedna za drugą, kilka nic nieważących miedzianych sekund.Dwa podrzutki, dwie sieroty patrzyły na siebie.A niewinna kijanka w niewielkiej,lecz już pulsującej życiem macicy nieprzerwanie wiła poczętą z zakazanej miłości, sierocąnić.Nie!Nie będziesz się mną bawić!- Nie widzę! - powiedziała Anna zachrypniętym, drżącym głosem.- Przykro mi.alenic nie widzę.19- Mam w tej chwili mnóstwo pracy: kino akcji, triki jeden za drugim.Jestemrozchwytywany.Sam już teraz nie występuję, ale przygotowuję dużo trików.Nie, sportoweani cyrkowe doświadczenie nie ma tu żadnego znaczenia.Wręcz przeciwnie: trzeba sięporządnie przekwalifikować.Masz, na przykład, taki trik: upadek z wysokości.ze skały alboz okna, powiedzmy, piątego piętra.Nad lotem nie da się zapanować.I jeśli robisz to zgodnieze wszystkimi zasadami akrobacji, już możesz uważać się za kalekę albo nawet nieboszczyka.Poza tym w czasie zdjęć takie sytuacje się zdarzają, że ciągle trzeba uważać.Nie mająze sportem nic wspólnego.Brałem udział w filmie Lejtnant.Zaczynał się sceną na polu walki:z płonącego czołgu wyskakiwał palący się czerwonoarmista.Zdjęcia kręcono na poligoniewojskowym pod Pitrem.Mieliśmy do dyspozycji stary czołg T-34 ze studia Lenfilm.Z tyłuna pancerzu umieszczono pojemniki z napalmem: nasączone benzyną podpalone szmaty.A czołg, jak już mówiłem, stary, z podziurawionym pancerzem.System chłodzenia naolej, żeby woda nie zamarzała.Wyobraża pan sobie? Na górze posadzono dwóch kaskaderów,ja siedzę na dole, przy dzwigniach.I oni kopią mnie raz w lewą, raz w prawą rękę, wskazująckierunek, bo ni cholery nie widzę, gdzie mam jechać, czołg przecież się pali.i tak powolipokonuje dziury i koleiny.Krótko mówiąc, napalm przelał się do przedziału z silnikiem,rury się sfajczyły, olej zapalił.Dostaję rozkaz: stop! Zatrzymuję się i gaszę silnik.I co dalej? Kiedy silnik zgasł,płomień wdarł się do środka kabiny.A ja siedzę sobie spokojniutko, niczego niepodejrzewam.Właz czołgu waży, nawiasem mówiąc, ze dwadzieścia pięć kilogramów, niemniej.Otóż świadkowie opowiadali, że w chwili gdy czołg się zapalił, właz sam się otworzył,a ja wyleciałem stamtąd jak z procy, głową w dół.Czołg doszczętnie spłonął.Tak towygląda.Zmiana zawodu była przymusowa.I nie dlatego, że jestem niby taki przezorny iprzewidziałem rozpad radzieckiego cyrku.Prawdziwa zapaść przypadła na początek latdziewięćdziesiątych.Wyrwaliśmy się z pańszczyzny, odtąd sami mogliśmy podpisywaćkontrakty, ustalać stawki.I wtedy ci, którzy coś znaczyli, posłali do diabła gławk129 i jegowampiry rozbiegły się w różne strony.Nasze chłopaki pracują teraz we wszystkich zakątkachświata.Dużo Rosjan jest w Chinach - tam lubią cyrk; uważają, że to sztuka akademicka.WSzanghaju po podpisaniu kontraktu dostajesz kartę stałego pobytu, mieszkanie.W Rosjizostały żałosne resztki: rozsadnicy kłótni, przestępstw, nikczemności.Wie pan, ile przedtem129 Glawk (gławnyj komitiet; ros.) - zarząd główny.było numerów z linoskoczkami? Czterdzieści! A teraz: trzy-cztery.Niedawno zawalił siędach kolejnego cyrku, w Nowosybirsku.Nikt nie ucierpiał, cyrk od wielu lat był nieczynny.No i trwa spór sądowy.Ale u nas zawsze była i dalej istnieje świetna szkoła cyrkowa.Do Rosji i terazprzyjeżdżają zimą włoscy uliczni cyrkowcy - bardzo zdolni ludzie - by uczyć się i pić.Cyrk zawsze był śmierdzącym bagnem: łapówki, sukinsyny różnego rodzaju,prawdziwa przestępczość we wszystkich oddziałach gławka.Ale nie o to chodzi.Wie pan, kiedy to się nam przydarzyło - jej i mnie.Kiedy naszzwiązek się rozpadł.Nie zgadnie pan, gdzie ona się ukryła po opuszczeniu szpitala - żeby dojść dosiebie.Była przecież strasznie okaleczona przez te oto ręce.te pięści.Nie u ojca! Nie u Ariszy, bo ta wówczas już przeprowadziła się do Belgii, wykładaław słynnej akademii karylionu w Malines i do Rosji wpadała tylko na jakieś konkursy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.I teraz musiała zburzyć ten szczęśliwy dom, zniszczyć kochający się duet ojca i córki,wnieść więcej zła w życie podrzutka - znalezionej przy drodze, delikatnej i niezwyklekobiecej młodej Chinki o przepełnionym strachem spojrzeniu, w której ciele wił sobiegniazdko malutki embrion.Anna przymknęła oczy i wszyscy zamilkli.W starym zegarze stojącym w rogu salonuspadło, jedna za drugą, kilka nic nieważących miedzianych sekund.Dwa podrzutki, dwie sieroty patrzyły na siebie.A niewinna kijanka w niewielkiej,lecz już pulsującej życiem macicy nieprzerwanie wiła poczętą z zakazanej miłości, sierocąnić.Nie!Nie będziesz się mną bawić!