[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uważam rodzinę monogamiczną za jed-ną z najważniejszych zdobyczy kulturalnych.Głęboko jestem przeświadczony oprawdzie twierdzeń Sorela i Proudhona, że w historii.naprawdę twórczymi stająsię tylko te warstwy i grupy, które posiadają stanowczą i silną moralność płcio-wą.Uważam etykę płciową za jedną z najbardziej zasadniczych kwestii życio-wych, za punkt, który wymaga niesłychanej oględności: tak łatwo jest tu bez-wiednie przyczynić szkody nieobliczalne.Widziałem w ruchu proletariatu war-szawskiego i łódzkiego przeciw prostytucji jeden z najtrafniejszych i najszczę-śliwszych wyrazów instynktu klasowego, i rzeczą charakterystyczną wydało misię zgorszenie, jakie wywołał on nie tylko u wulgarnych dekadentów ale i u nie-NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG67IV.MITY I LEGENDYMity i legendy: Filozofia bezwzględnego tworzenia.Kry-tyka języka.Słowo, wytwór dziejów, ukrywa je przed na-mi, staje się zródłem wszelkiego dogmatyzmu, wszelkiejmetafizyki.Metafizyka mistycyzm wyrywają nas zezwiązku z dziejami obecnemi; maskują własną naszątwórczość; oddają nas we władzę historyi minionej.Wy-zwolenie dziejowe.Twórcza istota społeczeństwa.Irra-cyonalizm zasadniczy.Filozoficzne znaczenie historyi.Idea prawa.Krytyka naturalizmu.Przesilenie w teoryipoznania.Samowiedza i dojrzałość człowieka odczute jakjego zniknięcie.Granice pragmatyzmu.Krytyka empirio-krytycyzmu.Filozofia Sorela.Vico.Idea mitów dziejo-wych.Tworzenie i jego logika.Ocalenie naszegotwórczego ja; ja głębokie.Filozofia Bergsona.MłodaPolska na zasadniczem rozdrożu świadomości kultural-nej.%7łycie istotne i życie urojone nieprawdaż, nic łatwiejszego nadprzeprowadzenie takiego rozgraniczenia: tu rzeczywistość, tam ma-rzenie.Praca kamieniarza, ubijającego bruk i stan duszy poety, któryponad jego głową snuje niedostrzegalny, nie pozostawiający w prze-strzeni śladu szlak marzeń.I stąd też łatwo przewidzieć znaczenie iro-nicznego tytułu książki: legenda.Atak więc znowu na bezczynność ioczywiście znowu szereg hymnów o niezaprzeczalnej, twardej, mię-śniowej pracy.Wniosek przedwczesny.W wyraz legenda nie wkła-dam żadnej ironii, posługuję się nim jak terminem naukowym, dlaoznaczenia pewnej metody, pewnego kierunku zużytkowywania i opra-cowywania swego wewnętrznego życia, swych stanów psychicznych.Zakładamy sobie przede wszystkim tę stronę badania.O psychikę namidzie.Nie zajmujemy się pochodzeniem przepływającego przez nas, aktórych zupełnie poważnych przedstawicieli Młodej Polski.Przypomina się po-winowactwo, jakie zachodzi zawsze, według Sorela, pomiędzy kulturą miejską,demokracją i prostytucją.NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG68raczej stanowiącego nas potoku życiowego, nie zajmujemy się choćbydlatego, że z punktu widzenia tego potoku wszelka genealogia jest jużczymś wtórnym, jest już metodą, opracowaniem, strukturą.Wszystko,co przybiera postać twardej, niezmiennej rzeczywistości: zarównoświat fizyczny, jak nasze ja, zarówno społeczeństwo, jak i wymarzoneistoty, o których mówi nam religia i sztuka, są już stwardnieniami, kry-stalizacjami, wytworami a ściślej, pewnymi stałymi metodami, typa-mi ujmowania i wartościowania tego stwarzającego wszystkie ujęcia,treść chwytaną i formę, co chwyta potoku.Więc tu nie ma jeszczeojczyzny, nie ma proletariatu, nie ma sztuki, nie ma zasadniczej różni-cy między rzeczywistością przeżyć kamieniarza i przeżyć poety.I te itamte są.Przeminąwszy, zostawiają ślad w życiu naszym, zabarwiająnurt, którym popłyną wszystkie inne.Nie wywabi się już z życia, niewyrwie z samego jego przęsła, zarówno marzenia bezsennej nocy, jak inałogu, pozostawionego przez twardy, monotonny mus pracy.Jesteśmy więc znowu u starego, solipsystycznego punktu wyjścia?Bynajmniej nie jałowszego, niż te teorio-poznawcze igraszki.Idzie tunie o zaprzeczanie rzeczywistości, lecz o analizowanie jej natury.Niktpoważnie myślący nie przywiązuje żadnego znaczenia do prób dedu-kowania rzeczywistości z myśli.Przeciwnie, sama myśl, samo pozna-wanie, zwłaszcza w swoich analitycznych, logicznych formach jestpóznym i powierzchownym produktem procesu życiowego.Idzie o coinnego.Idzie o zburzenie pojęć o pozażyciowym, gotowym bycie.Złudzenie takiego bytu tworzone jest i utrzymywane w znacznejbardzo mierze przez słowo, przez przekonanie, że odpowiada mu cośniezależnie, na zewnątrz obiektywnie istniejącego.Słowo jest organem koordynacji procesów życiowych, przeżywańróżnych jednostek: jest ich wytworem społecznym.Rzeczywiste jegokorzenie tkwią w tych procesach życiowych, w tych wstrząśnieniach iustaleniach zbiorowego życia, które zrodziły słowo, jako nagły i prze-lotny lub stale powracający sygnał.Słowo, jako medium społecznejkoordynacji, ukazuje się naszym przeżyciom, jako coś starszego i głęb-szego od nich, jako pozaspołeczne dno, ponadludzki firmament istnie-nia.Powstaje złudzenie, że wyraża ono coś pozażyciowego, pozaludz-kiego, odrębnego od ludzkiego współżycia i głębszego niż ono.Słowo organ ludzkiego współżycia zapanowuje nad nim, jego treść ukazujesię, jako podstawa współżycia, niezależna od niego, przed nim istnieją-ca [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Uważam rodzinę monogamiczną za jed-ną z najważniejszych zdobyczy kulturalnych.Głęboko jestem przeświadczony oprawdzie twierdzeń Sorela i Proudhona, że w historii.naprawdę twórczymi stająsię tylko te warstwy i grupy, które posiadają stanowczą i silną moralność płcio-wą.Uważam etykę płciową za jedną z najbardziej zasadniczych kwestii życio-wych, za punkt, który wymaga niesłychanej oględności: tak łatwo jest tu bez-wiednie przyczynić szkody nieobliczalne.Widziałem w ruchu proletariatu war-szawskiego i łódzkiego przeciw prostytucji jeden z najtrafniejszych i najszczę-śliwszych wyrazów instynktu klasowego, i rzeczą charakterystyczną wydało misię zgorszenie, jakie wywołał on nie tylko u wulgarnych dekadentów ale i u nie-NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG67IV.MITY I LEGENDYMity i legendy: Filozofia bezwzględnego tworzenia.Kry-tyka języka.Słowo, wytwór dziejów, ukrywa je przed na-mi, staje się zródłem wszelkiego dogmatyzmu, wszelkiejmetafizyki.Metafizyka mistycyzm wyrywają nas zezwiązku z dziejami obecnemi; maskują własną naszątwórczość; oddają nas we władzę historyi minionej.Wy-zwolenie dziejowe.Twórcza istota społeczeństwa.Irra-cyonalizm zasadniczy.Filozoficzne znaczenie historyi.Idea prawa.Krytyka naturalizmu.Przesilenie w teoryipoznania.Samowiedza i dojrzałość człowieka odczute jakjego zniknięcie.Granice pragmatyzmu.Krytyka empirio-krytycyzmu.Filozofia Sorela.Vico.Idea mitów dziejo-wych.Tworzenie i jego logika.Ocalenie naszegotwórczego ja; ja głębokie.Filozofia Bergsona.MłodaPolska na zasadniczem rozdrożu świadomości kultural-nej.%7łycie istotne i życie urojone nieprawdaż, nic łatwiejszego nadprzeprowadzenie takiego rozgraniczenia: tu rzeczywistość, tam ma-rzenie.Praca kamieniarza, ubijającego bruk i stan duszy poety, któryponad jego głową snuje niedostrzegalny, nie pozostawiający w prze-strzeni śladu szlak marzeń.I stąd też łatwo przewidzieć znaczenie iro-nicznego tytułu książki: legenda.Atak więc znowu na bezczynność ioczywiście znowu szereg hymnów o niezaprzeczalnej, twardej, mię-śniowej pracy.Wniosek przedwczesny.W wyraz legenda nie wkła-dam żadnej ironii, posługuję się nim jak terminem naukowym, dlaoznaczenia pewnej metody, pewnego kierunku zużytkowywania i opra-cowywania swego wewnętrznego życia, swych stanów psychicznych.Zakładamy sobie przede wszystkim tę stronę badania.O psychikę namidzie.Nie zajmujemy się pochodzeniem przepływającego przez nas, aktórych zupełnie poważnych przedstawicieli Młodej Polski.Przypomina się po-winowactwo, jakie zachodzi zawsze, według Sorela, pomiędzy kulturą miejską,demokracją i prostytucją.NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG68raczej stanowiącego nas potoku życiowego, nie zajmujemy się choćbydlatego, że z punktu widzenia tego potoku wszelka genealogia jest jużczymś wtórnym, jest już metodą, opracowaniem, strukturą.Wszystko,co przybiera postać twardej, niezmiennej rzeczywistości: zarównoświat fizyczny, jak nasze ja, zarówno społeczeństwo, jak i wymarzoneistoty, o których mówi nam religia i sztuka, są już stwardnieniami, kry-stalizacjami, wytworami a ściślej, pewnymi stałymi metodami, typa-mi ujmowania i wartościowania tego stwarzającego wszystkie ujęcia,treść chwytaną i formę, co chwyta potoku.Więc tu nie ma jeszczeojczyzny, nie ma proletariatu, nie ma sztuki, nie ma zasadniczej różni-cy między rzeczywistością przeżyć kamieniarza i przeżyć poety.I te itamte są.Przeminąwszy, zostawiają ślad w życiu naszym, zabarwiająnurt, którym popłyną wszystkie inne.Nie wywabi się już z życia, niewyrwie z samego jego przęsła, zarówno marzenia bezsennej nocy, jak inałogu, pozostawionego przez twardy, monotonny mus pracy.Jesteśmy więc znowu u starego, solipsystycznego punktu wyjścia?Bynajmniej nie jałowszego, niż te teorio-poznawcze igraszki.Idzie tunie o zaprzeczanie rzeczywistości, lecz o analizowanie jej natury.Niktpoważnie myślący nie przywiązuje żadnego znaczenia do prób dedu-kowania rzeczywistości z myśli.Przeciwnie, sama myśl, samo pozna-wanie, zwłaszcza w swoich analitycznych, logicznych formach jestpóznym i powierzchownym produktem procesu życiowego.Idzie o coinnego.Idzie o zburzenie pojęć o pozażyciowym, gotowym bycie.Złudzenie takiego bytu tworzone jest i utrzymywane w znacznejbardzo mierze przez słowo, przez przekonanie, że odpowiada mu cośniezależnie, na zewnątrz obiektywnie istniejącego.Słowo jest organem koordynacji procesów życiowych, przeżywańróżnych jednostek: jest ich wytworem społecznym.Rzeczywiste jegokorzenie tkwią w tych procesach życiowych, w tych wstrząśnieniach iustaleniach zbiorowego życia, które zrodziły słowo, jako nagły i prze-lotny lub stale powracający sygnał.Słowo, jako medium społecznejkoordynacji, ukazuje się naszym przeżyciom, jako coś starszego i głęb-szego od nich, jako pozaspołeczne dno, ponadludzki firmament istnie-nia.Powstaje złudzenie, że wyraża ono coś pozażyciowego, pozaludz-kiego, odrębnego od ludzkiego współżycia i głębszego niż ono.Słowo organ ludzkiego współżycia zapanowuje nad nim, jego treść ukazujesię, jako podstawa współżycia, niezależna od niego, przed nim istnieją-ca [ Pobierz całość w formacie PDF ]