[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WÅ›ród niespójnego majaczenia Mamie zrozumiaÅ‚a niektóre sÅ‚owa:-.nie podpisaÅ‚am tego, wiesz? Nie podpisaÅ‚am tego.Sean i lan zwolnili, gdy zbliżyli siÄ™ do Grosvenor Square.Blade styczniowe sÅ‚oÅ„ce schowaÅ‚o siÄ™ za chmury, które przywiaÅ‚ wzmagajÄ…cy siÄ™ wiatr.Duże zadbane domy w tej modnej części miasta staÅ‚y jak niemi wartownicy, których Å›ciany z cegÅ‚yi stiuku chroniÅ‚y prywatnoÅ›ci swoich uprzywilejowanych mieszkaÅ„ców.Na uliicach nie byÅ‚ożywego ducha, gdy dwaj bracia wyjechali z South Audley Street i skierowali siÄ™ w stronÄ™ domu wstylu georgiaÅ„Å„skim, stojÄ…cego przy północno-zachodnim rogu placu.Nagle ciszÄ™ przerwaÅ‚ stukot kół powozu.SÅ‚yszÄ…c, że pojazd zbliża siÄ™ ze stajni na tyÅ‚ach BelmontHouse, bracia poÅ›piesznie skierowali konie w najbliższÄ… uliczkÄ™.Zdążyli siÄ™ schować, gdy przedfront domu podjechaÅ‚ powóz lady Barbary Belmont.Po chwili otworzyÅ‚y siÄ™ drzwi i pojawiÅ‚ siÄ™lokaj, który pomógÅ‚ Barbarze wsiąść do powozu.Wysoki, szczupÅ‚y hrabia Harbray powiedziaÅ‚ coÅ›do woznicy, po czym wsiadÅ‚ i odjechali.-Mamy szczęście! - zawoÅ‚aÅ‚ lan, gdy patrzyli za oddalaallIcym siÄ™ powozem.- Kiedy para naszychpodstÄ™pnych szczuuI ()w bÄ™dzie daleko, nam powinna pójść Å‚atwo kradzież ich ofiary.Sean uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ ponuro, sÅ‚yszÄ…c nonszalancjÄ™ w gÅ‚osie hrata, ale na twarzy lana malowaÅ‚o siÄ™napiÄ™cie.Nie mieli l'hwili do stracenia.W tym domu dziaÅ‚o siÄ™ coÅ› bardzo zÅ‚ego.Sean czuÅ‚ to.ZatrzymaÅ‚ siÄ™ niepewnie i pomyÅ›laÅ‚, że może siÄ™ myli, może siÄ™ okaże, że dziewczynie nic niegrozi, ze jest szczęśliwa; może bÄ™dzie zdziwiona caÅ‚ym zamieszaniem, kiedy ich zobaczy.A lezaraz przypomniaÅ‚ sobie okrutne szare oczy i wszelkie wÄ…tpliwoÅ›ci minęły· _ Jedzmy - powiedziaÅ‚ do lana.Ruszyli bocznÄ… uliczkÄ…, bydotrzeć na tyÅ‚y domu Belmontów.TrasazostaÅ‚a wczeÅ›niej dokÅ‚adnie ustalona za pomocÄ… mapy, którÄ… stworzyli wspólnie lan i Terrence.Kiedy dotarli do stajni, lan, na znak brata, objechaÅ‚ jÄ… i znalazÅ‚ siÄ™ na terenie posiadÅ‚oÅ›ci graniczÄ…cejz Belmont House.Sean zsiadÅ‚ z konia i poprowadziÅ‚ zwierzÄ™ do drzwi stajni, gdzie dostrzegÅ‚mÅ‚odego lokaja, którego widziaÅ‚ w porcie, gdy przyjeechaÅ‚ po ArianÄ™.DotknÄ…Å‚ kurtki, aby siÄ™upewnić, że pistolet jest na miejscu, i podszedÅ‚ do chÅ‚opaka.Sykes najwyrazniej siÄ™ go spodziewaÅ‚,bo na jego widok zerwaÅ‚ siÄ™ na nogi._ Pan Harrason? - zapytaÅ‚ Archie zachrypniÄ™tym szeptem.Sean skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…._ PoznaÅ‚em pana, sir, z portu.Jestem Sykes, proszÄ™ pana,Archie Sykes._ KtoÅ› podaÅ‚ panu moje nazwisko - spytaÅ‚ Sean z nieskazitelnym angielskim akcentem.- Kto?_ Och, to ta Travers, sir, to znaczy, panna Travers.- MÅ‚odzieniec otworzyÅ‚ drzwi stajni.RzuciÅ‚okiem na dom i daÅ‚ znak, że można wejść.Sean podążyÅ‚ ostrożnie za Sykesem z rÄ™kÄ… przy kurtce, którÄ… częściowo rozpiÄ…Å‚.WewnÄ…trz byÅ‚o dosyć ciemno, ale dostrzegÅ‚ w sÅ‚abym Å›wietle wiszÄ…cej wysoko lampy czterywysokie postaci i jednÄ… niższÄ… w spódnicy, stojÄ…ce stÅ‚oczone przy jednym boksie.ZamarÅ‚ i siÄ™gnÄ…Å‚do kurtki.- Och, proszÄ™ siÄ™ nimi nie martwić, panie - powiedziaÅ‚ Sykes.- To przyjaciele.- WskazaÅ‚ na najstarszego z mężżczyzn, brodatego muskularnego olbrzyma, ubranego w koowalski fartuch.- To jest Ollie Morton - powiedziaÅ‚ Archie - a tamci to jego trzej synowie, Sam, Will i Petey.-Mężczyzni ukÅ‚onili siÄ™ uprzejmie, a Petey, który byÅ‚ najwyższy, uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ nieÅ›miaÅ‚o.- A tamaÅ‚a panienka - kontynuowaÅ‚ Sykes - to córka OBiego, Annie.Annie dygnęła, ale też pociÄ…gnęła nosem i Sean zauważyÅ‚, że dziewczyna ma oczy czerwone odpÅ‚aczu.- Jak powiedziaÅ‚em, proszÄ™ pana - mówiÅ‚ Sykes - jest pan tu wÅ›ród przyjaciół.Wszyscy potÄ™piamyto, co on zrobiÅ‚ temu biednemu dziecku.MÅ‚oda panienka zawsze byÅ‚a dla nas dobra i.- Kto zrobiÅ‚i co? - przerwaÅ‚ mu Sean przerażony.- Mów, czÅ‚owieku! PrzyjechaliÅ›my na proÅ›bÄ™ panny Travers,ale nie znamy żadnych szczegółów.Co siÄ™ staÅ‚o?Na te sÅ‚owa Annie wybuchnęła znowu pÅ‚aczem, a Petey staraÅ‚ siÄ™ jÄ… przytulić i uspokoić.W tymmomencie otworzyÅ‚y siÄ™ drzwi i zajrzaÅ‚ lanoMortonowie zrobili krok naprzód; na ich twarzach malowaÅ‚o siÄ™ napiÄ™cie, ale Archie ichpowstrzymaÅ‚.- W porzÄ…dku, chÅ‚opcy, to ten drugi mężczyzna, o którym mówiÅ‚a mi Mamie, brat pana Harrasona,prawda? - SpojrzaÅ‚ pytajÄ…co na lana.- Tak - powiedziaÅ‚ lan i zwróciÅ‚ siÄ™ do brata: - Wszystko gotowe.Sean kiwnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… i z zaniepokojonÄ… minÄ… zapytaÅ‚ Sykesa:- Na litość boskÄ…, czÅ‚owieku, co siÄ™ staÅ‚o?PÅ‚acz Annie przeszedÅ‚ w zawodzenie; Archie daÅ‚ znak jej hlHciom, żeby uciszyli dziewczynÄ™, apotem z ponurÄ… twarzÄ… pojrzaÅ‚ na Seana.- ZbiÅ‚ jÄ…, sir, zbiÅ‚ jÄ… strasznie do krwi.UżyÅ‚ szpicruty i.Chryste! - krzyknÄ…Å‚ Sean; gÅ‚os mu sięłamaÅ‚ z udrÄ™ki.RuszyÅ‚ do drzwi tak gwahownie, że brat musiaÅ‚ go zatrzymać.-Pritchard? - zapytaÅ‚ lan lokaja, choć znaÅ‚ już odpowiedz.- Puść mnie, lan - rzuciÅ‚ Sean przezzaciÅ›niÄ™te zÄ™by.I'ojadÄ™ za tym draniem, a kiedy go wywlekÄ™ z tego powozu, ,ubijÄ™.-Spokojnie, bracie - odezwaÅ‚ siÄ™ lan doskonaÅ‚Ä… angielszczyy,1IÄ…, zauważyÅ‚ bowiem uniesione brwiSykesa, który usÅ‚yszaÅ‚ mianÄ™ wymowy Seana.- PrzyjechaliÅ›my tu uratować tÄ™ dziewwczynÄ™,pamiÄ™tasz? Pózniej przyjdzie czas na rozprawienie siÄ™ z tÄ… gnidÄ….SÅ‚yszysz mnie? Ariana potrzebujenaszej pomocy, teraz.Jego tÅ‚umaczenia w koÅ„cu przebiÅ‚y siÄ™ przez dzikÄ… furiÄ™ szalejÄ…cÄ… w umyÅ›le Seana.Starszy O'HaraopanowaÅ‚ siÄ™ i pookiwaÅ‚ gÅ‚owÄ…._ Dobrze - powiedziaÅ‚ lan, klepiÄ…c go po ramieniu, po czym zwróciÅ‚ siÄ™ do lokaja: - Pomożesz nam?_ Zrobimy, co bÄ™dziemy mogli [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl