[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.) przypisywano działaniu określonych demonów lubmocy szatańskiej.Bujna wyobraznia ludowa ukształtowała rozliczne wizje owychchorobotwórczych istot nadzmysłowych.Mniemano więc, iż demony suchot przybierają kształtymaciupeńkich (niewiele większych od łepka szpilki) istot ludzkich, demony wrzodów i ranropiejących mają zoomorficzne postacie niewidzialnych dla oka ludzkiego robaczków z czarnymigłówkami.Jeszcze w początkach XX wieku wiele podobnych wyobrażeń demonicznych funkcjo-nowało w naszej kulturze ludowej, jak np.demony febry czy grypy.Na podłożu tego rodzajuwierzeń doszło również do wytworzenia systemu przeciwdziałań polegających na odwoływaniu sięzarówno do tradycyjnego lecznictwa ludowego (opartego głównie na wiedzy zielarskiej), jak też dolicznych praktyk i czynności magicznych (zaklinania bądz zamawiania chorób), wzmacnianychniekiedy formułami modlitw zapożyczonych z religii chrześcijańskiej.Za przykład w tymwzględzie posłużyć może następująca formuła zamawiania choroby zwanej różą.Zarejestrowanaona została współcześnie przez F.Kotulę na terenie Podgórza Rzeszowskiego.O różo, różo!Strasznieś bolesno.Z czegoś się ty obraziła?Czy z jedzenio?Czy ze spanio?Czy z picia i gadanio?Proszę cię bardzo:Ustąp za przyczyną Jezusa i Maryi!"(.Znaki przeszłości".s.258)Jednakże aby zaklęcie to miało właściwą moc działania, należy zarówno przed jak i po jegowypowiedzeniu odmówić trzy razy modlitwę Zdrowaś Maria".175Owe magiczno-religijne praktyki lecznicze nie zawsze były możliwe do realizacji przez każdegoczłowieka.Najczęściej wykonywały je osoby mające w mniemaniu miejscowej ludności niezbędnąku temu wiedzę i praktykę.Do kręgu tych specjalistów zaliczano zielarki i zielarzy, lokalnych pu-stelników, leczące babki, zamawiaczy, znachorów i niekiedy owczarzy.Osoby takie otaczane byłypowszechnym szacunkiem, ale też odnoszono się do nich z pewnym lękiem.Zwłaszcza miało tomiejsce w odniesieniu do zielarek i zamawiaczek, które niejednokrotnie uznawano też zaczarownice; mogły one leczyć choroby, lecz również mogły je ludziom zadawać" za pomocąsekretnych uroków.W naszym piśmiennictwie z XVII i XVIII w.(m.in.we wzmiankowanych już uprzednio utworachJ.Bohomolca, B.Chmielowskiego oraz J.K.Haura) odnajdujemy wiele opisów leczenia chorób zapomocą zabiegów.Najpełniejszy zbiór tego rodzaju recept lecznictwa ludowego zawiera wydana w1845 r.praca M.Zieleniewskiego O przesądach lecznicznych ludu polskiego".Znajdujemy w niejtakie wskazania: Przy lekkim oparzeniu należy się złapać za uszko od ucha, a oparzenie nie będziebolesne.(.) Na żółtaczkę przegląda się chory w patynie, w chrzcielnicy, w świeżo roztopionejsmole, w gnojówce, na uwarzone mięso moczy, a zebrawszy to z całego dnia, wylewa na rozstajnedrogi przed zachodem słońca.(.) Jeżeli się ręce nadto pocą, żabkę zieloną (która z deszczemspadła) radzą nosić w rękach, póki nie uśnie.(.) Wszelakiego rodzaju guzy wyrosłe, które, jakzwykle mówią, z dobrej woli powstają, jeżeli się nie domyślają ich przyczyny, kreślą na krzyż dotrzeciego razu ślubną obrączką.Ale jeszcze prędzej zginą, okładając je gorącym a samym żytniemchlebem lub skoro się kością (a najlepiej zmarłego człowieka) lub sękiem z trumny pokreśli"( Krakowskie", s.162 166).Najbardziej jednak powszechnym środkiem były wywarysporządzane z mieszanki ziół suszonych, które uprzednio w dniu Matki Boskiej Zielnej (15sierpnia) święcono w kościele.Wianeczki tych ziół, zawieszone u powały w izbie, przez cały roksłużyły jako środek obronny przed zakusami złych duchów oraz uważane był za lek na wszelkiegorodzaju dolegliwości.Dziś już wiara w demony chorobotwórcze utraciła społeczną rację swego istnienia.Gdzieniegdzietylko odżywają jeszcze drobne jej ślady w barwnych opowieściach starszego pokoleniamieszkańców wsi.Bardziej żywe są natomiast relikty wiary w chorobotwórcze moce niektórychludzi, a zwłaszcza czarownic czy czarowników.Do tej kwestii powrócimy jeszcze przy omawianiutego wyobrażenia półdemonicznego.Jeszcze bardziej niż choroby procesom demonicznej personifikacji podlegało budzące strach iprzerażenie zjawisko śmierci.Występujące w naszych wierzeniach ludowych bardzo popularnewyobrażenie demona śmierci, jako suchej kościstej niewiasty z bladą twarzą i w białym odzieniuczy po-176dobnie odzianego kościotrupa z kosą w ręku, jest nowszego pochodzenia i wywodzi się z kręgudemonologii chrześcijańskiej.Przypuszczalnie wyobrażenie to niewiele ma wspólnego z dawnątradycją słowiańską.Współcześnie niezmiernie trudno byłoby odtworzyć poglądy naszychpraprzodków na tę postać demoniczną.Wprawdzie funkcjonuje hipoteza o zachowaniu się dawnejwizji śmierci w tytułowej postaci wiosennego obrzędu ludowego topienia Marzanny, budzi onajednak wiele zastrzeżeń i wątpliwości.Trzeba przyznać, iż w ciągu kilku wieków dokonało sięwłączenie do demonologii ludowej propagowanej przez Kościół postaci śmierci w interpretacjichrześcijańskiej.Jej wizja ugruntowała się w świadomości ludowej poprzez plastykę sakralną,bożonarodzeniowe jasełki kościelne, kazania duchownych, a nawet przez pewne elementysymboliki obrzędu pogrzebowego (czarne chorągwie z emblematami śmierci).Pewną rolę odegrałatu także literatura de-wocyjna i jarmarczno-odpustowa.Tak więc z biegiem czasu zapożyczone zchrześcijaństwa wyobrażenie śmierci zadomowiło się w sferze wierzeń ludowych, jak również wchłopskiej kulturze obyczajowej (postać śmierci w dorocznych zwyczajach i obrzędachkolędniczych związanych z tzw.dekadą obchodu świąt Bożego Narodzenia i okresem karnawału).Jeszcze na początku XX w.w niektórych regionach występowały pewne nieco odrębnewyobrażenia demona śmierci, np.szczupła i wysoka kobieta w bieli trzymająca w dłoniach kosę imłotek (południowa Małopolska) albo też sierp lub długi nóż (wschodnie Mazowsze) bądz oścień(południowo--wschodnia Lubelszczyzna).Postać ta w celu wykonania swego zadania przybywałapieszo bądz też fruwała w powietrzu.Do szczególnie wyjątkowych zaliczyć można poglądyprzypisywania śmierci czarnej odzieży.Problem ubioru demona śmierci tak interpretował K [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.) przypisywano działaniu określonych demonów lubmocy szatańskiej.Bujna wyobraznia ludowa ukształtowała rozliczne wizje owychchorobotwórczych istot nadzmysłowych.Mniemano więc, iż demony suchot przybierają kształtymaciupeńkich (niewiele większych od łepka szpilki) istot ludzkich, demony wrzodów i ranropiejących mają zoomorficzne postacie niewidzialnych dla oka ludzkiego robaczków z czarnymigłówkami.Jeszcze w początkach XX wieku wiele podobnych wyobrażeń demonicznych funkcjo-nowało w naszej kulturze ludowej, jak np.demony febry czy grypy.Na podłożu tego rodzajuwierzeń doszło również do wytworzenia systemu przeciwdziałań polegających na odwoływaniu sięzarówno do tradycyjnego lecznictwa ludowego (opartego głównie na wiedzy zielarskiej), jak też dolicznych praktyk i czynności magicznych (zaklinania bądz zamawiania chorób), wzmacnianychniekiedy formułami modlitw zapożyczonych z religii chrześcijańskiej.Za przykład w tymwzględzie posłużyć może następująca formuła zamawiania choroby zwanej różą.Zarejestrowanaona została współcześnie przez F.Kotulę na terenie Podgórza Rzeszowskiego.O różo, różo!Strasznieś bolesno.Z czegoś się ty obraziła?Czy z jedzenio?Czy ze spanio?Czy z picia i gadanio?Proszę cię bardzo:Ustąp za przyczyną Jezusa i Maryi!"(.Znaki przeszłości".s.258)Jednakże aby zaklęcie to miało właściwą moc działania, należy zarówno przed jak i po jegowypowiedzeniu odmówić trzy razy modlitwę Zdrowaś Maria".175Owe magiczno-religijne praktyki lecznicze nie zawsze były możliwe do realizacji przez każdegoczłowieka.Najczęściej wykonywały je osoby mające w mniemaniu miejscowej ludności niezbędnąku temu wiedzę i praktykę.Do kręgu tych specjalistów zaliczano zielarki i zielarzy, lokalnych pu-stelników, leczące babki, zamawiaczy, znachorów i niekiedy owczarzy.Osoby takie otaczane byłypowszechnym szacunkiem, ale też odnoszono się do nich z pewnym lękiem.Zwłaszcza miało tomiejsce w odniesieniu do zielarek i zamawiaczek, które niejednokrotnie uznawano też zaczarownice; mogły one leczyć choroby, lecz również mogły je ludziom zadawać" za pomocąsekretnych uroków.W naszym piśmiennictwie z XVII i XVIII w.(m.in.we wzmiankowanych już uprzednio utworachJ.Bohomolca, B.Chmielowskiego oraz J.K.Haura) odnajdujemy wiele opisów leczenia chorób zapomocą zabiegów.Najpełniejszy zbiór tego rodzaju recept lecznictwa ludowego zawiera wydana w1845 r.praca M.Zieleniewskiego O przesądach lecznicznych ludu polskiego".Znajdujemy w niejtakie wskazania: Przy lekkim oparzeniu należy się złapać za uszko od ucha, a oparzenie nie będziebolesne.(.) Na żółtaczkę przegląda się chory w patynie, w chrzcielnicy, w świeżo roztopionejsmole, w gnojówce, na uwarzone mięso moczy, a zebrawszy to z całego dnia, wylewa na rozstajnedrogi przed zachodem słońca.(.) Jeżeli się ręce nadto pocą, żabkę zieloną (która z deszczemspadła) radzą nosić w rękach, póki nie uśnie.(.) Wszelakiego rodzaju guzy wyrosłe, które, jakzwykle mówią, z dobrej woli powstają, jeżeli się nie domyślają ich przyczyny, kreślą na krzyż dotrzeciego razu ślubną obrączką.Ale jeszcze prędzej zginą, okładając je gorącym a samym żytniemchlebem lub skoro się kością (a najlepiej zmarłego człowieka) lub sękiem z trumny pokreśli"( Krakowskie", s.162 166).Najbardziej jednak powszechnym środkiem były wywarysporządzane z mieszanki ziół suszonych, które uprzednio w dniu Matki Boskiej Zielnej (15sierpnia) święcono w kościele.Wianeczki tych ziół, zawieszone u powały w izbie, przez cały roksłużyły jako środek obronny przed zakusami złych duchów oraz uważane był za lek na wszelkiegorodzaju dolegliwości.Dziś już wiara w demony chorobotwórcze utraciła społeczną rację swego istnienia.Gdzieniegdzietylko odżywają jeszcze drobne jej ślady w barwnych opowieściach starszego pokoleniamieszkańców wsi.Bardziej żywe są natomiast relikty wiary w chorobotwórcze moce niektórychludzi, a zwłaszcza czarownic czy czarowników.Do tej kwestii powrócimy jeszcze przy omawianiutego wyobrażenia półdemonicznego.Jeszcze bardziej niż choroby procesom demonicznej personifikacji podlegało budzące strach iprzerażenie zjawisko śmierci.Występujące w naszych wierzeniach ludowych bardzo popularnewyobrażenie demona śmierci, jako suchej kościstej niewiasty z bladą twarzą i w białym odzieniuczy po-176dobnie odzianego kościotrupa z kosą w ręku, jest nowszego pochodzenia i wywodzi się z kręgudemonologii chrześcijańskiej.Przypuszczalnie wyobrażenie to niewiele ma wspólnego z dawnątradycją słowiańską.Współcześnie niezmiernie trudno byłoby odtworzyć poglądy naszychpraprzodków na tę postać demoniczną.Wprawdzie funkcjonuje hipoteza o zachowaniu się dawnejwizji śmierci w tytułowej postaci wiosennego obrzędu ludowego topienia Marzanny, budzi onajednak wiele zastrzeżeń i wątpliwości.Trzeba przyznać, iż w ciągu kilku wieków dokonało sięwłączenie do demonologii ludowej propagowanej przez Kościół postaci śmierci w interpretacjichrześcijańskiej.Jej wizja ugruntowała się w świadomości ludowej poprzez plastykę sakralną,bożonarodzeniowe jasełki kościelne, kazania duchownych, a nawet przez pewne elementysymboliki obrzędu pogrzebowego (czarne chorągwie z emblematami śmierci).Pewną rolę odegrałatu także literatura de-wocyjna i jarmarczno-odpustowa.Tak więc z biegiem czasu zapożyczone zchrześcijaństwa wyobrażenie śmierci zadomowiło się w sferze wierzeń ludowych, jak również wchłopskiej kulturze obyczajowej (postać śmierci w dorocznych zwyczajach i obrzędachkolędniczych związanych z tzw.dekadą obchodu świąt Bożego Narodzenia i okresem karnawału).Jeszcze na początku XX w.w niektórych regionach występowały pewne nieco odrębnewyobrażenia demona śmierci, np.szczupła i wysoka kobieta w bieli trzymająca w dłoniach kosę imłotek (południowa Małopolska) albo też sierp lub długi nóż (wschodnie Mazowsze) bądz oścień(południowo--wschodnia Lubelszczyzna).Postać ta w celu wykonania swego zadania przybywałapieszo bądz też fruwała w powietrzu.Do szczególnie wyjątkowych zaliczyć można poglądyprzypisywania śmierci czarnej odzieży.Problem ubioru demona śmierci tak interpretował K [ Pobierz całość w formacie PDF ]