- Nie widzę! - powiedziała Anna zachrypniętym, drżącym głosem.- Przykro mi.alenic nie widzę.19- Mam w tej chwili mnóstwo pracy: kino akcji, triki jeden za drugim.Jestemrozchwytywany.Sam już teraz nie występuję, ale przygotowuję dużo trików.Nie, sportoweani cyrkowe doświadczenie nie ma tu żadnego znaczenia.Wręcz przeciwnie: trzeba sięporządnie przekwalifikować.Masz, na przykład, taki trik: upadek z wysokości.ze skały alboz okna, powiedzmy, piątego piętra.Nad lotem nie da się zapanować.I jeśli robisz to zgodnieze wszystkimi zasadami akrobacji, już możesz uważać się za kalekę albo nawet nieboszczyka.Poza tym w czasie zdjęć takie sytuacje się zdarzają, że ciągle trzeba uważać.Nie mająze sportem nic wspólnego.Brałem udział w filmie Lejtnant.Zaczynał się sceną na polu walki:z płonącego czołgu wyskakiwał palący się czerwonoarmista.Zdjęcia kręcono na poligoniewojskowym pod Pitrem.Mieliśmy do dyspozycji stary czołg T-34 ze studia Lenfilm.Z tyłuna pancerzu umieszczono pojemniki z napalmem: nasączone benzyną podpalone szmaty.A czołg, jak już mówiłem, stary, z podziurawionym pancerzem.System chłodzenia naolej, żeby woda nie zamarzała.Wyobraża pan sobie? Na górze posadzono dwóch kaskaderów,ja siedzę na dole, przy dzwigniach.I oni kopią mnie raz w lewą, raz w prawą rękę, wskazująckierunek, bo ni cholery nie widzę, gdzie mam jechać, czołg przecież się pali.i tak powolipokonuje dziury i koleiny.Krótko mówiąc, napalm przelał się do przedziału z silnikiem,rury się sfajczyły, olej zapalił.Dostaję rozkaz: stop! Zatrzymuję się i gaszę silnik.I co dalej? Kiedy silnik zgasł,płomień wdarł się do środka kabiny.A ja siedzę sobie spokojniutko, niczego niepodejrzewam.Właz czołgu waży, nawiasem mówiąc, ze dwadzieścia pięć kilogramów, niemniej.Otóż świadkowie opowiadali, że w chwili gdy czołg się zapalił, właz sam się otworzył,a ja wyleciałem stamtąd jak z procy, głową w dół.Czołg doszczętnie spłonął.Tak towygląda.Zmiana zawodu była przymusowa.I nie dlatego, że jestem niby taki przezorny iprzewidziałem rozpad radzieckiego cyrku.Prawdziwa zapaść przypadła na początek latdziewięćdziesiątych.Wyrwaliśmy się z pańszczyzny, odtąd sami mogliśmy podpisywaćkontrakty, ustalać stawki.I wtedy ci, którzy coś znaczyli, posłali do diabła gławk129 i jegowampiry rozbiegły się w różne strony.Nasze chłopaki pracują teraz we wszystkich zakątkachświata.Dużo Rosjan jest w Chinach - tam lubią cyrk; uważają, że to sztuka akademicka.WSzanghaju po podpisaniu kontraktu dostajesz kartę stałego pobytu, mieszkanie.W Rosjizostały żałosne resztki: rozsadnicy kłótni, przestępstw, nikczemności.Wie pan, ile przedtem129 Glawk (gławnyj komitiet; ros.) - zarząd główny.było numerów z linoskoczkami? Czterdzieści! A teraz: trzy-cztery.Niedawno zawalił siędach kolejnego cyrku, w Nowosybirsku.Nikt nie ucierpiał, cyrk od wielu lat był nieczynny.No i trwa spór sądowy.Ale u nas zawsze była i dalej istnieje świetna szkoła cyrkowa.Do Rosji i terazprzyjeżdżają zimą włoscy uliczni cyrkowcy - bardzo zdolni ludzie - by uczyć się i pić.Cyrk zawsze był śmierdzącym bagnem: łapówki, sukinsyny różnego rodzaju,prawdziwa przestępczość we wszystkich oddziałach gławka.Ale nie o to chodzi.Wie pan, kiedy to się nam przydarzyło - jej i mnie.Kiedy naszzwiązek się rozpadł.Nie zgadnie pan, gdzie ona się ukryła po opuszczeniu szpitala - żeby dojść dosiebie.Była przecież strasznie okaleczona przez te oto ręce.te pięści.Nie u ojca! Nie u Ariszy, bo ta wówczas już przeprowadziła się do Belgii, wykładaław słynnej akademii karylionu w Malines i do Rosji wpadała tylko na jakieś konkursy [ Pobierz całość w formacie PDF ]