[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zledztwo w tejsprawie prowadziły wspólnie biuro prokuratora stanowego i biuro szeryfa z Castle Rock - z zerowymrezultatem.Rok pózniej, w małym mieszkanku na trzecim piętrze przy Carbine Street w Castle Rockznaleziono zwłoki starszej kobiety, tak\e zgwałconej i uduszonej.Po miesiącu zdarzyło się kolejnemorderstwo - tym razem ofiarą była zdolna uczennica ni\szych klas liceum.Zledztwo nabrało tempa.Zrobiono u\ytek z laboratoriów śledczych FBI, ale bez \adnego efektu.W pazdzierniku szeryf Carl M.Kelso, piastujący ten urząd w hrabstwie mniej więcej od czasówWojny Domowej, przegrał wybory na korzyść George'a Bannermana, głównie dzięki agresywnejkampanii, prowadzonej pod hasłem:  Złapać Dusiciela z Castle Rock".Minęły dwa lata.Dusiciela co prawda nie złapano, ale nie zdarzyły się tak\e kolejne morderstwa.Nagle, w styczniu tego roku, dwaj mali chłopcy odkryli ciało siedemnastoletniej Carol Dunbarger.Zaginięcie dziewczyny zgłosili wcześniej jej rodzice.Mała miała pewne kłopoty w liceum w CastleRock, uwa\ano ją tam za wagarowiczkę; powtarzała klasę, dwukrotnie złapano ją na kradzie\y wsklepie, raz ju\ uciekła z domu i dotarła a\ do Bostonu.I Bannerman, i policja stanowa przypuszczali,\e łapała okazję i trafiła na mordercę.W środku zimy, podczas odwil\y, chłopcy znalezli jej zwłokiprzy potoku Strimmera.Stanowy patolog określił, \e nie \yła mniej więcej od dwóch miesięcy.A pózniej, w pazdzierniku tego samego roku, zdarzyło się następne morderstwo.Ofiarą byłabardzo lubiana w Castle Rock nauczycielka szkoły podstawowej, Etta Ringgold.Etta od urodzenianale\ała do miejscowego kościoła metodystów, miała stopień magistra nauczania początkowego, byłazaanga\owana w działalność dobroczynną - przynajmniej na skalę hrabstwa.Lubiła wiersze RobertaBrowninga.Jej ciało znaleziono wciśnięte w rurę kanalizacyjną biegnącą pod gruntową, lokalną drogą.Morderstwo Etty Ringgold odbiło się głośnym echem po całej Nowej Anglii.Gwałciciela zCastle Rock porównywano z Albertem DeSalvo, Dusicielem z Bostonu - i to porównanie bynajmniejnie uspokoiło wzburzonych mieszkańców.Union Leader Williama Loeba z nie tak znowu odległegoManchesteru, stan New Hampshire, dolał oliwy do ognia artykułem redakcyjnym pod wymownymtytułem: LENIWE GLINY W NASZYM SIOSTRZANYM STANIE.Artykuł z niedzielnego dodatku, mający ju\ ze sześć tygodni, śmierdzący wyraznie szopą idrewnem, cytował dwóch miejscowych psychiatrów, którzy ochoczo zdecydowali się wyjaśnić sprawęczytelnikom pod warunkiem, \e nikt nie wymieni ich nazwisk.Jeden z nich wspomniał o szczególnymzboczeniu seksualnym: konieczności popełnienia czynu gwałtownego w momencie orgazmu.Fajnyfacet, pomyślał Johnny i skrzywił się.Udusił je w momencie, kiedy miał wytrysk.Głowa bolała gocoraz bardziej.Drugi jajogłowy poddał pod rozwagę fakt następujący: wszystkie pięć morderstw popełnionopózną jesienią lub zimą.Wprawdzie osobowości maniakalno-depresyjnej nie da się ująć w \adneścisłe wzorce, wiadomo jednak, \e osoby chore cierpią na zmiany nastrojów ściśle odpowiadającezmianie pór roku.Być mo\e nasz morderca  zimuje" od połowy kwietnia do mniej więcej końcasierpnia, a potem prze\ywa okres  wzlotu" ze szczytem przypadającym mniej więcej na czaspopełnienia morderstw.W czasie wzlotu, czasie szaleństwa, dana osoba miałaby być ruchliwa, aktywna, śmiała i pełnaoptymizmu.Miała  \yć w przekonaniu, \e policja nigdy nie zdoła jej schwytać" - konkludowałanonimowy psychiatra.Artykuł kończył się stwierdzeniem, \e - jak na razie - dana osoba miałaabsolutną rację.Johnny odło\ył gazetę, spojrzał na zegarek i stwierdził, \e ojciec powinien właśnie doje\d\ać dodomu, chyba \e powstrzymała go zła pogoda.Wyniósł gazety do pudła, z którego prędzej czy pózniejtrafią do pieca.To nie moja sprawa.I niech szlag trafi Sama Weizaka.Nie kryj się w jaskini, Johnny.Przecie\ nie krył się w jaskini, a w ogóle nie o to tu chodzi.Po prostu tak się zło\yło, \e akuratbyło mu cię\ko.Kiedy straciłeś cały kawał \ycia, to przecie\ mo\esz mieć chandrę, prawda?I mo\esz u\alać się nad sobą.Pieprz się, mruknął Johnny sam do siebie.Podszedł do okna i wyjrzał na dwór.Nie zobaczyłniczego ciekawego, ot, śnieg i wiatr, normalna zimowa aura.Mógł tylko spodziewać się, \e tata będzie121 prowadził ostro\nie, wkrótce pojawi się w domu i skończy z tymi bezsensownymi wspominkami.Znów podszedł do telefonu i stał tam, nie mogąc się zdecydować.Być mo\e rzeczywiście u\alał się nad sobą, lecz naprawdę stracił cholerny kawał \ycia.Najlepszy kawał, jeśli chcesz to nazwać po imieniu.I cię\ko pracował, \eby wrócić do formy.Czy niezasługiwał choć na odrobinę dyskrecji? Czy nie miał prawa do tego, o czym myślał zaledwie kilkachwil temu - do normalnego \ycia?Człowieku, przecie\ coś takiego nie istnieje.Mo\e i nie, ale przecie\ istnieje coś takiego, jak nienormalne \ycie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl