[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spojrzał na mnie.Zaskoczony, Wasza Wysokość? Tak, czytałam go.Wiełe razy.- Bez Kodeksu zmiennokształtni tracą swą równowagę - cytowałam dalej.- Bestia zwycięża, zmuszającich do morderstwa i pożerania swych ofiar.Spożywanie ludzkich ciał powoduje katastrofalne zmianyhormonalne.Skłonność do agresji, paranoja, popęd seksualny stają się niekontrolowane i zmiennokształtnidegenerują się w loupa, psychopatę zdolnego do każdej perwersji, którą ludzki umysł potrafi sobie wyobrazić.Teraz poczułam się naprawdę zmęczona.Powoli osunęłam się po ścianie i usiadłam na podłodze.PieprzyćCurrana, skoro chce stać nade mną, niech sobie stoi.- Byłam w Zatoce Moses, gdy Gildia zrobiła obławę na przerażający dom Sama Buchanana - powie-działam.W tej samej chwili moja pamięć usłużnie przywołała obrazy tamtych wspomnień.Podwórko przed domemBuchanana, które stało się polem bitwy, rów i barykada, zza której strzelała do nas jego obłąkana sfora.Pożółkła trawa usiana ciałami martwych loupów, dziecięcy nadmuchiwany basen - niebieski w żółtekaczuszki - pełen krwi i poskręcanych w nieforemne bryły ludzkich wnętrzności, i kobieta, naga izakrwawiona, z czarnymi dziurami w miejscu, gdzie kiedyś były jej oczy.Szła po omacku z wyciągniętymiprzed siebie rękami, jakby czegoś szukała.Potknęła się o zwłoki, ale zdołała uchronić się przed upadkiem,opierając ręce o pień sosny.Objęła go i zaczęła wołać, ale jej głos przypominał szept:  Megan! Megan!".I niktz nas, nikt z dwudziestu czterech najemników nie potrafił powiedzieć jej o drobnym, ciemnowłosym ciałku, zzaciśniętą na szyi pętlą, zwisającym bezwładnie z gałęzi drzewa, którego się trzymała.Zagryzłam wargi.- Złe wspomnienia? - spytał Curran.- Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo - odpowiedziałam ochryple.Przypomniałam sobie, z kimrozmawiam, i dodałam: - Ale ciebie pewnie by to nie ruszyło.Potrząsnęłam głową, próbując pozbyć się wspomnień pod powiekami, podobnie jak pies otrząsa się zwody.Tak wyglądała moja trzecia robota dla Gildii.Miałam wtedy dziewiętnaście lat, lecz nocne koszmarywciąż mnie nękały.A Buchanan uciekł nam wtedy, zbiegł do lasu, kiedy my rozprawialiśmy się z szaleńcamiz jego sfory i zamienialiśmy ich w mokrą papkę.Nigdy nie złapaliśmy Buchanana i ta świadomość była gorszaod nocnych koszmarów.Curran obserwował mnie uważnie.Już otworzyłam usta, by spytać, dlaczego nic nie zrobił w sprawie tegowściekłego loupa, ale przypomniałam sobie, że Hrabstwo Jackson zabroniło wtedy Gromadzie interweniować.To działo się sześć lat temu.Dzisiaj nie ośmielono by się zrobić czegoś takiego.Wciąż miałam otwarte usta, więc spytałam:- Co sprawa Kodeksu ma wspólnego z Derekiem?- Rodzice Dereka należeli do Kościoła Południowych Baptystów.Derek był najstarszym synem,pozwolono mu więc uczęszczać do szkoły.Przynajmniej przez krótki czas, dopóki jego ojciec nie zacząłpopadać w fanatyzm religijny.Chłopak pamięta, jak spalił mu książki na podwórku przed domem. Przytaknęłam na znak, że wiem, o czym mówi.Popadanie w fanatyzm religijny nie było niczym nie-zwykłym.Niemal połowa mieszkańców górskich miasteczek była głęboko religijna, jeszcze zanim pojawił sięnowy ruch  %7łycie na Zawsze z Bogiem" i dał im nowe dogmaty.Curran potarł szyję, pod rękawem koszuli zagrały mięśnie.- Kiedy chłopak miał czternaście lat, poszli całą rodziną do namiotu odrodzenia  na końcu świata" i tatuśprzyniósł do domu Lyc-V.Usiadł obok mnie.- Nie miał bladego pojęcia, co to jest i jak się z tym obchodzić.Nie wiedział nawet tyle, by domyślić się,że potrzebuje pomocy.W kilka dni stał się loupem.Ta choroba jest cholernie zarazliwa.Matka Dereka zabiłaRozdział piąty j 190się, kiedy została zakażona, zostawiając szalonego męża z siódemką dzieci.Pięć z nich było dziewczynkami.Z trudem przełknęłam ślinę, słowa nie chciały przejść przez ściśnięte gardło:-Jak długo to trwało?- Dwa lata.- Twarz Currana spochmurniała.- W ciągu pierwszego roku zabili lycantropa i wtedy Derekodnalazł słowa Kodeksu na jego ciele.Właśnie to oraz głód utrzymały go przy zdrowych zmysłach.-Jak to się skończyło?- Zwykle kończy się tak samo.Chłopak stał się rywalem w walce o kobiety, więc ojciec próbował gozabić.Ale dzieciak był dobry w swojej zwierzęcej formie i potrafił ją stabilnie utrzymać.Forma zwierzęca to forma bojowa, natomiast podstawową i nadrzędną formą zmiennokształtnych jestpołączenie człowieka i zwierzęcia.Większość zmiennokształtnych pierwszej generacji miała kłopot z formąbojową, nie potrafili utrzymać jej dłużej niż kilka sekund.Co prawda można było poprawić ten wynik zapomocą treningu, ale wymagało to wielkiego wysiłku i wielu łat ćwiczeń metodą prób i błędów.- Derek zabił swojego ojca? - spytałam cicho.- Owszem.I podpalił dom.- A co z dziećmi?- Nie żyją.Dwójka umarła z głodu.Trzy dziewczynki w wyniku  sympatii" tatusia, a szóste zginęło wpożarze.Wiemy o tym, bo byliśmy na pogorzelisku, by pogrzebać szczątki.-I po tym wszystkim dajesz mi Dereka? - Nie mieściło mi się to w głowie.- Dlaczego, Curran? Przecież janie mogę brać za niego odpowiedzialności, mam taką gównianą robotę, że muszę odpowiadać sama za siebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl