[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niewidzi w nim nic więcej poza krwią, która ich łączy.Przypuszczał, że zostanęwezwana i przyjadę, ale nie myślał, że Fin wezmie na siebie ból, ryzyko izatrzyma oparzenie.On cię w ogóle nie zna  zwróciła się do Fina. I nigdynie pozna.Koniec końców to właśnie może przesądzić o jego klęsce. On nie rozumie, co znaczy być członkiem rodziny, a ponieważ tegonie rozumie, więc nie szanuje.Nie może wygrać  stwierdził Connor i nałożył124RLT sobie więcej ziemniaków.Kiedy posprzątali po kolacji, Connor odwiózł Brannę do domu.Mearapojechała z nimi. Zostaniesz na noc?  zapytał ją Connor, wyłączając silnik. Nie.chyba że chcesz  powiedziała do Branny. Planowałyśmy babski wieczór. Wyśpij się we własnym łóżku.Kiedy indziej urządzimy sobie babskiwieczór.Connor odwiezie cię do domu. Przyszłam ze stadniny pieszo. Meara pochyliła się, żeby przezBrannę spojrzeć na Connora. Możesz mnie tam podrzucić. Odwiozę cię do domu.Zrobiło się pózno, a noc jest niespokojna,najłagodniej mówiąc. Nie mogę się z tobą nie zgodzić.Connor odczekał, aż siostra wejdzie do domu, chociaż wątpił, żebyCabhan miał jeszcze dzisiaj choć tyle siły, by dzgnąć ich patykiem. Ona chce być tylko z tobą  powiedziała cicho Meara. Ty nigdy nam nie zawadzasz. Wiem, ale dzisiaj ona chce być tylko z tobą.Nigdy nie widziałam jejtak przerażonej.Byłyśmy w kuchni, Branna wyjmowała kurczaka zpiekarnika, śmiałyśmy się z czegoś, już nawet nie pamiętam z czego.I naglezrobiła się biała jak płótno.To Fin ją wezwał, chociaż nie wiem, copowiedział.Zamilkła na chwilę, żeby się uspokoić. A ona szepnęła tylko:  Connor jest ranny.U Fina , i złapała mnie zarękę, Iona za drugą.I pofrunęłam.Nie mam pojęcia, czy leciałam przezsekundę czy przez godzinę.Znam was tyle lat, ciebie i Brannę, i nigdy nie do-świadczyłam czegoś takiego.Zanim się zorientowałam, stałyśmy w kuchni125RLT Fina, a ty leżałeś na podłodze, jeszcze bledszy niż Branna.Myślałam, że nieżyjesz. Potrzeba czegoś więcej niż odrobina magii, żeby mnie wykończyć. Zatrzymaj się. Słucham? Och, zle się poczułaś.Przepraszam. Zjechał na pobocze izaparkował. Nie powinienem żartować, kiedy.Jego słowa, myśli ulotniły się jak kamfora, gdy Meara rzuciła się naniego, otoczyła go ramionami i wpiła się wargami w jego usta.Gorąca, szalona, spragniona kobieta.I odskoczyła, zanim zdążył zareagować. Co.Co to było? Skąd się to wzięło? Myślałam, że nie żyjesz  powtórzyła i znowu przycisnęła gorące,spragnione usta do jego warg.Tym razem zareagował, schwycił ją i spróbował przysunąć bliżej, bymóc ją złapać mocniej.Jej smak pulsował mu w żyłach niczym narkotyk,którego nigdy nie próbował, którego chciał więcej i więcej.Chciał wszystko. Meara.Pozwól mi.Znowu się odsunęła. Nie.Nie.Nie będziemy tego robić.Nie możemy tego zrobić. Już zrobiliśmy. Tylko to. Machnęła rękami w powietrzu. I nic więcej. Tak naprawdę moglibyśmy zrobić dużo więcej, gdybyś tylko. Nie. Położyła mu dłoń na piersi, żeby go powstrzymać. Jedz.Jedzjuż, jedz, jedz. Jadę. Connor wrócił na drogę, zdając sobie sprawę, że jest równieroztrzęsiony jak po spotkaniu z Cabhanem. Powinniśmy o tymporozmawiać.126RLT  Nie będziemy o tym rozmawiać, ponieważ nie ma o czym.Myślałam, że nie żyjesz, a to wstrząsnęło mną bardziej, niż przypuszczałam,ponieważ nie chcę, żebyś umarł.Connor starał się mówić spokojnie i łagodnie, by zrównoważyć chaos,który miał w głowie. Oczywiście cieszę się, że nie chcesz, i cieszę się, że nie jestem.Ale. Nie ma żadnego  ale.Koniec tematu.Kiedy dojechali na miejsce, wyskoczyła z samochodu, zanim Connorzdążył porządnie zaparkować. Wracaj do domu, do Branny  poleciła. Ona cię potrzebuje [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl