[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Barka ruszyła, przecinającciemne fale.Wkrótce wszyscy dostrzegli światła rezydencji Strandu.Niedługo potem serceSkye ścisnęło się oczekiwaniem, gdyż barka wykonała zwrot, by przybić do przystaniGreenwood.Tuż obok Lynmouth House stał ciemny i milczący.W samym Greenwood paliłosię zaledwie kilka świateł.Barka uderzyła o nabrzeże.Strażnik, który im towarzyszył, wyskoczył na brzeg iprzycumował łódz.Pomógł kobietom zejść po trapie i wyniósł nieliczne bagaże. Reszta twoich rzeczy zostanie dostarczona jutro, pani  powiedział.Wskoczył napokład, poluzował linę i pośpiesznie odpłynął.Przez chwilę stały pośród ciemności wietrznej nocy, rozglądając się dookoła. Dlaczego nikt po nas nie wyszedł?  szepnęła Daisy z obawą. Nie mam pojęcia  odparła Skye. Lecz widzę, że w domu się świeci.366 Ruszyła zdecydowanie po stopniach prowadzących do ogrodu.Eibhlin, trzymająca wramionach Deirdre, ruszyła w ślad za siostrą.Z tyłu podążała Daisy, zmagając się z bagażami.Szerokie, oszklone drzwi prowadzące do biblioteki przenikał blask rozpalonego na kominkuognia.Skye sięgnęła do klamki i pchnęła jedno skrzydło.Do pokoju wpadł powiew chłodnego wiatru i Niall Burkę odwrócił się, zaskoczony.Spojrzał na żonę i aż zaparło mu dech w piersi. Skye!  wykrztusił wreszcie, odzyskawszy głos. Tak, mój panie, wróciłam.Szkoda tylko, że nikt nie czekał na mnie na przystani. Nie wiedzieliśmy, że wrócisz już dziś! Adam! Robbie! Skye wróciła!Drzwi biblioteki otworzyły się z hukiem i do środka wpadł de Marisco, a za nim Robbie.Pan Lundy z trudem się powstrzymał, by jej nie ucałować. Nie wiem, jak to zrobiłeś, Adamie, lecz bardzo ci dziękuję  powiedziała z uczuciemSkye.Potem odwróciła się szybko do Roberta Smalla. Drogi Robbie, tobie także dziękuję.Z pewnością Bóg mnie pobłogosławił, dając mitakich przyjaciół.Mały kapitan otarł łzy z oczu. %7ładnych więcej awantur, dziewczyno.Następnym razem możemy nie mieć tyleszczęścia. Eibhlin, podaj mi Deirdre  poprosiła Skye.Delikatnie wzięła od siostry śpiące dziecko i podeszła z nim do Nialla. Mój mężu, przedstawiam ci twoją córkę, Deirdre.Urodziła się dwunastego grudnia i majuż prawie pięć miesięcy.Niall, zaciekawiony, odchylił kocyk i spojrzał na śpiące dziecko. Chryste  powiedział cicho. Jest taka mała! I taka śliczna! Mała?  parsknęła Eibhlin. Wcale nie jest mała! Była mała, kiedy się urodziła, teraz tojuż duża dziewczynka.Odebrała dziecko Skye. Ufam, że w tym domu znajdzie się kołyska, siostro? Daisy pomoże ci ją znalezć, Eibhlin.Eibhlin spojrzała na dwóch mężczyzn. Chodzcie, wy dwa bałwany  rzuciła gniewnie. Nie pocałuje jej, dopóki niewyjdziecie.Co powiedziawszy, wyprowadziła wszystkich z pokoju.Niall Burkę stał, wpatrując się wżonę. Och, kochanie  powiedział cicho, a głos mu drżał. Tak bardzo za tobą tęskniłem!Więcej tego nie zniosę! Rozdzielono nas już trzeci raz, Skye! Trzeci i ostatni, Niallu.Teraz tylko Bóg nas może rozłączyć! Zamierzam tego dopilnować, kochanie  powiedział i zaczął ją całować.Długo powstrzymywana namiętność wybuchła płomieniem, który, gdyby zyskałmaterialną postać, byłby w stanie podpalić nie tylko ten dom, ale cały Londyn.367  Nigdy już nie dopuszczę, by mi cię odebrano  powtórzył. Pozwolę ci decydować wwielu sprawach, Skye, lecz nie we wszystkich.Jesteś zbyt stanowcza i uparta, by mogło ci towyjść na dobre.Ta przygoda mogła zakończyć się tragicznie, gdyby nie łut szczęścia i sprytAdama de Marisco.On bardzo cię kocha, najdroższa.Aż trudno mi patrzeć, jak cierpi.IRobbie.Jesteś dla niego jak córka, której nigdy nie miał.Sprawiłaś mu ból, Skye.Gdyby cięutracił, chyba by tego nie przeżył. Wszystko skończone, Niallu.Przysięgam!Podeszła do okna, wyjrzała przez nie i zobaczyła, że niebo zaczyna się przejaśniać.Wiatrprzeganiał burzowe chmury.Jakiż to czas temu stała w tym oknie, przyglądając się, jak Geoffrey wspina się do niej powinorośli? Bardzo dawno, może w poprzednim życiu, pomyślała.Lecz tamto życie sięskończyło, pora rozpocząć nowe.Podeszła do męża, zarzuciła mu ręce na szyję i pocałowałago. Teraz nadszedł nasz czas.Już zawsze będziemy razem!  wyszeptała.Po raz pierwszy od wielu dni ranek wstał ciepły i słoneczny.Wiosna zawitała w końcu doAnglii.Skye obudziła się zadowolona i odprężona.Jej policzki poróżowiały ze szczęścia nawspomnienie minionej nocy.Nagle ktoś załomotał do drzwi i usłyszała szorstki głos Eibhlin: Twoja córka domaga się karmienia, a wkrótce powinniśmy wyruszyć.Jeśli do tej porysię nie zabawiliście, to nic wam już nie pomoże.Skye roześmiała się, włożyła nocną koszulę i uchyliła drzwi, aby odebrać dziecko z rąksiostry. Powiedz Daisy, żeby przygotowała mi kąpiel, dobrze?  poprosiła.Eibhlin się uśmiechnęła. Cała promieniejesz, siostrzyczko  powiedziała i znikła.Skye wróciła do łóżka i przystawiła sobie dziecko do piersi.Niall zdążył się już obudzić iteraz patrzył zafascynowany, jak Deirdre ugniata pierś Skye małymi rączkami, spoglądającprzy tym na Nialla podejrzliwie.Nie przerywała jednak ssania. Chyba nie widziała dotąd mężczyzny  powiedziała Skye, gdy dziecko rozpłakało się wkońcu na widok ojca. Przyzwyczai się.Rzeczywiście, po kilku minutach mała uspokoiła się i nawet pozwoliła Niallowi siępohuśtac, uczepiona jego palców.Zabawa zdawała się sprawiać jej wielką przyjemność [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl