[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dwaj starcy na odludziu, w domach na prerii, rozmawiający głównie o zwie-rzętach, machający kapeluszem do wozów na drodze i żyjących nadzieją, żektóryś zawita do nich, przywożąc jakieś towarzystwo.Rozmyślał o Linnei, która mieszkała teraz u Clary, i zastanawiał się, jaksobie radzi i czy za nim tęskni.Boże, jakaż ta dziewczyna jest silna! Niesądził, że się wyprowadzi.Przypuszczał, że jest tam szczęśliwa z dziećmi,które zawsze wprawiały ją w podniecenie.Z pewnością lubiła dzieci, co dotego nie miał wątpliwości.Clarę także lubiła; dobrały się jak w korcu maku.Zgadywał, że kiedy Clara urodzi, Linnea będzie W siódmym niebie.Myślał teżo dzieciach.Takie dziewczęta zasługiwały na dzieci, ale mężczyzny w jegowieku już to nie interesowało.Zastanawiał się jednak, jak by wyglądały ichdzieci, jego i Linnei.Prawdopodobnie byłyby jasnowłose, silne i pełne energiijak ona.W niedzielę zobaczył ją w kościele.Oczy niemal wyszły mu na wierzch,w piersi poczuł ucisk.Wyglądała radośnie jak skowronek w kapeluszu zptasim piórkiem i z promiennym uśmiechem. Och, witaj, Teddy! A gdzie Nissa? powiedziała i odeszła, zanimzdołał odzyskać mowę.Po niedzielnym obiedzie wymknął się do swego pokoju i ponownieuczesał.W niedzielę Clara i Trigg zawsze przychodzili do mamy.Tym razemwszakże nie przyszli.Póznym popołudniem schował tabliczkę pod marynarką i poszedł dosiodlarni, aby się przekonać, czy trochę nauki ulży jego niedoli.Przez półgodziny wpatrywał się w siodło na drewnianym kozle, a przez kolejne pół w imię, które wypisał na tabliczce.Linnea.Linnea.Linnea.Panie BożeWszechmogący, co on ma robić? Zadał ból.Cierpiał.Miłość nie powinna takAnula & ponaousladanscranić.Zerwał się na równe nogi i zaczął czyścić narzędzia, choć wszystkie byływ idealnym porządku.Zdjął przycinarkę do końskich kopyt i cisnął ją takmocno, że przewróciła trzy puszki, rozsypując na podłodze ćwieki do podków.Zaklął, obrócił się, sięgnął po tabliczkę i jak burza ruszył do domu.Gdy wrócił, Nissa i Kristian siedzieli w kuchni.Spojrzeli na niego, lecznie powiedzieli ani słowa.Poszedł do swojej sypialni, a za chwilę pojawił sięznowu ze zsuniętymi szelkami i w rozpiętym podkoszulku.Nalał wody domiednicy, umył się, ogolił drugi raz tego dnia, posmarował brylantyną włosy,uczesał je starannie, po czym zniknął jeszcze raz i niebawem wrócił wniedzielnym garniturze i czystej białej koszuli z nowiutkim kołnierzykiem.Niepatrząc ani na syna, ani na matkę, sięgnął po płaszcz, tabliczkę i słownik, poczym obwieścił: Idę do Clary, żeby sprawdzić, czy radzę sobie z czytaniem.Gdy za Teodorem zamknęły się drzwi, Kristian zagapił się w nie bezsłowa.Nissa uważnie spojrzała na wnuka znad okularów, nie przestającrytmicznie wymachiwać drutami. Nie dawałem mu lekcji czytania stwierdził Kristian. Taaa. Druty robiącej szal Nissy migotały i szczękałynieprzerwanie.Oczy Kristiana powędrowały ku babci. To dlaczego musiał pójść do Clary?Nissa spuściła wzrok, licząc oczka, choć mogła robić szal z zamkniętymioczami. Coś mi się zdaje, że twój ojciec poszedł w konkury odparła z zadowoloną miną.Linnea przygotowywała się właśnie do poniedziałkowych lekcji, siedzącprzy kuchennym stole, przy którym cała rodzina raczyła się prażonąkukurydzą, kiedy za oknem rozległy się czyjeś kroki.Anula & ponaousladansc Ktoś idzie. Trigg wstał, by wyjrzeć w ciemność. To chyba Teddy.Dłoń Linnei zatrzymała się połowie drogi do ust, serce zabiło szybciej.Ledwie dotarło do niej to obwieszczenie, gdy drzwi się otworzyły i stanął wnich Teodor wystrojony jak na własny pogrzeb.Popatrzył na wszystkichoprócz Linnei. Jak się macie? Myślałem, że wpadniecie dziś do nas, ale skoroście nieprzyszli, postanowiłem was odwiedzić, żeby się upewnić, czy wszystko wporządku. W jak najlepszym.Wejdz.Zimno dziś.Linnea poczuła, że oblewa ją gorąco.Mała Christine wybiegła munaprzeciw z wyciągniętymi rączkami. Wujku Teddy! Wujku Teddy! Jemy prażoną kukurydzę! Teodorwziął dziecko na ręce i z uśmiechem pogłaskał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Dwaj starcy na odludziu, w domach na prerii, rozmawiający głównie o zwie-rzętach, machający kapeluszem do wozów na drodze i żyjących nadzieją, żektóryś zawita do nich, przywożąc jakieś towarzystwo.Rozmyślał o Linnei, która mieszkała teraz u Clary, i zastanawiał się, jaksobie radzi i czy za nim tęskni.Boże, jakaż ta dziewczyna jest silna! Niesądził, że się wyprowadzi.Przypuszczał, że jest tam szczęśliwa z dziećmi,które zawsze wprawiały ją w podniecenie.Z pewnością lubiła dzieci, co dotego nie miał wątpliwości.Clarę także lubiła; dobrały się jak w korcu maku.Zgadywał, że kiedy Clara urodzi, Linnea będzie W siódmym niebie.Myślał teżo dzieciach.Takie dziewczęta zasługiwały na dzieci, ale mężczyzny w jegowieku już to nie interesowało.Zastanawiał się jednak, jak by wyglądały ichdzieci, jego i Linnei.Prawdopodobnie byłyby jasnowłose, silne i pełne energiijak ona.W niedzielę zobaczył ją w kościele.Oczy niemal wyszły mu na wierzch,w piersi poczuł ucisk.Wyglądała radośnie jak skowronek w kapeluszu zptasim piórkiem i z promiennym uśmiechem. Och, witaj, Teddy! A gdzie Nissa? powiedziała i odeszła, zanimzdołał odzyskać mowę.Po niedzielnym obiedzie wymknął się do swego pokoju i ponownieuczesał.W niedzielę Clara i Trigg zawsze przychodzili do mamy.Tym razemwszakże nie przyszli.Póznym popołudniem schował tabliczkę pod marynarką i poszedł dosiodlarni, aby się przekonać, czy trochę nauki ulży jego niedoli.Przez półgodziny wpatrywał się w siodło na drewnianym kozle, a przez kolejne pół w imię, które wypisał na tabliczce.Linnea.Linnea.Linnea.Panie BożeWszechmogący, co on ma robić? Zadał ból.Cierpiał.Miłość nie powinna takAnula & ponaousladanscranić.Zerwał się na równe nogi i zaczął czyścić narzędzia, choć wszystkie byływ idealnym porządku.Zdjął przycinarkę do końskich kopyt i cisnął ją takmocno, że przewróciła trzy puszki, rozsypując na podłodze ćwieki do podków.Zaklął, obrócił się, sięgnął po tabliczkę i jak burza ruszył do domu.Gdy wrócił, Nissa i Kristian siedzieli w kuchni.Spojrzeli na niego, lecznie powiedzieli ani słowa.Poszedł do swojej sypialni, a za chwilę pojawił sięznowu ze zsuniętymi szelkami i w rozpiętym podkoszulku.Nalał wody domiednicy, umył się, ogolił drugi raz tego dnia, posmarował brylantyną włosy,uczesał je starannie, po czym zniknął jeszcze raz i niebawem wrócił wniedzielnym garniturze i czystej białej koszuli z nowiutkim kołnierzykiem.Niepatrząc ani na syna, ani na matkę, sięgnął po płaszcz, tabliczkę i słownik, poczym obwieścił: Idę do Clary, żeby sprawdzić, czy radzę sobie z czytaniem.Gdy za Teodorem zamknęły się drzwi, Kristian zagapił się w nie bezsłowa.Nissa uważnie spojrzała na wnuka znad okularów, nie przestającrytmicznie wymachiwać drutami. Nie dawałem mu lekcji czytania stwierdził Kristian. Taaa. Druty robiącej szal Nissy migotały i szczękałynieprzerwanie.Oczy Kristiana powędrowały ku babci. To dlaczego musiał pójść do Clary?Nissa spuściła wzrok, licząc oczka, choć mogła robić szal z zamkniętymioczami. Coś mi się zdaje, że twój ojciec poszedł w konkury odparła z zadowoloną miną.Linnea przygotowywała się właśnie do poniedziałkowych lekcji, siedzącprzy kuchennym stole, przy którym cała rodzina raczyła się prażonąkukurydzą, kiedy za oknem rozległy się czyjeś kroki.Anula & ponaousladansc Ktoś idzie. Trigg wstał, by wyjrzeć w ciemność. To chyba Teddy.Dłoń Linnei zatrzymała się połowie drogi do ust, serce zabiło szybciej.Ledwie dotarło do niej to obwieszczenie, gdy drzwi się otworzyły i stanął wnich Teodor wystrojony jak na własny pogrzeb.Popatrzył na wszystkichoprócz Linnei. Jak się macie? Myślałem, że wpadniecie dziś do nas, ale skoroście nieprzyszli, postanowiłem was odwiedzić, żeby się upewnić, czy wszystko wporządku. W jak najlepszym.Wejdz.Zimno dziś.Linnea poczuła, że oblewa ją gorąco.Mała Christine wybiegła munaprzeciw z wyciągniętymi rączkami. Wujku Teddy! Wujku Teddy! Jemy prażoną kukurydzę! Teodorwziął dziecko na ręce i z uśmiechem pogłaskał [ Pobierz całość w formacie PDF ]