[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ponowniemoje zmysły zalał zapach ziemi.Czułam się jakbym stała nad przepaścią, gotowa doskoku.Z trudem udało mi się zapanować nad zmysłami, walcząc i starając się uciec.Pogładził moje czoło zmuszając mnie do podniesienia podbródka i spojrzenia mu woczy. Pozwolę ci teraz odejść zmienna, powiedział z ochrypłym śmiechem, ale wiem żewrócisz do mnie.Wszyscy ci którzy do mnie należą, w końcu znajdują do mniedrogę.W międzyczasie gdy spojrzysz w lustro upewnij się, że mnie tam nie ma.Zakażdym razem kiedy zobaczysz dym, przypomnisz sobie zapach i dotyk jesieni,ponieważ jestem twoim przeznaczeniem.Po tych słowach zniknął a ja zostałam sama.Jednakże stale mogłam wyczuć żejestem obserwowana.Był jak duch w mojej pamięci.Nagle podskoczyłam dotykając palcami znaku na swoim czole.Camille spojrzała na mnie. Co się dzieje? Delilah? Dobrze się czujesz?Byłyśmy siostrami.Wiedziała że coś się stało.  Powiem ci pózniej, odpowiedziałam (nie miałam ochoty mówić o tym przywszystkich).Czy od naszej wizyty u Władcy Jesieni odczuwasz coś niezwykłego?Jak na przykład wizje? spytałam.Camille pokręciła głową i spojrzała na mnie czujnie. Masz rację.Odłóżmy tę rozmowę na pózniej, gdy będziemy bezpieczni. Czy mogłybyście mówić odrobinę ciszej? wtrącił Morio.Znieg pada coraz mocnieja ja próbuję skoncentrować się na drodze.W lusterku jego twarz była surowa.Jego wzrok utkwiony był we Flamie i jegoramieniu oplatającym Camille.Widać nawet demon lis też bywa zazdrosny.Kiedy dotarliśmy w końcu do domu, obserwując otoczenie zauważyłam że Iris niepróżnowała.Werandę zdobiły girlandy lampek.Na ścianie obok drzwi wisiałogromny wieniec ozdobiony czerwonymi wstążkami i złotymi koralikami.Pachniałtak wspaniale, że miałam ochotę go zjeść.Wchodząc po stopniach starałam sobie przypomnieć to co powiedział Władca Jesienio gniezdzie klanu Myśliwych Księżyca."Poza miastem na wschodzie, gdzie woda spada na skały, u podnóża góry".Prawdopodobnie miał na myśli przedmieścia Seattle nad brzegiem jezioraWashington.Pejzaż przedstawiający rożne miasta bez widocznych granic.Ichekonomia i gospodarka bazowała na takich firmach jak Microsoft, Nintendo idziesiątkach innych im podobnych firm informatycznych.Co do wodospadu, sama jeszcze nie wiedziałam co myśleć.Jak do tej pory, niemiałyśmy jeszcze czasu poznać na dobre tutejszych malowniczych okolic.Bałyśmy się znalezć gdzieś na pustyni, gdzie woda i drzewa były jedynie odległymwspomnieniem.Postanowiłam że zadzwonię do Chase'a i spytam go o zdanie.Zaraz po wejściu do domu powitała nas Iris z Maggie w ramionach.Kiedy zobaczyłanas całych i zdrowych, jej twarz się rozjaśniła. Dzięki bogom że jesteście cali i bezpieczni.Martwiliśmy się o was! My? Odwróciłam się i dopiero teraz zauważyłam samochód Chase'a.Chase jesttutaj?  Tak i umiera z niepokoju.Przyjechał zaraz po pracy.Ach! Trillian wrócił.Wieczórbył interesujący, zapewniam was.Wyraz jej twarzy był bardziej wymowny niż tysiąc słów.Miałam wrażenie, że tychdwoje znalazło wspólny język. Wyobrażam sobie ich rozmowę, powiedziałam zanim zdążyłam ugryzć się wjęzyk.Wszystko w porządku Iris? Tak, wydarzyły się dzisiaj pewne rzeczy (ton jej głosu nie wróżył nic dobrego).Przyglądała mi się przez chwilę przechylając głowę, po czym spytała: Delilah, comasz na czole? To część wiadomości.ale jeszcze nie wiem, czy są dobre czy złe,odpowiedziałam.Wskazując palcem na pokój obok spytałam: Trillian i Chase są wsalonie?Skinęła głową. Idę przygotować coś w kuchni.Idzcie i usiądzcie ale nie zaczynajcie beze mnie!wykrzyknęła.Wiedząc że Chase tu jest, zdałam sobie sprawę że nie będę musiała do niegodzwonić.Wadą wszystkiego było to, że wypadało bym powiedziała mu o pocałunkuZacha.wcale nie miałam na to ochoty ale byłam mu to winna.Niechętnierozejrzałam się wokół.Ku mojemu zdziwieniu, obaj z Trillianem siedzieli przy małym stoliku i grali wszachy.Trillian grał czarnymi, Chase białymi co miało sens.Byli tak skupieni nagrze, że nie usłyszeli jak weszliśmy.Po posłaniu mi figlarnego uśmiechu, Camille podeszła do nich na palcach chcąc ichzaskoczyć ale pomimo swoich starań musiała zwrócić uwagę Trilliana, bo ten naglezerwał się podskoczywszy do niej.Następnie przytulił do siebie całując namiętnie aprzedtem posyłając zabójcze spojrzenie w stronę Flama. Dobrze mieć cię w domu, powiedział na tyle głośno by wszyscy usłyszeli.Bliskomnie.Jego oczy nie spuszczały wzroku z Flama jakby chciał zapytać: "No i co masz zamiarz tym zrobić? "Bez słowa smok usiadł na kanapie krzyżując nogi.Morio skinął głową w stronęChase'a i Trilliana, następnie z westchnieniem zajął miejsce na podnóżku. Zach natomiast przyglądał się bacznie Chasowi.Jeśli szybko czegoś nie zrobięwszyscy znajdziemy się w samym środku wojny testosteronu.Chase podał mi broń. Kochanie, tak się cieszę że wróciłaś cała i zdrowa.Co ja teraz zrobię? Camille była przyzwyczajona do takich sytuacji ale ja nie.Biorąc głęboki oddech, zbliżyłam się i pocałowałam go serdecznie.Kiedy owinąłramiona wokół mnie, poczułam się bezpiecznie.Ale czy to wystarczy?Weszła Iris niosąc tacę pełną sera, sosów i chleba, skinęła wszystkim i usiadła. Gdzie jest Menolly? spytałam, rzucając okiem na zegar.Słońce zaszło przeszłodwie godziny temu.Gdzie ona może być? Tutaj, odpowiedział znajomy głos od drzwi (odwróciłam się znajdując się twarzą wtwarz z moją siostrą).Nic wam się nie stało! rzuciła.Kotku, chodz tutaj (to nie byłaprośba ale rozkaz.Podeszłam do niej i pochyliłam się tak, jak o to prosiła.Palcemobrysowała kontury znaku zdobiącego moje czoło by następnie westchnąć, cofającsię).Kto ci to zrobił? Władca Jesieni, wyszeptałam.Dlaczego? Poczułaś coś?Jej oczy stały się krwistoczerwone a kiedy przemówiła zauważyłam, że jej kły byływydłużone. Naznaczył cię.Jako swoją własność.Co zrobiłaś? Powiedz mi że nic mu nieobiecywałaś! To jest znak  narzeczonej śmierci , kotku.I nie ma sposobu aby gousunąć. Niech Bogowie się nad nami zmiłują! zawołała Iris. Nie.wymamrotałam, to niemożliwe.nic podobnego mu nie obiecywałam!Powiedział mi że otrzymał swoją zapłatę, ale nie powiedział co nią miało być.Jednakże w sercu wiedziałam, że zostałam wrobiona.Iris miała rację: ElementarniWładcy byli przerażający i przebiegli.Nie mieli nic wspólnego z ludzmi lub nawetSidhe.Mieli własne zasady a wszystko zależało od ich widzimisię [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl