[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.O mało niezawiadomiliśmy Interpolu.- Jestem w Londynie.- %7łeby zobaczyć się z Cunardem, tak?- Jeszcze się z nim nie widziałem, Terry.Spróbuję jutro rano.- Spróbujesz? To znaczy, że jesteś w Londynie i nawet do nich nie zadzwoniłeś?- Byłem bardzo zajęty.- Nie chcę ci nic narzucać, Charlie, ale czy ty przypadkiem nie przeszedłeś w stan spoczynku?- Wkrótce się zobaczymy.- To samo mówiłeś ostatnim razem.Jak prędko będzie to wkrótce"?171- Zadzwonię do ciebie, Terry.Może w tym tygodniu.- Odłożył słuchawkę czując się dziwnie dalekiod spraw handlowych.W pewnym sensie wydawało się, że nie są one tak ważne w porównaniu zElżbietą.Ale mimo wszystko - myślał - może powinienem pojechać do domu na kilka dni.Było po ósmej, gdy zadzwonił telefon.- Pan Dawson? - spytał kobiecy głos.- Przepraszam, żedzwonię tak pózno, lecz właśnie byłam na kolacji z Conradem Blake'em.Opowiedział mi owaszym dzisiejszym lunchu i pomyślałam, że powinniśmy porozmawiać.Widzi pan, byłamszyfrantką na Baker Street.Nazywam się Thelma Hardy.Przez chwilę nie mógł uwierzyć własnym uszom.- Nie mogę się już doczekać spotkania z panią,panno Hardy.Co pani proponuje?- Pani Hardy - poprawiła go.- Cóż, to właśnie problem.Rano wyjeżdżam do Szkocji, alemoglibyśmy się spotkać teraz na pół godzinki, jeśli to panu odpowiada.Jestem na dole, w hallu.- Proszę mi dać pięć minut - powiedział Charlie - zaraz tam będę.Prowokacja Nikki przybierała cielesną postać.Thelma Hardy była niezwykle piękną kobietą potrzydziestce, ciemnowłosą, o wielkich, lekko skośnych oczach, nadających jej azjatycki wygląd.Czarny kostium szyty na zamówienie podkreślał świetną figurę.Kiedy wychodził z windy, wstała z krzesła w hallu i wyciągnęła do niego rękę z uśmiechem.- Mamnadzieję, że pana nie zbudziłam - powiedziała.Zaproponował drinka i przeszli do baru.- Słyszałam, że przypiekał pan na rożnie biednego Conrada- powiedziała.- Podejrzewam jednak, że172nie za bardzo się panu udała ta pieczeń.On myśli, że wojna wciąż jeszcze trwa.Czy odpowiadałna pana pytania tylko swym nazwiskiem i numerem identyfikacyjnym?- Mniej więcej.- Charlie spytał, na co ma ochotę, i zamówił u barmana dwie szkockie.- Conrad był moim szefem jako oficer łączności - powiedziała - lecz ode mnie mógłby się panwięcej dowiedzieć.Zacznijmy od tego: znałam Elżbietę - i nigdy nie zapomnę tego rozkazu,choćbym żyła sto lat.Jeszcze przez kilka sekund miał nadzieję.- Trudno mi w to uwierzyć, pani Hardy.Pani pamięta? Toznaczy, że widziała go pani na własne oczy?- Oczywiście, że tak - szyfrowałam go.Nie co dzień wysyłaliśmy takie depesze - szczególniedotyczące kobiety, którą znałam.Widzi pan, spotkałam ją raz czy dwa razy, ponieważ FrankCharlwood był moim chłopakiem.- Kto to był Frank Charlwood? - spytał Charlie.- Pan tego nie wie? - powiedziała zdziwiona.- On był tym oficerem Sekcji, który wydał rozkaz.- Charlie z trudem ukrywał podniecenie.- Frank był właśnie na służbie, gdy nadeszła ta informacja- dodała.- Informacja? - zapytał Charlie.- Ta o córce i gestapo?- O tym nigdy nie słyszałam.Mój Boże, biedne dziecko.Co się z nią stało?- Nic.Doniesienie było fałszywe.- Dzięki Bogu.Nie, ja mówię o informacji, od której wszystko się zaczęło.Podniecenie sprzed kilku sekund znów wróciło.- To znaczy, że było jeszcze coś? - zapytał.Skinęła głową.- Coś, co sugerowało, że byłazdrajczynią?Milczała przez chwilę przyglądając się mu w zakłopotanym zdumieniu.- O tym także pan niewiedział?- Nie.cóż, myśleliśmy, że Nikki.Widzi pani, w nic innego nie mogliśmy uwierzyć i.-Przerwał.Prawda była taka, że nigdy tego dokładnie nie przemyślał.Dla Charliego, tak jak i dlainnych aresztowanie Nikki było zawsze jedyną podstawą, na której można było podejrzewaćElżbietę.- Przepraszam, pani Hardy - powiedział.- Proszę mówić dalej.- Jest pan pewien, że pan tego chce?- Absolutnie pewien.Wahała się, potem wzruszyła ramionami.- Frank uczestniczył w zebraniach, na którychpodejmowano decyzje o przeprowadzeniu poszczególnych akcji.Nie mogłam w to uwierzyć, kiedymi o tym powiedział.Jemu samemu było trudno.Oboje poznaliśmy ją, kiedy przybyła do Anglii naszkolenie.Cóż, o tym pan prawdopodobnie wie.Charlie podniósł swą szklaneczkę, wypił do dna i postawił ją mocno na stoliku.- Pani Hardy,proszę przyjąć założenie, że nie wiem o niczym.- Mam na imię Thelma, tak będzie lepiej.Pan ma na imię Charles, czy tak?- Charlie - poprawił ją.- Widywałem ją codziennie przez wiele miesięcy.Wiedliśmy ze sobą długierozmowy, ale kto mówi wszystko?Wciąż jeszcze miała wątpliwości, z wolna popijała whisky.- W porządku - powiedziała ostrożnie.-Więc po zajęciu Paryża przez Niemców zrezygnowała z radia z powodu cenzury i wróciła do swejgazety - France Aujourd'hui".174- Ale do sztabu wydawniczego, nie jako dziennikarka.Weszła w kontakt z jednym z naszychparyskich ogniw, przekazywała im informacje, które przechodziły przez redakcję.Potem pewnejnocy zobaczyła SS-manów ładujących %7łydów do transportu.Oczywiście, słyszała o tym jużwcześniej, lecz ten widok.To był moment przełomowy.Nasi w Paryżu zawiadomili nas, żepoprosiła o wciągnięcie jej do akcji bojowych i wysłano ją Lysanderem do Anglii.Robiła wrażeniena wszystkich, nawet na kobietach.Wydawało się wtedy, że jest świetnym nabytkiem dla Sekcji F.- Wydawało się? - zapytał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.O mało niezawiadomiliśmy Interpolu.- Jestem w Londynie.- %7łeby zobaczyć się z Cunardem, tak?- Jeszcze się z nim nie widziałem, Terry.Spróbuję jutro rano.- Spróbujesz? To znaczy, że jesteś w Londynie i nawet do nich nie zadzwoniłeś?- Byłem bardzo zajęty.- Nie chcę ci nic narzucać, Charlie, ale czy ty przypadkiem nie przeszedłeś w stan spoczynku?- Wkrótce się zobaczymy.- To samo mówiłeś ostatnim razem.Jak prędko będzie to wkrótce"?171- Zadzwonię do ciebie, Terry.Może w tym tygodniu.- Odłożył słuchawkę czując się dziwnie dalekiod spraw handlowych.W pewnym sensie wydawało się, że nie są one tak ważne w porównaniu zElżbietą.Ale mimo wszystko - myślał - może powinienem pojechać do domu na kilka dni.Było po ósmej, gdy zadzwonił telefon.- Pan Dawson? - spytał kobiecy głos.- Przepraszam, żedzwonię tak pózno, lecz właśnie byłam na kolacji z Conradem Blake'em.Opowiedział mi owaszym dzisiejszym lunchu i pomyślałam, że powinniśmy porozmawiać.Widzi pan, byłamszyfrantką na Baker Street.Nazywam się Thelma Hardy.Przez chwilę nie mógł uwierzyć własnym uszom.- Nie mogę się już doczekać spotkania z panią,panno Hardy.Co pani proponuje?- Pani Hardy - poprawiła go.- Cóż, to właśnie problem.Rano wyjeżdżam do Szkocji, alemoglibyśmy się spotkać teraz na pół godzinki, jeśli to panu odpowiada.Jestem na dole, w hallu.- Proszę mi dać pięć minut - powiedział Charlie - zaraz tam będę.Prowokacja Nikki przybierała cielesną postać.Thelma Hardy była niezwykle piękną kobietą potrzydziestce, ciemnowłosą, o wielkich, lekko skośnych oczach, nadających jej azjatycki wygląd.Czarny kostium szyty na zamówienie podkreślał świetną figurę.Kiedy wychodził z windy, wstała z krzesła w hallu i wyciągnęła do niego rękę z uśmiechem.- Mamnadzieję, że pana nie zbudziłam - powiedziała.Zaproponował drinka i przeszli do baru.- Słyszałam, że przypiekał pan na rożnie biednego Conrada- powiedziała.- Podejrzewam jednak, że172nie za bardzo się panu udała ta pieczeń.On myśli, że wojna wciąż jeszcze trwa.Czy odpowiadałna pana pytania tylko swym nazwiskiem i numerem identyfikacyjnym?- Mniej więcej.- Charlie spytał, na co ma ochotę, i zamówił u barmana dwie szkockie.- Conrad był moim szefem jako oficer łączności - powiedziała - lecz ode mnie mógłby się panwięcej dowiedzieć.Zacznijmy od tego: znałam Elżbietę - i nigdy nie zapomnę tego rozkazu,choćbym żyła sto lat.Jeszcze przez kilka sekund miał nadzieję.- Trudno mi w to uwierzyć, pani Hardy.Pani pamięta? Toznaczy, że widziała go pani na własne oczy?- Oczywiście, że tak - szyfrowałam go.Nie co dzień wysyłaliśmy takie depesze - szczególniedotyczące kobiety, którą znałam.Widzi pan, spotkałam ją raz czy dwa razy, ponieważ FrankCharlwood był moim chłopakiem.- Kto to był Frank Charlwood? - spytał Charlie.- Pan tego nie wie? - powiedziała zdziwiona.- On był tym oficerem Sekcji, który wydał rozkaz.- Charlie z trudem ukrywał podniecenie.- Frank był właśnie na służbie, gdy nadeszła ta informacja- dodała.- Informacja? - zapytał Charlie.- Ta o córce i gestapo?- O tym nigdy nie słyszałam.Mój Boże, biedne dziecko.Co się z nią stało?- Nic.Doniesienie było fałszywe.- Dzięki Bogu.Nie, ja mówię o informacji, od której wszystko się zaczęło.Podniecenie sprzed kilku sekund znów wróciło.- To znaczy, że było jeszcze coś? - zapytał.Skinęła głową.- Coś, co sugerowało, że byłazdrajczynią?Milczała przez chwilę przyglądając się mu w zakłopotanym zdumieniu.- O tym także pan niewiedział?- Nie.cóż, myśleliśmy, że Nikki.Widzi pani, w nic innego nie mogliśmy uwierzyć i.-Przerwał.Prawda była taka, że nigdy tego dokładnie nie przemyślał.Dla Charliego, tak jak i dlainnych aresztowanie Nikki było zawsze jedyną podstawą, na której można było podejrzewaćElżbietę.- Przepraszam, pani Hardy - powiedział.- Proszę mówić dalej.- Jest pan pewien, że pan tego chce?- Absolutnie pewien.Wahała się, potem wzruszyła ramionami.- Frank uczestniczył w zebraniach, na którychpodejmowano decyzje o przeprowadzeniu poszczególnych akcji.Nie mogłam w to uwierzyć, kiedymi o tym powiedział.Jemu samemu było trudno.Oboje poznaliśmy ją, kiedy przybyła do Anglii naszkolenie.Cóż, o tym pan prawdopodobnie wie.Charlie podniósł swą szklaneczkę, wypił do dna i postawił ją mocno na stoliku.- Pani Hardy,proszę przyjąć założenie, że nie wiem o niczym.- Mam na imię Thelma, tak będzie lepiej.Pan ma na imię Charles, czy tak?- Charlie - poprawił ją.- Widywałem ją codziennie przez wiele miesięcy.Wiedliśmy ze sobą długierozmowy, ale kto mówi wszystko?Wciąż jeszcze miała wątpliwości, z wolna popijała whisky.- W porządku - powiedziała ostrożnie.-Więc po zajęciu Paryża przez Niemców zrezygnowała z radia z powodu cenzury i wróciła do swejgazety - France Aujourd'hui".174- Ale do sztabu wydawniczego, nie jako dziennikarka.Weszła w kontakt z jednym z naszychparyskich ogniw, przekazywała im informacje, które przechodziły przez redakcję.Potem pewnejnocy zobaczyła SS-manów ładujących %7łydów do transportu.Oczywiście, słyszała o tym jużwcześniej, lecz ten widok.To był moment przełomowy.Nasi w Paryżu zawiadomili nas, żepoprosiła o wciągnięcie jej do akcji bojowych i wysłano ją Lysanderem do Anglii.Robiła wrażeniena wszystkich, nawet na kobietach.Wydawało się wtedy, że jest świetnym nabytkiem dla Sekcji F.- Wydawało się? - zapytał [ Pobierz całość w formacie PDF ]