[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.limo był tego dnia w porcie i sprzedawał swój połów.Właściwie jużskończył i wraz ze swym synem zbierał właśnie kosze opróżnione z ryb, gdy zbliżył się doniego Leliusz ze swoją eskortą.Rzymski oficer przykazał, żeby legioniści zatrzymali się iczekali na niego w rozsądnej odległości, podczas gdy sam podszedł do rybaka i stanął przednim w odległości czterech kroków.Trzech kroków.Dwóch.limo wciąż zbierał kosze.Jednego kroku.limo nie przerwał pracy.Zebrani ludzie przyglądali się niezwykłej scenie: niena co dzień dowódca rzymskiej floty odwiedza sprzedawcę ryb, choćby tym sprzedawcą byłlimo, któremu przypuszczalnie przydarzyło się już w życiu wiele dziwnych rzeczy.* Sucro to rzymska nazwa rzeki obecnie nazywającej się Jucar, w Walencji (przyp.tłum.).- Witaj, rybaku - zaczął Leliusz serdecznym tonem, mówiąc po łacinie, czyli w językuzrozumiałym dla większości ludzi parających się w mieście handlem.- Wiesz, kim jestem?limo na moment zostawił swoje kosze i spojrzał na rzymskiego oficera, który się do niegozwrócił.Nie odpowiedział mu, lecz gestem nakazał synowi, żeby odniósł kosze na łódz ioddalił się.Mimo awanturniczej żyłki, limo był człowiekiem ostrożnym i kochał swojąrodzinę.Kiedy zobaczył, że syn znalazł się w bezpiecznej odległości, zwrócił się do Leliusza.- Tak, oczywiście.Wszyscy tu znamy Gajusza Leliusza, dowódcę rzymskiej floty, iScypiona, waszego dowódcę, syna dwóch innych rzymskich dowódców o tym samymimieniu, którzy byli tutaj kilka lat temu.Znam też trybuna Marcjusza i innych trybunów, ikwestorów waszego wojska.Jak widzisz, znam wielu Rzymian.Ewidentna bezczelność w jego słowach nie była niczym innym, jak tylko pozą, któramiała ukryć napięcie i strach.Nie uszło to uwadze doświadczonego oficera.- W porządku, widzę, że jesteś dobrze poinformowany o tym, kto jest tutaj kim.Słuchaj.- Leliusz rozejrzał się dookoła.Przypatrywały im się setki oczu i przysłuchiwały sięsetki uszu.Za dużo.- Teraz powinieneś pójść ze mną.limo zachował spokój, wpatrując sięuporczywie w rozmówcę.Zupełnie się tego nie spodziewał.Jeśli jednak został po niegowysłany dowódca rzymskiej floty, jeżeli tak ważnej osobie powierzono funkcję posłańca,prawdopodobnie nie zdarzy się nic, czego można by się spodziewać albo co dałoby sięprzewidzieć.Ani nic dobrego.Rzymianie utrzymywali przyjazne stosunki z mieszkańcami Tarraco i okolic, w tym zrybakami i innymi ludzmi handlu.Rzymska fota nigdy nie przeszkadzała w połowach, wręczprzeciwnie, Rzymianie chwalili sobie dobre zaopatrzenie i porządnie za nie płacili, a legionystacjonujące w Tarraco ochraniały ludność, zwłaszcza kiedy pogorszyły się stosunki zKartagińczykami.Marcjusz zawsze potrafił zatrzymać Kartagińczyków, gdy uderzali napółnoc.Jednak kiedy rzymski oficer składa ci propozycję nie do odrzucenia, nie napawa cięto otuchą.Może do uszu Rzymian doszły słuchy o jego morskich wycieczkach na południeoraz wschód Hiszpanii i postanowili oni raz na zawsze położyć kres tym wypadom.Wszyscywiedzieli, że Rzymianie są zainteresowani kontrolowaniem ruchu granicznego i niedopuszczają do przepływu ludności między terytorium kartagińskim a rzymskim.Trwałaprzecież wojna, a w tej sytuacji trudno było zachować upragnioną neutralność.limo czuł, żenie wyniknie z tego nic dobrego.Leliusz szybko zorientował się, jaki strach musiaływzbudzić jego słowa.- Powinieneś ze mną pójść.Takie mam rozkazy i muszę je wypełnić, ale zapewniamcię, że nie stanie ci się żadna krzywda.Ani tobie, ani nikomu z twojej rodziny.Ktoś pragnie ztobą porozmawiać, to wszystko.Może nawet wyciągniesz z tego jakąś korzyść.limo wciążwydawał się niezdecydowany.Oceniał swoje szanse: w odległości zaledwie kilku krokówstało dwudziestu w pełni uzbrojonych legionistów.Mógł rzucić się biegiem i dopaść łodzi, alejeżeli Rzymianie naprawdę mają interes w tym, żeby go złapać, łatwo mógłby go upolowaćktórykolwiek z zakotwiczonych w porcie okrętów, wykorzystujących siłę wiatru i wioślarzy.Poza tym ucieczka pociągałaby za sobą konieczność porzucenia rodziny i pozostawienia jejna łasce żołnierzy, a Rzymianie mogliby się wówczas mścić.- Jestem upoważniony, by obiecać ci, że zostaniesz hojnie wynagrodzony - ciągnąłdalej Leliusz - jeśli zechcesz z nami współpracować.- Hojnie.? - Myśli lima od razu ruszyły innym torem.- Co przez to rozumiesz?- Równowartość dziesięciu złotych talentów w minach oraz sól, ile tylko będziesz jejpotrzebować, żeby zakonserwować połów podczas twoich morskich wypraw.Było to więcej pieniędzy, niż dałoby się zarobić przez kilka lat intensywną pracą, a isól była dodatkiem nie do pogardzenia.Większą część swojego dochodu rybak musiałprzeznaczać właśnie na nią.- Całe te pieniądze tylko za to, żebym z tobą poszedł?- Wszystko to za to, że pójdziesz ze mną na kilka godzin.Zobaczysz, dokąd.I - dodałszybko Leliusz - zdecyduj się, bo propozycja zaraz przestanie być aktualna.Z tymi słowami odsunął się od rybaka, by stanąć przy swoich ludziach.limo stał,rozmyślając w milczeniu.Jego syn skorzystał z okazji i z powrotem podszedł do ojca.- Synu, wez resztę rzeczy i zanieś na łódz.Potem idz do domu i powiedz matce, żewrócę za kilka godzin.I że nic się nie dzieje, spotykam się z Rzymianami w interesach.Biegnij.limo patrzył, jak syn oddala się prędko, jak przemyka się między Rzymianami i niktnie zastępuje mu drogi.Westchnął i, zostawiając za sobą swoje stoisko rybne, podszedł dorzymskiego oficera, który wciąż czekał na jego odpowiedz.- Zgoda - rzekł limo.- Dobrze - odparł Leliusz i nakazał mu gestem, aby ruszył za nim.Rybaka otoczyłokilku legionistów, nie dotykając go jednak, i wszyscy razem opuścili dzielnicę portową,zapuszczając się wkrótce w wąskie uliczki wiodące do serca miasta.36 Niemożliwy planTarraco, 209 rok p.n.e.Wieczór wolno rozpościerał swój płaszcz nad Tarraco, jak gdyby ciemność byłagęstym kocem, który przykrywał domy, port i mieszkańców miasta.Na szczycie wzgórza,pośrodku miejscowości wznosiła się okazała siedziba rzymskiego dowódcy.W ciemnościnocy okna rozbłyskiwały światłem pochodni i lamp oliwnych, które niewolnicy zapalili wewnętrzach.Ich pan, wódz naczelny rzymskich sił zbrojnych w Hiszpanii, leżał nagi na łóżkuw swoim pokoju.Obok niego spoczywało słodkie, piękne ciało jego śpiącej żony [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.limo był tego dnia w porcie i sprzedawał swój połów.Właściwie jużskończył i wraz ze swym synem zbierał właśnie kosze opróżnione z ryb, gdy zbliżył się doniego Leliusz ze swoją eskortą.Rzymski oficer przykazał, żeby legioniści zatrzymali się iczekali na niego w rozsądnej odległości, podczas gdy sam podszedł do rybaka i stanął przednim w odległości czterech kroków.Trzech kroków.Dwóch.limo wciąż zbierał kosze.Jednego kroku.limo nie przerwał pracy.Zebrani ludzie przyglądali się niezwykłej scenie: niena co dzień dowódca rzymskiej floty odwiedza sprzedawcę ryb, choćby tym sprzedawcą byłlimo, któremu przypuszczalnie przydarzyło się już w życiu wiele dziwnych rzeczy.* Sucro to rzymska nazwa rzeki obecnie nazywającej się Jucar, w Walencji (przyp.tłum.).- Witaj, rybaku - zaczął Leliusz serdecznym tonem, mówiąc po łacinie, czyli w językuzrozumiałym dla większości ludzi parających się w mieście handlem.- Wiesz, kim jestem?limo na moment zostawił swoje kosze i spojrzał na rzymskiego oficera, który się do niegozwrócił.Nie odpowiedział mu, lecz gestem nakazał synowi, żeby odniósł kosze na łódz ioddalił się.Mimo awanturniczej żyłki, limo był człowiekiem ostrożnym i kochał swojąrodzinę.Kiedy zobaczył, że syn znalazł się w bezpiecznej odległości, zwrócił się do Leliusza.- Tak, oczywiście.Wszyscy tu znamy Gajusza Leliusza, dowódcę rzymskiej floty, iScypiona, waszego dowódcę, syna dwóch innych rzymskich dowódców o tym samymimieniu, którzy byli tutaj kilka lat temu.Znam też trybuna Marcjusza i innych trybunów, ikwestorów waszego wojska.Jak widzisz, znam wielu Rzymian.Ewidentna bezczelność w jego słowach nie była niczym innym, jak tylko pozą, któramiała ukryć napięcie i strach.Nie uszło to uwadze doświadczonego oficera.- W porządku, widzę, że jesteś dobrze poinformowany o tym, kto jest tutaj kim.Słuchaj.- Leliusz rozejrzał się dookoła.Przypatrywały im się setki oczu i przysłuchiwały sięsetki uszu.Za dużo.- Teraz powinieneś pójść ze mną.limo zachował spokój, wpatrując sięuporczywie w rozmówcę.Zupełnie się tego nie spodziewał.Jeśli jednak został po niegowysłany dowódca rzymskiej floty, jeżeli tak ważnej osobie powierzono funkcję posłańca,prawdopodobnie nie zdarzy się nic, czego można by się spodziewać albo co dałoby sięprzewidzieć.Ani nic dobrego.Rzymianie utrzymywali przyjazne stosunki z mieszkańcami Tarraco i okolic, w tym zrybakami i innymi ludzmi handlu.Rzymska fota nigdy nie przeszkadzała w połowach, wręczprzeciwnie, Rzymianie chwalili sobie dobre zaopatrzenie i porządnie za nie płacili, a legionystacjonujące w Tarraco ochraniały ludność, zwłaszcza kiedy pogorszyły się stosunki zKartagińczykami.Marcjusz zawsze potrafił zatrzymać Kartagińczyków, gdy uderzali napółnoc.Jednak kiedy rzymski oficer składa ci propozycję nie do odrzucenia, nie napawa cięto otuchą.Może do uszu Rzymian doszły słuchy o jego morskich wycieczkach na południeoraz wschód Hiszpanii i postanowili oni raz na zawsze położyć kres tym wypadom.Wszyscywiedzieli, że Rzymianie są zainteresowani kontrolowaniem ruchu granicznego i niedopuszczają do przepływu ludności między terytorium kartagińskim a rzymskim.Trwałaprzecież wojna, a w tej sytuacji trudno było zachować upragnioną neutralność.limo czuł, żenie wyniknie z tego nic dobrego.Leliusz szybko zorientował się, jaki strach musiaływzbudzić jego słowa.- Powinieneś ze mną pójść.Takie mam rozkazy i muszę je wypełnić, ale zapewniamcię, że nie stanie ci się żadna krzywda.Ani tobie, ani nikomu z twojej rodziny.Ktoś pragnie ztobą porozmawiać, to wszystko.Może nawet wyciągniesz z tego jakąś korzyść.limo wciążwydawał się niezdecydowany.Oceniał swoje szanse: w odległości zaledwie kilku krokówstało dwudziestu w pełni uzbrojonych legionistów.Mógł rzucić się biegiem i dopaść łodzi, alejeżeli Rzymianie naprawdę mają interes w tym, żeby go złapać, łatwo mógłby go upolowaćktórykolwiek z zakotwiczonych w porcie okrętów, wykorzystujących siłę wiatru i wioślarzy.Poza tym ucieczka pociągałaby za sobą konieczność porzucenia rodziny i pozostawienia jejna łasce żołnierzy, a Rzymianie mogliby się wówczas mścić.- Jestem upoważniony, by obiecać ci, że zostaniesz hojnie wynagrodzony - ciągnąłdalej Leliusz - jeśli zechcesz z nami współpracować.- Hojnie.? - Myśli lima od razu ruszyły innym torem.- Co przez to rozumiesz?- Równowartość dziesięciu złotych talentów w minach oraz sól, ile tylko będziesz jejpotrzebować, żeby zakonserwować połów podczas twoich morskich wypraw.Było to więcej pieniędzy, niż dałoby się zarobić przez kilka lat intensywną pracą, a isól była dodatkiem nie do pogardzenia.Większą część swojego dochodu rybak musiałprzeznaczać właśnie na nią.- Całe te pieniądze tylko za to, żebym z tobą poszedł?- Wszystko to za to, że pójdziesz ze mną na kilka godzin.Zobaczysz, dokąd.I - dodałszybko Leliusz - zdecyduj się, bo propozycja zaraz przestanie być aktualna.Z tymi słowami odsunął się od rybaka, by stanąć przy swoich ludziach.limo stał,rozmyślając w milczeniu.Jego syn skorzystał z okazji i z powrotem podszedł do ojca.- Synu, wez resztę rzeczy i zanieś na łódz.Potem idz do domu i powiedz matce, żewrócę za kilka godzin.I że nic się nie dzieje, spotykam się z Rzymianami w interesach.Biegnij.limo patrzył, jak syn oddala się prędko, jak przemyka się między Rzymianami i niktnie zastępuje mu drogi.Westchnął i, zostawiając za sobą swoje stoisko rybne, podszedł dorzymskiego oficera, który wciąż czekał na jego odpowiedz.- Zgoda - rzekł limo.- Dobrze - odparł Leliusz i nakazał mu gestem, aby ruszył za nim.Rybaka otoczyłokilku legionistów, nie dotykając go jednak, i wszyscy razem opuścili dzielnicę portową,zapuszczając się wkrótce w wąskie uliczki wiodące do serca miasta.36 Niemożliwy planTarraco, 209 rok p.n.e.Wieczór wolno rozpościerał swój płaszcz nad Tarraco, jak gdyby ciemność byłagęstym kocem, który przykrywał domy, port i mieszkańców miasta.Na szczycie wzgórza,pośrodku miejscowości wznosiła się okazała siedziba rzymskiego dowódcy.W ciemnościnocy okna rozbłyskiwały światłem pochodni i lamp oliwnych, które niewolnicy zapalili wewnętrzach.Ich pan, wódz naczelny rzymskich sił zbrojnych w Hiszpanii, leżał nagi na łóżkuw swoim pokoju.Obok niego spoczywało słodkie, piękne ciało jego śpiącej żony [ Pobierz całość w formacie PDF ]