[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przy dwóch pokazach uwiniemy się ze wszystkimi gośćmi w ciągu godziny Tyle powinno im zająć obejrzenie naszej ekspozycji.Całkiem szybko, zważywszy na skądinąd sporą grupę osób.– Przeniósł wzrok na DeMeo.– Teraz wszystko w waszych rękach.Nie może być mowy o jakichkolwiek pomyłkach.Wszystko zależy od tego, czy uda się wam przygotować na czas to niezwykłe widowisko audiowizualne.Cztery dni plus pięć, w sumie dziewięć dni.–Nie ma sprawy – rzekł DeMeo jak zawsze uśmiechnięty i pewny siebie; kompletny przygłup nadający się tylko do mocowania kabli.Budzące niepokój przenikliwe niebieskie oczy przeniosły wzrok na Lippera.– A co pan powie, panie Lipper? – Damy radę.–Miło mi to słyszeć.Liczę, że będziecie mnie informować na bieżąco o postępach prac?Przytaknęli bezgłośnie.Menzies spojrzał na zegarek.– Wybacz, Noro, ale muszę już iść.Spóźnię się na pociąg.Porozmawiamy później.Menzies i kuratorzy wyszli; Lipper spojrzał na zegarek.– Lepiej już się zbierajmy, DeMeo.Chciałbym dziś dla odmiany położyć się spać przed czwartą nad ranem.–A co z Darkmordem? – zapytał DeMeo.– Obiecałeś, że grupa wojowników będzie gotowa do ataku jeszcze dziś, przed północą.Lipper skrzywił się i jęknął przeciągle.Cholera.Będą musieli zaatakować Zamczysko Mroku bez niego.17Kiedy Margo Green się obudziła, promienie popołudniowego słońca wpadały ukośnie przez okna Kliniki Faversham.Na zewnątrz, po błękitnym czystym niebie przesuwały się kłębiaste cumulusy.Od strony Hudsonu słychać było skrzeczenie wodnego ptactwa.Ziewnęła, przeciągnęła się, po czym usiadła na łóżku.Zerknąwszy na zegarek, stwierdziła, że była za kwadrans jedenasta.Wkrótce powinna zjawić się pielęgniarka z filiżanką popołudniowej herbaty miętowej.Na blacie nocnego stolika zrobił się niezły bałagan – archiwalne egzemplarze „Historii Naturalnej", powieść Tołstoja, przenośny magnetofon, laptop i kopie artykułów z „New York Timesa".Sięgnęła po gazetę i rzuciła okiem na dział miejski.Może zdąży rozwiązać krzyżówkę, zanim zjawi się Phyllis z herbatą.Teraz, kiedy jej stan już się ustabilizował, rekonwalescencja w jej przypadku zmieniła się w swoistą rutynę.Stwierdziła, że nie może się doczekać pogawędki z Phyllis.Prawie nie miewała gości – nikt jej nie odwiedzał z wyjątkiem jej matki i kapitan Laury Hayward – a jedyne, czego jej obecnie brakowało poza pracą zawodową, to właśnie towarzystwa.Sięgnąwszy po ołówek, zabrała się do rozwiązywania krzyżówki.Była to jednak jolka z nieoznakowanymi polami i niejasnymi, wieloznacznymi hasłami, które trzeba było dopasować w odpowiednie kratki, a na to była psychicznie zbyt zmęczona.Po kilku minutach odłożyła gazetę na bok.Powróciła myślami do ostatniej wizyty Hayward i towarzyszących temu zdarzeniu nieprzyjemnych wspomnień.Była zła na siebie, że tak mgliście pamiętała atak, którego padła ofiarą.W jej umyśle pozostały jedynie drobne fragmenty i niepowiązane ze sobą obrazy jak z najgorszego koszmaru, ale temu wszystkiemu brakowało spójności.Znajdowała się na terenie wystawy Święte wizerunki, sprawdzając usytuowanie rytualnych masek rdzennych Amerykanów.W pewnym momencie wyczuła czyjąś obecność; prócz niej w sali był ktoś jeszcze, czaił się w ciemnościach.Śledził ją.Tropił.Osaczał.Jak przez mgłę pamiętała, że próbowała się bronić nożem introligatorskim.Czy zraniła swego prześladowcę? Najmniej pamiętała sam atak – ot po prostu nagły palący ból w plecach.I to wszystko – aż do chwili, kiedy przebudziła się w tym pokoju.Złożyła gazetę na pół i odłożyła na blat stolika.Najbardziej niepokoiło ją, że choć wiedziała, iż napastnik do niej przemówił, nie zapamiętała z tego ani słowa.Zupełnie jakby pochłonęła ją ciemność! Zapamiętała dziwne różnobarwne oczy mężczyzny i jego upiorny suchy śmiech.Zaczęła się wiercić niespokojnie na łóżku, zastanawiając się, gdzie podziała się Phyllis, i wspominając wizytę Hayward.Kapitan zadała jej mnóstwo pytań na temat agenta Pendergasta i jego brata noszącego niezwykłe imię Diogenes.To wszystko wydawało się takie dziwne: Margo nie widziała Pendergasta od lat i nie wiedziała nawet, że agent miał brata.Dopiero teraz drzwi do jej pokoju otwarły się i weszła Phyllis [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl