[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pułkownik North zaczął wyjaśniać swój plan.- A więc chodzi o to, że paru pańskich ludzi w Libanie porwało paru naszych i trzyma ichjako zakładników.Dla prezydenta Stanów Zjednoczonych jest to niezwykle żenująca sytuacja.- Tak? - powiada ajatol.- To dlaczego ich nie odbijecie?- To nie takie proste - mówi North.Ajatol w śmiech.- Naprawdę? Wiem co nieco na ten temat.O tak! Pamięta pan, co się stało, kiedy waszpoprzedni prezydent, ten to był dopiero pierdoła, próbował ukraść nam zakładników? Zaraz,zaraz, jak on się nazywał.?A North na to:- Nieważne.Już nie urzęduje w Białym Domu.- Tak.O tym też co nieco wiem - powiada ze śmiechem tamten i znów się trzepie poudach.- No może - mówi pułkownik.- Ale przejdzmy lepiej do interesów.W końcu czas topieniądz.- Czym jest czas dla ajatollaha? - pyta ajatol i unosi łapska do góry.Na co jeden z facetów z szablą i w szarawarach uderza dwa razy w wielki gong podobnydo tego, który pani Hopewell, żona wiceprezesa od coli, miała u siebie w pokoju do masażu.- A skoro mowa o czasie, najwyższy czas coś przekąsić - ciągnie ajatol.- Mam nadzieję,że panowie są głodni.- Jeszcze jak! - ożywiam się.Pułkownik North kuksnął mnie w bok, ale ajatol ucieszył się i wrzeszczy:- No to czym chata bogata!Do sali wbiegło stu Arabów czy koło tego, każdy z tacą lub talerzem pełnym dziwnegożarła.Zupełnie się nie mogłem pokapować w ichniejszej wałówie.Oliwki, owoce, sterty czegoś80KRAINA LOGOS www.logos.astral-life.plco wyglądało jak kiełbachy owinięte liśćmi kapusty, jakiś twaróg, diabli wiedzą co jeszcze.Ułożyli wszystko na wielkim perskim dywanie i stanęli z boku z łapami pokrzyżowanymi napiersiach.- Panie Gump, czym mogę panu służyć? - pyta się mnie ajatol.- Może kanapką z szynką - odpowiadam.- Na brodę Allaha, co pan mówi?! - oburza się ajatol.- Stanowczo sobie wypraszam! Tunikt od trzech tysięcy lat nie miał w ustach wieprzowego mięsa!Pułkownik North łypie na mnie wściekłym wzrokiem.Kątem oka widzę jak dwajszarawańcy wyciągają z gaci szable.Kurde balas, myślę sobie, pewnie jakąś gafę strzeliłem, więcczym prędzej się poprawiam:- Albo kilka oliwków czy coś.Jeden ze służących Arabów nałożył mi na talerz stos oliwków - do wyboru, do koloru.Ibardzo dobrze, pomyślałem sobie, w końcu na świńskiej farmie najadłem się tyle szynki że mi siędotąd odbija.Pułkownik North również dostał talerz z żarciem.Zaczyna jeść paluchami i przy każdymkęsie głośno ocha i acha.Ja wpierniczam oliwki.Ajatol nie brudzi sobie rąk, je ładnie, widelcem,a na mnie i pułkownika patrzy trochę zdziwiony.Kiedy skończyliśmy wszamiać i Araby zabrałytalerze, pułkownik North znów wraca do tematu zakładników.- Niech pan słucha - mówi do gospodarza.- Ja i pan Gump możemy wam dostarczyć dośćrakiet, aby wysadzić w powietrze połowę chrześcijańskiego świata.Ale jeśli chce pan dostaćchociaż jedną, musi pan przekonać tych świrów w Libanie, żeby puścili wolno naszych ludzi.Toco, umowa stoi?- Ajatollah nie wchodzi w układy z Szatanem - powiada ajatol.- Tak? To dlaczego sami nie produkujecie rakiet?- Nie mamy czasu - mówi ajatol.- Jesteśmy zbyt zajęci modłami.- Tak? To wymódlcie sobie rakiety! - woła pułkownik i zaczyna rżeć, strasznie z siebiezadowolny.Ajatol naburmuszył się jak chmura gradowa, a ja zaczęłem się bać że przez takt idyplomancję pułkownika Northa wpadniemy w gówno po uszy.Pomyślałem więc sobie że trzebarozładować napięcie, najlepiej jakimś żartem.81KRAINA LOGOS www.logos.astral-life.pl- Przepraszam panie ajatollah - mówię.- Zna pan ten kawał o pijaku na jednokierunkowejulicy?- Nie.- No więc jedzie pijak jednokierunkową ulicą.Zatrzymuje go policjant i mówi: Panie,nie widział pan strzałek? A pijak na to: Strzałki? To tu, kurwa, Indianie z łuków strzelają?- Na miłość boską, Gump.- syczy pułkownik.Ale ajatol wybucha śmiechem, wali się łapskiem po kolanie, tupie nogą, no i ogólniebardzo się cieszy.- Widzę, panie Gump, że ma pan poczucie humoru - mówi do mnie.- Może byśmy sięprzeszli po ogrodzie?No to wstałem i ruszyliśmy razem do drzwi.Zanim wyszłem na zewnątrz, zerkłem przezramię na pułkownika.Wyglądał jak jakiś niedorozwój czy co, kiedy tak stał z rozdziawioną gębą.- Coś panu powiem, panie Gump - mówi ajatol, kiedy się oddaliliśmy od pułkownika.-Nie podoba mi się ten pański kolega.Jest zbyt cwany jak na mój gust.Podejrzewam, że chce miwyciąć jakiś numer.- Bo ja wiem? Chyba nie.Moim zdaniem to uczciwy gość.- Uczciwy, nieuczciwy, wszystko jedno - powiada ajatol.- Chodzi o to, że nie mam czasusłuchać tych jego bajerów.Muszę lecieć się modlić.Więc niech mi pan powie.Broń w zamianza zakładników.Co pan o tym sądzi?- Nie za bardzo się na tym znam.Ale jeśli to uczciwa wymiana, to czemu nie?Prezydentowi się pomysł podobał.Tylko jak mówię, to nie moja działka.- Nie pana działka.a czym się pan zajmuje, panie Gump? - pyta się ajatol.- Zanim tu przyjechałem hodowałem świnie - odpowiadam.- Na brodę proroka! - mruczy pod nosem ajatol, po czym zaciska ręce i wywraca oczy dogóry nogami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Pułkownik North zaczął wyjaśniać swój plan.- A więc chodzi o to, że paru pańskich ludzi w Libanie porwało paru naszych i trzyma ichjako zakładników.Dla prezydenta Stanów Zjednoczonych jest to niezwykle żenująca sytuacja.- Tak? - powiada ajatol.- To dlaczego ich nie odbijecie?- To nie takie proste - mówi North.Ajatol w śmiech.- Naprawdę? Wiem co nieco na ten temat.O tak! Pamięta pan, co się stało, kiedy waszpoprzedni prezydent, ten to był dopiero pierdoła, próbował ukraść nam zakładników? Zaraz,zaraz, jak on się nazywał.?A North na to:- Nieważne.Już nie urzęduje w Białym Domu.- Tak.O tym też co nieco wiem - powiada ze śmiechem tamten i znów się trzepie poudach.- No może - mówi pułkownik.- Ale przejdzmy lepiej do interesów.W końcu czas topieniądz.- Czym jest czas dla ajatollaha? - pyta ajatol i unosi łapska do góry.Na co jeden z facetów z szablą i w szarawarach uderza dwa razy w wielki gong podobnydo tego, który pani Hopewell, żona wiceprezesa od coli, miała u siebie w pokoju do masażu.- A skoro mowa o czasie, najwyższy czas coś przekąsić - ciągnie ajatol.- Mam nadzieję,że panowie są głodni.- Jeszcze jak! - ożywiam się.Pułkownik North kuksnął mnie w bok, ale ajatol ucieszył się i wrzeszczy:- No to czym chata bogata!Do sali wbiegło stu Arabów czy koło tego, każdy z tacą lub talerzem pełnym dziwnegożarła.Zupełnie się nie mogłem pokapować w ichniejszej wałówie.Oliwki, owoce, sterty czegoś80KRAINA LOGOS www.logos.astral-life.plco wyglądało jak kiełbachy owinięte liśćmi kapusty, jakiś twaróg, diabli wiedzą co jeszcze.Ułożyli wszystko na wielkim perskim dywanie i stanęli z boku z łapami pokrzyżowanymi napiersiach.- Panie Gump, czym mogę panu służyć? - pyta się mnie ajatol.- Może kanapką z szynką - odpowiadam.- Na brodę Allaha, co pan mówi?! - oburza się ajatol.- Stanowczo sobie wypraszam! Tunikt od trzech tysięcy lat nie miał w ustach wieprzowego mięsa!Pułkownik North łypie na mnie wściekłym wzrokiem.Kątem oka widzę jak dwajszarawańcy wyciągają z gaci szable.Kurde balas, myślę sobie, pewnie jakąś gafę strzeliłem, więcczym prędzej się poprawiam:- Albo kilka oliwków czy coś.Jeden ze służących Arabów nałożył mi na talerz stos oliwków - do wyboru, do koloru.Ibardzo dobrze, pomyślałem sobie, w końcu na świńskiej farmie najadłem się tyle szynki że mi siędotąd odbija.Pułkownik North również dostał talerz z żarciem.Zaczyna jeść paluchami i przy każdymkęsie głośno ocha i acha.Ja wpierniczam oliwki.Ajatol nie brudzi sobie rąk, je ładnie, widelcem,a na mnie i pułkownika patrzy trochę zdziwiony.Kiedy skończyliśmy wszamiać i Araby zabrałytalerze, pułkownik North znów wraca do tematu zakładników.- Niech pan słucha - mówi do gospodarza.- Ja i pan Gump możemy wam dostarczyć dośćrakiet, aby wysadzić w powietrze połowę chrześcijańskiego świata.Ale jeśli chce pan dostaćchociaż jedną, musi pan przekonać tych świrów w Libanie, żeby puścili wolno naszych ludzi.Toco, umowa stoi?- Ajatollah nie wchodzi w układy z Szatanem - powiada ajatol.- Tak? To dlaczego sami nie produkujecie rakiet?- Nie mamy czasu - mówi ajatol.- Jesteśmy zbyt zajęci modłami.- Tak? To wymódlcie sobie rakiety! - woła pułkownik i zaczyna rżeć, strasznie z siebiezadowolny.Ajatol naburmuszył się jak chmura gradowa, a ja zaczęłem się bać że przez takt idyplomancję pułkownika Northa wpadniemy w gówno po uszy.Pomyślałem więc sobie że trzebarozładować napięcie, najlepiej jakimś żartem.81KRAINA LOGOS www.logos.astral-life.pl- Przepraszam panie ajatollah - mówię.- Zna pan ten kawał o pijaku na jednokierunkowejulicy?- Nie.- No więc jedzie pijak jednokierunkową ulicą.Zatrzymuje go policjant i mówi: Panie,nie widział pan strzałek? A pijak na to: Strzałki? To tu, kurwa, Indianie z łuków strzelają?- Na miłość boską, Gump.- syczy pułkownik.Ale ajatol wybucha śmiechem, wali się łapskiem po kolanie, tupie nogą, no i ogólniebardzo się cieszy.- Widzę, panie Gump, że ma pan poczucie humoru - mówi do mnie.- Może byśmy sięprzeszli po ogrodzie?No to wstałem i ruszyliśmy razem do drzwi.Zanim wyszłem na zewnątrz, zerkłem przezramię na pułkownika.Wyglądał jak jakiś niedorozwój czy co, kiedy tak stał z rozdziawioną gębą.- Coś panu powiem, panie Gump - mówi ajatol, kiedy się oddaliliśmy od pułkownika.-Nie podoba mi się ten pański kolega.Jest zbyt cwany jak na mój gust.Podejrzewam, że chce miwyciąć jakiś numer.- Bo ja wiem? Chyba nie.Moim zdaniem to uczciwy gość.- Uczciwy, nieuczciwy, wszystko jedno - powiada ajatol.- Chodzi o to, że nie mam czasusłuchać tych jego bajerów.Muszę lecieć się modlić.Więc niech mi pan powie.Broń w zamianza zakładników.Co pan o tym sądzi?- Nie za bardzo się na tym znam.Ale jeśli to uczciwa wymiana, to czemu nie?Prezydentowi się pomysł podobał.Tylko jak mówię, to nie moja działka.- Nie pana działka.a czym się pan zajmuje, panie Gump? - pyta się ajatol.- Zanim tu przyjechałem hodowałem świnie - odpowiadam.- Na brodę proroka! - mruczy pod nosem ajatol, po czym zaciska ręce i wywraca oczy dogóry nogami [ Pobierz całość w formacie PDF ]