[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Angel podbiegła i chwyciła ją w objęcia. Cały tydzieńczekałam na twój przyjazd! zawołała. Wiem na pewno, że będziemy najlepszymiprzyjaciółkami!Poppy pokochała Angel wręcz bałwochwalczo.Pragnęła mieć takie jak ona jedwabistesrebrzystoblond włosy zamiast tej głupiej, przerazliwie rudej szopy.Chciała mieć takie pewnesiebie, bladoniebieskie oczy niczym kryształowe stawy, na dnie których kryła sięniezgłębiona tajemnica, i białoróżową cerę zamiast bladej, usianej piegami.Chciała też byćdrobna i delikatna jak Angel, a nie wysoka, ze zbyt zamaszystymi ruchami.Zaczęła naśladować lekkie seplenienie Angel, przechylać przy śmiechu głowę i marszczyćnos w wyrazie dezaprobaty tak jak ona.Próbowała nawet upodobnić swój długi, swobodnykrok do wdzięcznego dreptania Angel, aż Rozalia wzięła ją na stronę i wyjaśniła, że todaremny wysiłek.Nie ma na świecie dwóch jednakowych osób.Poppy może podziwiaćAngel, lecz powinna pozostać sobą. Kochamy cię taką, jaka jesteś dodała z uśmiechem.Poppy zdała sobie sprawę, jak niemądre były te próby, ale to nie przeszkadzało, że wdalszym ciągu o całe niebo wolałaby być Angel Konstant niż Poppy Mallory.Miały osiem lat, gdy Nik stwierdził, że stają się zbyt niesforne w swobodnej atmosferzerancza, gdzie zdarzało im się uciekać na kucykach przed guwernantką, i postanowił zapisać jedo szkoły w Santa Barbara.Konstantowie zbudowali tam na ulicy De La Vina piękny białydom z oknami w wykuszach i wysokimi wiktoriańskimi wieżyczkami.W rezydencji był kortdo gry w tenisa, pole krykietowe, wspaniały ogród, sad i altanki oplecione pnącymi różami iklematisami.Poza tym znajdowały się tam stajnie i wielki skład na opał dla olbrzymichpieców kuchennych i kominków.Dom od ulicy odgradzał biały drewniany parkan.Zaczęła się szkoła.Angel uważała ją za świetną zabawę i ze zwykłą sobie łatwościąprzystosowała się do nowego trybu życia, lecz Poppy nie cierpiała szkoły i odnosiła sięnieufnie do innych dziewczynek.Aatwiej nawiązywała przyjaznie z chłopcami i szybkonauczyła się od nich metod walki wręcz.Od tej pory nikt nie wyśmiewał jej rudych włosów,bo szybko dawała odczuć gwałtowność swego charakteru i siłę małych piąstek.Angel należała do najbardziej łubianych dziewczynek w Santa Barbara.Jeżeli chodzi oPoppy Mallory, wszyscy pamiętali, że jest córką nicponia, przygarniętą przez Konstantów,chociaż nikt nigdy o tym nie wspominał.Poppy górowała nad Angel jedynie w jezdzie konnej.Trzymała się w siodle tak swobodniei od niechcenia, że dopiero gdy pomagała Nikowi i Gregowi zaganiać bydło, stawała sięwidoczna jej mistrzowska wprawa.Angel jak na dziewczynkę była niezłą amazonką, leczPoppy jezdziła jak dorosły mężczyzna.Ubrana w białą koszulę Grega, czarną spódnicę,skórzane ochraniacze i nieodłączne czarne sombrero, spinała klacz ostrogami i wjeżdżała nastrome zbocze w pogoni za młodym wołem, a złapawszy go na lasso, rzucała się pędem w dółurwiska, by odprowadzić go do ryczącego stada, które czekało w dolinie. Powinnaś być chłopakiem drażnił się z nią Greg Konstant. Właściwie towyglądałabyś zupełnie jak chłopak, gdybyś obcięła te okropne rude kudły! To mówiącpociągał za przytrzymującą warkocze wstążkę, a wtedy na ramiona Poppy opadała masarudych loków, które wiatr targał i pchał jej w oczy.Greg miał mocne białe zęby i brązowe oczy, których kąciki marszczył w uśmiechu.Byłjednym z najprzystojniejszych chłopców w Santa Barbara.Poppy czuła dumę na myśl, że matakiego brata lub prawie brata.Chwilami prześladowały ją dawne, mroczne wspomnienia i zastanawiała się, gdzie możebyć ojciec.Zwidywało jej się we śnie, że znów jest córeczką swojego tatusia.Widziała takwyraznie, jakby to było wczoraj, litość w oczach zarządzającego hotelem, gdy mówił, żewezwał ludzi z opieki społecznej, i zalewała ją fala upokorzenia.Budziła się lepka odzimnego potu.Biegła do stajni i osiodławszy piękną arabską klacz, którą dostała na czternasteurodziny, galopowała przed siebie, jakby chciała uciec przed strachem, że pewnego dniaojciec wróci i zabierze ją z sobą.Jechała dobrze znanym skrótem i zwalniała na szczycie wzgórza, z którego roztaczał sięwidok na dwór Mallorych.Nik opowiedział jej dawno temu, jak przyjechał do niego kowboj zMontecito przechwalając się chełpliwie, że jest teraz jego wspólnikiem.Jeb przegrał w kartyswoją część rancza.To stawiało pod znakiem zapytania dorobek Nika i dalsze istnienie ranczaSanta Vittoria.Nik musiał zaciągnąć wielki dług hipoteczny, aby odkupić ziemię, której Jebtak bezmyślnie się pozbył.Miała ona stanowić wiano Poppy.Dwór Mallorych stał pusty, lecz Nik pilnował, aby był dobrze utrzymany.Lśnił nową białąfarbą, a okna błyszczały w słońcu.Poppy zostawiła klacz, aby się pasła, i zeszła wolno zpagórka, który wciąż pamiętała jako barwną plamę złocistych maków.Patrzyła na dom, na soczyście zielone pola i w jej sercu wrzał gniew.Nienawiść do ojcarozpalała się coraz mocniejszym płomieniem.Nie tylko zmarnował jej dzieciństwo, lecz i całedziedzictwo.Przyrzekła sobie święcie, że jeśli ten największy koszmar stanie sięrzeczywistością i ojciec naprawdę po nią wróci, raczej umrze, niż pozwoli mu się zabrać! Grosik za twoje myśli! Angel usiadła na łóżku, ziewnęła i przeczesała rękami bujne,miękkie jak jedwab włosy. Masz zbyt poważną minę jak na dzień swoich urodzin!Poppy wpatrywała się niewidzącym wzrokiem w dal, objąwszy rękami kolana. Myślałam właśnie, że chciałabym, by mój ojciec umarł powiedziała gorzko. Nie możesz tak mówić! Ale to prawda, Angel.Aatwiej być sierotą, niż pogodzić się z tym, że ktoś cię odepchnął.To tysiąc razy gorsze wiedzieć, że byłam mu niepotrzebna.Przysięgam w obliczu Boga, żejeśli będę miała kiedyś dzieci, to nigdy, przenigdy ich nie porzucę!Angel wyskoczyła z pościeli, wsunęła się do łóżka Poppy i przytuliła do przyjaciółki. Spójrz na to z innej strony przekonywała. Tak, ojciec cię porzucił, ale z tego wynikłodla nas wielkie szczęście.Dzięki temu zostałaś z nami.Nikt by nie pomyślał, że ty i tamtadziewczynka, która przyjechała tu zimą dziesięć lat temu, to jedna i ta sama osoba.Pamiętam,jak cię zobaczyłam i pomyślałam sobie, że tak muszą wyglądać wszystkie dzieci z sierocińca:blade, przelęknione, o zapadniętych policzkach.A chuda byłaś tak, że naprawdę wyglądałaśjak fasolowa tyczka w rudej peruce!Poppy westchnęła i przegarnęła palcami niesforną, splątaną grzywę. Za bardzo się nie zmieniłam, co?Angel przyjrzała się uważnie twarzyczce, spoczywającej na poduszce tuż koło jej twarzy.Skóra Poppy miała białość śmietanki, nieznaczna smuga piegów biegła przez mały, prostynosek pod błękitnymi oczami o uniesionych kącikach, okolonymi rzęsami koloru ciemnejmiedzi.Mocno zarysowane brwi przecinały jej czoło dwoma śmiałymi lukami.Kościpoliczkowe były wysokie, a szerokie usta o wrażliwym rysunku odsłaniały mocne, równe,białe zęby [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Angel podbiegła i chwyciła ją w objęcia. Cały tydzieńczekałam na twój przyjazd! zawołała. Wiem na pewno, że będziemy najlepszymiprzyjaciółkami!Poppy pokochała Angel wręcz bałwochwalczo.Pragnęła mieć takie jak ona jedwabistesrebrzystoblond włosy zamiast tej głupiej, przerazliwie rudej szopy.Chciała mieć takie pewnesiebie, bladoniebieskie oczy niczym kryształowe stawy, na dnie których kryła sięniezgłębiona tajemnica, i białoróżową cerę zamiast bladej, usianej piegami.Chciała też byćdrobna i delikatna jak Angel, a nie wysoka, ze zbyt zamaszystymi ruchami.Zaczęła naśladować lekkie seplenienie Angel, przechylać przy śmiechu głowę i marszczyćnos w wyrazie dezaprobaty tak jak ona.Próbowała nawet upodobnić swój długi, swobodnykrok do wdzięcznego dreptania Angel, aż Rozalia wzięła ją na stronę i wyjaśniła, że todaremny wysiłek.Nie ma na świecie dwóch jednakowych osób.Poppy może podziwiaćAngel, lecz powinna pozostać sobą. Kochamy cię taką, jaka jesteś dodała z uśmiechem.Poppy zdała sobie sprawę, jak niemądre były te próby, ale to nie przeszkadzało, że wdalszym ciągu o całe niebo wolałaby być Angel Konstant niż Poppy Mallory.Miały osiem lat, gdy Nik stwierdził, że stają się zbyt niesforne w swobodnej atmosferzerancza, gdzie zdarzało im się uciekać na kucykach przed guwernantką, i postanowił zapisać jedo szkoły w Santa Barbara.Konstantowie zbudowali tam na ulicy De La Vina piękny białydom z oknami w wykuszach i wysokimi wiktoriańskimi wieżyczkami.W rezydencji był kortdo gry w tenisa, pole krykietowe, wspaniały ogród, sad i altanki oplecione pnącymi różami iklematisami.Poza tym znajdowały się tam stajnie i wielki skład na opał dla olbrzymichpieców kuchennych i kominków.Dom od ulicy odgradzał biały drewniany parkan.Zaczęła się szkoła.Angel uważała ją za świetną zabawę i ze zwykłą sobie łatwościąprzystosowała się do nowego trybu życia, lecz Poppy nie cierpiała szkoły i odnosiła sięnieufnie do innych dziewczynek.Aatwiej nawiązywała przyjaznie z chłopcami i szybkonauczyła się od nich metod walki wręcz.Od tej pory nikt nie wyśmiewał jej rudych włosów,bo szybko dawała odczuć gwałtowność swego charakteru i siłę małych piąstek.Angel należała do najbardziej łubianych dziewczynek w Santa Barbara.Jeżeli chodzi oPoppy Mallory, wszyscy pamiętali, że jest córką nicponia, przygarniętą przez Konstantów,chociaż nikt nigdy o tym nie wspominał.Poppy górowała nad Angel jedynie w jezdzie konnej.Trzymała się w siodle tak swobodniei od niechcenia, że dopiero gdy pomagała Nikowi i Gregowi zaganiać bydło, stawała sięwidoczna jej mistrzowska wprawa.Angel jak na dziewczynkę była niezłą amazonką, leczPoppy jezdziła jak dorosły mężczyzna.Ubrana w białą koszulę Grega, czarną spódnicę,skórzane ochraniacze i nieodłączne czarne sombrero, spinała klacz ostrogami i wjeżdżała nastrome zbocze w pogoni za młodym wołem, a złapawszy go na lasso, rzucała się pędem w dółurwiska, by odprowadzić go do ryczącego stada, które czekało w dolinie. Powinnaś być chłopakiem drażnił się z nią Greg Konstant. Właściwie towyglądałabyś zupełnie jak chłopak, gdybyś obcięła te okropne rude kudły! To mówiącpociągał za przytrzymującą warkocze wstążkę, a wtedy na ramiona Poppy opadała masarudych loków, które wiatr targał i pchał jej w oczy.Greg miał mocne białe zęby i brązowe oczy, których kąciki marszczył w uśmiechu.Byłjednym z najprzystojniejszych chłopców w Santa Barbara.Poppy czuła dumę na myśl, że matakiego brata lub prawie brata.Chwilami prześladowały ją dawne, mroczne wspomnienia i zastanawiała się, gdzie możebyć ojciec.Zwidywało jej się we śnie, że znów jest córeczką swojego tatusia.Widziała takwyraznie, jakby to było wczoraj, litość w oczach zarządzającego hotelem, gdy mówił, żewezwał ludzi z opieki społecznej, i zalewała ją fala upokorzenia.Budziła się lepka odzimnego potu.Biegła do stajni i osiodławszy piękną arabską klacz, którą dostała na czternasteurodziny, galopowała przed siebie, jakby chciała uciec przed strachem, że pewnego dniaojciec wróci i zabierze ją z sobą.Jechała dobrze znanym skrótem i zwalniała na szczycie wzgórza, z którego roztaczał sięwidok na dwór Mallorych.Nik opowiedział jej dawno temu, jak przyjechał do niego kowboj zMontecito przechwalając się chełpliwie, że jest teraz jego wspólnikiem.Jeb przegrał w kartyswoją część rancza.To stawiało pod znakiem zapytania dorobek Nika i dalsze istnienie ranczaSanta Vittoria.Nik musiał zaciągnąć wielki dług hipoteczny, aby odkupić ziemię, której Jebtak bezmyślnie się pozbył.Miała ona stanowić wiano Poppy.Dwór Mallorych stał pusty, lecz Nik pilnował, aby był dobrze utrzymany.Lśnił nową białąfarbą, a okna błyszczały w słońcu.Poppy zostawiła klacz, aby się pasła, i zeszła wolno zpagórka, który wciąż pamiętała jako barwną plamę złocistych maków.Patrzyła na dom, na soczyście zielone pola i w jej sercu wrzał gniew.Nienawiść do ojcarozpalała się coraz mocniejszym płomieniem.Nie tylko zmarnował jej dzieciństwo, lecz i całedziedzictwo.Przyrzekła sobie święcie, że jeśli ten największy koszmar stanie sięrzeczywistością i ojciec naprawdę po nią wróci, raczej umrze, niż pozwoli mu się zabrać! Grosik za twoje myśli! Angel usiadła na łóżku, ziewnęła i przeczesała rękami bujne,miękkie jak jedwab włosy. Masz zbyt poważną minę jak na dzień swoich urodzin!Poppy wpatrywała się niewidzącym wzrokiem w dal, objąwszy rękami kolana. Myślałam właśnie, że chciałabym, by mój ojciec umarł powiedziała gorzko. Nie możesz tak mówić! Ale to prawda, Angel.Aatwiej być sierotą, niż pogodzić się z tym, że ktoś cię odepchnął.To tysiąc razy gorsze wiedzieć, że byłam mu niepotrzebna.Przysięgam w obliczu Boga, żejeśli będę miała kiedyś dzieci, to nigdy, przenigdy ich nie porzucę!Angel wyskoczyła z pościeli, wsunęła się do łóżka Poppy i przytuliła do przyjaciółki. Spójrz na to z innej strony przekonywała. Tak, ojciec cię porzucił, ale z tego wynikłodla nas wielkie szczęście.Dzięki temu zostałaś z nami.Nikt by nie pomyślał, że ty i tamtadziewczynka, która przyjechała tu zimą dziesięć lat temu, to jedna i ta sama osoba.Pamiętam,jak cię zobaczyłam i pomyślałam sobie, że tak muszą wyglądać wszystkie dzieci z sierocińca:blade, przelęknione, o zapadniętych policzkach.A chuda byłaś tak, że naprawdę wyglądałaśjak fasolowa tyczka w rudej peruce!Poppy westchnęła i przegarnęła palcami niesforną, splątaną grzywę. Za bardzo się nie zmieniłam, co?Angel przyjrzała się uważnie twarzyczce, spoczywającej na poduszce tuż koło jej twarzy.Skóra Poppy miała białość śmietanki, nieznaczna smuga piegów biegła przez mały, prostynosek pod błękitnymi oczami o uniesionych kącikach, okolonymi rzęsami koloru ciemnejmiedzi.Mocno zarysowane brwi przecinały jej czoło dwoma śmiałymi lukami.Kościpoliczkowe były wysokie, a szerokie usta o wrażliwym rysunku odsłaniały mocne, równe,białe zęby [ Pobierz całość w formacie PDF ]