[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Okna na jednej ścianie pokoju wychodziły na rzekę.Pokój miałkasetonowy sufit, a drewniane podłogi pokrywały wspaniałe wschodnie dywany.Hrabia nigdy ta-153kich nie widział.Przy jednej ze ścian dwa wielkie psy odlane z metalu strzegły ogromnego kominka,na którym buzował ogień.Na eleganckich, wypolerowanych, dębowych meblach stały misy zpotpourri.Na półce pod ścianą dostrzegł srebrną tacę ze srebrnymi kielichami i kryształowymikarafkami.Nagle drzwi w wykładanej boazerią ścianie otworzyły się i do komnaty wszedł dżentelmen.Miał nasobie ciemnoczerwony, sięgający połowy ud aksamitny kaftan podbity futrem.Bufiaste rękawyprzesłaniały spodnie rękawy z czarnego jedwabiu wykończone koronką.Szyję otaczał piękny futrzanykołnierz.- Mój drogi hrabio - odezwał się dżentelmen, wyciągając elegancką dłoń przyozdobioną taką liczbąpierścieni, jakiej hrabia nigdy jeszcze nie widział.- Witaj! Witaj! Jestem lordem Cambridge,nazywam się Tomasz Bolton.Zapraszam, usiądzmy przy kominku.Może ma pan ochotę na coś dopicia? Mam doskonałe hiszpańskie wino.albo nie, może wypijemy je pózniej, dla uczczenia naszegoporozumienia.Hrabia ujął podaną rękę.Zdumiał się siłą i energią uścisku.Potem usiadł, oszołomiony osobowościlorda Cambridge.- Jakie porozumienie mamy uczcić, milordzie? - udało mu się zadać pytanie.Tomasz Bolton zaśmiał się.- To, które zawrzemy, żebyś mógł stać się właścicielem gruntów lorda Melvyna, których tak prag-niesz.W zamian dasz mi to, co jest potrzebne mnie.To jest naprawdę bardzo proste, milordzie.- Nie wiem, czy jestem w stanie zdobyć więcej pieniędzy, niż pan zapłacił za Melville - powiedziałhrabia.151- Drogi chłopcze, te ziemie nie są warte pieniędzy, które za nie zapłaciłem - roześmiał się TomaszBolton.- Czemu więc zaoferował pan tak niebotyczną sumę? - zapytał hrabia.- Oczywiście dlatego, że ty chciałeś tych włości, milordzie - wyjaśnił lord Cambridge zdumionemuKryspinowi St.Claire - Jestem szczęśliwy, że pańskiemu sekretarzowi udało się pana przekonać doprzyjazdu.To porządny człowiek i spodziewam się, że dobrze panu służy.Od czasu gdy powrócił doBrierewode, bo tak chyba nazywa się pańska posiadłość, poczyniłem pewne rozeznanie dotyczącepana.- Doprawdy? - niepewnie odrzekł hrabia.Pomyślał, że nigdy w życiu nie prowadził dziwaczniej-szejrozmowy.- Jest pan czwartym hrabią Witton.Należy pan do starej rodziny, która zawsze była lojalna wobecwładzy.Muszę dodać, że to bardzo rozsądna postawa - rzekł lord Cambridge i ęiągnął dalej:- Przez kilka lat służył pan na kontynencie jako ambasador i negocjator Henryka Tudora.Pańskamatka nie żyje od czasu, gdy miał pan dwa lata.Pana ojciec zmarł w ubiegłym roku i z tego powoduwrócił pan do domu.Ma pan dwie starsze siostry, Marjorie i Susannę.Obie wyszły za mąż za szano-wane osoby, choć oczywiście bez wielkich nazwisk, jako że ich posagi były skromne.Jest panuważany za człowieka uczciwego, inteligentnego i sumiennego w interesach.Nigdy nie był panżonaty ani nawet zaręczony.- Nie było na to czasu - jakby broniąc się, odparł hrabia, po czym przyszło mu do głowy, że właści-155wie nie ma powodu, żeby musiał się tłumaczyć ze swojej służby dla króla.- Czy zapomniałem o czymś? - zapytał głośno lord Cambridge.I od razu sam sobie udzielił odpo-wiedzi: - Nie, chyba nie.Hrabia roześmiał się wbrew sobie.- Czego pan ode mnie oczekuje, milordzie?- Chcę ci dać ziemie lorda Melvyna, drogi chłopcze.Czyż nie pragniesz tego? - odpowiedział lordCambridge, uśmiechając się do hrabiego Wittona.- A czego chcesz w zamian, milordzie? - zapytał Kryspin St.Claire, przeszywając spojrzeniem lordaCambridge.- Czego chcesz ode mnie tak bardzo, że gotów byłeś zapłacić niebotyczną sumę za Mel-ville?- Potrzebujesz żony, milordzie.Czy chciałbyś poślubić pewną dziewczynę w zamian za włości lordaMelvyna, które teraz, zupełnym przypadkiem, należą do mojej młodej kuzynki Filipy Meredith?Hrabia Witton był bardzo zaskoczony słowami lorda Cambridge.Nie wiedział, czego się spodziewać,ale z pewnością tego się nie spodziewał.Ostrożnie zapytał:- Co jest z nią nie w porządku?- Nic.Ma piętnaście lat.Jest ładna, inteligentna i niewinna.A jej posag, poza Melville, to złoto i srebrow monetach i biżuterii, ubrania, pościel; wszystko, co powinna mieć młoda kobieta wychodząca zamąż.- Ponawiam pytanie, co z nią jest nie tak? Czy ktoś ją uwiódł i jej reputacja legła w gruzach? Niewezmę za żonę ladacznicy.- Na Boga! Przecież nawet nie brał pod uwagę tej bezwstydnej propozycji!156- Filipa Meredith jest dziedziczką wielkiego majątku w Kumbrii.Miała wyjść za mąż za młodszegosyna lorda Renfrew - zaczął Tom.- Niestety, po pobycie w Paryżu i Rzymie chłopak doszedł downiosku, że bardziej się nadaje do stanu kapłańskiego.Wrócił do domu, żeby to oświadczyć zaraz pourodzinach Filipy.Filipa od kilku lat jest dworką królowej.Ręczę za to, że jest dziewicą.Muszęjednak szczerze przyznać, że jest uparta.Doszła do wniosku, że Giles FitzHugh tak bardzo chciałuciec przed życiem we Friarsgate, że wolał zostać księdzem, niż ją poślubić.Hrabia roześmiał się.- Biedna dziewczyna.Jeśli jednak ma te rozległe włości na północy kraju, to dlaczego zakupiłeśMelville, milordzie? - zadał pytanie.- Zrzekła się swych praw do Friarsgate, chociaż jej matka ciągle nie chce się z tym pogodzić.A po-nieważ uwielbiam moją kuzynkę Rosamundę i jej córki, zacząłem się rozglądać za jakąś posiadłością,położoną bliżej królewskiego dworu.Mój wybór padł na majątek lorda Melvyna.Ale Filipiepotrzebny jest mąż.Pan zaś pragnie tych samych ziem, ale nie stać pana na nie.Uważam, że to mał-żeństwo byłoby doskonałym rozwiązaniem - stwierdził lord Cambridge.- Nosi pan szanowane, starenazwisko.Filipa natomiast jest bogata.Wygląda to na świetny mariaż.Wiem, że Rosamunda i jej mąż,pan na Claven's Carn, wyrażą zgodę.W takich sprawach mają do mnie zaufanie.- Dziewczyna jest w połowie Szkotką? O nie, przyjacielu.Nie!- To nie tak! Hrabia jest ojczymem Filipy.Jej ojcem był rycerz od dzieciństwa służący Tudorom,nieżyjący już sir Owein Meredith.Jej matką jest154Rosamunda Bolton z Friarsgate.Przez jakiś czas pozostawała pod opieką króla Henryka VII.Tomatka króla doprowadziła do małżeństwa mojej kuzynki z Oweinem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Okna na jednej ścianie pokoju wychodziły na rzekę.Pokój miałkasetonowy sufit, a drewniane podłogi pokrywały wspaniałe wschodnie dywany.Hrabia nigdy ta-153kich nie widział.Przy jednej ze ścian dwa wielkie psy odlane z metalu strzegły ogromnego kominka,na którym buzował ogień.Na eleganckich, wypolerowanych, dębowych meblach stały misy zpotpourri.Na półce pod ścianą dostrzegł srebrną tacę ze srebrnymi kielichami i kryształowymikarafkami.Nagle drzwi w wykładanej boazerią ścianie otworzyły się i do komnaty wszedł dżentelmen.Miał nasobie ciemnoczerwony, sięgający połowy ud aksamitny kaftan podbity futrem.Bufiaste rękawyprzesłaniały spodnie rękawy z czarnego jedwabiu wykończone koronką.Szyję otaczał piękny futrzanykołnierz.- Mój drogi hrabio - odezwał się dżentelmen, wyciągając elegancką dłoń przyozdobioną taką liczbąpierścieni, jakiej hrabia nigdy jeszcze nie widział.- Witaj! Witaj! Jestem lordem Cambridge,nazywam się Tomasz Bolton.Zapraszam, usiądzmy przy kominku.Może ma pan ochotę na coś dopicia? Mam doskonałe hiszpańskie wino.albo nie, może wypijemy je pózniej, dla uczczenia naszegoporozumienia.Hrabia ujął podaną rękę.Zdumiał się siłą i energią uścisku.Potem usiadł, oszołomiony osobowościlorda Cambridge.- Jakie porozumienie mamy uczcić, milordzie? - udało mu się zadać pytanie.Tomasz Bolton zaśmiał się.- To, które zawrzemy, żebyś mógł stać się właścicielem gruntów lorda Melvyna, których tak prag-niesz.W zamian dasz mi to, co jest potrzebne mnie.To jest naprawdę bardzo proste, milordzie.- Nie wiem, czy jestem w stanie zdobyć więcej pieniędzy, niż pan zapłacił za Melville - powiedziałhrabia.151- Drogi chłopcze, te ziemie nie są warte pieniędzy, które za nie zapłaciłem - roześmiał się TomaszBolton.- Czemu więc zaoferował pan tak niebotyczną sumę? - zapytał hrabia.- Oczywiście dlatego, że ty chciałeś tych włości, milordzie - wyjaśnił lord Cambridge zdumionemuKryspinowi St.Claire - Jestem szczęśliwy, że pańskiemu sekretarzowi udało się pana przekonać doprzyjazdu.To porządny człowiek i spodziewam się, że dobrze panu służy.Od czasu gdy powrócił doBrierewode, bo tak chyba nazywa się pańska posiadłość, poczyniłem pewne rozeznanie dotyczącepana.- Doprawdy? - niepewnie odrzekł hrabia.Pomyślał, że nigdy w życiu nie prowadził dziwaczniej-szejrozmowy.- Jest pan czwartym hrabią Witton.Należy pan do starej rodziny, która zawsze była lojalna wobecwładzy.Muszę dodać, że to bardzo rozsądna postawa - rzekł lord Cambridge i ęiągnął dalej:- Przez kilka lat służył pan na kontynencie jako ambasador i negocjator Henryka Tudora.Pańskamatka nie żyje od czasu, gdy miał pan dwa lata.Pana ojciec zmarł w ubiegłym roku i z tego powoduwrócił pan do domu.Ma pan dwie starsze siostry, Marjorie i Susannę.Obie wyszły za mąż za szano-wane osoby, choć oczywiście bez wielkich nazwisk, jako że ich posagi były skromne.Jest panuważany za człowieka uczciwego, inteligentnego i sumiennego w interesach.Nigdy nie był panżonaty ani nawet zaręczony.- Nie było na to czasu - jakby broniąc się, odparł hrabia, po czym przyszło mu do głowy, że właści-155wie nie ma powodu, żeby musiał się tłumaczyć ze swojej służby dla króla.- Czy zapomniałem o czymś? - zapytał głośno lord Cambridge.I od razu sam sobie udzielił odpo-wiedzi: - Nie, chyba nie.Hrabia roześmiał się wbrew sobie.- Czego pan ode mnie oczekuje, milordzie?- Chcę ci dać ziemie lorda Melvyna, drogi chłopcze.Czyż nie pragniesz tego? - odpowiedział lordCambridge, uśmiechając się do hrabiego Wittona.- A czego chcesz w zamian, milordzie? - zapytał Kryspin St.Claire, przeszywając spojrzeniem lordaCambridge.- Czego chcesz ode mnie tak bardzo, że gotów byłeś zapłacić niebotyczną sumę za Mel-ville?- Potrzebujesz żony, milordzie.Czy chciałbyś poślubić pewną dziewczynę w zamian za włości lordaMelvyna, które teraz, zupełnym przypadkiem, należą do mojej młodej kuzynki Filipy Meredith?Hrabia Witton był bardzo zaskoczony słowami lorda Cambridge.Nie wiedział, czego się spodziewać,ale z pewnością tego się nie spodziewał.Ostrożnie zapytał:- Co jest z nią nie w porządku?- Nic.Ma piętnaście lat.Jest ładna, inteligentna i niewinna.A jej posag, poza Melville, to złoto i srebrow monetach i biżuterii, ubrania, pościel; wszystko, co powinna mieć młoda kobieta wychodząca zamąż.- Ponawiam pytanie, co z nią jest nie tak? Czy ktoś ją uwiódł i jej reputacja legła w gruzach? Niewezmę za żonę ladacznicy.- Na Boga! Przecież nawet nie brał pod uwagę tej bezwstydnej propozycji!156- Filipa Meredith jest dziedziczką wielkiego majątku w Kumbrii.Miała wyjść za mąż za młodszegosyna lorda Renfrew - zaczął Tom.- Niestety, po pobycie w Paryżu i Rzymie chłopak doszedł downiosku, że bardziej się nadaje do stanu kapłańskiego.Wrócił do domu, żeby to oświadczyć zaraz pourodzinach Filipy.Filipa od kilku lat jest dworką królowej.Ręczę za to, że jest dziewicą.Muszęjednak szczerze przyznać, że jest uparta.Doszła do wniosku, że Giles FitzHugh tak bardzo chciałuciec przed życiem we Friarsgate, że wolał zostać księdzem, niż ją poślubić.Hrabia roześmiał się.- Biedna dziewczyna.Jeśli jednak ma te rozległe włości na północy kraju, to dlaczego zakupiłeśMelville, milordzie? - zadał pytanie.- Zrzekła się swych praw do Friarsgate, chociaż jej matka ciągle nie chce się z tym pogodzić.A po-nieważ uwielbiam moją kuzynkę Rosamundę i jej córki, zacząłem się rozglądać za jakąś posiadłością,położoną bliżej królewskiego dworu.Mój wybór padł na majątek lorda Melvyna.Ale Filipiepotrzebny jest mąż.Pan zaś pragnie tych samych ziem, ale nie stać pana na nie.Uważam, że to mał-żeństwo byłoby doskonałym rozwiązaniem - stwierdził lord Cambridge.- Nosi pan szanowane, starenazwisko.Filipa natomiast jest bogata.Wygląda to na świetny mariaż.Wiem, że Rosamunda i jej mąż,pan na Claven's Carn, wyrażą zgodę.W takich sprawach mają do mnie zaufanie.- Dziewczyna jest w połowie Szkotką? O nie, przyjacielu.Nie!- To nie tak! Hrabia jest ojczymem Filipy.Jej ojcem był rycerz od dzieciństwa służący Tudorom,nieżyjący już sir Owein Meredith.Jej matką jest154Rosamunda Bolton z Friarsgate.Przez jakiś czas pozostawała pod opieką króla Henryka VII.Tomatka króla doprowadziła do małżeństwa mojej kuzynki z Oweinem [ Pobierz całość w formacie PDF ]