[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-To może być to! - Wrzucił włócznię do wody, odwrócił się na pięcie i pobiegł przez las doobozu.ROZDZIAA 33Dżungla65 milionów lat przed naszą erąPotykając się, wybiegł z dżungli na polanę.Po drugiej stronie łąki unosiła się wąskasmuga dymu z tlącego się od wczoraj ogniska, wokół którego ustawili dwanaście wigwamów - stożkowatych drewnianych konstrukcji okrytych szerokimi lepkimi liśćmiwielkości słoniowego ucha.Dalej stała ukończona już palisada, wzmocniona rdzawym,wysuszonym i twardym jak beton błotem, którym wypełnili luki między balami.Wokółdrewnianego częstokołu wykopali rów metrowej głębokości.Dzięki fosie wysokość całejkonstrukcji obronnej wzrosła co najmniej pół metra.Liam wątpił, czy budowla powstrzymaistotę wielką jak tyranozaur, ale z pewnością zniechęci do ataku mniejsze bestie polujące nałatwy łup.Wśród sylwetek krzątających się po obozie wypatrzył Beki: czarną postać z głową owyglądzie bladego jajka, którego czubek porastała tygodniowa szczecina.- Beki! - krzyknął.Szybko odwróciła się w jego stronę, błyskawicznie przyjmując pozycję wyrażającągotowość do działania.Wszyscy odwrócili się w stronę chłopca, który niepewnie zmierzał wich kierunku po nierównym gruncie.Zobaczył, jak Juan i Leonard podnoszą się z ziemi i sięgają po włócznie.Uświadomiłsobie, że jego głos musiał przybrać piskliwy ton ostrzeżenia.Kelly sięgnął do kieszeni spodnii wyjął scyzoryk, Whitmore ujął w dłonie jedną z siekier.Gdy Liam dobiegł wreszcie do ogniska, łapiąc oddech i pocąc się z wysiłku, wszyscystali już z bronią w ręku, gotowi schronić się za bezpieczną palisadą.- O co chodzi? - spytał Kelly.- Coś nadchodzi?Wszyscy członkowie grupy patrzyli na niego wybałuszonymi oczami, niektóre zdziewcząt sprawiały wrażenie autentycznie przerażonych.Spojrzenia powędrowały wkierunku drzew, spomiędzy których dzikim sprintem wybiegł Liam, biegł jakby cholewkipodpalał mu sam szatan.- Co się stało, stary? - spytał Jonah.- Tembr twojego głosu sygnalizuje nadciągające bezpieczeństwo - stwierdziła Beki.- Ach, nie, nie o to chodzi.- Liam pokręcił głową.- Wpadłem tylko na pewienpomysł.- Skamieniałości , to masz na myśli - powiedział Franklyn.- Skamieliny.To nawetnie sam ślad, ale odcisk śladu zostawionego przez coś lub przez kogoś, czyli wypełniającyślad osad, który przez tysiące lat stwardniał i przekształcił się w warstwę kamienia.- Zgadza się, ale nie zmienia to faktu, że to znak, który przetrwa miliony lat.Odbiciepierwotnego znaku.- Oczywiście.- Franklyn pociągnął nosem.- Właśnie tak można opisać skamieniałość.Kelly potrząsnął głową.- To wszystko? W taki sposób zamierzasz nawiązać kontakt ze swoją Agencją?Chcesz zostawić w ziemi odcisk w epoce kredowej, licząc na to, że jakiś tropicielskamieniałości znajdzie go przez przypadek? - Wzruszył ramionami z irytacją.- Cudownie.-Spojrzał na ognisko.- A ja głupi myślałem, że ty i robodziewczyna działacie jak jakaśzaawansowana technologicznie latarnia morska, która przyciągnie pomoc!- Zaprzeczam.Nie jesteśmy latarniami morskimi.- Beki po kręciła głową.Liam uniósłrękę, aby ją uciszyć.- Tak to wygląda, panie Kelly.Nic na to nie poradzę.Laura przygryzła wargę.- To.to nie brzmi zbyt prawdopodobnie.wiadomość, która przetrwa pod ziemiąmiliony lat w jednym kawałku?- Musi przetrwać, a do tego zostać odnaleziona - dodał Juan.- To w ogóle możliwe,stary?- Może uda nam się zwiększyć prawdopodobieństwo odnalezienia znaku.- Liamwzruszył ramionami i spojrzał na Franklyna.- Czy wiemy, gdzie zostały odnalezionepierwsze skamieniałości w historii? To musi być znany fakt.Whitmore i Franklyn wymienilispojrzenia.- Bo to jest znany fakt - odpowiedział Whitmore.- Powszechnie wiadomo, gdzie wAmeryce odkryto pierwsze szkielety dinozaurów.Franklyn potakująco skinął głową.- W Teksasie oczywiście.Tutaj, w Teksasie.- Nagle wytrzeszczył oczy za swoimigrubymi szkłami.- Tak! Czekaj! Tak.w Dolinie Dinozaurów.Prawda, panie Whitmore?- Dobry Boże, tak, masz rację Franklynie.W pobliżu Glen Rose w Teksasie - odrzekłnauczyciel.- Glen Rose? - Liam wzruszył ramionami.- To daleko stąd?- Nie tak znowu daleko od miejsca, w którym stał TIZTE.To jakieś sto kilometrówstąd.- Wyraz lekceważenia i cynizmu zdawał się powoli odpływać ze stężałej twarzyWhitmore a.- Park Stanowy w Dolinie Dinozaurów - kontynuował Whitmore - to w tejchwili obszar specjalnie chroniony, miejsce dziedzictwa narodowego.Na początkudwudziestego wieku w korycie przepływającej przez te okolice rzeki znaleziono pierwszeskamieliny.Wiele skamielin.- Rzeka Paluxy - wyjaśnił Franklyn - w okolicach której znaleziono skamieniałościstanowiła linię brzegową morza istniejącego tutaj w okresie kredowym.Liam spojrzał na Whitmore a i Franklyna.- Możemy trafić w to miejsce? Wiecie, gdzie dokładnie się znaj duje? Obajzaprzeczyli ruchem głowy.- Nie bardzo - rozczarował go Whitmore.- Skąd mielibyśmy to wiedzieć? - Wskazałna otaczającą ich dżunglę.- Krajobraz zmienił się nie do poznania.- Zaśmiał się.- Pewniejest gdzieś tam!- Znam położenie parku w stosunku do laboratoriów TIZTE - odrzekł Kelly kuzaskoczeniu wszystkich.- Dojeżdżam do pracy z Glen Rose.Tam mieszkam.Codziennieprzejeżdżam Dolinę Dinozaurów w drodze na autostradę międzystanową.Park znajduje siętuż za granicami Glen Rose, jakąś milę na północ od miasta.- Mam współrzędne geograficzne miasta Glen Rose - powiedziała Beki.- Naprawdę? - Liam spojrzał na nią.- Oczywiście.To część pakietu danych, które Maddy Carter przegrała przed nasząpodróżą.Mam zestaw rządowych map geologicznych stanu Teksas [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.-To może być to! - Wrzucił włócznię do wody, odwrócił się na pięcie i pobiegł przez las doobozu.ROZDZIAA 33Dżungla65 milionów lat przed naszą erąPotykając się, wybiegł z dżungli na polanę.Po drugiej stronie łąki unosiła się wąskasmuga dymu z tlącego się od wczoraj ogniska, wokół którego ustawili dwanaście wigwamów - stożkowatych drewnianych konstrukcji okrytych szerokimi lepkimi liśćmiwielkości słoniowego ucha.Dalej stała ukończona już palisada, wzmocniona rdzawym,wysuszonym i twardym jak beton błotem, którym wypełnili luki między balami.Wokółdrewnianego częstokołu wykopali rów metrowej głębokości.Dzięki fosie wysokość całejkonstrukcji obronnej wzrosła co najmniej pół metra.Liam wątpił, czy budowla powstrzymaistotę wielką jak tyranozaur, ale z pewnością zniechęci do ataku mniejsze bestie polujące nałatwy łup.Wśród sylwetek krzątających się po obozie wypatrzył Beki: czarną postać z głową owyglądzie bladego jajka, którego czubek porastała tygodniowa szczecina.- Beki! - krzyknął.Szybko odwróciła się w jego stronę, błyskawicznie przyjmując pozycję wyrażającągotowość do działania.Wszyscy odwrócili się w stronę chłopca, który niepewnie zmierzał wich kierunku po nierównym gruncie.Zobaczył, jak Juan i Leonard podnoszą się z ziemi i sięgają po włócznie.Uświadomiłsobie, że jego głos musiał przybrać piskliwy ton ostrzeżenia.Kelly sięgnął do kieszeni spodnii wyjął scyzoryk, Whitmore ujął w dłonie jedną z siekier.Gdy Liam dobiegł wreszcie do ogniska, łapiąc oddech i pocąc się z wysiłku, wszyscystali już z bronią w ręku, gotowi schronić się za bezpieczną palisadą.- O co chodzi? - spytał Kelly.- Coś nadchodzi?Wszyscy członkowie grupy patrzyli na niego wybałuszonymi oczami, niektóre zdziewcząt sprawiały wrażenie autentycznie przerażonych.Spojrzenia powędrowały wkierunku drzew, spomiędzy których dzikim sprintem wybiegł Liam, biegł jakby cholewkipodpalał mu sam szatan.