[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jakże może pan go pokazać?- Zdjął już pan frak - rzekłem.- Proszę odwinąć rękaw nalewym ramieniu, a sam pan zobaczy.Twarz mu się zmieniła, tak samo jak w Operze.Z oczu jego strzelił zimny błysk, prosto w moje oczy.Nic nie powiedział.Lewa jego ręka otworzyła z wolna szufladę i wśliznęła się w jejgłąb.Przez chwilę dobiegało mnie chrobotanie jakiegościężkiego przedmiotu przesuwanego w szufladzie, a potem tochrobotanie ucichło i zapadła tak głucha cisza, że w miejscu,gdzie stałem, było słychać zupełnie wyraznie, jak myszkipostukiwały delikatnymi ząbkami o pręty klatki.%7łycie moje wisiało na włosku i zdawałem sobie z tego sprawę.W tym decydującym momencie myślałem jego myślami,czułem jego palcami - wiedziałem, tak pewnie, jakbym zobaczyłto własnymi oczami, co jego dłoń ukrywa w szufladzie.- Proszę chwilę poczekać - odezwałem się.- Zamknął pandrzwi, widzi pan, że się nie ruszam, że nie mam nic w ręku.Proszę chwilę poczekać.Chciałbym coś jeszcze powiedzieć.- Powiedział pan już dosyć - odparł z nagłym spokojem, taknienaturalnym i tak straszliwym, że targnął nerwami mymisilniej, niż zdołałby to uczynić przez najgwałtowniejszywybuch.- Chciałbym przez chwilę pomyśleć, jeśli pan pozwoli.Czy zgaduje pan, o czym myślę?- Chyba tak.- Zastanawiam się - zauważył spokojnie - czy by niepowiększyć nieporządku w tym pokoju plamiąc kominek panamózgiem.Wyczytałem w jego twarzy, że gdybym się w tej chwiliporuszył, uczyniłby to.- Radziłbym panu - odparłem - przed wydaniem ostatecznejdecyzji przeczytać krótki list, który mam przy sobie.Propozycja ta wzbudziła jego ciekawość.Skinął głową.Wyjąłem z portfela otrzymane od Pesci potwierdzenie odbiorumego listu i wręczyłem mu, trzymając je na odległość ramienia,a potem powróciłem na swe dawne miejsce przed kominkiem.Przeczytał kartkę na głos.-  Otrzymałem twój list.Jeżeli niezobaczę Ciebie przed naznaczonym terminem, przełamiępieczęć, gdy zegar wybije.Ktoś inny w tej sytuacji potrzebowałby pewnego wyjaśnienia- ale nie hrabia.Po jednorazowym przeczytaniu kartki wiedziałtak pewnie, jakie środki ostrożności przedsięwziąłem, jak gdyby był tego świadkiem.Momentalnie zmienił się wyraz jegotwarzy, ręka wysunęła się próżna z szuflady.- Nie zamykam szuflady, panie Hartright - rzekł - i nie.twierdzę, że na pewno nie splamię kominka pana mózgiem.Aleoddaję sprawiedliwość nawet wrogom i przyznaję wprost, że towartościowszy mózg, niż przypuszczałem.Zatem do rzeczy.Chce pan czegoś ode mnie?- Tak, i otrzymam to.- Pod pewnymi warunkami.- Bez żadnych warunków.Ręka hrabiego z powrotem wsunęła się do szuflady.- Ba! - rzekł.- Obracamy się w błędnym kole i pańskigenialny mózg jest znowu w niebezpieczeństwie.Pożałowaniagodne, że przybiera pan tak nierozważne tony.Proszę to odrazu pohamować.Mniejszym ryzykiem dla mnie jest położeniepana trupem na miejscu niż wypuszczenie pana z mego domu,chyba że przyjmie pan warunki, które ja podyktuję i uznam zasłuszne.Nie ma pan obecnie do czynienia z moimnieodżałowanym przyjacielem, lecz stoi pan twarzą w twarz zFoscą! Jeżeliby memu bezpieczeństwu zagrażało dwudziestupanów Hartrightów, pokonałbym tę przeszkodę, a pomocąbyłaby mi moja wzniosła obojętność, mój niezmącony spokój.Jeśli miłe panu życie, proszę odnosić się do mnie zszacunkiem! Wzywam pana, by, nim pan znowu coś powie,udzielił mi odpowiedzi na trzy pytania.Proszę ich wysłuchać -to konieczne dla dalszej rozmowy.Proszę na nie odpowiedzieć- to konieczne dla mnie.- Wyprostował jeden palec prawejręki.- Pierwsze pytanie! - zapowiedział.- Przyszedł pan tutajposiadając informację, która może być prawdziwa i może byćfałszywa.Gdzie ją pan otrzymał?- Odmawiam odpowiedzi.- Mniejsza z tym.Sam to wykryję.Jeżeli ta informacja jestprawdziwa - proszę zwrócić uwagę, że z całą świadomościąmówię: jeżeli - kupczy pan nią tutaj dzięki zdradzie innegoczłowieka.Okoliczność tę, dla zrobienia z niej użytku wprzyszłości, notuję W pamięci, która niczego nie zapomina, iidę dalej.- Wyprostował drugi palec.- Drugie pytanie! Kartka, którą dał mi pan do przeczytania, nie ma podpisu.Kto jąnapisał?- Ktoś, na kim mam wszelkie powody polegać, a kogo ma panwszelkie powody się lękać.Odpowiedz moja osiągnęła w pewnym stopniu cel.Lewa rękazadrżała w sposób widoczny.- Ile pozostawia mi pan czasu? - zapytał stawiając to trzeciepytanie znacznie spokojniejszym tonem.- Nim zegar wybije ipieczęć zostanie złamana?- Dostatecznie dużo czasu, by wypełnił pan moje warunki.- Proszę dać jaśniejszą odpowiedz, panie Hartright [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl