[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nell odwracała twarz i starałasię nie zwracać na to uwagi, bojąc się, że jeśli będzie jej dalejsłuchać, wyrżnie ją dużym żeliwnym rondlem.Teraz, kiedynie miała już Percy'ego, który mógłby ją uratować, zaczęło jejsię wydawać, że na zawsze ugrzęzła w małym domku naLowther Street.Gdyby została  panią Percy Sievewright",nadałoby to jej jakiś rys i tożsamość, której odmawianozwyczajnej Nell Barker.Nell ze zdumieniem przekonała się, jak szybko Percyzniknął z codziennego życia.Zaczęła odwiedzać paniąSievewright w piątki wieczorem, bo wiedziała, że to jedynaosoba, na którą można było liczyć, że nie zapomni o Percym.Siadywały wtedy obie nad dzbankiem herbaty i talerzemkanapek z pastą piklingową i rozmawiały o Percym, jakbynadal żył, układając mu w myślach życie, którego już nigdynie będzie. Pomyśl sobie tylko, co by Percy na topowiedział.Percy zawsze lubił Scarborough.Percystrasznie by chciał mieć synów." Ale i tak nie potrafiły gowskrzesić, bez względu na to, jak bardzo się starały. Któregoś wieczoru Albert - onieśmielony, bo bał się, żemoże to wyglądać głupio - zapukał, a potem wszedł do pokojuNell i dał jej zdjęcie drużyny, zrobione w poprzednim roku,kiedy to o mały włos nie zdobyli pucharu. Udałoby nam się, gdyby Frank Cook nie spudłował.Głupi kutas - przepraszam za język.Jack Keech posłał muidealnego crossa, a bramka była pusta", mówił Albert,potrząsając głową z niedowierzaniem nawet teraz, po roku.Nell zapytała:  Który to ten Frank?", a Albert wymienił jejnazwiska wszystkich graczy i urwał nagle, kiedy doszedł doPercy'ego, a w końcu powiedział:  To straszne, kiedy śmierćzabiera kogoś młodego".Słyszał, jak ktoś mówił tak napogrzebie, ale sam wcale tak nie myślał, bo tak naprawdęAlbert nie wierzył w śmierć.Umarli po prostu gdzieśodchodzili, żeby prędzej czy pózniej wrócić - czekali w jakimśzaciemnionym pomieszczeniu, do którego nie było widaćdrzwi, pod opieką jego matki, która prawie na pewno była jużteraz aniołem.Albert nie potrafił sobie przypomnieć, jakwyglądała jego matka, bez względu na to, jak mocno zaciskałpowieki i starał się skoncentrować.Mimo to nie przestawał zanią tęsknić, chociaż miał już prawie trzydzieści lat.Alice,Ada, Percy, pies, którego miał, gdy był chłopcem i którywpadł pod koła wozu - wszyscy oni mieli wyskoczyć któregośdnia z tej poczekalni, żeby zrobić Albertowi niespodziankę. No cóż, dobranoc, Nellie", powiedział w końcu, bo kiedyzobaczył, jakim wzrokiem patrzyła na fotografię, zrozumiał,że jest przekonana, iż umarli odchodzą na zawsze i nigdzie sięnie ukrywają.Patrząc na Percy'ego na fotografii, Nell doznała dziwnegouczucia.Za życia wydawał się tak charakterystyczny i innyniż wszyscy, a tutaj miał takie same niewyrazne, lekkozamazane rysy jak reszta drużyny.  Dzięki", powiedziała Nell do Alberta, ale on już wyszedłZ pokoju.Frank Cook, który stał w środku, w tylnym rzędzie,wyglądał tak samo jak wszyscy, za to Jacka Keecha możnabyło bez trudu rozpoznać - to właśnie on przykucnął z przodu,z piłką.Nell wiedziała, że Jack był dobrym kumplem Alberta,jednak dopiero gdy któregoś wieczoru wróciła z pracy izastała ich obu na podwórzu, rozpoznała w Jacku Keechuczłowieka, który pomógł im, kiedy matka Percy'egoSievewrighta zasłabła nad grobem.Słońce, uwięzione na podwórku za domem na LowtherStreet, mocno przygrzewało, chociaż był dopiero maj, więcNell przystanęła na moment w progu, czując na twarzy jegociepło. O, jesteś nareszcie, Nell", powiedział Albert, jakbyobaj na nią czekali. Nastaw dzbanek herbaty, jest tu fajnychłopak - Jack naprawia nam ławkę".Jack Keech oderwał wzrok od gwozdzia, który właśniewyrywał, uśmiechnął się do niej i powiedział:  Z chęcią napijęsię herbaty, Nell", a Nell odpowiedziała uśmiechem, po czymbez słowa weszła do domu i nalała wody do czajnika.Nastawiła czajnik, a potem podeszła do kamiennego zlewupod oknem i oparłszy dłonie o jego krawędz, patrzyła przezokno na Alberta i Jacka Keecha.Przez otwarte drzwi napływałzapach sosnowej żywicy.Czekając, aż woda się zagotuje, Nellporuszała palcami w butach i czuła, jak jej klatka piersiowawznosi się przy każdym oddechu, a kiedy grzbietem dłonidotknęła policzków, poczuła, jak bardzo są rozpalone [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl