[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trzeba je wyjąć odrzekł Archie, wycierając rękawem czoło. Tensłoik może być wasz, twój i Matta, ten będzie mój, a trzecim się podzielimy.Adrienne wzięła słój z rąk Archiego, ale kiedy przyjrzała się bliżej jegozawartości, poczuła ogromny zawód.Słój zawierał czarniawą mieszaninę piasku ijakiś drobnych kamyczków.Wyglądało to raczej na śmieci, a nie na poszukiwanyskarb.Archie musiał się pomylić.Z całą pewnością nie było to złoto. Tak mi przykro zwróciła się do Matta. Miałam nadzieję, że uda ci sięwydostać samolot. Na pewno mi się uda oświadczył, wpatrując się w zawartość słoja. Ale to przecież nie może być złoto wyszeptała. Jak sądzisz, ile te słoje są warte? roześmiał się Matt Nic, chyba że jesprzedasz po dwa centy w skupie szkła. A może pięćdziesiąt albo sześćdziesiąt tysięcy? Dolarów? zdumiała się Adrienne i spojrzała na Archiego, któryprzyglądał jej się z kpiącym uśmieszkiem. Ona nie wierzy, że to jest złoto, prawda? spytał. Ale to niemożliwe! zawołała Adrienne. To tylko piasek i kawałkikamienia, no i nawet się nie błyszczy. Gdyby się błyszczało, nie byłoby warte zachodu i rozwiązywania tychzagadek orzekł Archie, spluwając zamaszyście na bok. W naturze to, co sięświeci, rzadko jest prawdziwym skarbem. Więc to jest naprawdę złoto? Gdybyś mi tego nie powiedział,wyrzuciłabym te słoje do śmieci. Całe szczęście, że nie robiłaś tu porządków roześmiał się Matt. W każdym razie jest twoje oznajmiła Adrienne, podając mu słój. Nie, to należy do Archiego uciął Matt, biorąc słój z jej rąk. To bardzohojny gest, Archie, ale nie możemy tak po prostu zabrać oszczędności całegotwojego życia. Może wyraziłem się niejasno powiedział Archie. Każda młoda parapotrzebuje czegoś na początku wspólnego życia.Dorothy na pewno chciałabywam pomóc.Jestem przekonany. To bardzo piękny uczynek, Archie zawahał się Matt, spoglądając naAdrienne ale Adrienne i ja.no więc, my niezupełnie. Nie ustaliliście jeszcze daty? Nie szkodzi, to nie potrwa długo.Pocielęcym spojrzeniu, jakim się w siebie wpatrujecie, widać, że nie możecie się jużdoczekać chwili, kiedy wreszcie będziecie naprawdę razem.Adrienne zaczerwieniła się, tak trafna była ocena, którą przedstawiłArchie.Oczywiście, jest trochę staroświecki i uważa, że bycie razem oznaczamałżeństwo, że planowali ślub i potrzebują pieniędzy na start.Chciała, żeby Mattdostał pieniądze na swój samolot, ale skoro on sam nie chciał ich przyjąć,rozumiała to doskonale.Musi się w końcu znalezć inna metoda wydostaniasamolotu z przepaści. Matt ma rację, Archie potwierdziła. Nie czulibyśmy się w porządku,biorąc twoje złoto. Do diabła rzucił Archie z ponurą i rozczarowaną miną Dorothyzawsze mówiła mi, że nie mam pojęcia o prezentach.Powiedziała, że nie umiemich dawać. Ależ wcale nie zawołała Adrienne, kładąc dłoń na jego ramieniu. Tyletylko że. Nie wiedziała, co powiedzieć.Matt czuł się równie zmieszany.Odmawiając przyjęcia złota, urazili uczucia Archiego. Nie mam wiele powodów do radości powiedział Archie. Od kiedy tujesteście, sprawia mi dużą frajdę obserwowanie was, jak się kłócicie i jak się zesobą godzicie.Tak bardzo przypomina mi to Dorothy, że czuję się, jak gdyby onasama do mnie wróciła.Ja po prostu. odwrócił głowę na bok ja po prostu chcę zatrzymać tę radość na dłużej.Jeżeli wezmiecie to złoto, w jakiś sposób będę dalej z wami, stanę się częściąwaszej przyszłości, nawet gdybym nigdy więcej was nie zobaczył. Dobrze, Archie, wezmiemy połowę zgodził się Matt, podchodząc bliżeji obejmując ich oboje ramionami.Głos łamał mu się ze wzruszenia. I mówię ci,jeszcze się zobaczymy.Po tym wszystkim, co przeszliśmy, jesteśmy niemal jakrodzina, prawda? Coś w tym guście przyznał Archie, patrząc na niego wilgotnymioczami. No to napijmy się za to, co?Matt spojrzał pytająco na Adrienne, a kiedy skinęła przyzwalająco głową,powiedział: Zwietnie. Kiedy Dorothy jeszcze żyła, nie piłem aż tak dużo wyznał Archie.Popatrzył na dwa słoje, które trzymał rękach. Może teraz też będę mniej pił.Wiem już, co czuła Dorothy, co czuła do mnie, i tak w ogóle. Rozumiemy cię powiedziała Adrienne. Poza tym jeżeli będziecie mnie odwiedzać, pewnego dnia przywieziecieze sobą dzieciaki, a przecież nie możecie im pokazać takiego starego pijaka. Ale. żachnęła się Adrienne, odsuwając o krok. Wszystko w swoim czasie powiedział z uśmiechem. Na razie niemieliście nawet czasu wszystkiego spokojnie omówić.Zawsze ktoś wamprzeszkadzał: albo ja, albo Curtis i Jef.Ale, ale.Mam pewien pomysł zastanowił się Archie, patrząc na Matta. Pani Potter, moja dobra znajoma,prowadzi hotelik w Saddlehorn.O tej porze roku na pewno jest zupełnie pusty.Archie splunął i chytrze spojrzał na Matta. Chciałbyś może wiedzieć, gdzie goznalezć? Wskaż mi tylko właściwy kierunek odrzekł Matt.W przeciągu pół godziny Adrienne zdążyła się pożegnać z Archiem ijechała z Mattem ciężarówką w stronę Saddlehorn.Uzgodnili, że następnego dniarano Matt wsadzi ją do autobusu, jadącego do Tucson.Potem sam wróci doArchiego i spróbuje uratować to, co pozostało z samolotu.Adrienne pociągnęła nosem, wspominając łzawe rozstanie z Archiem. Naprawdę go polubiłam powiedziała [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Trzeba je wyjąć odrzekł Archie, wycierając rękawem czoło. Tensłoik może być wasz, twój i Matta, ten będzie mój, a trzecim się podzielimy.Adrienne wzięła słój z rąk Archiego, ale kiedy przyjrzała się bliżej jegozawartości, poczuła ogromny zawód.Słój zawierał czarniawą mieszaninę piasku ijakiś drobnych kamyczków.Wyglądało to raczej na śmieci, a nie na poszukiwanyskarb.Archie musiał się pomylić.Z całą pewnością nie było to złoto. Tak mi przykro zwróciła się do Matta. Miałam nadzieję, że uda ci sięwydostać samolot. Na pewno mi się uda oświadczył, wpatrując się w zawartość słoja. Ale to przecież nie może być złoto wyszeptała. Jak sądzisz, ile te słoje są warte? roześmiał się Matt Nic, chyba że jesprzedasz po dwa centy w skupie szkła. A może pięćdziesiąt albo sześćdziesiąt tysięcy? Dolarów? zdumiała się Adrienne i spojrzała na Archiego, któryprzyglądał jej się z kpiącym uśmieszkiem. Ona nie wierzy, że to jest złoto, prawda? spytał. Ale to niemożliwe! zawołała Adrienne. To tylko piasek i kawałkikamienia, no i nawet się nie błyszczy. Gdyby się błyszczało, nie byłoby warte zachodu i rozwiązywania tychzagadek orzekł Archie, spluwając zamaszyście na bok. W naturze to, co sięświeci, rzadko jest prawdziwym skarbem. Więc to jest naprawdę złoto? Gdybyś mi tego nie powiedział,wyrzuciłabym te słoje do śmieci. Całe szczęście, że nie robiłaś tu porządków roześmiał się Matt. W każdym razie jest twoje oznajmiła Adrienne, podając mu słój. Nie, to należy do Archiego uciął Matt, biorąc słój z jej rąk. To bardzohojny gest, Archie, ale nie możemy tak po prostu zabrać oszczędności całegotwojego życia. Może wyraziłem się niejasno powiedział Archie. Każda młoda parapotrzebuje czegoś na początku wspólnego życia.Dorothy na pewno chciałabywam pomóc.Jestem przekonany. To bardzo piękny uczynek, Archie zawahał się Matt, spoglądając naAdrienne ale Adrienne i ja.no więc, my niezupełnie. Nie ustaliliście jeszcze daty? Nie szkodzi, to nie potrwa długo.Pocielęcym spojrzeniu, jakim się w siebie wpatrujecie, widać, że nie możecie się jużdoczekać chwili, kiedy wreszcie będziecie naprawdę razem.Adrienne zaczerwieniła się, tak trafna była ocena, którą przedstawiłArchie.Oczywiście, jest trochę staroświecki i uważa, że bycie razem oznaczamałżeństwo, że planowali ślub i potrzebują pieniędzy na start.Chciała, żeby Mattdostał pieniądze na swój samolot, ale skoro on sam nie chciał ich przyjąć,rozumiała to doskonale.Musi się w końcu znalezć inna metoda wydostaniasamolotu z przepaści. Matt ma rację, Archie potwierdziła. Nie czulibyśmy się w porządku,biorąc twoje złoto. Do diabła rzucił Archie z ponurą i rozczarowaną miną Dorothyzawsze mówiła mi, że nie mam pojęcia o prezentach.Powiedziała, że nie umiemich dawać. Ależ wcale nie zawołała Adrienne, kładąc dłoń na jego ramieniu. Tyletylko że. Nie wiedziała, co powiedzieć.Matt czuł się równie zmieszany.Odmawiając przyjęcia złota, urazili uczucia Archiego. Nie mam wiele powodów do radości powiedział Archie. Od kiedy tujesteście, sprawia mi dużą frajdę obserwowanie was, jak się kłócicie i jak się zesobą godzicie.Tak bardzo przypomina mi to Dorothy, że czuję się, jak gdyby onasama do mnie wróciła.Ja po prostu. odwrócił głowę na bok ja po prostu chcę zatrzymać tę radość na dłużej.Jeżeli wezmiecie to złoto, w jakiś sposób będę dalej z wami, stanę się częściąwaszej przyszłości, nawet gdybym nigdy więcej was nie zobaczył. Dobrze, Archie, wezmiemy połowę zgodził się Matt, podchodząc bliżeji obejmując ich oboje ramionami.Głos łamał mu się ze wzruszenia. I mówię ci,jeszcze się zobaczymy.Po tym wszystkim, co przeszliśmy, jesteśmy niemal jakrodzina, prawda? Coś w tym guście przyznał Archie, patrząc na niego wilgotnymioczami. No to napijmy się za to, co?Matt spojrzał pytająco na Adrienne, a kiedy skinęła przyzwalająco głową,powiedział: Zwietnie. Kiedy Dorothy jeszcze żyła, nie piłem aż tak dużo wyznał Archie.Popatrzył na dwa słoje, które trzymał rękach. Może teraz też będę mniej pił.Wiem już, co czuła Dorothy, co czuła do mnie, i tak w ogóle. Rozumiemy cię powiedziała Adrienne. Poza tym jeżeli będziecie mnie odwiedzać, pewnego dnia przywieziecieze sobą dzieciaki, a przecież nie możecie im pokazać takiego starego pijaka. Ale. żachnęła się Adrienne, odsuwając o krok. Wszystko w swoim czasie powiedział z uśmiechem. Na razie niemieliście nawet czasu wszystkiego spokojnie omówić.Zawsze ktoś wamprzeszkadzał: albo ja, albo Curtis i Jef.Ale, ale.Mam pewien pomysł zastanowił się Archie, patrząc na Matta. Pani Potter, moja dobra znajoma,prowadzi hotelik w Saddlehorn.O tej porze roku na pewno jest zupełnie pusty.Archie splunął i chytrze spojrzał na Matta. Chciałbyś może wiedzieć, gdzie goznalezć? Wskaż mi tylko właściwy kierunek odrzekł Matt.W przeciągu pół godziny Adrienne zdążyła się pożegnać z Archiem ijechała z Mattem ciężarówką w stronę Saddlehorn.Uzgodnili, że następnego dniarano Matt wsadzi ją do autobusu, jadącego do Tucson.Potem sam wróci doArchiego i spróbuje uratować to, co pozostało z samolotu.Adrienne pociągnęła nosem, wspominając łzawe rozstanie z Archiem. Naprawdę go polubiłam powiedziała [ Pobierz całość w formacie PDF ]