- Co się stało, stary? - spytał Jonah.- Tembr twojego głosu sygnalizuje nadciągające bezpieczeństwo - stwierdziła Beki.- Ach, nie, nie o to chodzi.- Liam pokręcił głową.- Wpadłem tylko na pewienpomysł.- Skamieniałości , to masz na myśli - powiedział Franklyn.- Skamieliny.To nawetnie sam ślad, ale odcisk śladu zostawionego przez coś lub przez kogoś, czyli wypełniającyślad osad, który przez tysiące lat stwardniał i przekształcił się w warstwę kamienia.- Zgadza się, ale nie zmienia to faktu, że to znak, który przetrwa miliony lat.Odbiciepierwotnego znaku.- Oczywiście.- Franklyn pociągnął nosem.- Właśnie tak można opisać skamieniałość.Kelly potrząsnął głową.- To wszystko? W taki sposób zamierzasz nawiązać kontakt ze swoją Agencją?Chcesz zostawić w ziemi odcisk w epoce kredowej, licząc na to, że jakiś tropicielskamieniałości znajdzie go przez przypadek? - Wzruszył ramionami z irytacją.- Cudownie.-Spojrzał na ognisko.- A ja głupi myślałem, że ty i robodziewczyna działacie jak jakaśzaawansowana technologicznie latarnia morska, która przyciągnie pomoc!- Zaprzeczam.Nie jesteśmy latarniami morskimi.- Beki po kręciła głową.Liam uniósłrękę, aby ją uciszyć.- Tak to wygląda, panie Kelly.Nic na to nie poradzę.Laura przygryzła wargę.- To.to nie brzmi zbyt prawdopodobnie.wiadomość, która przetrwa pod ziemiąmiliony lat w jednym kawałku?- Musi przetrwać, a do tego zostać odnaleziona - dodał Juan.- To w ogóle możliwe,stary?- Może uda nam się zwiększyć prawdopodobieństwo odnalezienia znaku.- Liamwzruszył ramionami i spojrzał na Franklyna.- Czy wiemy, gdzie zostały odnalezionepierwsze skamieniałości w historii? To musi być znany fakt.Whitmore i Franklyn wymienilispojrzenia.- Bo to jest znany fakt - odpowiedział Whitmore.- Powszechnie wiadomo, gdzie wAmeryce odkryto pierwsze szkielety dinozaurów.Franklyn potakująco skinął głową.- W Teksasie oczywiście.Tutaj, w Teksasie.- Nagle wytrzeszczył oczy za swoimigrubymi szkłami.- Tak! Czekaj! Tak.w Dolinie Dinozaurów.Prawda, panie Whitmore?- Dobry Boże, tak, masz rację Franklynie.W pobliżu Glen Rose w Teksasie - odrzekłnauczyciel.- Glen Rose? - Liam wzruszył ramionami.- To daleko stąd?- Nie tak znowu daleko od miejsca, w którym stał TIZTE.To jakieś sto kilometrówstąd.- Wyraz lekceważenia i cynizmu zdawał się powoli odpływać ze stężałej twarzyWhitmore a.- Park Stanowy w Dolinie Dinozaurów - kontynuował Whitmore - to w tejchwili obszar specjalnie chroniony, miejsce dziedzictwa narodowego.Na początkudwudziestego wieku w korycie przepływającej przez te okolice rzeki znaleziono pierwszeskamieliny.Wiele skamielin.- Rzeka Paluxy - wyjaśnił Franklyn - w okolicach której znaleziono skamieniałościstanowiła linię brzegową morza istniejącego tutaj w okresie kredowym.Liam spojrzał na Whitmore a i Franklyna.- Możemy trafić w to miejsce? Wiecie, gdzie dokładnie się znaj duje? Obajzaprzeczyli ruchem głowy.- Nie bardzo - rozczarował go Whitmore.- Skąd mielibyśmy to wiedzieć? - Wskazałna otaczającą ich dżunglę.- Krajobraz zmienił się nie do poznania.- Zaśmiał się.- Pewniejest gdzieś tam!- Znam położenie parku w stosunku do laboratoriów TIZTE - odrzekł Kelly kuzaskoczeniu wszystkich.- Dojeżdżam do pracy z Glen Rose.Tam mieszkam.Codziennieprzejeżdżam Dolinę Dinozaurów w drodze na autostradę międzystanową.Park znajduje siętuż za granicami Glen Rose, jakąś milę na północ od miasta.- Mam współrzędne geograficzne miasta Glen Rose - powiedziała Beki.- Naprawdę? - Liam spojrzał na nią.- Oczywiście.To część pakietu danych, które Maddy Carter przegrała przed nasząpodróżą.Mam zestaw rządowych map geologicznych stanu Teksas [ Pobierz całość w formacie PDF ]