[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie miał teraz czasu ani energii na dyskusje.Skończył się przebierać, a potem przejrzał się wbocznym lusterku samochodu.To na razie musi wystarczyć.Jeszcze tego mu brakowało, żebypani Provost zobaczyła go w takim stanie, jakby wracał z frontu III wojny światowej.Tak czyinaczej, wiedział, że ciężko będzie mu się wytłumaczyć, co właściwie się stało i w jaki sposóbpani Provost trafiła do piwnicy.Kamael przyglądał się podejrzliwie domowi, który sprawiał wrażenie opustoszałego.- A więc twierdzisz, że ta kobieta cię zaatakowała? - spytał.- Zgadza się.- Aaron przeczesał palcami potargane włosy.- Powaliłem ją na ziemię, apotem zamknąłem w piwnicy.Nie chciałem ryzykować, że naśle na mnie innych w mieście.- Po tylu godzinach spędzonych w brzuchu potwora sam jestem potwornie głodny -oświadczył Gabriel, a potem w podskokach pobiegł do drzwi wejściowych.- Ciekaw jestem,czy tej miłej starszej pani zostały jeszcze jakieś klopsy.- Raczej nie, kolego, biorąc pod uwagę, że całą noc spędziła w piwnicy.- Aaronpodszedł do drzwi i nacisnął klamkę.Były otwarte, więc Aaron pchnął je na oścież i od razuuderzył go w nozdrza zapach gotowanych potraw.Wtedy zdał sobie sprawę, że nie tylkoGabrielowi doskwiera ogromny głód.- Pani Provost? - zawołał, rozglądając się po przedpokoju i sąsiednich pokojach.Codziwne, nigdzie nie było widać śladów stoczonej tu niedawno walki.Aaron i Gabriel poszliwięc do kuchni - tam, skąd dochodził ten wspaniały zapach.Kamael podążył za nimi.- Pani Provost? - Aaron zawołał znowu i wtedy zobaczył starszą panią stojącą przykuchence.Miała na sobie fartuch i smażyła właśnie bekon na śniadanie.Pani Provost obróciłasię i uśmiechnęła do niego.- Dzień dobry.- Sięgnęła obandażowaną dłonią, by odgarnąć kosmyk siwych włosówz czoła.- Wiedziałam, że ten zapach cię przyciągnie.- To mówiąc, wróciła do smażenia,ostrożnie pomagając sobie zranioną dłonią.- Co stało się z pani ręką? - Aaron spytał j ą, pamiętaj ąc, że w czasie walki oparzyło ją ostrze j ego miecza.Pani Provost wykładała kawałki usmażonego bekonu na papierowyręcznik, leżący na blacie obok.Gabriel podbiegł do niej, machając przyjaznie ogonem.PaniProvost skończyła wykładać bekon, a dopiero potem pogłaskała psa zdrową ręką.Nie jestem pewna - odparła, tarmosząc zwierzę za uszami.- Musiałam przewrócić sięwczoraj na schodach do piwnicy - powiedziała zamyślona, jakby próbując sobie przypomniećzdarzenia ubiegłego wieczoru.- Pewnie straciłam na chwilę przytomność i położyłam rękę narozgrzanym palenisku.Pani Provost odwróciła się, wyjęła z opakowania jeszcze kilkaplastrów boczku i rzuciła je na skwierczącą patelnię.- Udało mi się nawet jakoś zatrzasnąć od wewnątrz - roześmiała się.- Na szczęściemiałam na dole parę zapasowych kluczy, inaczej nadal bym tam siedziała.- Starsza paniupewniła się, że bekon leży równomiernie na rozgrzanym tłuszczu.- Powinnam chyba pójśćdo lekarza, żeby sprawdził, czy nie doznałam wstrząśnienia mózgu - dodała.Gabriel położyłsię u jej stóp, nie spuszczając wzroku z usmażonego boczku.Aaron odwrócił się i spojrzał wymownie na Kamaela.Anioł miał rację.Mózg paniProvost zareagował dokładnie tak, jak przepowiedział.Spróbował zracjonalizować dziwnąsytuację, wypierając się wszystkiego, co było zbyt niezwykłe, by to wyjaśnić lub zrozumieć.Pani Provost odłożyła widelec i podeszła do lodówki, cały czas pozostając pod bacznąobserwacją Gabriela.- Miałam właśnie zrobić sobie jajka na bekonie - powiedziała, otwierając lodówkę.-Mój ojciec zwykł mawiać, że syte śniadanie uleczy wszystkie twoje choroby i troski.- Tomówiąc, wyjęła z lodówki karton świeżych, białych jajek.- Pomyślałam, że może akuratdzisiaj skorzystam z jego rady.Tym razem Kamael nie zniknął i Aaron zorientował się, że pani Provost przygląda sięz uwagą starszemu, potężnie zbudowanemu mężczyznie.Wiedział, że jest zbyt uparta, żebyzapytać go o imię i nazwisko - poczeka raczej na wyjaśnienia Aarona.- To mój przyjaciel - przedstawił anioła.- Ten, który miał coś do załatwienia wPortland.Pani Provost skinęła głową, przypominając sobie rozmowę, którą odbyli pierwszegowieczoru przy kolacji.- Właśnie wrócił dziś rano - dokończył Aaron.Kamael nie odezwał sięsłowem, tylko obserwował kobietę z równą uwagą, jak ona jego.- Czy twój przyjaciel zostanie na śniadanie? Aaron już miał usprawiedliwić swojegotowarzysza, kiedy Kamael nagle przemówił sam: - Trochę frytek.Pani Provost nie dała się zbić z tropu niecodziennym życzeniem anioła.Sięgnęła dopiekarnika i otworzyła go na oścież.Ze środka natychmiast buchnął nowy, wspaniały zapach,a wraz z nim - fala gorącego powietrza.Coś piekło się na metalowej blasze.- Nie mam wprawdzie frytek, ale mam nadzieję, że skusi się pan na zapiekaneziemniaki.- Może być? - spytała pani Provost.- Mój nieboszczyk mąż zawsze powtarzał, żerobię najlepsze zapiekane ziemniaki w całej Nowej Anglii [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Nie miał teraz czasu ani energii na dyskusje.Skończył się przebierać, a potem przejrzał się wbocznym lusterku samochodu.To na razie musi wystarczyć.Jeszcze tego mu brakowało, żebypani Provost zobaczyła go w takim stanie, jakby wracał z frontu III wojny światowej.Tak czyinaczej, wiedział, że ciężko będzie mu się wytłumaczyć, co właściwie się stało i w jaki sposóbpani Provost trafiła do piwnicy.Kamael przyglądał się podejrzliwie domowi, który sprawiał wrażenie opustoszałego.- A więc twierdzisz, że ta kobieta cię zaatakowała? - spytał.- Zgadza się.- Aaron przeczesał palcami potargane włosy.- Powaliłem ją na ziemię, apotem zamknąłem w piwnicy.Nie chciałem ryzykować, że naśle na mnie innych w mieście.- Po tylu godzinach spędzonych w brzuchu potwora sam jestem potwornie głodny -oświadczył Gabriel, a potem w podskokach pobiegł do drzwi wejściowych.- Ciekaw jestem,czy tej miłej starszej pani zostały jeszcze jakieś klopsy.- Raczej nie, kolego, biorąc pod uwagę, że całą noc spędziła w piwnicy.- Aaronpodszedł do drzwi i nacisnął klamkę.Były otwarte, więc Aaron pchnął je na oścież i od razuuderzył go w nozdrza zapach gotowanych potraw.Wtedy zdał sobie sprawę, że nie tylkoGabrielowi doskwiera ogromny głód.- Pani Provost? - zawołał, rozglądając się po przedpokoju i sąsiednich pokojach.Codziwne, nigdzie nie było widać śladów stoczonej tu niedawno walki.Aaron i Gabriel poszliwięc do kuchni - tam, skąd dochodził ten wspaniały zapach.Kamael podążył za nimi.- Pani Provost? - Aaron zawołał znowu i wtedy zobaczył starszą panią stojącą przykuchence.Miała na sobie fartuch i smażyła właśnie bekon na śniadanie.Pani Provost obróciłasię i uśmiechnęła do niego.- Dzień dobry.- Sięgnęła obandażowaną dłonią, by odgarnąć kosmyk siwych włosówz czoła.- Wiedziałam, że ten zapach cię przyciągnie.- To mówiąc, wróciła do smażenia,ostrożnie pomagając sobie zranioną dłonią.- Co stało się z pani ręką? - Aaron spytał j ą, pamiętaj ąc, że w czasie walki oparzyło ją ostrze j ego miecza.Pani Provost wykładała kawałki usmażonego bekonu na papierowyręcznik, leżący na blacie obok.Gabriel podbiegł do niej, machając przyjaznie ogonem.PaniProvost skończyła wykładać bekon, a dopiero potem pogłaskała psa zdrową ręką.Nie jestem pewna - odparła, tarmosząc zwierzę za uszami.- Musiałam przewrócić sięwczoraj na schodach do piwnicy - powiedziała zamyślona, jakby próbując sobie przypomniećzdarzenia ubiegłego wieczoru.- Pewnie straciłam na chwilę przytomność i położyłam rękę narozgrzanym palenisku.Pani Provost odwróciła się, wyjęła z opakowania jeszcze kilkaplastrów boczku i rzuciła je na skwierczącą patelnię.- Udało mi się nawet jakoś zatrzasnąć od wewnątrz - roześmiała się.- Na szczęściemiałam na dole parę zapasowych kluczy, inaczej nadal bym tam siedziała.- Starsza paniupewniła się, że bekon leży równomiernie na rozgrzanym tłuszczu.- Powinnam chyba pójśćdo lekarza, żeby sprawdził, czy nie doznałam wstrząśnienia mózgu - dodała.Gabriel położyłsię u jej stóp, nie spuszczając wzroku z usmażonego boczku.Aaron odwrócił się i spojrzał wymownie na Kamaela.Anioł miał rację.Mózg paniProvost zareagował dokładnie tak, jak przepowiedział.Spróbował zracjonalizować dziwnąsytuację, wypierając się wszystkiego, co było zbyt niezwykłe, by to wyjaśnić lub zrozumieć.Pani Provost odłożyła widelec i podeszła do lodówki, cały czas pozostając pod bacznąobserwacją Gabriela.- Miałam właśnie zrobić sobie jajka na bekonie - powiedziała, otwierając lodówkę.-Mój ojciec zwykł mawiać, że syte śniadanie uleczy wszystkie twoje choroby i troski.- Tomówiąc, wyjęła z lodówki karton świeżych, białych jajek.- Pomyślałam, że może akuratdzisiaj skorzystam z jego rady.Tym razem Kamael nie zniknął i Aaron zorientował się, że pani Provost przygląda sięz uwagą starszemu, potężnie zbudowanemu mężczyznie.Wiedział, że jest zbyt uparta, żebyzapytać go o imię i nazwisko - poczeka raczej na wyjaśnienia Aarona.- To mój przyjaciel - przedstawił anioła.- Ten, który miał coś do załatwienia wPortland.Pani Provost skinęła głową, przypominając sobie rozmowę, którą odbyli pierwszegowieczoru przy kolacji.- Właśnie wrócił dziś rano - dokończył Aaron.Kamael nie odezwał sięsłowem, tylko obserwował kobietę z równą uwagą, jak ona jego.- Czy twój przyjaciel zostanie na śniadanie? Aaron już miał usprawiedliwić swojegotowarzysza, kiedy Kamael nagle przemówił sam: - Trochę frytek.Pani Provost nie dała się zbić z tropu niecodziennym życzeniem anioła.Sięgnęła dopiekarnika i otworzyła go na oścież.Ze środka natychmiast buchnął nowy, wspaniały zapach,a wraz z nim - fala gorącego powietrza.Coś piekło się na metalowej blasze.- Nie mam wprawdzie frytek, ale mam nadzieję, że skusi się pan na zapiekaneziemniaki.- Może być? - spytała pani Provost.- Mój nieboszczyk mąż zawsze powtarzał, żerobię najlepsze zapiekane ziemniaki w całej Nowej Anglii [ Pobierz całość w formacie PDF ]