[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Przysięgam.Przysięgam na moje stare serce i na grób mojejmatki, o.Julia dała mi znak i weszłam do pokoju.- Wielkie nieba! - wrzasnęła piastunka.- Monteki!- Nie - powiedziała Julia - to Mimi.Przyszła, żeby mnieratować.Marta gapiła się na mnie.- Więc ona jest chłopakiem?-Nie, jest przebrana za chłopaka.- Julia otworzyła drzwi iwyjrzała na korytarz, po czym zamknęła drzwi na klucz.- Terenjest czysty.Zmienił się plan? Przyszłaś wcześniej.Postarałam się wszystko wyjaśnić jej zwięzle i zrozumiale.- Romeo został wygnany z Werony, a ja, jak wiesz, też niemam prawa tu przebywać.Troy nie jest już pożądanym gościemw pałacu Montekich.Cała nasza trójka musi wyruszyć w drogęjutro o świcie.Więc jeśli chcesz iść z nami, wypij swoją miksturęod razu.- Miksturę? - wtrąciła piastunka.- Cóż to znowu za historia?- To jedyny sposób, żeby moja ucieczka nie okryła hańbą całejrodziny - powiedziała Julia.- Powiedz mi prawdę, Mimi.CzyRomeo zabił Tybalta?- Tak, dlatego że Tybalt zabił Merkurcja.Merkurcjo byłprzyjacielem Romea.Julia kiwnęła głową.Nie musiałam jej przekonywać, że jejkuzyn był naładowany agresją.- Pójdziesz z nami mimo to? - spytałam.-Tak.Wyszłam na balkon i wychyliłam się.- Ojcze Laurenty - szepnęłam.- Julia jest gotowa.Mnich nie był stworzony do wspinania się po ścianach.Przezswoją tuszę i zesztywniałe kości raz po raz tracił równowagę.Troy i Romeo pchali go do góry, aż wreszcie, po niekończącymsię sapaniu i stękaniu, wylądował z hałasem na balkoniku.Habitmu się podwinął i widać było fioletowobiałe łydki.- Wielkie nieba - jęknęła piastunka.- Moje stare serce niewytrzyma tylu niespodzianek.- Dobra kobieto - odezwał się mnich - moje stare serce też ichnie lubi.- Piastunka przysięgła, że nas nie zdradzi - wyjaśniła Julia.-Gdzie mikstura? - spytał mnich.Julia wyciągnęła fiolkę zrękawa i pokazała.- Mam ją teraz wypić?- Nie musisz - przypomniałam jej.- Możesz po prostu uciec,nie udając umarłej.- Nie chcę okryć hańbą mojej rodziny.- Więc wypij miksturę, moje dziecko - powiedział łagodniemnich.W sztuce była to doniosła chwila.Julia mówi tam: Do ciebie,mój luby, spełniam ten toast zbawienia lub zguby.Ale ta Julia niezrobiła nic w podobnym guście.- Za wolność! - zawołała, pokazując w uśmiechu białe zęby.-Za piękną, cudowną wolność!Mnich, piastunka i ja wstrzymaliśmy oddech.Teraz nie byłojuż odwrotu.Kości rzucone.Co mogło pójść nie po naszej myśli?Czy było coś, czego nie wzięliśmy pod uwagę? Co zrobimy, jeśliona się nie obudzi? Przyłożyła fiolkę do ust i jednym haustemwypiła zawartość.- Okropne - powiedziała, krzywiąc się i otrząsając.Po chwilizaczęła się słaniać na nogach.- Och, słabnę.Podtrzymywałam ją razem z mnichem, póki nie osunęła siębez czucia.- Zdawało mi się, że po wypiciu mikstury mieliśmy czekać naefekt dziesięć minut - powiedziałam.- Ale może u tak młodych osób efekt następuje szybciej -odparł ojciec Laurenty.Ułożyliśmy ją na łóżku.Jej rzęsy drżały.- Moje biedne jagniątko - odezwała się piastunka.-Jest takablada, taka blada.- To działanie mikstury - wyjaśnił mnich.- Sprowadza obrazśmierci, ale nie zabija.- Kręci mi się w głowie - wymamrotała Julia.- Ten pokójwiruje coraz szybciej.- Będę przy tobie, kiedy się obudzisz - zapewniłam, ujmującjej stygnącą rękę.Usta Julii przybrały siną barwę, a ciało stało siębezwładne.- %7łal mi rodziców, bo będą się martwili - usłyszeliśmy jejgasnący głos.- Nigdy nie chciałam ich zasmucić.Już miałam przypomnieć jej, że to rodzice ją uwięzili, że toprzecież oni postanowili oddać ją za żonę podejrzanej kreaturzelub raczej sprzedać, tylko dlatego, że ten człowiek miał władzę ipieniądze.Lecz nic nie powiedziałam.Julia nie przestała ichkochać, choć dobrze wiedziała, jak się przedstawiają sprawy.Imartwiła się, że będą cierpieli z jej powodu.Bo wszyscy rodzice,nawet ci najgorsi, cierpią, kiedy tracą dziecko.Rzęsy Julii przestały trzepotać.Piastunka zaczęłalamentować.- Moje biedne jagniątko, umarła, nie żyje!Ojciec Laurenty pochylił się nad Julią i delikatnie podniósł jejpowiekę.- Ona śpi, choć wygląda jak umarła - zwrócił się do Marty.-Rozumiesz?Piastunka kiwnęła głową, ale zawodziła jeszcze głośniej.Mnich złapał ją za ramiona i zaczął przemawiać do niejspokojnym, łagodnym tonem:- Wszystko będzie dobrze.Teraz idz do państwa Kapuletich ipowiedz im, że znalazłaś Julię martwą.Jeśli wspomnisz omiksturze, Julia nie odzyska wolności, a my wszyscy zginiemy.Zrozumiałaś?Marta znowu kiwnęła głową.- Idz już.Spojrzała na Julię jeszcze raz i opuściła pokój.OjciecLaurenty i ja wybiegliśmy na balkon.Troy czekał już nadrewnianej kracie, po której wspinał się bluszcz, żeby pomócmnichowi zejść na dół.Ale zejście było nieco łatwiejsze dziękisile ciążenia.Stanąwszy na ziemi, mnich otrzepał z habitu listkibluszczu.- Teraz muszę podejść do głównej bramy.Powiem, żeprzyszedłem odprawić egzekwie nad zwłokami Tybalta-powiedział.- I najprawdopodobniej od razu zaprowadzą mnie dopokoju Julii.Kiedy tylko rodzice dotkną jej ciała i przekonają się,że umarła, będę mógł im wmówić, że widzę objawy dżumy, czylidymienice, powiększone węzły chłonne pod pachami.Izapewniam was, że wszyscy z miejsca opuszczą ten pokój, a odemnie zażądają, żebym czym prędzej zabrał zwłoki.- Co mamy zrobić? - spytał Troy.-Czekajcie przy grobie rodziny Kapuletich.Romeo pokażewam drogę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.-Przysięgam.Przysięgam na moje stare serce i na grób mojejmatki, o.Julia dała mi znak i weszłam do pokoju.- Wielkie nieba! - wrzasnęła piastunka.- Monteki!- Nie - powiedziała Julia - to Mimi.Przyszła, żeby mnieratować.Marta gapiła się na mnie.- Więc ona jest chłopakiem?-Nie, jest przebrana za chłopaka.- Julia otworzyła drzwi iwyjrzała na korytarz, po czym zamknęła drzwi na klucz.- Terenjest czysty.Zmienił się plan? Przyszłaś wcześniej.Postarałam się wszystko wyjaśnić jej zwięzle i zrozumiale.- Romeo został wygnany z Werony, a ja, jak wiesz, też niemam prawa tu przebywać.Troy nie jest już pożądanym gościemw pałacu Montekich.Cała nasza trójka musi wyruszyć w drogęjutro o świcie.Więc jeśli chcesz iść z nami, wypij swoją miksturęod razu.- Miksturę? - wtrąciła piastunka.- Cóż to znowu za historia?- To jedyny sposób, żeby moja ucieczka nie okryła hańbą całejrodziny - powiedziała Julia.- Powiedz mi prawdę, Mimi.CzyRomeo zabił Tybalta?- Tak, dlatego że Tybalt zabił Merkurcja.Merkurcjo byłprzyjacielem Romea.Julia kiwnęła głową.Nie musiałam jej przekonywać, że jejkuzyn był naładowany agresją.- Pójdziesz z nami mimo to? - spytałam.-Tak.Wyszłam na balkon i wychyliłam się.- Ojcze Laurenty - szepnęłam.- Julia jest gotowa.Mnich nie był stworzony do wspinania się po ścianach.Przezswoją tuszę i zesztywniałe kości raz po raz tracił równowagę.Troy i Romeo pchali go do góry, aż wreszcie, po niekończącymsię sapaniu i stękaniu, wylądował z hałasem na balkoniku.Habitmu się podwinął i widać było fioletowobiałe łydki.- Wielkie nieba - jęknęła piastunka.- Moje stare serce niewytrzyma tylu niespodzianek.- Dobra kobieto - odezwał się mnich - moje stare serce też ichnie lubi.- Piastunka przysięgła, że nas nie zdradzi - wyjaśniła Julia.-Gdzie mikstura? - spytał mnich.Julia wyciągnęła fiolkę zrękawa i pokazała.- Mam ją teraz wypić?- Nie musisz - przypomniałam jej.- Możesz po prostu uciec,nie udając umarłej.- Nie chcę okryć hańbą mojej rodziny.- Więc wypij miksturę, moje dziecko - powiedział łagodniemnich.W sztuce była to doniosła chwila.Julia mówi tam: Do ciebie,mój luby, spełniam ten toast zbawienia lub zguby.Ale ta Julia niezrobiła nic w podobnym guście.- Za wolność! - zawołała, pokazując w uśmiechu białe zęby.-Za piękną, cudowną wolność!Mnich, piastunka i ja wstrzymaliśmy oddech.Teraz nie byłojuż odwrotu.Kości rzucone.Co mogło pójść nie po naszej myśli?Czy było coś, czego nie wzięliśmy pod uwagę? Co zrobimy, jeśliona się nie obudzi? Przyłożyła fiolkę do ust i jednym haustemwypiła zawartość.- Okropne - powiedziała, krzywiąc się i otrząsając.Po chwilizaczęła się słaniać na nogach.- Och, słabnę.Podtrzymywałam ją razem z mnichem, póki nie osunęła siębez czucia.- Zdawało mi się, że po wypiciu mikstury mieliśmy czekać naefekt dziesięć minut - powiedziałam.- Ale może u tak młodych osób efekt następuje szybciej -odparł ojciec Laurenty.Ułożyliśmy ją na łóżku.Jej rzęsy drżały.- Moje biedne jagniątko - odezwała się piastunka.-Jest takablada, taka blada.- To działanie mikstury - wyjaśnił mnich.- Sprowadza obrazśmierci, ale nie zabija.- Kręci mi się w głowie - wymamrotała Julia.- Ten pokójwiruje coraz szybciej.- Będę przy tobie, kiedy się obudzisz - zapewniłam, ujmującjej stygnącą rękę.Usta Julii przybrały siną barwę, a ciało stało siębezwładne.- %7łal mi rodziców, bo będą się martwili - usłyszeliśmy jejgasnący głos.- Nigdy nie chciałam ich zasmucić.Już miałam przypomnieć jej, że to rodzice ją uwięzili, że toprzecież oni postanowili oddać ją za żonę podejrzanej kreaturzelub raczej sprzedać, tylko dlatego, że ten człowiek miał władzę ipieniądze.Lecz nic nie powiedziałam.Julia nie przestała ichkochać, choć dobrze wiedziała, jak się przedstawiają sprawy.Imartwiła się, że będą cierpieli z jej powodu.Bo wszyscy rodzice,nawet ci najgorsi, cierpią, kiedy tracą dziecko.Rzęsy Julii przestały trzepotać.Piastunka zaczęłalamentować.- Moje biedne jagniątko, umarła, nie żyje!Ojciec Laurenty pochylił się nad Julią i delikatnie podniósł jejpowiekę.- Ona śpi, choć wygląda jak umarła - zwrócił się do Marty.-Rozumiesz?Piastunka kiwnęła głową, ale zawodziła jeszcze głośniej.Mnich złapał ją za ramiona i zaczął przemawiać do niejspokojnym, łagodnym tonem:- Wszystko będzie dobrze.Teraz idz do państwa Kapuletich ipowiedz im, że znalazłaś Julię martwą.Jeśli wspomnisz omiksturze, Julia nie odzyska wolności, a my wszyscy zginiemy.Zrozumiałaś?Marta znowu kiwnęła głową.- Idz już.Spojrzała na Julię jeszcze raz i opuściła pokój.OjciecLaurenty i ja wybiegliśmy na balkon.Troy czekał już nadrewnianej kracie, po której wspinał się bluszcz, żeby pomócmnichowi zejść na dół.Ale zejście było nieco łatwiejsze dziękisile ciążenia.Stanąwszy na ziemi, mnich otrzepał z habitu listkibluszczu.- Teraz muszę podejść do głównej bramy.Powiem, żeprzyszedłem odprawić egzekwie nad zwłokami Tybalta-powiedział.- I najprawdopodobniej od razu zaprowadzą mnie dopokoju Julii.Kiedy tylko rodzice dotkną jej ciała i przekonają się,że umarła, będę mógł im wmówić, że widzę objawy dżumy, czylidymienice, powiększone węzły chłonne pod pachami.Izapewniam was, że wszyscy z miejsca opuszczą ten pokój, a odemnie zażądają, żebym czym prędzej zabrał zwłoki.- Co mamy zrobić? - spytał Troy.-Czekajcie przy grobie rodziny Kapuletich.Romeo pokażewam drogę [ Pobierz całość w formacie PDF ]